Munera: Familia Gladiatoria [Współpraca reklamowa z Rebel] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 8 minut

Cóż ja mogę napisać… Może po prostu wyłożę kawę na ławę: zapraszam Czytelników GF do przeczytania recenzji najgorszej gry, z jaką miałem nieprzyjemność zetknąć się w ostatnim czasie*. Jeśli macie chwilkę, przeczytajcie. Jesli nie – po prostu zapamiętajcie: nie kupować, nie grać u kolegi, a jeśli kolega wciaż namawia… znaleźć sobie nowego kumpla.

Munera: Familia Gladiatoria to pierwsza gra z planowanego przez włoskie wydawnictwo Albe Pavo cyklu poświęconego gladiatorom. W Munerze mamy okazję zarządzać szkołą gladiatorów, a w kolejnych grach będziemy mogli samodzielnie toczyć krwawe pojedynki na arenie, a także rywalizować o przychylność tłumu w trakcie bezpardonowych wyścigów rydwanów. Autorem Munery jest Matteo Santus, jak sam siebie przedstawia – 'historyk i pasjonat gier planszowych’.  I niestety, mam wrażenie że w trakcie procesu tworzenia ów 'historyk’ wziął zdecydowanie góre nad 'pasjonatem planszówek’. Munera pełna jest bowiem detali istotnych z punktu widzenia historycznego, lecz generujących cały szereg decyzji pozornych (bez wpływu na rzeczywisty rezultat osiągnięty przez gracza), spowalniających rozgrywkę, a wreszcie… zwyczajnie męczących zbędnymi ruchami, które trzeba wykonywać.

W pudełku…

…znajdziemy najpierw wypełniacz w postaci drobno pociętych pasków papieru w foliowym worku! Może to i dziwny sposób ochrony zawartości, ale – przyznam szczerze – dosyć skuteczny. Oprócz tego dwie małe sztywne plansze (plansza Italii i plansza pojedynku), kartonowe maty graczy (niefortunnie, skrót reguł umieszczono na ich odwrocie), 130 klimatycznie ilustrowanych kart wraz z koszulkami do nich firmy Mayday, arkusz z żetonami, trochę drewnianych znaczników, instrukcję (jest także wersja PL wraz z opisem wszystkich kart wydarzeń) oraz kostki k10. Generalnie  jakość wykonania stoi na niezłym poziomie. Uwagę zwracają przede wszystkim wspomniane już karty wydarzeń. Jest ich czterdzieści i każdą ozdobiono inną ilustracją, stylizowaną na obrazy z epoki. Wszystko wygląda całkiem klimatycznie i zachęca do grania.

Zasady

Jak już wspomniałem wcześniej, gracze prowadzą swoisty biznes – szkołę gladiatorów, rywalizująca z innymi podobnymi przybytkami o chwałę i prestiż. Pomysł sam w sobie jest fajny: oto pozyskujemy kandydatów na gladiatorów na aukcjach (licytacja zamkniętej dłoni) oraz dzięki wydarzeniom z kart. Gladiatorzy charakteryzują się wytrzymałością (liczba ran, jakie może przyjąć w walce zanim sie podda), walecznością (liczba przerzutów kością w czasie walki), charyzmą (popularność wśród publiczności) oraz lojalnością (decyduje o 'wrażliwości’ na zagrywane karty wydarzeń). Po zakupie gladiatora przydzielamy go do jednej z siedmu klas (np. sieciarz z trójzębem), w której będzie doskonalił swoje umiejętności. Oprócz tego na aukcjach pozyskiwać możemy także różnych pomocników, dzięki którym rośnie np. lojalność naszych wojowników, zyskujemy dodatkowe przerzuty, zwiększamy szanse na przeżycie pojedynku przez gladiatora, szybciej leczymy z ran itp.

Pomocnicy (fot. Albe Pavo)

Następnie odkrywane są karty widowisk. Już za sam udział w widowisku każda szkoła zyskuje punkty chwały (od 1 do 3) oraz pewną sumę pieniędzy na przygotowania i podróż. Widowisko wybiera gracz dysponujący w danej chwili przechodnim znacznikiem Rudis, natomiast wybór szkoły, z którą się zmierzy, odbywa się w przetargu (ten gracz, który zaoferuje najmniejsza cenę za zrealizowanie widowiska, dołącza do pierwszego gracza, tego z Rudisem). Karta widowiska określa również liczbę rodzajów par, które musza się ze sobą zmierzyć (więc jeśli widnieje na niej liczba 3, oznacza to, że odbędzie się aż sześć pojedynków!). Sama walka wygląda w ten sposób, że obaj gracze rzucają kostką k10 – kto ma wyższy rezultat, przesuwa znacznik walki w swoją stronę, a gladiator przeciwnika otrzymuje ranę. Możliwe sa przerzuty (zwykle 1-2 na walkę). Pojedynek kończy się, gdy znacznik dojedzie do końca toru któregoś z graczy, lub gdy gladiator otrzyma większą liczbę ran, niż pozwalają na to jego statystyki. Zwycięzca otrzymuje punkty popularności (które potem zamienić można na wyższy poziom doświadczenia w danej klasie), przegrany poddaje się wyrokowi tłumu (rzut kostką) i leczeniu (kolejny rzut kostką). W trakcie walk pozostali gracze, których szkoły nie biorą udziału w widowisku, moga obstawiać wynik walki oraz wpływać na jej przebieg poprzez działania zakulisowe (np dodać któremuś z gladiatorów dodatkowy przerzut, zatrzymać wskaźnik walki po wyjątkowo niekorzystnym rezultacie rzutu itp). W tym miejscu jest pole do negocjacji, w rodzaju: 'Jak mi zapłacisz 4 pieniążki, to ci pomogę’.

Po zakończeniu wszystkich walk w danym widowisku znacznik Rudis przechodzi dalej, i kolejny gracz ma możliwość wyboru karty widowiska, odbywać się może kolejny przetarg itp. Gdy już nikt nie chce, albo nie może brać udziału w widowiskach (ze względu na rannych lub zmęczonych gladiatorów), kończy się ta faza. Gracze pobierają karty zdarzeń, rozpoczynają się znowu licytacje gladiatorów i pomocników, następuje kolejna faza widowisk itd.

Karząca ręka sprawiedliwości Odiego nad Munerą... (Fot. Surmik)

Nie brzmi źle, prawda? Wydawałoby się, że to może być naprawdę przyjemna gra, polegająca na zarządzaniu własną firmą, trenowaniu zawodników, a nawet kreowaniu gwiazd ówczesnego… sportu (bo tak należy podchodzić do walk gladiatorskich). Gier opartych na filozofii: 'zakup – podrasuj – wystaw do rywalizacji – zgarnij punkty’ jest przecież na rynku całkiem sporo i naprawdę jest się na czym wzorować.

Co nie działa i dlaczego wszystko?

Cały system zdobywania punktów chwały został źle zaprojektowany i policzony. Chwałę – jak pisałem – zdobywamy z dwóch źródeł: za sam udział (!) w widowisku (od 1 do 3 punktów) oraz za zgłoszenie do niego doświadczonego gladiatora (od 1 do 2 punktów). Gladiator zdobywa za każdą wygraną walkę 2 punkty popularności. Do przejścia na poziom 'weterana’ potrzebuje 4 punktów, czyli dwóch wygranych walk. Jako weteran dostarczy graczowi 1 pkt chwały jeśli tylko ten wystawi go do widowiska. Zdobycie poziomu 'primus palus’ (+2 chwały) to kolejne 4 punkty popularności, czyli kolejne dwie wygrane walki. Łącznie, żeby zdobyć najwyższy poziom gladiator potrzebuje zatem wziąć udział i zwyciężyć w aż czterech pojedynkach/widowiskach (dostarczając po drodze 2 punktów chwały). Zważywszy na dość ekstremalną losowość pojedynków (można przegrać/zginąć/być poważnie rannym – o wszystkim decydują pojedyncze rzuty k10) oraz złośliwe wydarzenia zagrywane przez innych graczy (na 40 kart wydarzeń 12 umożliwia odrzucenie gladiatora z gry lub powoduje niemożność jego użycia w widowisku) szanse, że uda nam się wytrenować gladiatora przynoszącego zysk w punktach chwały w ciągu zaledwie czterech widowisk są niewielkie. Żeby je zwiększyć musimy wydać sporo pieniędzy na środki zarządzające losowością (pomocników), na przekupienie innych graczy, sędziów w pojedynkach itp. Tylko czy jest sens to robić? Przy czterech widowiskach gracz za samo wzięcie w nich udziału zbierze średnio 7-8 punktów chwał. Bez wysiłku. O tym, czy ktoś weźmie widowisko za 1 czy za 3 punkty chwały, decyduje właściciwe wyłącznie kolejność siedzenia. Tyle. 7-8 punktów bez wysiłku i 2 uzyskane z potwornym bólem, przy dużej dozie szczęścia (wygranie czterech pojedynków pod rząd, bez konieczności dłuższego leczenia).

W talii wydarzeń jest też 10 kart dodających punkty chwały – szkołom i popularności- gladiatorom. I tu ponownie decyduje wyłącznie szczęśliwy traf. Dostaniemy fajną kartę, to jesteśmy bliżej zwycięstwa. Nie dostaniemy, to trudno. Czyli ślepy los. Aha – zapomniałem wspomnieć: standardowo gra się do 15 punktów chwały, w wariancie skróconym do 10.  Można zatem wygrać grę tylko dlatego, że 'miało się farta’ w rzutach, siedziało się w odpowiednim miejscu albo wylosowało 1-2 przydatne karty wydarzeń.

Cały system szkolenia, klas gladiatorów, walk itp jest w efekcie niepotrzebną, wydłużającą grę przystawką, która irytuje, a wręcz męczy swoją bezcelowścią. 'Bawimy’ się w przydzielanie klas naszym gladiatorom, ale to jest pozbawione sensu, skoro w każdej chwili mogą oni swoją klase zmienić. Owszem doświadczony gladiator straci wtedy uzyskany poziom lub punkty popularności, ale wolę poświęcić weterana (dającego 1 pkt), żeby wstawić go do widowiska (za 2-3 pkt) niż oszczędzać go na jakieś kolejne walki, albo pozwolić, żeby w międzyczasie uciekł czy umarł (na skutek karty wydarzenia).

Wszystko wskazuje na to, że Milvus nie pożyje już długo... Nie dość, że ranny, to publika niezbyt go ceni

Pojedynki są krwawe i gladiatorów w szkołach sukcesywnie ubywa. Ich podaż podczas fazy licytacji może być mniejsza niż popyt, i szkoły muszą wtedy wypożyczać sobie zawodników do widowisk, oczywiście za pieniądze i różne inne przysługi. Po co jednak miałyby to robić, skoro za reprezentowanie przez swojego gladiatora innej szkoły w widowisku nie otrzymują punktów chwały, a tylko umożliwiają zdobycie ich innemu graczowi? Dobrego gladiatora strach wypożyczyć (bo jeszcze przeciwnik go nam złośliwie zabije), a słabego też bez sensu, bo przegra albo będzie ranny i zabraknie go nam na potrzeby naszego własnego widowiska.

Zwiększenie liczby gladiatorów przez ich dokupienie podczas fazy licytacji  sprawia jednak, że wzrośnie ryzyko buntu, podczas którego można stracić z trudem trenowanych zawodników (to gracz z Rudisem – a więc niekoniecznie właściciel danej szkoły – wybiera gladiatorów dla których wykonuje się rzut na lojalność w przypadku buntu).

Prowadzić to może wszystko do przedłużenia gry, która i tak sama w sobie ciągnie się niemiłosiernie (najdłuższe 90-120 minut jakie dane mi było przeżywać nad planszówką). Problem bowiem w tym, że pojedynki nie są zbyt ciekawe nawet dla graczy biorących w nich udział (naprzemienna turlanina 'kto więcej’), nie mówiąc o znudzeniu obserwującej pojedynki pozostałej dwójki. Ma ona możliwość zakulisowego wpływania na wynik, i momentami bywa to dość zabawne, ale obserwować w ten sposób 4 albo 6 walk pod rząd to prawdziwa mordęga, zwłaszcza że sam rezultat pojedynku nie wpływa na ilość punktów chwały.

Fot. Surmik

Kolejnym niedopracowanym mechanizmem jest umiejscowienie szkoły gladiatorów. Im dalej od centrum, tym niższe koszty jej założenia, ale większe odległości należy przebyć (i więcej zapłacić) aby wziąć udział w widowisku. Teoretycznie fajne rozwiązanie, ale ponownie – wybór jest oczywisty. Porównując szkołę w najdroższej prowincji (Lacjum, koszt 14) z tą w najtańszej (Sycylia, koszt 5), koszt podróży do miejsc rozgrywania owych czterech widowisk dla szkoły sycylijskiej będzie łącznie średnio o 9 monet większy.  Wychodzi więc na to samo, a skoro tak, to po co pozbawiać się na początku pieniędzy na inwestycje i lokować szkołę w droższej prowincji? Kolejne 9 przy dalszych widowiskach to już problem w drugiej cześci gry, albo… w ogóle nie problem, bo gra może się skończyć (w wariancie skróconym).  W efekcie mamy kolejny niepotrzebny mechanizm (i niepotrzebną planszę, z niepotrzebnymi pionkami).

Wszystko potęgowane jest jeszcze nieprzemyslaną instrukcją, której dwie trzecie poświęcone są opisowi poszczególnych elementów gry wraz z częścią zasad, natomiast sam przebieg rozgrywki zamieszczono na końcu instrukcji. W efekcie trudno jest znaleźć potrzebną regułę (są rozrzucone w różnych miejscach), a wątpliwości w trakcie rozgrywki pojawia się sporo, bo co rusz chcemy sprawdzić czy dany rzut jest dla nas korzystny 'im niżej’ czy 'im wyżej’. W ogólnej orientacji i czytelności sytuacji nie pomagają rownież łacińskie terminy, którymi opatrzone są karty czy nazwy faz. Nie mam nic do Łaciny – to piękny język jest! Ale niekoniecznie pasuje do – i tak niezbyt przejrzystej – gry planszowej.

Dodatek

Świadomi słabości gry, twórcy Munery wypuścili darmowy dodatek print&play Munera: Ars Dimicandi, aczkolwiek bardziej niż 'dodatek’  odpowiedni byłby tu termin 'patch’ umożliwiający w ogóle granie. Otrzymujemy możliwość zakupienia 1 punktu chwały za 15 monet , na nowych zasadach toczą się również pojedynki. Zamiast rzucać kością gracze jednocześnie wykładają po jednej zakrytej karcie ze swoich talii, różniących się nieco siłą poszczególnych kart. Większa wartość wygrywa i przesuwa znacznik pojedynku o różnicę, podobnie jak to było w przypadku rzutu kośćmi. Szczegółowo rozgrywana jest jednak tylko  połowa pojedynków – w pozostałych parach wojownicy otrzymują po 1 punkcie popularności i stają się 'zmęczeni’, ale nie mogą zginąć, zostać ranni, ani nie działają na nich karty wydarzeń.  Dodatek redukuje stopień znużenia grą i likwiduje turlaninę, ale też pozostawia główną wadę gry: punktów chwały wciąż można zdobyć więcej i w łatwiejszy sposób dzięki samemu udziałowi w widowisku, niż z innych źródeł. No i pojawia się pytanie: dlaczego wypuszczono na rynek niedotestowaną grę?

Kciuk w dół

Żeby było jasne: bardzo, bardzo lubię gry z gatunku 'push-your-luck’, w których gracze dostają do ręki środki zarządzania losowością. Kości same w sobie mi nie przeszkadzają – wręcz odwrotnie. Lubię napięcie związane z oczekiwaniem na wynik rzutu, lubie martwić się co teraz z tym wynikiem począć. Ale w Munerze cały system po prostu nie działa. Gracze się męczą. I ja też się męczyłem. Potwornie. Nic, poza grafiką, w tej grze mi się nie podobało. Dodatek jest – oby- tylko początkiem zmian, których ta gra wymaga, aby stała się w ogóle grywalną. Mam nadzieję, że w miarę rzetelnie udało mi się Wam wyjasnić, dlaczego dałem Munerze tak niską ocenę (z dodatkiem podwyższam ją do 2/5).

*No tak, były jeszcze Erynie. Ale o nich wolę po prostu zapomnieć :(



Dziękujemy firmie Rebel za przekazanie gry do recenzji.


 

Ogólna ocena (1/5):

Złożoność gry (3/5):

Oprawa wizualna (4/5):

Przydatne linki:

5 komentarzy

  1. Avatar

    „*No tak, były jeszcze Erynie. Ale o nich wolę po prostu zapomnieć :(”

    a właśnie chciałem zapytać jak względem tego Erynie wygląda ;p

  2. Avatar

    Munera jest najgorszą grą w jaką graliśmy z tego powodu,że Erynie nie można nazwać grą… ;)

  3. Jax

    Fantastycznie, że nie jestem osamotniony w poświęcaniu się i testowaniu kolejnych gniotów – jak się okazuje – z Essen. Zdążyłem sprzedać już bezmiar przeciętności by wyłowić kilka perełek. I wiem że Porto Carthago i Munera nie muszę kupować. Dzięki.
    Tym niemniej byłbym wdzięczny gdyby brać planszówkowa zechciała kupić i przynosić na spotkania jeszcze z kilkanaście innych świeżych tytułów :)
    Listę wysyłam na priva :P

  4. Odi

    Jak się okazuje, Frank Kulkmann dał Munerze ocene 8/10

    http://www.boardgame.de/reviews/munera.htm

    Tak wrzucam, żeby można sobie wyrobić własną opinię na podstawie obu tekstów.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings