Superdrużyny ponownie ustawiają się na starcie toru wyścigowego, lecz tym razem nie w postaci szybkich jeży, a kosmicznych pojazdów znanych z uniwersum Gwiezdnych wojen. Trzy lata temu recenzowałam pierwszą grę z serii, czyli Sonic i superdrużyny, a teraz czas na drugą – Star Wars Super Teams.
Pudełko od razu wskazuje na typ gry, którą znajdziemy w środku. Okładka ma okienka, więc widzimy pojazdy, którymi przyjdzie nam się ścigać, z Gwiazdą Śmierci i Sokołem Millennium na czele. Grafika jest ładna, bajkowa, taka w sam raz na rodzinną grę wyścigową. Poza statkami kosmicznymi mamy jeszcze planszę, talię kart oraz kilka instrukcji w różnych językach, w tym oczywiście także polskim.
Każdy z graczy kieruje jedną drużyną, na którą składają się dwa pojazdy w wybranym kolorze. Celem jest przekroczenie mety obydwoma statkami, zanim zrobią to inni. Proste? A jak. Jeszcze tylko karty, które pozwalają nam się poruszać, i to wszystko co musimy wiedzieć.
Karty bonusów w liczbie równej liczbie graczy x2 należy umieścić na mecie, a pozostałe w zakrytym stosie na odpowiednim miejscu na planszy. Natomiast z talii ruchu każdy dobiera sześć kart na rękę. To już wszystko, co potrzebne do rozpoczęcia rozgrywki.
W swoim ruchu wybieramy jedną kartę, zagrywamy i przesuwamy pojazd w odpowiednim kolorze o wskazaną liczbę pól. Jeśli skończymy na polu z bonusem, pobieramy kartę z tej talii. Możemy też mieć lepszy lub gorszy ruch, w zależności od miejsca, z którego robimy go rozpoczniemy. Dzięki polu z hiperprzestrzenią mnożymy liczbę na zagranej karcie x2, natomiast zaczynając z pola asteroid, przesuwamy się tylko o 1 do przodu. Ostatnim rodzajem obszarów są czarne dziury, które zajmują 2 lub 3 sąsiadujące ze sobą pola. Trzeba je przebyć jednym ruchem, bo jeśli skończymy na nich, musimy cofnąć nasz pojazd na pierwsze zwykłe pole.
Gdy któryś ze statków minie linię mety, każdy bierze po dwie karty bonusowe znajdujące się na finałowej planecie. Natomiast aby wygrać, wszystkie figurki należące do jednej drużyny muszą dotrzeć do końca trasy.
Star Wars Super Teams to prosta gra wyścigowa, która sprawdzi się dobrze w gronie młodszych graczy. Pudełkowy wiek 7+ jest przesadzony, bo z zasadami poradzą sobie nawet mniejsze dzieciaki. Nie ma się co doszukiwać większej głębi w tej planszówce. U dorosłych graczy się nie sprawdzi, chyba że jako zabawny przerywnik na poziomie Chińczyka. Można się pościgać, wrzucić kogoś na asteroidy lub do czarnej dziury i cieszyć się z bycia najszybszym w galaktyce. Ale poważnej rozgrywki dla dużych dzieci tu nie znajdziemy.
Co innego dla małych. Zasady są banalne, nie trzeba umieć czytać, a jedynie liczyć do sześciu. Pomoc rodziców przyda się przy wyjaśnieniu kart bonusów, ale po kilkukrotnym ich użyciu, mali gracze sami zapamiętają, jak działają. Dzięki nim można m.in. zignorować spowolnienie spowodowane asteroidami, przesunąć się o dodatkowe pole lub uciec z czarnej dziury, zamiast cofać się przed jej obszar.
Niektóre dzieci nieco gorzej znoszą negatywne działania w grach planszowych. Tu także możemy się z tym spotkać, ponieważ z talii ruchu dobieramy karty we wszystkich kolorach. To oznacza, że w danej chwili możemy nie posiadać żadnej karty pozwalającej poruszyć własnymi pojazdami, więc nie mając wyjścia, musimy przesuwać cudze, które czasami będą trafiać na spowalniające je pola. Nie są to jednak bardzo złośliwe działania, więc powinny być znośne nawet dla bardziej wrażliwych na tym punkcie dzieciaków.
Fani wielkich, imponujących i szczegółowych figurek popatrzą z politowaniem na kosmiczne pojazdy w tej grze, ale w jakiś nieokreślony sposób mi się podobają. Są uproszczone do granic możliwości i może właśnie ta ich dziecięcość mnie tak urzekła.
Star Wars Super Teams to praktycznie ta sama gra, co Sonic i superdrużyny. Są minimalne zmiany, jak choćby rozwidlenia i możliwość posłania swoich statków lepszą, a cudzych gorszą trasą. Natomiast obie planszówki to przyjemne gry wyścigowe dla młodszych graczy, a wybór jednej z nich będzie opierał się najprawdopodobniej w oparciu o bardziej lubiane uniwersum.
Złożoność gry
(3/10):









Oprawa wizualna
(7,5/10):









Ogólna ocena
(7/10):









Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.
GamesFanatic.pl Gry planszowe – recenzje, felietony











