Home | SPIEL’05 w Essen – dzień 2

SPIEL’05 w Essen – dzień 2
Ten tekst przeczytasz w 6 minut

W czwartek po targach pojechaliśmy do hotelu i po całonocnej podróży padaliśmy z nóg. Po szybkiej kolacji położyliśmy się do łóżek by skoro świt zerwać się w oczekiwaniu kolejnego dnia pełnego wrażeń.

Piątek – dzień drugi

O ile czwartek był dniem rozpoznawczym, o tyle w piątek każdy z nas miał do załatwienia swoje sprawy. Piotr z REBEL’a prowadził rozmowy z niemieckimi i nie tylko dostawcami, Vadim zbierał dane do artykułu w Gazecie Wyborczej a ja miałem „ciężkie” zadanie odnaleźć fajne tytuły, które warto by ściągnąć i wypromować w Polsce.

Przede wszystkim obszedłem więc sklepy, które wystawiły swoje stoiska na targach. Oczywiście większość gier można było zakupić bezpośrednio u wydawców, jednak w większości przypadków sprzedawali oni swoje gry po cenach sugerowanych. Wystarczyło przejść się po kilku halach, aby natrafić na te same gry w znacznie niższych cenach.

Co ciekawe, okazało się, że ceny w Polsce nie zawsze są takie przerażające. Większość amerykańskich gier miała podobną lub nawet nieco wyższą cenę niż w kraju, ale nie tylko one. Na przykład Abalone kosztował prawie 30 euro (w Polsce cena 50 zł), a Abalone Quattro prawie 35 euro (niestety, nie było możliwości dokupienia samych dodatkowych kul) – a są to gry wydawane przez niemiecki oddział Hasbro. Sporo taniej można było natomiast nabyć gry największych niemieckich wydawców – Kosmosu, Ravensburgera czy Amigo. W sklepach cały czas przewijały się tłumy ludzi a niektórzy z nich wychodzili z naręczami nowo nabytych tytułów.

W jednym ze sklepów zauważyłem pozycję, która bardzo mnie zainteresowała – Euphrat & Tigris Wettstreit der Konige. Ponieważ jestem wielkim fanem E&T, postanowiłem się temu przyjrzeć. Okazało się, że jest to karciana wersja jednej z najlepszych gier planszowych jakie znam… Niestety, nikt na stoisku nie potrafił mi odpowiedzieć na pytanie, czy na kartach jest dużo tekstu (gra dopiero do nich dojechała). Wolałem nie ryzykować, czego teraz żałuję, ponieważ już po targach – oglądając zdjęcia na BGG – zauważyłem, że tekstu na kartach nie ma w ogóle. Co prawda instrukcja w języku angielskim nie jest jeszcze dostępna, ale od czego są znajomi znający niemiecki.

Zajrzałem też do Rio Grande, gdzie dowiedziałem się, że Tigris & Euphrates Card Game powinna ukazać się w wersji angielskiej w ciągu kilku tygodni. Gra miała być dostępna już na targach, jednak coś opóźniło produkcję.

Na stoisku obejrzałem też nową grę z serii Carcassonne – The Discovery. Gra jest bardzo podobna do podstawowej wersji, z tą różnicą, że tutaj stawiamy pionki na górach, morzach i łąkach. Tu i ówdzie są miasta, które zwiększają wartość obszarów, do których należą. Poziom komplikacji całości jest podobny jak w całej serii, na początku trudno się tylko przyzwyczaić do istotnej zmiany – możemy albo dostawić pionka albo zdjąć jednego z poprzednich, aby otrzymać  punkty (nie dzieje się to już automatycznie). Gra się całkiem sympatycznie, ale nie poleciłbym gry komuś, kto ma już podstawową wersję.

Inną grą, którą Rio Grande miało mieć już w języku angielskim jest Hazienda. Trzeba przyznać, że niemiecka wersja była bardzo popularna – często widziałem grających w nią ludzi. Samemu nie udało mi się zagrać, jednak zagadnięty uczestnik wyjaśnił mi zasady i przyglądałem się kilku rozgrywkom. Gra ma niezbyt zachęcająco wyglądającą planszę a zasady są dosyć abstrakcyjne – w swojej kolejce, używając kart z ręki zajmujemy obszary (heksy) lub stawiamy na nich zwierzęta. Zwierzęta łączymy w łancuchy, które ciągniemy do wody, marketu, itp., za co dostajemy punkty zwycięstwa… całość dzieje się w Argentynie. Szczerze mówiąc całość mnie nie pociągnęła nawet na tyle, by zagrać znając już zasady – chociaż może to być zbyt pochopny osąd.

Po drodze udało mi się natknąć na Piotra, który akurat kończył rozmowy z Kosmosem. To wydawnictwo zajmowało chyba największą powierzchnię na targach – z czego większość stanowiły miejsca do grania. Promowane były przede wszystkim trzy tytuły: Mający już kilka miesięcy Candamir – the first Settler (Catan) oraz właśnie wydane Elasund – the first City (Catan) i niemiecka wersja Beowulf – the Legend.

O ile o tej ostatniej grze sporo czytałem i nie zainteresowała mnie specjalnie, o tyle nie mogłem sobie odpuścić wypróbowania obu nowości z serii Catan. Najpierw zagraliśmy w „Pierwsze miasto”, w którym 2-4 graczy buduje swoje budynki na planszy. Podobnie jak w Osadnikach, także i tutaj co kolejkę rzuca się kostką i ktoś dostaje zasoby (w tym przypadku – właściciel budynków w wylosowanym wierszu). Gra ma sporo możliwości i jest trochę bardziej konfrontacyjna – można tu niszczyć budynki przeciwników odpowiednio ustawiając swoje pozwolenia na budowę. Jest dużo kombinowania, odrobina szczęścia i wiele dróg do zwycięstwa. Trudno mi powiedzieć, czy gra jest lepsza od oryginału, na pewno jest jednak na tyle inna, że polecam jej zakup. Ma też ten niewątpliwy plus, że „działa” przy dwóch graczach.

Zachęceni Elasundem wzięliśmy się za Candamira. Jest to zupełnie nietypowy dla serii tytuł, ponieważ gra jest przygodówką i nie ma tu charakterystycznego mechanizmu zbierania surowców po rzucie kostką. W każdej kolejce wybieramy dokąd iść i ciągniemy karty drogi, w których coś ciekawego lub niebezpiecznego może nas spotkać. Wykonujemy zadania, zbieramy grzybki, jagódki i miód (z których możemy zrobić napój leczniczy czy podnoszący współczynniki), zbieramy przedmioty (np. +2 do charyzmy). Nie ma tu za wiele strategii, poza tym, że zawsze opłaca się poruszać po skosie. Bardzo dużo zależy od rzutów kostek – z drugiej strony jednak, nie da się zginąć czy stracić czegoś istotnego. Po pół godzinie grania ziewaliśmy okrutnie – chyba jednak z tego typu gier wolę coś w klimacie fantasy niż zbieranie jagód i walka z niedźwiedziami.

Niedaleko natknęliśmy się na Vadima, który zaprowadził nas do jednej z ostatnich hal, w której swoje stoiska miały bardziej egzotyczne firmy – Fun Factory z Singapuru czy Zvezda z Rosji. Na wystawie tej pierwszej zaciekawił nas Dividends – tytuł traktujący o handlu akcjami. Dawno nie widziałem dobrej gry handlowej, więc rozegraliśmy próbną partyjkę. Każdy z graczy rozpoczyna z jakimś zapasem gotówki i w ciągu 5 etapów gry stara się maksymalnie wzbogacić na rynku kapitałowym. W każdym etapie rozgrywanych jest 5 faz – losowe wahania kursów, licytacja na kolejność graczy, zakupy / sprzedaż akcji, wypłaty dywident i losowe wydarzenie (np. wymuszona korekta kursów, wyprzedaż, itp.). Na oś mechaniki składają się dwa główne elementy – rzuty kostkami w odpowiednim kolorze (biały, szary lub czarny) na wahania kursów oraz ciekawie zbudowana plansza aktualnych cen i poziomów dywydent. Urozmaicającym dodatkiem są karty wpływu, które otrzymują gracze będący największymi akcjonarjuszami notowanych spółek – mogą za ich pomocą zwiększać lub zmniejszać kursy papierów wartościowych.

Graliśmy w grę w 3 osoby i rywalizacja była dosyć wyrównana, pozostało więc wrażenie, że o wyniku zadecydował trochę ślepy los. W Dividends można jednak grać nawet w 12 (!) osób i wydaje mi się, że rywalizacja będzie wtedy zdecydowanie bardziej mordercza. Gra naprawdę warta uwagi, ze względu na ciekawe mechanizmy stymulujące podaż i popyt, a do tego pojedyncza rozgrywka, nawet przy maksymalnej liczbie graczy, nie powinna przekroczyć 2 godzin. Po zakończonej partii Piotr rozmówił się szybko z wydawcą w sprawie możliwości dostawy do Polski (powinno się udać) i ruszyliśmy dalej.

Tuż obok natknęliśmy się na ciekawie wyglądający tytuł, tym razem z Korei – King of History debiutującego wydawnictwa Visionary. Łamaną angielszczyzną przedstawiciel firmy wyjaśnił, że gra jest połączeniem karcianki z grą planszową, która bawiąc uczy też historii i geografii Korei. Zachęceni zasiedliśmy więc do rozgrywki… by kilkanaście minut później pod pretekstem „bardzo ważnych spraw” zniknąć jak najszybciej. Gra okazała się maksymalnie losową grą karcianą z niesamowicie dziwacznymi zasadami (np. 3 króle dają 3 punkty, 3 masterów 0 punktów a 10 kart historii 1 punkt + 1 punkt za każdą kolejną – to tylko ułamek zasad punktacji), w której „plansza” służy de facto jedynie do oznaczania punktacji.

Po południu zajrzeliśmy do centrum prasowego, w którym można było obejrzeć wszystkie premiery wystawiane na targach. Znaleźliśmy tam kilkadziesiąt tytułów, ogromnie żałując, że nie damy rady we wszystko zagrać. Gros gier stanowiły pozycje niemieckie – abstrakcyjne, rozgrywane w ciągu 1-2 godzin, z prostymi zasadami i brzydkimi grafikami. Naprawdę zastanowiło nas to, dlaczego tak dobre często gry mają tak kiepskiej jakości ilustracje, które czasami wręcz odstraszają. Zdawałoby się, że przykład renesansu gier amerykańskich na całym świecie zupełnie nie wpływa na rynek naszych zachodnich sąsiadów. Jest to o tyle ciekawe, że plastikowe figurki z pewnością zwiększają koszt produkcji, ale przecież stworzenie ładniejszych ilustracji niż te toporne obrazki pokroju Puerto Rico oraz Tigris & Euphrates (czy nawet Osadników i całej serii Catan) to nie są jakieś olbrzymie pieniądze. Być może kultura, w której planszówki są tak popularne nie zwraca uwagi na wygląd a dużo bardziej na mechanikę gier?

Z prezentowanych premier najbardziej zainteresowały mnie dwa tytuły. Pierwszy z nich to King of Chicago – gra o burzliwych latach 20-tych, wydana przez debiutującą firmę Jakob Keller. Chociaż nie udało mi się zagrać, gra zachwyciła mnie klimatem i jakością wydania (przecząc powyższym rozważaniom o niemieckich grach). Niestety, przeraziła mnie też swoją ceną prawie 50 euro.

Drugim tytułem, który zwrócił moją uwagę, była soczyście zielona gra Trading Routes singapurskiej firmy Van der Veer. Gra ma proste reguły, w których dokładamy karty do istniejących szlaków handlowych (lub tworzymy nowe), tak aby plemię, do którego dokładamy kartę produkowało to, czego potrzebuje nowo dokładane. Nie ma tu zbyt dużo strategii, chociaż istnieją możliwości przeszkadzania innym graczom za pomocą kart wojen plemiennych – głównie jednak liczy się szczęście w pociągnięciu kart. Gra jest wydana w małym, sympatycznym pudełku i kosztuje niecałe 10 euro.

Nie sposób było też nie zauważyć nowej gry Reinera Knizii – Die Insel (Wyspa). Została wydana przez Ravensburgera i była promowana zarówno przez wielki stand w centrum prasowym jak i osobny „pokoik” do grania w nią na stoisku wydawcy.

Gra jest oparta na intrygującym mechanizmie – posiada specjalny procesor, który zapamiętuje ruchy graczy, przechowuje punktacje itp. a także prosty procesor mowy, który wygłasza komendy i informacje. Niestety, gra jest w tej chwili dostępna w całości w języku niemieckim – więc nawet nie próbowałem w nią zagrać. Podpytałem jednak graczy co o niej sądzą i generalnie byli pozytywnie nastawieni. O ile poprzednia gra z serii – King Arthur – była dla wielu raczej rozczarowaniem (kiepską grą przygodową z elektronicznym bajerem), o tyle Die Insel wydaje się być bardziej warta uwagi – mniej losowa a bardziej strategiczna.

Centrum prasowe było ostatnią rzeczą, którą odwiedziliśmy w piątek na targach, jednak wieczorem pojechaliśmy do oddalonego kilkanaście kilometrów hotelu, gdzie czekała nas jeszcze partyjka nowego wydania gry Struggle of Empires autorstwa Martina Wallace’a. Niebawem ukaże się szersza recenzja tego tytułu, powiem tylko że bardzo przypadł mi do gustu i jest jedną z ciekawszych strategii, w jaką grałem w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

Poniżej kolejna porcja zdjęć ogólnych z Essen, zaś relacja z ostatniego naszego dnia na targach ukaże się dopiero we wtorek (z powodu turnieju Osadników w Gdańsku i wyborów prezydenckich).

Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.

2 komentarze

  1. Michal Stajszczak

    Porównywanie aktualnej ceny gry Abalone w Polsce z ceną tej gry w innych krajach nie ma sensu z tego względu, że polski producent gry sprzedaje (sprzedał ?) ją poniżej kosztów. Początkowo (3 czy 4 lata temu) cena była dwa razy wyższa. Podobna sytuacja była z grami Pylos czy Quixo, których końcówki były sprzedawane z jeszcze wyższą redukcją ceny.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings