Age of Conan – barbarzyńca na planszy
Ten tekst przeczytasz w 8 minut

Powiadają legendy, że najpotężniejszy wojownik ery hyboryjskiej, człek – jak pisał nemedyjski kronikarz – który swemi obutymi w sandały stopy podeptał zdobne w klejnoty trony Ziemi, urodził się na polu bitwy, w czym miała być wieszczba jego przyszłych losów. Jest to możliwe, albowiem niewiasty cymmeryjskie równie sprawnie jak ich mężowie władały orężem, nie można tedy wykluczyć, iż matka Conana, nie bacząc na poważny swój stan, pospieszyła, by odpierać atak wrażych Vanirów.

Robert E. Howard, Dom pełen łotrów

Nowa produkcja sprawdzonego zespołu autorów, renomowane wydawnictwo i bogata w treść licencja. Planszowe wcielenie przygód Conana Barbarzyńcy momentalnie trafiło na listy zakupowe wielu graczy. Czy słusznie?

Na początku należy zdecydowanie podkreślić, że planszowy Age of Conan nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek multiplayerowym komputerowym RPG (mimo podobnej czcionki i nazwy) i jest jedynie wojennawą impresją obficie podlaną sosem z książek Howarda (i nie tylko). Smak sosu każdy ocenić będzie musiał sam – dla mnie przygody Conana mocno tkwią w literaturze młodzieżowej i jedynie filmowa wersja z nieodżałowanym (aktorsko) Arniem nadała im większego blasku. Wydaje mi się jednak, że miłośnicy i znawcy przygód tego bohatera powinni odnaleźć w grze wystarczająco wiele smaczków (zwłaszcza na kartach), by móc zanurzyć się w lubiany przez siebie świat.

Planszowy świat Conana

Gracze wcielają się w przywódców czterech królestw i militarnie (za pomocą oddziałów) lub politycznie (wykorzystując emisariuszy) podbijać będą kolejne prowincje na mapie świata przeniesionej wprost z kart powieści. Dodatkowo w grze występuje tytułowy Conan, który niczym wolny elektron rozbija się po planszy przeżywając przygody, siejąc zniszczenie lub wspierając kontrolującego go gracza.

Arena bitew i przygód Conana (źródło: strona FFG)

Oprócz oddziałów gracze mają do dyspozycji karty – strategiczne, które wykorzystywane są do walki i licytacji o kontrolę nad Conanem oraz królestwa, unikalne dla każdego państwa, dające dostęp do specjalnych zdolności i akcji. Dzięki temu zabiegowi gra zyskała na różnorodności – wrażenia z kontrolowania każdej potęgi są na tyle różne, że umiejętne wykorzystywanie atutów w postaci kart i położenia geograficznego (w tym oczywiście reagowanie na poczynanie sąsiadów) jest nieodzowne, jeśli myślimy o wygranej.

Conan Hazardzista

Gracze, którzy mieli przyjemność poznać inną wielką produkcję tych autorów – War of the Ring momentalnie rozpoznają znak firmowy tej produkcji, czyli kości akcji. W Age of Conan kości te tworzą wspólną dla wszystkich graczy pulę i determinują dostępne w danej chwili akcje. W swojej turze każdy bierze jedną kość i wykonuje akcje przypisaną do symbolu, który na niej wypadł. Dostępne możliwości to generalnie standard – akcja militarna (ruchy i ataki oddziałami), polityczna (kontrola nad emisariuszami) i specyficzna dla tej produkcji akcja „Conan” (branie i zagrywanie niektórych kart i kontrola nad bohaterem). Gdy cała pula zostanie wyczerpana losuje się kolejną pulę. Mimo, iż osobiście nigdy za losowością nie przepadałem ten mechanizm bardzo przypadł mi do gustu. Z jednej strony w zgrabny sposób zmniejsza paraliż decyzyjny (wybiera się tylko z dostępnych aktualnie akcji), a z drugiej strony dodaje do tej decyzji kolejny wymiar – możliwość popsucia planów przeciwnikowi przez zabranie potrzebnej mu kostki. Oczywiście ta losowość ma swoje ciemne strony – nawet genialny plan błyskawicznego podboju połowy świata może legnąć w gruzach przez brak dostępnych akcji. Czasem będziemy zmuszani do brania akcji praktycznie nam niepotrzebnej (chociaż na szczęście każda na pewno coś dobrego przyniesie – karty, oddziały, pieniądze – więc nie jest tak źle), czasem jakiś układ może spowolnić rozgrywkę lub ją nieoczekiwanie przyspieszyć. I chociaż część problemu możemy rozwiązać umiejętnie używając kart, to te ryzyko jest obecne i należy mieć jego świadomość siadając do stołu.

Alea iacta est... - a nie, to inna gra

Conan Wojownik

Walka – zarówno ta militarna, jak i polityczna ma ten sam, również oparty na kostkach mechanizm. Atakujący i obrońca rzucają kostkami (których ilość w zależności od typu starcia zależy od ilości oddziałów wojskowych, siły prowincji lub układu prowincji i emisariuszy na planszy) i liczą sukcesy – ten kto ma ich więcej wygrywa (remisy standardowo działają na korzyść obrońcy). Sukcesy zależą od symboli, które wypadną na kostkach – standardowo część jest zawsze sukcesem, a część jest zawsze porażką. Dodatkowo przed rzutem gracze mogą zagrywać karty strategiczne (każda posiada informacje, na jakim typie terenu lub w jakiej krainie jest aktywna, więc planując kampanie należy starać się odpowiednio budować rękę), które sprawiają, iż niektóre symbole dodatkowo liczą się za sukces, przez co zwiększają szanse na pomyślny rzut. Wpływ losu ograniczają również niektóre karty królestwa (umożliwiając przerzucanie lub zmieniając ilość kostek) oraz żetony magii (zdobywane w czasie przygód Conana), dzięki którym można rzucić jeszcze raz. Wszystko to jest sprytnie pomyślane i odchodzi tak daleko jak to tylko możliwe od prymitywnego rzucania. Jednak mimo wszystko daleko odejść się nie da. Nie dość, że przy wyjątkowo krwawym i obfitującym w karty, przerzuty i żetony magii starciu całość się wleeecze, to do tego mimo całej tej maszynerii ograniczającej losowość, złe rzuty mogą i tak zadecydować o przegranej. Oczywiście końcowy wynik nie będzie zależał od jednego rzutu, ale pech łypiący na gracza swym złośliwym okiem może bardzo ograniczyć szansę na zwycięstwo.

Karty strategiczne i karty królestwa

Specyficzną cechą podboju zbrojnego jest fakt, iż w przypadku najazdu na prowincję przeciwnika nasz sukces jedynie z powrotem czyni tę prowincję neutralną. A ponieważ zdobycie ziem neutralnych wymaga wielu akcji (każdą zdobywa się w kilku etapach, a każdy etap to jedna akcja) lub oddziałów (chcąc zrobić kilka etapów w jednej akcji musimy poświęcać wojsko) rozgrywka jest bardzo specyficzna, by nie powiedzieć dziwaczna. Bardziej opłaca się zdobywać ziemie niczyje, niż atakować przeciwnika (wprawdzie zabierzemy mu teren, ale żeby zyskać coś dla siebie musimy zaatakować drugi raz). Ponadto atakując wroga bardzo się wykrawiamy i nawet gdybyśmy chcieli to na późniejsze podbicie prowincji może już nie wystarczyć siły. W związku z tym do starć między graczami może dojść dopiero w połowie gry, co mnie trochę zaskoczyło…

Znajdź fioletowego emisariusza...

Kończąc temat walki warto jeszcze wspomnieć, że jak na grę z nazwą brutalnego bohatera przystało gra premiuje rozwiązania siłowe. To znaczy wprawdzie za zwycięstwa polityczne i zdobywanie prowincji drogą dyplomacji zdobywamy pieniądze (które możemy później przekuć na miecze, czy nowe karty specjalne), ale tylko deptanie nowych lądów okutym żołnierskim trepem przyniesie nam punkty zwycięstwa. Nie znaczy to, że akcje polityczne nie są ważne – bez pieniędzy daleko nie zajedziemy. Ale bez sukcesów militarnych wygrać się nie da.

Conan z Cymerii

Oddzielny akapit należy poświęcić tytułowemu bohaterowi, symbolizowanemu przez oddzielną figurkę. Oddzielna talia przygód służy jako zegar – gra trwa 3 ery, a każda to cztery, losowe przygody Conana. Karty czerpią z literackiego pierwowzoru i miłośnicy prozy Howarda powinny wśród nich odnaleźć wiele wydarzeń, o których czytali. Każda przygoda zawiera cel, do którego Conan powinien dojść oraz pokazuje ilość żetonów przygód, które gracze mogą zdobyć (i jednocześnie czas trwania przygody – kończy się, gdy ostatni żeton zniknie). Żetony dzielą się na trzy rodzaje i oprócz wartości mają dodatkową nagrodę. Biorąc żeton gracz może do wziąć dla siebie lub wymienić na nagrodę (pieniądze lub żetony magii). Na początku każdej przygody gracze wykorzystując karty strategii oraz specjalne żetony licytują o kontrolę nad Conanem. Tylko zwycięzca będzie mógł poruszać figurką i tylko jemu Conan będzie pomagał. Pomoc sprowadza się do utrudniania życia przeciwnikom (przez wspieranie prowincji neutralnych i zostawiania odejmujących punkty znaczników najazdów) i wspierania w walce w prowincjach, w których przebywa. Pozostali gracze biorąc akcje Conan mogą tylko zdobywać żetony, co przyspiesza zakończenie przygody. Żetony przygód potrzebne są do zdobywania kontroli nad pewnymi artefaktami, dają punkty na koniec gry (dla graczy, którzy mają najwięcej punktów w każdym z rodzajów) oraz umożliwiają koronację Conana na króla swojego królestwa (nieudana próba powoduje jednak eliminację gracza). Umiejętne kontrolowanie bohatera oraz zdobywania odpowiednich żetonów może wydatnie pomóc w zdobyciu zwycięstwa. I chociaż wiele zależy od układu żetonów, przygód i aktualnej sytuacji na planszy – kontrola nad Conanem jest zawsze przydatna.

Przygoda, przygoda - każdej chwili szkoda...

Wykonanie gry to standard Fantasy Flight Games – grupa gruba plansza, karty, kości i dziesiątki figurek. Można przyczepić się do momentami dosyć surowej grafiki, czy niektórych rozwiązań edytorskich (fioletowe oddziały i emisariusze są łudząco podobne, co znacząco zmniejsza czytelność planszy, obfite karty pomocy graczy nie zawierają cennika), ale ogólnie jest to ekstraklasa i otwierając pudełko zobaczycie na co wydaliście tyle pieniędzy.

Conan kontra plansza

A jakie są wrażenia z rozgrywki? Niestety mizerne. Pierwsze dobre wrażenie szybko znika przywalone regułami gry. Nie są jakoś nadmiernie skomplikowane, ale ich obfitość oraz zupełny brak intuicyjności sprawiają, iż tłumaczenie przepisów to istna gehenna. W moim odczuciu autorzy na siłę skomplikowali prostą z założenia turlankę – oddziały i emisariusze ruszają i działają inaczej, cała obecność Conana jest nadmiernie uszczegółowiona (specjalne żetony licytacji, które mają swoje małe zasady, żetony, które się zbiera, inny przebieg akcji Conan w zależności od tego, czy nim sterujesz, czy nie), na siłę dodane karty celów, które nic nie wnoszą, karty królestwa, karty strategii, zakupy, miasta, fortece, wieże, dziwaczne zdobywanie prowincji – za dużo tego wszystkiego. A jak już się przebrnie przez ten gąszcz reguł i wyjątków gra oferuje bardzo niewiele. Taki wielki kombajn, a możliwości jest bardzo mało (często wybór to np. wzięcie żetonu przygody, atak lub dostawienie emisariusza). Na planszy potrafią być momenty, kiedy nic się nie dzieje – kilkuetapowe zdobywanie prowincji i mało dynamiczne ich odbijanie z rąk przeciwników powodują czasem olbrzymią stagnację.

Sprawca całego zamieszania (po lewej)

Gra skaluje się dobrze – im więcej graczy tym ciekawiej, ale wydłuża się czas oczekiwania na swoją turę. A gdy inni rzucają kostkami nie ma nic do roboty. Dobrze, że nikt nie zostanie wyeliminowany z gry (prowincja startowa jest niedostępna dla przeciwników, a nieudana koronacja kończy rozgrywkę), ale jeśli mamy namolnego sąsiada to duża część naszych ruchów może być zdeterminowana jego działaniami. Zwłaszcza w rozgrywce 3-osobowej uwikłanie się w głupi konflikt o jedną prowincję może dać zwycięstwo „temu trzeciemu”. Czas rozgrywki, nawet w wariancie 2-osobowym to przynajmniej 2 godziny. Przy większej ilości graczy należy być nastawionym na 3-4 godzinne posiedzenie.

Najważniejsza w tym wszystkim jest odpowiedź na pytanie: „czy warto to kupić?”. Jeśli jesteś fanem Conana to oczywiście tak. Odnajdziesz w grze sytuacje i krainy przeniesione prosto z kart książek. W innym wypadku, moim zdaniem lepiej sięgnąć po inne pozycje. Jeśli grasz głównie partie 2-osobowe War of the Ring będzie lepszym wyborem. Przy większej ilości graczy warto pomyśleć nad kupnem Starcrafta, który mimo dłuższego setupu wydaje się być ciekawszy, dynamiczniejszy i bardziej różnorodny. Age of Conan pokazuje, iż sprawdzony mechanizm ubrany w inny klimat nie zawsze oznaczać będzie sukces. Nie wiem, czy autorzy planują jakieś dodatki (póki co gra wydaje się być zamknięta), ale wolałbym, by skupili się na czymś zupełnie nowym zamiast do cna eksploatować starą formułę.

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy sklepowi Rebel.

Sprintem po Age of Conan

Pancho –  Gra mnie nie zachwyciła. Mechanicznie co prawda działa i nie można jej wiele zarzucić. Udało się zgodnie z zapowiedziami połączyć rządzenie swoją nacją i walkę o dominacje, z poruszaniem Conanem od czasu do czasu. Niestety to ostatnie jest dość schematyczne. Układ planszy i mechanika bitwy również opracowane bez przebłysku geniuszu. W mojej partii na czterech graczy mało kto atakował, bojąc się odwetu przeciwników. Ogólnie, więc Age of Conan to średniak, bez polotu. A szkoda, bo mam sentyment do kultowej postaci Conana z książek, filmów i komiksów (pamiętacie komiks Młyn? Rewelka :))

Ogólna ocena (2/5):

Złożoność gry (4/5):

Oprawa wizualna (4/5):

8 komentarzy

  1. Ja_n

    nie. grupa plansza.

  2. Don Simon

    poprawione

  3. Avatar

    Ładny mi średniak za 2 i pół stówy :)
    ale fakt faktem – na usprawiedliwienie – z takiego typowego settingu hero fantasy ciężko zrobić dobrą grę wieloosobową, która w pełni wykorzystywałaby możliwości i najpełniej czerpała z dorobku literackiego pierwowzoru – jak sądzę – z tego powodu, że z definicji wszystko kręci się wobec jednej postaci, a nie drużyny: jak więc podzielić role graczy, skoro główny bohater jest tylko jeden?

    Mnie zupełnie ta gra odrzuca – bo jakkolwiek bardzo lubiłem uniwersum Conana (zwłaszcza tomy od 10 do 30 – a zwłaszcza tom Conan i Droga Królów – mistrza Karla Wagnera – tego od Kane’a) – to pomysł walk o prowincje z jakąś dyplomacją i błąkającym się pionkiem głównego bohatera, który nie kradnie, nie ma kobiet, nie masakruje złych czarnoksiężników i nie doprowadza przypadkiem do upadku kolejnych imperiów i władców wydaje się kompletnie wyzuty z tego, co w Conanie było najfajniejsze – głównego bohatera, który ma sporo farta i wciągające przygody.

  4. Avatar

    Fajna recenzjo, przynajmniej wiadomo, że z tego Conana to zwykły chuderlak.

  5. Avatar

    szkoda. Jak widać wydawca +temat+wykonanie to nie wszystko..

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings