Home | Wiadomości | Konkursy | Wrześniowe ziółka – konkurs obrazkowy #4 oraz rozwiązanie konkursu kreatywnego

Wrześniowe ziółka – konkurs obrazkowy #4 oraz rozwiązanie konkursu kreatywnego
Ten tekst przeczytasz w 11 minut

Nie od dziś wiadomo, że zioła mają na człowieka pozytywny wpływ. Na naszą redakcję miały wpływ szczególny – znacząco usprawniły nasze możliwości twórcze. Będąc zatem pod wrażeniem waszej kreatywności postanowiliśmy i my coś wyczarować – a mianowicie dodatkowe nagrody. Na pewno przydadzą się do noszenia gier ziółek na spotkania towarzyskie.

A zatem…

Nagrodę główną,

czyli Niezłe Ziółka zdobywa Agnieszka Trzaska za:

Niecozielnik babci Pelagii
(fragmenty)

Imzbir – Pali całkiem, jakby ktoś obił ci gębę, ale w ogólnym rozrachunku jest lepszy dla zdrowia – Anonim

Kokardamon – z kokardamonu nie trzeba wić wianków, co z pewnością ucieszy panny, które szybko chcą przybrać czymś głowę. Liście tej rośliny mają kształt rozmaitych ozdób do włosów, a jej nasiona pachną równie pięknie, co te pospolitszego kuzyna – kardamonu.

Ko-operek – ta aromatyczna roślina ma dwie identyczne łodygi wyrastające z jednego korzenia. Podobno osoby jedzące dużo ko-operku chętniej i lepiej współpracują z innymi (a także rozwijają zainteresowanie kooperacyjnymi grami planszowymi).

Manieranek – mówi się, że zioło to ma cudowne, niemal nadprzyrodzone działanie – wystarczy je zjeść, by nabrać manier i zachowywać się z klasą, zwłaszcza przy stole. Rozsądne matki chętnie podają manieranek swoim pociechom. Niestety, jest tak smaczny, że nie chroni przed nadmiernym objadaniem się, również uznawanym za niegrzeczne.

Przyłączka pospolita – przylaszczka rośnie przy lasach, a przyłączka – przy łąkach. Ten drobny kwiat jest bardzo poszukiwany przez hydraulików, ponieważ jego puste w środku, gwintowane łodyżki doskonale nadają się do łączenia odcinków rur. Jeśli w łazience zamontowane mamy złączki z przyłączki, aromatyczną ziołową herbatę możemy uzyskać, po prostu odkręcając gorącą wodę.

Rozkminek –

Gdy od zagadek boli cię głowa,
Gdy od myślenia w uszach aż trzeszczy,
Zjedz garść rozkminku, w kaszy lub z chlebem,
Z nim dzień mieć prostszy będziesz i lepszy.

(mądrość ludowa nieznanego pochodzenia)

Dopisek: Badania na miłośnikach złożonych gier planszowych dowodzą, że rozkminek znakomicie łagodzi u nich przykre skutki paraliżu decyzyjnego (ang. analysis paralysis).

Wyróżnienia otrzymują:

Anna Winnicka za odkrycie zioła zwanego Mipelek planszówkowy:

Ziółko to znane jest ludzkości od czasów starożytnych. Źródła świadczące o jego używaniu pochodzą zarówno z Egiptu jak i obszarów imperium rzymskiego. Analizując zapisy na papirusach i pergaminach można stwierdzić, że ziele to pomagało generałom armii w dowodzeniu wojskiem znacznie polepszając ich zdolności i myślenie strategiczne. W późniejszych czasach zaobserwowano, że spożycie naparu z ziela (niekoniecznie z dodatkiem alkoholu) w znaczący sposób przyczyniło się do wygrywania w karciane lub planszowe gry towarzyskie. Po odkryciu tych właściwości, ziele było powszechnie stosowane przez graczy na całym świecie, co niestety, przyczyniło się do wzrostu liczby remisów w partiach (skutkiem tego są nierzadko opisane zasady rozstrzygania remisów w remisach na koniec rozgrywki). Co więcej, przyczyną nadmiernego spożycia ziółka było tak zwane „zamulanie” – napar z ziela często zastępował pijaną rytualnie angielską herbatkę, więc właśnie z obszaru dawnego imperium brytyjskiego pochodzi pojęcie „downtime’ – czyli zbyt długiego myślenia nad planszą w celu znalezienia optymalnego ruchu. Ponieważ jednak spożycie naparu zaburzało występującą w świecie losowość i prawdopodobieństwo, a także zagroziło rentowności kasyn i gier losowych, mipelek został surowo zakazany we wszystkich państwach, a jego występowanie skurczyło się do obszarów niezamieszkanych przez człowieka. Do dzisiaj jest to surowo zakazany środek, niestety, jak można zaobserwować, niektórzy gracze nielegalnie sprowadzają lub uprawiają tę roślinę, w związku z czym wygrywają w gry planszowe podczas każdej rozgrywki.

Karina Sójka za mistrzowską analizę zioła zwanego narzeknik złośnikus pogodnikowy

Zioło rosnące w klimacie umiarkowanym, szczególnie w takich rejonach, gdzie pogoda jest mocno zróżnicowana. Nie rośnie zbyt wysokie, do ok 175cm, jest raczej chude i łykowate, jeśli się je zje. Ma delikatne, przyjemne w dotyku listki, z których na końcach wyrastają drobniutkie kolce, to stąd w nazwie człon „złośnikus”. Roślina preferuje jedynie tereny nasłonecznione, wtedy bujnie wyrasta, nabiera soczystych kolorów. Ale ponieważ można ją spotkać głównie w klimacie umiarkowanym, to zwykle wykazuje niedobór wit. D, popielaty kolor oraz grymas na kwiatostanach. Klimat ten wywołał w roślinie efekt ewolucyjny, który pozwolił na wykształcenie się szczątkowego aparatu mowy. Pomimo, iż zioło wykazuje cechy pozwalające je nazywać intelektualistą, to jednak najczęściej wykorzystuje mowę, aby narzekać, co ciekawe jedynie na pogodę. Naukowcy nie potrafią ustalić skąd zioło przyswoiło sobie piosenkę Kazika, którą dość często śpiewa „i zimno i pada, i zimno i pada”. A do czego służy to zioło? Jest świetnym afrodyzjakiem miłosnym, dodane do herbaty, poddane obróbce termicznej w cieple, nieoczekiwanie potrafi zmienić swoje właściwości i z ziółka narzeknika złośnikusa pogodnikowego przekształca się w zioło, które roztacza aurę błogostanu i spełnienia w życiu.

Rophson, który przybliżył nam właściwości Przeczystka wietrznego zwanego również przelotką

Przeczystek charakteryzuje się długo utrzymującymi się właściwościami przeczyszczającymi i wiatropędnymi, zbyt silnymi do wykorzystania w ziołolecznictwie. Osoby doświadczające działania przeczystka otoczone są aurą o gorzko-ziołowym zapachu, dominującym wszystkie inne aromaty.

W średniowieczu pociski zawierające proszek z przeczystka były używane do osłabiania zdolności bojowej przeciwnika. Z tego okresu pochodzi powiedzenie „Zesr… się a nie daj się”.

Właściwości przeczystka znajdowały swe zastosowanie także wśród chłopstwa, gdzie zastępował stosowaną na dworach szlacheckich czarną polewkę. Potrawa z przeczystkiem była wymownym sygnałem świadczącym a braku akceptacji a przy okazji szansą na kompromitację absztyfikanta. Złośliwi gospodarze potrafili przed podaniem przeczystka zablokować dostęp do najbliższego wychodka.

Obecnie olejki aromatyczne przeczystka wykorzystywane są w przemyśle perfumeryjnym np. jako składnik antyprykatora, słynnego dzięki wykorzystaniu jego reklamy w filmie „Dzień świra”.

Hubert Heller za opowieść o tajemniczym i rzadkim zielu:
To tajemnicze i bardzo rzadkie ziele posiada bardzo wiele nazw jak: Skrętnica Lustrzana, Skrętak Lustrzak, Lusterko Skrętnicowe, Lustrak-Skrętnak, Skrętniakowiec Odbitkowiec, a czasem jest również nazywane Biesowym Zielskiem

W kwestii Biesowego Zielska powiem Wam, że jest to jak najbardziej słuszna nazwa, podobnie jak w przypadku innych ziół, które nazywane są podobnie tak i Skrętnica Lustrzana posiada bardzo niepokojące właściwości. Kiedyś jak byłem jeszcze pacholęciem wędrowałem z jednym szlachcicem. Zacny był to rycerz, który mieczem wywijał tak lekko jakby już w matczynym łonie nic innego nie robił. Ów rycerz w herbie miał Lustro, majątek nie wielki, jeno to co na grzbiecie, zresztą on nie czuł się nigdy szlachcicem, on był raczej jak ów błędny rycerz, który jeno wędruję po świecie. Sławił się różnymi czynami, a ja mu towarzyszyłem w każdej przygodzie, aż zmierzył się z osławionym szlachcicem, co nie miał sobie równych. Zwali go Wąpierzem, bo w serce zawsze godził rywala. I tak było tym razem mogłem tylko patrzeć jak mój pan zostaje ugodzony w serce i pada martwy na ziemię… nie moi mili, to się tak nie skończyło. Gdym myślał, że jest już nieżywy, jak nie ciachnął Wąpierza po szyi… jucha popłynęła, a on się jedynie śmiał. Nie wierzycie? Rycerz, który w herbie miał lustro znalazł kiedyś zielsko, które słusznie nazywane Biesowym Zielskiem wywróciło go na druga stronę. Jego serce przeskoczyło na prawą stronę, a że był mańkutem jak potem w karczmie mi opowiadał naraz zaczął wywijać mieczem prawą ręką… Później gdym już sam wędrowałem też je znalazłem, ukryte w cieniu, tak, że nawet promyki światła doń nie docierały. I powiem Wam, że dziwne to zielsko, skręcone w spirale, kwiat jakiś w środku tej spirali w dół zwisał, a z niego jakby korzenie wychodziły. Ale to nic, bo gdym go wyrwał, to się okazało, że okazalszy kwiat był w glebie… Tak moi mili Skrętak Lustrzak wyglądał niezwykle paskudnie… Zaniosłem go do zielarza, który mi opowiedział, jakie to zielsko jest złe. Mówił, że światła dziennego nie potrzebuję, bo światło prosto z piekła pobiera. Tak, tak… same biesy, tam po drugiej stronie je podlewają i takie ścierwo rośnie czasem tutaj, wystrzegajcie się go zatem. Jednakowoż wracając do przerwanej opowieści zielarz postanowił zrobić z niego wywar, Bóg mi świadkiem, że nie wiem dlaczegoż, może diabeł pokusił, może ciekawość, nie wiem… Zapytał mnie jeszcze czy jestem mańkutem, ja dumnie zaprzeczyłem. On powiedział, że też prawą włada tośmy się zmierzyli. A potem gdym nie patrzył głupiec jeden wypił wywar, który uwarzył… jak go wywróciło, telepało nim po całym pokoju, jużem myślał, że wybuchnie, nawet gałki mu wywróciło do łba środka… tak że, gdy potem doszedł do siebie na tyle by jakieś słowo powiedzieć rzekł tylko: „Nigdy nie marzyłem nawet o tym, że dane mi będzie swój własny mózg obejrzeć…” Tak nim zarzuciło, że nie tylko, mańkutem się stał, ale nie jak człowiek, tylko jak pies na czterech łapach łaził, bo mu stopy z dłońmi zamieniło. Tośmy już się nie mogli zmierzyć, i sprawdzić teorii, bo to żem co zobaczył aż nadto pokazywało jak diabelskie to zielsko. Postanowiłem, więc z litości ukrócić jego męki i dla wiedzy ogółu, zabić go musiałem, i powiem wam, że do tej pory nie wiem, gdzie jego serce się podziało. Ale, że stary choć mądry był, gdy tylko baba się jaka pojawił, to mózg mu wyparowywał, to powiadam wam, gdy tak pod koniec go wywróciło to, żem pomyślał, że jaja i mózg mu wywróciło takoż… alem tego nie sprawdził, bo głupio mi było jeszcze czaszkę kroić… dlatego droga gawiedzi powiadam Wam, wystrzegajcie się Skrętnicy Lustrzanej, to prawdziwie szatańska roślina, jeśli tylko je zobaczycie spalcie gdzieś w polu i nie wdychajcie jego woni, bo jeszcze Wam coś wywrócił… może mózg czy nos i jak jakieś dziwadło po wsi będziecie chodzić. Człowiek jak człowiek powinien być, a nie próbować swoje odbicie oswobodzić z tafli jeziora… a powiadam Wam, wielu jest głupców, którzy gotowi spróbować wywar z Lustraka-Skrętniaka.
I tu zamilkłem, gawiedź w spokoju trawiła klechdę o diabelskim zielsku, a ja zdjąłem dłoń z rękojeści mojego kordu, którym lubiłem od pacholęcia się bawić w wolnej chwili i chwyciłem kufel piwa, pociągnąłem łyk i spojrzałem na obrączkę, dowód mojej miłości. Odłożyłem naczynię i zadumałem się. Kolejny raz korciło mnie by ściągnąć obrączkę i wsunąć na palec prawej ręki, ale po prostu nie mogłem, jakby jakaś siła mnie powstrzymywała w sumie i tak żona już nie żyła, a lud prosty nawet na to uwagi nie zwracał… więc jest dobrze tak jak jest. Uśmiechnąłem się jeno tylko i nasunąłem kapelusz na oczy by chwilę podrzemać w karczmie.

Agnus za historię o Planszówkos zwycięsus

Pamiętam jakby to było dziś… Trawa przed moim domem, świeże powietrze, zdrowa żywność, koc, przyjaciele i planszówki… a w zasadzie mały turniej w naszą ulubioną grę. Jest nas pięcioro. Jeszcze…
Rzut kością kto zaczyna. Kurcze… jestem ostatnia. Niedobrze.
Gramy…
Jaką obrać strategię? Czy iść w surowce? Czy w budynki?
Znów ktoś mi zabrał miejsce na torze żywności.. A niech to.
Kolejna tura, mój ruch.. Znów nie mam dużego wyboru..
Byle nie być ostatnia!
No nie, znów niskie liczby na kostce.. Przegrywam. Totalnie.
– Chyba nie jesteś dziś w formie – słyszę jakąś złośliwość.
Eh…
– Słuchajcie, a może coś komuś do picia? – spytałam zrezygnowana.
– Jasne! – odpowiada tłum.
– W sumie wygrać już nie wygrasz, więc możesz się na chwilę wyrwać znad planszy – dodaje kolega, specjalnie mnie rozdrażniając i posyłając złośliwy uśmiech.
– Coś zimnego?
– Może być, zaskocz nas. – Cwaniaki. Zaskoczyć was.. hm…
– Daj coś egzotycznego – dodaje moja przyjaciółka, jeszcze nie wiedząc w co się pakuje. Jeszcze nie wiedząc, jaki w mej głowie zrodził się pomysł…
– Dobrze – odpowiadam z… trochę podstępnym uśmieszkiem.
Przecież mam ten ziołowy napój od babci. Ta to potrafi zrobić coś z niczego. Wino z mniszka. Sok z pokrzyw. Ciekawe, co tym razem mi spakowała.
Hm… butelka niepodpisana… No… ale przecież to od babci. Nie może to być nic złego.
Przynoszę 4 szklanki napoju.
– A to co?
– Coś egzotycznego – odpowiadam tajemniczo.
Mój ruch. Nie mam żadnej strategii. Bez przekonania ustawiam swojego pionka.
– Mmm… ziołowe. Całkiem niezłe… co to za ziółka? – pyta ktoś z zaciekawieniem.
– Yyy.. bąknęłam. Muszę coś powiedzieć…. – To chyba… ten… no… pla….
Nagle grzmot. Widzę, kolega zrywa się z miejsca…
– Muszę… muszę do toalety… – oznajmia.
Ojej….
– Ja… ja chyba też… – odparła koleżanka. Na szczęście na górze w domu jest druga łazienka. Przyjaciółka pobiegła w stronę domu.
– Mdli mnie. I coś mi się przewraca w żołądku… Nie wytrzymam. – Kolejny kolega zerwał się z miejsca i ruszył w stronę krzaków.
Oh nie… to się już układa w pewien wzór. Co się dzie…
Ostatni z moich znajomych podniósł się i ruszył kilka kroków w stronę bramy. Na szczęście mieszka w domu tuż za płotem.
Rozglądam się zdezorientowana.
Tymczasem pozostali powoli wrócili na miejsca. Wyglądali blado, a ja naprawdę zaczęłam się martwić.
– Coooo to było za zioło? – dostałam zaskoczone pytanie, od kolegi pakującego swoje rzeczy. Od razu zorientował się, że nie wiem.
Pozostali również się pakowali do wyjścia.
– Ej! A nasz turniej? Nie idźcie jeszcze…! Ja… przepraszam! To jakiś napój od babci.. Ja nie chciałam..
Naprawdę nie chciałam. To… miał być tylko żart.
– I wyszedł całkiem nieźle – odpowiedziała mi przyjaciółka, mimo bladości uśmiechając się szczerze. – Cóż… bez wątpliwości dziś wygrałaś.
– Wykończyłaś przeciwników. Dosłownie – dodał kolega. – A w zasadzie nie tyle Ty, co te Twoje zioło. Planszówkos zwycięsus. Tak to nazwijmy – odparł i mrugnął okiem. Widziałam, że również nie był na mnie zły. Uf…

***
– Halo? Babcia? Cześć. Babciu co było w tej zielonej butelce, którą mi wczoraj dałaś do domu?
– Mówisz o środku przeczyszczającym dla twojego taty?

oraz Zielarka za wywiad z profesorem Janem Słodkiem – Śmieszlistek perlisty (łac. humorus perlistus)

Redaktor Miętusik: Panie Profesorze, z kolejnym pytaniem językowym, zgłosił się do nas Pan Laurenty Tymianek, który prosi o wyjaśnienie etymologii śmieszlistka perlistego – niezwykle promowanego ostatnio zioła.

Prof. Jan Słodek: Szanowni Państwo, ta roślina o bardzo wdzięcznej nazwie, tak chętnie zalecana w ostatnim czasie, popularna była już za czasów Nerona, który podobno niezwykle chętnie korzystał z jej właściwości wspomagając się w walce z apatią i wypaleniem, „melancholią i globusem”. Na terenach Polski znany był już w II połowie IX wieku – według legendy, polską nazwę zawdzięcza chłopu – domorosłemu zielarzowi, ze wsi Fsiołka, który następnego dnia po biesiadzie przyglądając się znużony nieznanej mu jeszcze roślinie miał wykrzyknąć – „Śmieszny ma listek, niby to perlisty… To Ci niezłe ziółko, ha, ha! Śmieszlistek perlisty, o! – tak się będziesz zwał!” – i zaśmiać się – a jakże! – perliście. Abstrahując jednak od podań, uznaje się, że etymologicznie nazwa wywodzi się od łacińskiego ‘humorus perlistus’ oznaczającego roślinę dodającą życiowego wigoru. I faktycznie – dziś, w czasach wielkiego pędu, gonitwy myśli – kubek herbaty ze śmieszlistka perlistego dodaje energii i radości, byśmy prawie jak fsiołkowy chłop mogli ze śmiechem kwitować otaczającą rzeczywistość i dostrzegać jednoczesne piękno i absurd tego świata – bawiąc się przy tym znakomicie.

Laureatom serdecznie gratulujemy i prosimy o kontakt z redakcją (kontakt@gamesfanatic.pl) w celu przekazania adresu do wysyłki nagród.

A wszystkich jeszcze raz zapraszamy – na ostatni już konkurs z cyklu Ziółek. Mamy dla was przygotowany rebus.

Konkurs nr 4:

O jaką roślinę chodzi? I gdzie ona występuje? Podpowiem, że trzeba będzie trochę pogooglać.

Odpowiedzi prosimy przysyłać za pomocą poniższego formularza.

Formularz konkursowy

Formularz konkursowy

Wśród osób, które prawidłowo odpowiedzą na pytania wyłonimy zwycięzcę, który otrzyma od wydawnictwa Granna egzemplarz gry Niezłe ziółka.

Czas: do niedzieli 1 października. Wyniki tuż po weekendzie.

Szczegółowy regulamin konkursu

Szczegółowy regulamin konkursu

  1. Organizatorem Konkursu jest serwis GamesFanatic.pl.
  2. Niniejszy regulamin określa zasady, zakres i warunki uczestnictwa w konkursie.
  3. Konkurs trwa od momentu opublikowania wpisu ogłaszającego rozpoczęcie konkursu do 1 października 2017, do godziny 23:59.
  4. Konkurs jest prowadzony na stronie serwisu www.gamesfanatic.pl
  5. Przystępując do Konkursu, potwierdza się znajomość regulaminu i akceptuje się jego warunki.
  6. Organizator zastrzega sobie prawo do zmian w regulaminie.
  7. Jakiekolwiek złamanie punktu regulaminu dyskwalifikuje pracę z konkursu.
  8. Udział w Konkursie jest bezpłatny.
  9. Konkurs polega na udzieleniu odpowiedzi korzystając z załączonego formularza Google. W wyjątkowych wypadkach (np. niedostępność serwisu Google lub niemożność załączenia pracy – innej niż tekstowa – we wskazanym formularzu) dopuszczalne jest przesłanie odpowiedzi e-mailem na adres konkurs@gamesfanatic.pl
  10. Do Konkursu może przystąpić każda osoba, zamieszkująca na terenie Polski. Uczestnicy niepełnoletni powinni mieć pisemną zgodę rodziców na udział w Konkursie. Z udziału w konkursie wyłączeni są redaktorzy serwisu GamesFanatic.pl oraz członkowie ich najbliższych rodzin.
  11. Odpowiedzi będą sprawdzane przez redakcję serwisu GamesFanatic.pl
  12. Laureatów nagrody wybierze redakcja serwisu  GamesFanatic.pl
  13. W Konkursie można wygrać nagrody wymienione na stronie konkursu.
  14. Zwycięzcy konkursu zostaną ogłoszeni w ciągu 14 dni po zakończeniu terminu przesyłania odpowiedzi.
  15. Nagrodę wysyła Organizator do 10 (dziesięciu) dni roboczych od momentu przesłania przez Laureata swoich danych korespondencyjnych.
  16. Organizator ma prawo publikacji na stronie gamesfanatic.pl zwycięskiej pracy podając imię i nazwisko lub pseudonim autora.
  17. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za błędne wskazanie przez Laureata adresu korespondencyjnego.
  18. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za niemożność przekazania nagrody Laureatowi z przyczyn zależnych od uczestnika.


Sponsorem konkursu jest Granna. Serdecznie dziękujemy!

WordPress › Błąd