Home | Krótko o grach - topki, zestawienia, podsumowania | Cotygodnik | Cotygodnik Redakcyjny GF nr 18/16, czyli ten, w którym zachwyty zwyciężyły pojedynek z rozczarowaniami

Cotygodnik Redakcyjny GF nr 18/16, czyli ten, w którym zachwyty zwyciężyły pojedynek z rozczarowaniami
Ten tekst przeczytasz w 6 minut

cotygodnik_maj_3

Czy Homeland to następca Battlestar Galactica? Czy Nippon dorównuje Brassowi? Czy Blood Rage zżynał z Chaosu w Starym Świecie? Czy Ginet poznał coś nowego i czy Asia znowu się w czymś zakochała? Na te pytania (i kilka innych, które można by zadać) znajdziecie odpowiedzi w poniższych wpisach naszych redaktorów :).

Ink

CT - bloodrageNo nareszcie. Jako wielbiciel Chaosu w Starym Świecie doczekałem się zagrania w grę Erica Langa, która jest następcą Chaosu. Chodzi naturalnie o Blood Rage, którego przedsprzedaż polskiej wersji prowadzi właśnie Portal. Miejmy zatem od razu z głowy kwestie zasadnicze: żaden z Blood Rage następca Chaosu. I nie dlatego, że jest złą grą, ale podobieństwa pomiędzy oboma tytułami są raczej na poziomie wspólnych elementów mechaniki (tor Power/Rage, z którego bierzemy punkty, by grać karty lub wykonywać akcje na mapie) i ogólnego charakteru rozgrywki (wysoka interakcja, starcia na mapie). W Chaosie duże zróżnicowanie stron rozgrywki wynika z wybranych potęg, którymi gramy. W Blood Rage startujemy z identycznymi możliwościami, natomiast zróżnicowanie powstaje podczas gry na skutek draftu kart. I te różnice również mogą być bardzo znaczące: na przykład we wspominanej partii grałem tak, by większość punktów zdobyć za posiadanie figurek w Walhalli (czyli, w skrócie, za skuteczne przegrywanie jak największych starć). Ponadto w starciach zamieniamy Chaosowe kostki na zagrywanie kart, czyli pozbywamy się irytującej czasem losowości na rzecz decyzji. Z pewnością świadome prowadzenie rozgrywki wymagało będzie znajomości wszystkich potencjalnych kart – ale czyż inaczej było w Chaosie? Blood Rage wydaje się być bardzo interesującym tytułem. Celowo nie wspominam o oprawie, bo każdy, kto czyta cokolwiek o planszówkach, wie o zupełnie przegiętych figurkach (i, niestety, proporcjonalnej do nich cenie).

CT - homelandDrugim tytułem, który bardzo chciałem wypróbować i nadarzyła się taka okazja, był Homeland, na podstawie popularnego serialu o CIA, terrorystach, podwójnych agentach i problemach z zaufaniem. Jako fan serialu, jak i pewnej gry planszowej, którą Homeland ewidentnie się inspiruje (Battlestar Galactica), mimo nieszczególnie entuzjastycznych opinii ze świata siadłem do gry z pozytywnym podejściem. Cóż, opinie ze świata miały rację i to bardzo. Wiecie, w Battlestarze jest przy rozstrzyganiu kryzysów taki stos kart, do którego wszyscy mogą się dorzucić, a potem, analizując jego zawartość, usiłujemy dojść, kto jest lojalny, a kto nie. W Homelandzie takich stosów jest szesnaście albo i więcej. Nie ma szans, żebym bez odpowiedniego wynagrodzenia w gotówce miał z własnej woli wykonywać ciężką pracę, jaką byłoby śledzenie wszystkich tych stosów, kto, co na nie wrzuca i tak dalej. Co więcej, wszystkiego tego nie ułatwia ergonomia gry, która każe te stosy układać obok siebie, zaglądać potem na spodnią kartę, wkładać kolejne karty pomiędzy już leżące… wrrr, frustracja, a nie przyjemność.

Ginet

7 Cudów Świata

W minionym tygodniu zagrałem w 7 Cudów Świata. A tydzień z 7 Cudami na stole to tydzień udany :). W partii 3-osobowej sukces przyniosły mi technologie, wcześniej przeze mnie dosyć mocno niedoceniane. Cztery zielone gliniane tabliczki plus po jednej tabliczce z cudu i z fioletowej karty gildii dały mi 36 punktów, czyli ponad połowę mojego ostatecznego wyniku. W drugiej,  również zwycięskiej partii (tym razem w cztery osoby) poszedłem w zrównoważony rozwój, militarno-handlowo-technologiczny, wspomagany jeszcze przez bardzo mocą zdolność cudu Mauzoleum w Halikarnas (pozwala wybudować darmową kartę z decku odrzuconych). Nie bez znaczenia były też karty gildii, które pozwoliły mi wyłapać punkty za zielone i brązowe karty u sąsiadów. Dzięki tej kombinacji o włos przegoniłem moją technologicznie nastawioną żonę (32 punkty z zielonych kart). Ech… super się grało… mam nadzieję, że w tym tygodniu znowu uda się zorganizować chętną ekipę.

Poznałem też dwa nowe tytuły – Agricola: Chłopi i ich zwierzyniec oraz Alchemików. Obie pozycje, mimo sporych różnic w gabarytach oraz długości rozgrywki, w bardzo dużym stopniu pozwalają zatrudnić szare komórki do wzmożonego wysiłku.

Agricola dla 2 graczyPierwszy tytuł to dwuosobowy brat wielkiej Agricoli – pierwszej części  rosenbergowej trylogii żywieniowej. W około 40-minutowej partii obraliśmy z kolegą zupełnie inne strategie – on poszedł w sporą ilość wszystkich gatunków zwierząt rozmieszczonych w relatywnie małym gospodarstwie, ja natomiast postawiłem na rozbudowę i ogrodzenie swoich włości, na których hodowałem głównie owce i śladowe ilości dzików oraz koni. Wykupiłem też co cenniejsze budynki. W ogólnym rozrachunku obie strategie efekt punktowy dały podobny – przeciwnik zebrał punkty głownie za ilość zwierząt, ja otrzymałem karę za brak krów, ale zrekompensowałem to bonusami za pogłowie owiec i rozbudowę gospodarstwa oraz punktami z budynków. Ostatecznie wyszło 60 do 56 na moją korzyść. Podsumowując, Agricola dla 2 graczy niezwykle przypadła mi do gustu i chętnie rozegram kolejne partie.

Sporo dłużej trwała natomiast rozgrywka w Alchemików, bo partia w czteroosobowym składzie, przerywana czasami przez biegające wkoło nas dzieciaki, zajęła nieco ponad 3 i pół godziny. Zmyślne połączenie dobrze zaprojektowanej mechaniki worker placement z elementem dedukcji dało efekt w postaci świetnego, ciężkiego i… niezwykle klimatycznego euro, podrasowanego pięknymi grafikami i porządnym wykonaniem.

AlchemicySensownej strategii w Alchemikach jeszcze nie wymyśliłem. W pierwszej partii postanowiłem bezpiecznie publikować jedynie sprawdzone dzieła za pewne punkty, co jednak zupełnie się nie opłaciło, bo nie dość, że bardziej wprawieni gracze publikowali swoje teorie przede mną, przez co sprzątali mi sprzed nosa stypendia i jeszcze musiałem im płacić dodatkowe monety (o których zdobycie wcale nie tak łatwo), to w dodatku  podczas konferencji traciłem punkty reputacji za brak dostatecznych osiągnięć naukowych.

Przyznam, że ten brak różnorodnych źródeł punktowania trochę mnie uwierał podczas rozgrywki. Do minusów zaliczam też bardzo długi downtime i czas partii. Mimo wszystko jednak Alchemików polecam, szczególnie ludziom z nadmiarem wolnego czasu, którzy lubią przy planszówce porządnie (lecz nie za długo) pomyśleć.

Pingwin

DSC_0021Ballada o dzikim zachodzie. Panowie Meriwether Lewis & William Clark po nieco przydługim leżakowaniu na półce w końcu znowu doczekali się mojej uwagi. To moja ulubiona gra łącząca ukochany przeze mnie deckbuilding z fascynującym worker placementem i okraszona budowaniem kombosów. Ta gra to zarówno przygoda, jak i optymalizacja. Przygoda, bo za każdym razem dostajemy inne karty na torze – spotykamy innych ludzi i musimy z gry na grę zmieniać taktykę. Optymalizacja, bo nie można mieć wszystkiego, trzeba nie tylko rozbudowywać talię, ale jednocześnie ją odchudzać, trzeba na bieżąco reagować na to, co mają przeciwnicy (bardzo często to właśnie od ich kart zależy, ile surowców zbierzemy bądź jakie wykonamy akcje), przewidywać kiedy zwiną swoje karty rozbiją obóz. Wszystko w jednym i mega przyjemność z rozgrywki. A przy tym proste zasady, sporo klimatu, możliwość nie tylko ciułania punktów (tzn. wolnego a systematycznego posuwania się po rzecze/górach), ale też spektakularnych zagrań, które uwielbiam: rozwijam się, niby zostaję w tyle, aż tu nagle – bum – jadę na całego i połowa drogi za mną. Kocham, kocham tę grę!

DSC_0032Wybuchowa mieszanka. Niesamowicie oryginalna gra, w której wyciągamy kulki, powodując lawinę wybuchów. Im więcej kulek wybuchnie, tym więcej trafi ich w nasze ręce. A tego nam właśnie trzeba, bo z kolorowych kulek warzymy eliksiry, które na koniec gry nam zapunktują. Ale żeby nie było tak trywialnie – oprócz punktów eliksiry dają nam (jednorazowo) pewne moce, które oczywiście możemy wykorzystać, żeby jeszcze efektywniej wyciągać kuleczki i tworzyć kolejne eliksiry. Moje dzieci oszalały na punkcie tej gry. Zresztą nie tylko dzieciom się spodobała. Kolejna bardzo udana produkcja.

Veridiana

Nippon. Na tę grę bardzo ostrzyłam sobie zęby. Wydawało się, że oryginalny mechanizm odwróconego worker placementu, produkcja, ekonomia i walka żetonami na planszy musi wypalić. Z jakiegoś powodu gra kojarzyła mi się z Brassem, którego tak uwielbiam. Po pierwszej rozgrywce było bardzo dobrze. Tylko mój główny współgracz daleki był od piania z zachwytu. Po drugiej rozgrywce wyszło szydło z worka. No, może szydełko. Nippon to gra, w której punkty zdobywa się tylko w jeden sposób. Niech nie zmylą was punkty widniejące na kafelkach kontraktów. Można je totalnie olać, byle konsekwentnie pchać się żetonami wpływu na planszę. To one są najważniejsze. Żadna inna strategia wydaje się nie mieć racji bytu. Owa druga rozgrywka była parodią ekonomii i rozwoju. Ja nie rozwinęłam się prawie wcale. Współgracze bardzo. Ja miałam niską produkcję wszystkiego, mało fabryk, wieczny brak kasy i węgla. Oni mieli furę wszystkiego. Ja inwestowałam w słabe, bo słabe, ale jednak żetony wpływu. Oni w różne rzeczy – kontrakty, wpływy i bonusy końcowe. Ja wygrałam. Oni nie. I to wygrałam ze sporą przewagą. Doszliśmy do wniosku, że albo kontrakty są niedopakowane, albo wpływy przepakowane. Realizacja kontraktów pochłania sporo kostek i dlatego jest nieopłacalna. Lepiej te kostki zainwestować we wpływy. Bo wpływy rządzą i nie ma sensu marnować czasu i środków na inne rzeczy.

To są wnioski po zaledwie 2 rozgrywkach. Niewesołe wnioski. Mechanika gry jest świetna, dlatego mam nadzieję, że są to wnioski przedwczesne. Że można inwestować w inne dziedziny, że to się opłaca. I dlatego z niecierpliwością czekam na trzecią rozgrywkę. Oby nie ostatnią!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings