Home | Katalog gier - recenzje, rzuty oka i relacje z rozgrywek | Gry kooperacyjne | Stardew Valley – wizyta w krainie łagodności

Stardew Valley – wizyta w krainie łagodności [Współpraca reklamowa z ConcernedApe] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 8 minut

Stardew Valley od ConcernedApe

Stardew Valley

Wieczorem robi się cicho. Od oceanu wieje delikatny zefir, przynoszący zapach soli, ryb i wodorostów. Słońce chowa się za lasem z obietnicą, że jutro powróci na swój codzienny dyżur.

Miasteczko zasypia.

Jest to jednak sen po dobrym dniu. Pełnym szybkich spacerów z jednego krańca miasteczka w drugi, leniwie zarzucanych wędek, zbieranych z czułością warzyw czy otwierających i zamykających się drzwi do muzeum. Rano ktoś zjeżdżał windą do kopalni, ktoś inny piłował drzewo przy drodze. Grupki spotykały się w ośrodku kultury, by sprzedać i kupić bibeloty, a przy okazji kogoś poznać. Kwitły przyjaźnie, pracowali sklepikarze i rzemieślnicy, gaworzyli mieszkańcy. Wszyscy razem zapracowali na wieczorną senność, ogarniającą całe miasteczko.

Jutro będzie kolejny dzień.

Jutro Stardew Valley znów obudzi się do życia.

Stardew Valley

Testament dziadka

Stardew Valley to przede wszystkim opowieść o dziedzictwie. I to dziedzictwie upierdliwym – takim, które oznacza pracę.

Ostatnią wolę dziadek pozwolił sobie zostawić czterokrotnie. Cztery marzenia starego człowieka, które zrealizować mają jego potomkowie. O czym myślał dziadek w ostatnich chwilach? O odbudowie muzeum. O budowaniu przyjaźni. O hodowaniu zwierząt. O eksploracji kopalni… i o gromadzeniu złota.

Dziadek był ekscentrykiem.

Do nas należy wypełnienie jego woli, a do tego potrzeba będzie wielu pracowitych spacerów po mieście. Okolica jest tu piękna i bogata w możliwości – a każdy dzień to tylko dwie nasze akcje. Poranek rozpoczynamy od prognozy pogody, dzięki której wzrosną warzywa w ogródku, do akwenów przypłyną nowe ryby, nasi przyjaciele obdarują nas prezentami, albo nasza rzodkiew czy bakłażan dostaną tyle słońca, że z miejsca wygrałyby wszystkie konkursy oceniające jakość płodów rolnych.

Jest sielsko, ale nie leniwie.

Przed nami dużo pracy.

Cztery pory

Życie i praca w Stardew Valley biegną rytmem wyznaczanym przez pory roku i kolejne miesiące. Nigdy nie wiemy, co przyniesie kalendarz – i czy doliny nie nawiedzi złowroga korporacja, ograniczająca nasze możliwości czy zwiększająca ceny w mieście. Walka z tym molochem to normalne Jaja. Pozbycie się wielkomiejskiego konglomeratu z naszej mieściny kosztować będzie nas pieniądze lub najcenniejszy zasób: serce.

Większość działań ma tu prosty wymiar: odbierz, znajdź, kup, sprzedaj. Nie czujemy przy tym na plecach oddechu jakiegoś niewidzialnego wroga. Upływ czasu jest też ledwo odczuwalny – przy często dwugodzinnej grze można mieć poczucie, że „na wszystko przyjdzie czas”. Tak, jak mawiał dziadek. Musimy jednak mieć w głowie plan, sekwencję ruchów, dzięki którym połączymy ze sobą wszystkie stojące przed nami możliwości. Najwięcej zarobimy sprzedając uprawiane w ogrodzie warzywa i owoce. Najpierw trzeba jednak kupić sadzonki. Zasadzić je. Wyczekiwać deszczu, by wzrosły, lub poświęcić czas, by je podlewać.

By zdobyć cenne geody – wyprawa do kopalni.

By te geody otworzyć – wizyta u Clinta.

Nie, nie tego Clinta.

By złowić rybę, skarb lub kraba – wybierz ocean, jezioro lub okoliczną rzekę.

A by poznać kogoś ekscytującego – odwiedź Gusa. On zna ludzi.


Dolinne łamanie głowy

Stardew Valley nie proponuje rewolucyjnych mechanik, fabularnych twistów, ani niepotrzebnych ozdobników. Gra porusza się po znanym nam terytorium rozmieszczania pracowników, dreptania po prostych ścieżkach, rozpatrywania wydarzeń czy zarządzania zasobami. To bezpieczne, sprawdzone mechanizmy, które same w sobie – ani nawet w takim zestawieniu – nie przyspieszają tętna. Sprawę dodatkowo rozmywa kooperacyjny tryb rozgrywki – wszyscy wszystkich tu wspierają, dążąc do wspólnego celu.

Stardew Valley ma jednak w rękawie asa – a przynajmniej królową.

Ma nastrój.

To nieuchwytne coś, co sprawia, że obok gry nie przechodzi się obojętnie. Nawet, jeśli komputerowy odpowiednik nie jest nam znany (jak np. mnie). Połączenie rozkosznych, ciepłych grafik, osadzonej w sielankowej wsi rozgrywki i nieco leniwego rytmu gry sprawia, że tam, gdzie Stardew Valley nie sprawdza się jako gra, sprawdza się jako mikroterapia. Moment wytchnienia od ciężkich kalkulacji i rozbudowanych historii. Medytacja nad małymi rzeczami, które po prostu sprawiają przyjemność. Sielskie życie w planszowej kapsułce, które może być substytutem weekendowej wizyty na wsi. Ścięcie drzewa, wiosenne pielenie grządek, wizyta u przyjaciela, złowienie legendarnej ryby.

A propos tej legendarnej ryby…

Zgrzyty wewnątrz wsi

Stardew Valley znajdziemy kilka smaczków mechanicznych: poznawanie przyjaciół, otrzymywanie od nich prezentów, ożenek (rzadko spotykany, bo wymagający znalezienia konkretnego przedmiotu w talii), rozbudowa farmy o budynki hodowlano-produkcyjne, zakup zwierzątek, zdobywanie zwykłych i epickich przedmiotów, wydarzenia w kopalni i całej wiosce. Jest tu pełno komponentów i w grze naprawdę dużo się dzieje i dużo da się w niej zrobić. Grając z innymi zyskujemy wiele okazji do planowania ruchów, rozdzielania zadań i nawet lekkiej specjalizacji zawodowej.

Ciekawym aspektem gry jest rozwijanie postaci. Na początku gry otrzymamy przydział w postaci „zawodu”, który delikatnie sugeruje nam, w jakim kierunku będziemy się rozwijać. I w paru miejscach gra obdaruje nas dodatkową umiejętnością czy pozwoli udoskonalić przedmiot związany z naszą profesją. To ma przygotować nas na lepsze i efektywniejsze realizowanie celów.

Oprócz sporej liczby pól, na które udajemy się po gwarantowany efekt – zakup budynku, zwierząt hodowlanych czy nasion roślin – jest tu kilka miejsc, w których rzucamy kośćmi, by coś złowić czy znaleźć. A pamiętajmy, że naszym nadrzędnym celem jest spełnienie życzeń Dziadka. Spełnienie oznacza tu znalezienie, przetworzenie i dostarczenie żetonów czy zasobów. Żeby zanieść przedmiot do muzeum, co daje nam serca, musimy najpierw wyłowić go z któregoś ze zbiorników wodnych. Z początku to nie problem – miejsc jest osiem. Ale każde z nich obsadzimy tylko jednym typem przedmiotu. Im dalej w las, tym precyzyjniej musimy łowić lub szukać.

Gdy z głębin kopalni wyniesiemy geodę – rzut kością zadecyduje, co w niej znajdziemy. A raczej – czy znajdziemy coś konkretnego, czy będziemy łowić kafelek z worka? Mamy więc rzut kośćmi, rzut kością i losowy dociąg – trzy poziomy potencjalnej frustracji.

Aby naprawić pomieszczenia w Ośrodku Kultury – potrzebujemy również dość precyzyjnie określonych zasobów, pozyskiwanych z wielu różnych źródeł.

Stardew Valley

Żeby zdobyć przyjaciela, który okresowo da nam prezent – potrzebujemy konkretnego typu przedmiotu: ryby, artefakty, minerały, warzywa, owoce. Źle obdarowany przyjaciel może się obrazić.

Sekretne życie karpi

Zaczynamy więc od niezobowiązującego spacerowania po sennej wiosce, a kończymy… w miejscu dość dużego spięcia i okresowej frustracji. Bo akurat brakuje nam np. tej przeklętej, legendarnej ryby. A w worku z 60 rybami tylko 4 są legendarne. A rynek ryb to zawsze najwyżej 5 żetonów do wyboru. Żetonów, które zmieniają się tylko, gdy coś wyłowimy, lub gdy tak nakaże pora roku. Żetonów, które wyłowić możemy tylko, jeśli wyrzucimy konkretną kombinację symboli na trzech kostkach. Wyrzucimy bez możliwości przerzucania.

Jest więc miło i ckliwie, ale do czasu. Gdy gra oczekuje od nas zdobycia konkretów, które po prostu się nie pojawiają, albo co gorsza – pojawiają i znikają. Bo ten legendarny karp, chociaż nie odpadnie z gry, to niewyłowiony przez kilka tur zwyczajnie wróci do worka. I nie dość, że będzie trzeba go jeszcze raz z tego worka wylosować – to nadal trzeba będzie go „wykulać”.

Gdy Stardew Valley z radosnej tułaczki po uśmiechniętych osadnikach i sklepikarzach przechodzi do mechanicznego mielenia kości, worków i żetonów – staje się męczące. Owszem, schwytanie legendarnej ryby to tylko jeden z ośmiu celów – ale z tych ośmiu cztery zawsze będą w grze. A każdy cel skaluje się poprzez mnożenie przez liczbę graczy. Dwie legendarne ryby w jednej grze? Brzmi jak marzenie ściętej ryby.

Oczywiście, gra stawia mocno na temat, klimat i odniesienia do komputerowego pierwowzoru. I tworzy przy tym relaksującą, rzewną atmosferę małego życia w małej osadzie. To jest piękne i grzeje serce – do czasu.

Losowość, która czasem prowadzi do frustrującego grindu. Cele, które mogą wydawać się niemal niemożliwe do realizacji. Wyczekiwanie na określone efekty z kart pór roku. Jest tu kilka miejsc, w których gra może się wydawać wręcz niesprawiedliwie trudna. I na tę trudność nie pomoże nawet najlepszy klimat. I najlepszy przyjaciel.

O przyjaciołach, krówkach i pszczołach

Nie zrozumcie mnie źle – jest wiele rzeczy, które Stardew Valley robi dobrze. W której innej grze możecie nie tylko zbudować stodołę, ale sprowadzić do niej krowę i jako specjalną akcję głaskać i przytulać ją tak czule, że zacznie produkować lepsze mleko?

Jako nostalgiczna podróż do świata małomiasteczkowości, sprawdza się świetnie. Jako gra: zestaw celów i mechnizmów ich realizacji – niestety już mniej. Zagrożenie ze strony złej korporacji Jaja jest niewielkie, bo a) korporacja pojawia się we wsi rzadko i b) wystarczy kilka monet lub żeton, by się jej pozbyć i c) często pojawia się i przeszkadza tam, gdzie i tak nie chcielibyśmy iść.

Stardew Valley

Gra jest też zdecydowanie za długa jak na to, co się w niej dzieje. Miło jest przebywać w milusim świecie, ale 90 czy 120 minut zbierania i noszenia zasobów z jednego kąta w drugi to zdecydowanie za dużo zbierania i noszenia zasobów z jednego kąta w drugi.

Rozłożenie celów na trzy obszary – Dziadka, pomieszczeń do odbudowania w Ośrodku Kultury i Muzeum, które wyczekuje na przynoszone przez nas fanty – bywa przytłaczające. Wrażenie jest takie, że musimy korzystać ze wszystkich akcji, chodzić do wszystkich miejsc i mieć na podorędziu niemal każdy rodzaj warzywa, minerału czy artefaktu. A najmniejsze wachnięcia w jednym z licznych, losowych systemów w grze sprawia, że Stardew Valley miejscami wydaje się… niesprawiedliwie wręcz trudne.

Specjalizacja zawodów w grze (grając solo można łączyć różne profesje w ramach jednego bohatera) jest potencjalnie problematyczna. Gracz obstawiający kopalnię będzie spędzać swoje tury rzucając kośćmi i czekając na upatrzony rezultat, a gracz z wędką będzie robić niemal to samo, ale nad wodą. Przez kilka tur – jasne, to może być ciekawe. Jednak jako strategia na całe 2 godziny… może prowadzić do znużenia zabawą.

Przy tak wielu elementach losowych w kościach, kartach i workach (ryby i artefakty/minerały łowimy z dwóch worków pełnych kafli), gra nie daje żadnej możliwości przeciwdziałania tej losowości. We współczesnych grach jest to raczej rzadko spotykane rozwiązanie – a raczej: brak rozwiązania.

Powrót do sielskości

Finalnie, Stardew Valley zadowoli pewnie fanów oryginalnej gry komputerowej. Ucieszy też osoby grające rzadziej lub nie grające wcale. Dla graczy, świadomych tego, na jakie rozwiązania można liczyć we współczesnych grach, będzie to tytuł problematyczny.

Pytanie brzmi: ile satysfakcji z samej gry można poświęcić, skupiając się na temacie, sielankowej i swojskiej oprawie i klimacie?

W zalewie gier, również tych nieopartych o znane IP, Stardew Valley jawi mi się jako gra, którą można ograć u kolegi, ale której zdecydowanie nie trzeba mieć. Jest trochę jak ta miła z pozoru wioska, którą czasem mijamy podczas niedzielnej, rowerowej wycieczki. I cieszymy się widząc ją z oddali, ale gdy podjeżdżamy bliżej okazuje się, że jednak trochę tu pachnie obornikiem.

Zalety:
+ urocza oprawa
+ sielankowy, rozgrzewający serce klimat
+ do pewnego momentu: przyjemna, niemal medytacyjna rozgrywka

Wady:
– wiele poziomów losowości, której nie sposób przeciwdziałać
– trudne do realizacji, oparte na dostępności losowych elementów cele
– zbyt długi czas rozgrywki



Grę Stardew Valley kupisz w sklepie


 

Dziękujemy firmie ConcernedApe za przekazanie gry do recenzji.


 

Złożoność gry (4.5/10):

Oprawa wizualna (7.5/10):

Ogólna ocena (6.5/10):

Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.

Przydatne linki:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active
wordpress_test_cookie

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings