Simurgh – smocza piękność [Współpraca reklamowa z Baldar] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 7 minut

okładkaSTym razem dostałem do recenzji grę, o której wcześniej prawie nie słyszałem. Wiedziałem, że wydało ją NSKN Games (to ci od Pretora i Mistfalla) i że jest o smokach, ale to wszystko. A że lubię niespodzianki – wyzwanie przyjęte.

Tytuł gry pochodzi od nazwy perskich smoków (a dokładnie czegoś pomiędzy gryfem, ptakiem i smokiem) i – tu ciekawostka – oznacza istotę płci żeńskiej. Ale o ile sama gra graficznie ma jeszcze jakiś związek ze smokami (czy czym by one nie były), o tyle mechanicznie jest to po prostu worker placement z zamienianiem kosteczek na inne kosteczki, a tych na punkty zwycięstwa (tutaj – „punkty mocy”). Brzmi to strasznie cynicznie i sucho, ale na szczęście w praktyce nie jest aż tak dramatycznie. Jeszcze tylko disclaimer – nie będę opisywał zasad gry. Zamiast tego skupię się na swoich odczuciach i wrażeniach dotyczących różnych aspektów Simurgha. A teraz do rzeczy.

Simurgh zawartośćWykonanie wymiata. Pudełko waży ponad dwa kilogramy i jest wypełnione po brzegi ogromną planszą i cudnymi kaflami o sztywności deski. Dwie garści żetonów, figurek i drewienek są tylko wisienką na torcie. W pudle nie ma powietrza, tylko mnóstwo pięknych elementów. I chyba słowo „pięknych” oddaje najlepiej moje wrażenia. Oprawa graficzna nie jest podobna do typowych ilustracji Michaela Menzla (Stone Age, Cuba itd.), lecz raczej do ilustracji z Baśni 1001 Nocy. Wysmakowana i elegancka.

Na ogromnej planszy (składa się na sześć części) układa się sporej wielkości kafle, ale ten rozmiar ma swoje uzasadnienie. Na każdym kaflu jest po kilka, a czasem po kilkanaście miejsc do ustawiania swoich pionków i mniejszy format byłby po prostu niewygodny. Dlatego do grania potrzeba dużego stołu. A propos pionków – po raz pierwszy grałem takimi figurkami. Są ażurowe, w pięciu kolorach, wycięte z jakiegoś połyskliwego półprzezroczystego plastiku i mocowane na przezroczystych podstawkach. Aż przyjemnie bierze się je do ręki, bo kształty mają zabójcze – ażurowy profil Simurgha i żołnierza.

Simurgh plansza zbliżenieWersja językowa, w którą grałem, była angielska (polska jest w drodze), ale jedyny element w języku obcym stanowiła instrukcja i pomoc gracza – wszystko inne zostało opisane symbolami. Dlatego nie ma problemu z graniem z tubylcami (choć czasem znaczenie niektórych kafli trzymanych na ręku nie jest do końca jasne, a ich ujawnienie współgraczom mogłoby na coś wpływać, ale sytuacja taka jest na tyle rzadka, że prawie pomijalna). W instrukcji znajduje się wyczerpujący opis wszystkich kafli i ładnie ilustrowane przykładami kolejne etapy rozgrywki.

No właśnie – w instrukcji. O ile napisana jest zrozumiale i czytelnie (a miejscami także dowcipnie), o tyle miałem w kilku miejscach problem z nadążeniem za regułami. Co było dziwne, bo przebieg typowej rundy jest banalnie prosty. Wystawiasz ludzika na planszę lub go/je zabierasz. Dodatkowo można wykonać dowolną liczbę akcji specjalnych, ale brzmi to bardziej skomplikowanie, niż jest w rzeczywistości. Tych akcji jest trzy i po prostu uzupełniają wystawianie ludzików. Niemniej jednak po jednokrotnym przeczytaniu można zaczynać i szanse na błąd są raczej małe.

Simurgh instrukcja 2Co jest bardziej uciążliwe, to setup. Nie będę wchodził w szczegóły, ale tasowanie kafli, rozdawanie ich, ponowne tasowanie, a następnie rozkładanie – i to wszystko dla każdego z sześciu rodzajów kafli oddzielnie – jest, delikatnie mówiąc, nużące. Co ciekawe, można by to uprościć choćby przez redukcję liczby rodzajów kafli, które są do siebie stosunkowo podobne. Wiem, że nie są identyczne i istnieje wówczas szansa na zaburzenie balansu, ale na normalnym (czytaj: każualowym lub półhardkorowym) poziomie grania nie ma to istotnego znaczenia. Potem jeszcze tylko rozdanie surowców startowych – jest ich SIEDEM(!) rodzajów, ale o tym a za chwilę – i możemy rozpoczynać. Celem gry jest oczywiście zdobycie największej liczby punktów, a osiąga się to na dwa sposoby: w trakcie gry punkty dostajemy za niektóre pola do wystawiania pionków, a na koniec gry za posiadanie większości w różnych kaflach tytułowych Simurghów (co prawda jest to nieco bardziej skomplikowane, ale obiecałem nie wchodzić w szczegółowe zasady).

Simurgh plansza graczaTeraz trochę moich narzekań, bo Simurgh niestety w kilku miejscach mocno niedomaga. Wspomnianych siedem rodzajów surowców to naprawdę dużo. A ich dobór sprawia wrażenie mocno arbitralnego: warzywa, mięso, kamień, drewno, broń, wiedza i zdolności smoków. Co prawda wszystko broni się od strony rozgrywki, ale miałem wrażenie nadmiaru i braku elegancji. Sprawę pogarsza fakt niedopasowania rozmiarów kosteczek i żetonów do miejsc na planszach graczy – nic się nie mieści w przewidzianych kratkach.

Kolejna sprawa to pionki – mimo swojej urody irytują, bo też nie mieszczą się na polach na planszy. Pół biedy, gdy wstawiamy się bezpośrednio na planszę, bo tam pola znajdują się w dużej odległości od siebie. Problemy zaczynają się, gdy chcemy wstawić pionek na kafel – robi się naprawdę ciasno i niewygodnie. Na domiar złego podstawki pionków są prostokątne, a pola na planszy okrągłe. Ktoś tu chyba się nie przyłożył do projektu graficznego…

Simurgh kafle 1Na koniec zostawiłem sobie sprawę, która boli mnie najbardziej. Simurgh jest przepiękny. Niestety w tym swoim pięknie także dość nieczytelny:

  • zbyt drobna i lekko niewyraźna czcionka w instrukcji,
  • słabo czytelne grafiki na kaflach,
  • nieczytelne oznaczenia na planszy dotyczące pobierania jednego lub dwóch zasobów,
  • nieodróżnialne na pierwszy rzut oka smoki na kaflach celów,
  • niewidoczna czcionka z numeracją kafli,
  • a mistrzostwo osiągnięto przy symbolach określających rodzaj kafla. Wystarczy odrobinę słabsze światło i są one nie do odróżnienia nawet z odległości kilku centymetrów.

Całość jest pod tym względem podobnie do innej gry tego samego wydawnictwa – Pretora. Tam też ilustracje były przepiękne, ale o ergonomii użytkowania jakby zapomniano. Z powyższego fragmentu mogłoby się wydawać, że gra mi nie podeszła, ale na szczęście ma też sporo plusów.

Simurgh jest ciekawym połączeniem dwóch przeciwstawnych wydawałoby się elementów. Z jednej strony mamy od razu dostępnych kilkanaście różnych pól do wystawiania pionków (a z czasem tych pól przybywa, bo dokładamy na planszę nowe kafle), co może przyprawić o ból głowy. Z drugiej strony w swojej kolejce mogę wykonać tylko jedną akcję, więc przestojów zbytnio nie ma. Chociaż czasem mogą się one pojawić z powodu dynamicznie zmieniającej się sytuacji na planszy, co prowadzi do konieczności analizowania niektórych możliwości dopiero przed swoim ruchem. Na szczęście jest to niedokuczliwe.

Interakcja w Simurghu jest elastyczna, tzn. można grać nie wchodząc sobie w drogę, a można próbować blokować przeciwników lub być nieco bardziej ofensywnym. Blokowanie jest raczej łagodne, bo w większości przypadków można po prostu wstawić pionek na jakieś inne interesujące nas ciekawe pole, ale poprzez umiejętne wystawianie pionków można odrobinę utrudnić realizację planów współgraczy. Wspomniana ofensywność przejawia się w czymś innym – można przyspieszyć koniec gry (jednym z ze zdarzeń wyzwalających koniec gry jest wyłożenie określonej liczby kafelków punktacji, a te wybieramy z ogólnodostępnej puli). Co prawda nie da się tego zrobić zupełnie niespodziewanie i współgracze raczej zdążą się przygotować, ale taka możliwość istnieje.

Simurgh plansza 2Gra skaluje się dobrze (przy mniejszej liczbie graczy mamy na planszy mniej pól do wykładania kafli), choć przy dwóch osobach jest stosunkowo luźno. Przy pięciu (niestety przed terminem oddania recenzji dałem radę tylko w składzie czteroosobowym) powinno się zrobić ciasno, ale chyba nie na tyle, żeby była jakaś ostra walka. Po prostu trzeba nieco uważniej planować.

Co mi się bardzo spodobało, to kilka wariantów rozgrywki, które nie mieszają w regułach, ale wpływają na doznania z gry. Można grać hardkorowo z dwunastoma lub lightowo z piętnastoma polami na surowce na planszy gracza (wbrew pozorom różnica jest odczuwalna), można robić draft kafli przed grą (początkujący się tutaj zawieszą z powodu mnogości opcji), można wreszcie skracać lub wydłużać rozgrywkę zmieniając liczbę kafli wyzwalających koniec rozgrywki. To wszystko powoduje, że da się zagrać w dwie osoby półgodzinny pojedynek, a można knuć, ile wlezie i walczyć w pełnym składzie nawet przez ponad dwie godziny (choć z reguły rozgrywki takie są krótsze).

Właśnie ta elastyczność w połączeniu z bardziej niż solidnym i przepięknym (choć czasem uciążliwym) wykonaniem powodują, że za każdym razem grało mi się bardzo dobrze. Również możliwość elastycznego reagowania na działania przeciwników i ewentualne blokady interesujących nas pól przemawiają na korzyść Simurgha. Lubię, kiedy gra daje możliwość realizacji planów na kilka różnych sposobów i wyzwala kreatywność w obchodzeniu chwilowych przeszkód. Bo różnorodność kafli powoduje, że za każdym razem znajdujemy jakieś nowe combo pozwalające zrealizować nasz skrycie uknuty plan.

Z powodu wspomnianego już krótkiego terminu nie zdążyłem zagrać z graczami hardkorowymi, więc ich reakcji mogę się jedynie domyślać, biorąc pod uwagę wyłącznie swoje własne wrażenia. A te były pozytywne. Co prawda nie ma w tej grze niczego unikalnego (może poza komponentami), ale połączenie elementów gra ze sobą – nomen omen – doskonale i wywołuje odczucie dobrze naoliwionej maszynki. Gracze rodzinni także byli zadowoleni, choć do pełni przyjemności potrzebne jest jednak pewne ogranie – początkujący zostanie tutaj od razu rozgromiony.

Z podobnych tytułów przychodzą mi do głowy: Pretor (ten sam brak ergonomii elementów przy ich – mimo wszystko – dużej urodzie), Agricola (na początku mamy za mało ludzików na wszystko i dopiero z czasem dorabiamy się kolejnych, również liczba wariantów rozgrywki jest podobnie duża), Tzolk’in (bo można przesuwać swoje pionki na kolejnych polach kafli, co daje nam większe korzyści), Caylus (wstawiamy na planszę kafelki, na których są pola dla naszych robotników) i jeszcze wiele innych tytułów wykorzystujących mechanikę worker placement. Podobny zachwyt odczuwałem po rozłożeniu planszy do mniej znanej gry Andreasa Stedinga Firenze, ale poza wspaniałymi planszami obie gry nie są do siebie podobne.

Gdybym miał rekomendować Simurgha konkretnej grupie graczy, to pasuje on dla tzw. graczy „rodzinnych plus”, czyli niegrających nałogowo, ale mających już na swoim koncie przynajmniej kilkanaście innych tytułów. Niech jednak nikogo to nie zmyli – Simurgh może też być doskonałym daniem głównym dla „hardkorów”. Bo elastyczność i zmienność tej gry jest przeogromna.

 

PLUSY:
Piękna
Super (naprawdę super) solidne elementy
Elastyczność czasu gry
Wariant dla zaawansowanych, dobrze rozwijający grę podstawową (która też jest ciekawa)
Wymagająca (nie dla początkujących), ale nie przekombinowana
Bardzo dużo zmiennych do uwzględnienia, ale tylko jeden ruch w kolejce, więc zwykle nie ma downtime’u
Wielość dróg postępowania (trudno zostać zablokowanym)
Brak powietrza w pudełku
Piękne figurki…

minusy:
…które jednak nie pasują do pól na planszy
Surowce nie mieszczą się na planszach graczy
Nieczytelne ikony na kaflach
Konieczność sięgania do instrukcji, żeby zrozumieć działanie kafli
Dość upierdliwy setup (kafle mogłyby być jednego/dwóch rodzajów i niewiele by to zmieniło)
Średnio czytelna (choć wyczerpująca i precyzyjna) instrukcja
To nadal nic nowego od strony mechanicznej

i małe uzasadnienie Oprawa wizualna 8/10 (minus dwa punkty za niewygodę i niepraktyczność wielu rozwiązań graficznych)



Dziękujemy firmie Baldar za przekazanie gry do recenzji.


 

Złożoność gry (6/10):

Oprawa wizualna (8/10):

Ogólna ocena (7,5/10):

Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.

Przydatne linki:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings