Jak to się stało, że zapadła noc, a my utknęliśmy w tym lesie? Ciemno. Niebo zachmurzone. Nie ma co liczyć na łunę księżycowego światła. Strasznie jakoś. Oho. Lunęło. I to bardzo złowieszczo. Ulewa pojawiła się jakby znikąd. Czułam, że coś wisi w powietrzu. Ale czy na pewno chodziło o deszcz?
Tam jest jakaś posiadłość. Może przeczekamy w niej chwilę? Cóż złego może się stać…? :D
Przeżyj to sam
Terrorscape to asymetryczna gra grozy od Wydawnictwa Galakta, która oferuje doświadczenia niczym z popularnych horrorów, w których grupa nieszczęśników znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Ot, niefortunnie w otoczeniu grasującego mordercy. Tylko tym razem to my będziemy aktorami!
W grze wcielimy się albo w rolę ocalałych, którzy przypadkowo utknęli w bardzo podejrzanej nieruchomości albo w rolę zabójcy. Zadaniem ocalałych jest odnalezienie 5 kluczy, dzięki którym sforsują drzwi i czmychną przed śmiercią, ewentualnie naprawienie radia, które pozwoli wezwać pomoc. Jest tylko jeden problem. Obie te czynności generują spory hałas, naprowadzając oprawcę na ich lokalizację. A zabójca ma tylko jeden, mało wyszukany cel: zabicie kogokolwiek.
Pomimo dużego i ciężkiego pudełka, wartość 2,29 w skali BGG sugeruje jedno: gra nie jest trudna :) Terrorscape ma bardzo przystępne zasady i genialną pomoc gracza.
Mieszanka losu i dedukcji
Terrorscape to gra z ukrytymi ruchami, od 2 do 4 graczy, na 30-45 min, z kategorii jeden kontra wszyscy. Szczególną uwagę zwraca ogromna makieta posiadłości, rozdzielająca graczy przeciwnych interesów i zakrywająca to, co ma pozostać w ukryciu. Po obu jej stronach mamy identyczne plansze z rozkładem pomieszczeń, po których bohaterowie poruszają się i wykonują akcje mające zapewnić im triumf.
Zabójca zawsze robi swoje akcje jawnie, a ocalali wiedzą gdzie aktualnie się znajduje. Natomiast akcje ocalałych są w znacznej mierze ukryte. Takie rozwiązanie zapewnia różne wrażenia z gry w zależności od tego, w kogo się wcielimy. Ocalali są bardziej zorientowani w sytuacji, dlatego ich decyzje wymagają więcej sprytu. Zabójca kroczy bardziej po omacku. Jego decyzje opierają się na interpretacji zdarzeń i intuicji.
Zabójca kierując się poszlakami stara się ustalić położenie ocalałych i dopaść ich zanim się wymkną. Dedukcja zabójcy opiera się na analizie źródła hałasu, który wywołują niektóre akcje ocalałych. Sugeruje ona, że w danym pomieszczeniu ktoś był. Kolejnym aspektem do dedukcji jest skondensowanie istotnych dla ocalałych pomieszczeń. Dzięki temu zabójca, chociaż tropi swe ofiary po całej planszy wie, że docelowo będą one lgnąć do tych 4 kluczowych pomieszczeń. Dlatego penetruje je szczególnie uważnie. Ponadto zabójca posiada karty umożliwiające mu zdobywanie danych i wiele finezyjnych sztuczek! Wykrywanie to świetny sposób na złapanie tropu. Zastraszanie prowadzi do ujawnienia położenia postaci i osłabienia jej w walce. W obliczu tych możliwości zadaniem ocalałych jest… być na tyle cwanym, by przechytrzyć zabójcę!
Terrorscape to także igranie z losem. Dane do dedukcji nie zawsze są wiarygodne, gdyż ocalali mogą mylić tropy korzystając z przedmiotów. A przy naprawdę ogarniętych ocalałych zdarza się, że zabójca może mieć dalece błędne przekonanie o stanie rzeczy po drugiej stronie posiadłości. Czasami kierunek ruchu postaci, cel danej akcji jest dziełem przypadku. Losowość pojawia się również w rzucie kośćmi przy rozpatrywaniu wyniku spotkania czy w dociągu kart, gdy wciąż nie trafia się nam potrzebny przedmiot.
Ale ustalmy jedno… losowość w grze o tematyce horroru wkomponowuje się w jej temat absolutnie! Dodaje emocji, dramaturgii, oddaje nieprzewidywalność sytuacji.
Bohaterowie z charakterem
Strasznie podoba mi się zastosowanie w Terrorscape indywidualizacji postaci! Niezależnie od liczy osób biorących udział w rozgrywce, gramy zawsze 3 z 5 dostępnych ocalałych. Każdy ma swoje indywidualne atuty, dlatego prowadzimy go nieco inaczej. Rozważamy jak najlepiej wykorzystać jego potencjał.
Również po stronie zabójcy mamy do wyboru jedną z 3 postaci: rzeźnika (z absurdalną siłą), widmo (bazujące na strachu), mordercę (szybki i doskonały w skradaniu). Dzięki temu wszyscy bohaterowie gry mają swój charakter. Uświadomienie sobie i wykorzystanie słabych i mocnych stron danej postaci daje dużo satysfakcji i odmienne wrażenia z gry.
Gdy do tego dodamy karty cech z jednego z wariantów gry, nasze postacie nabierają dodatkowych, unikatowych zdolności. Wariant ten zapewnia również możliwość regulacji poziomu trudności gry i jej balansowania wg uznania. Przydatne, gdy czujemy jakąś dysproporcję.
Z jednym czy wieloma?
Uważam, że Terrorscape świetnie się skaluje. Rozgrywka 1 na 1 wydaje się być optymalna, gdyż wówczas najłatwiej utrzymać w sekrecie maksimum informacji. Uniknąć rozmów czy wspólnego z kooperantami analizowania sytuacji i podejmowania decyzji. Gdy po stronie ocalałych gra kilka osób, potrzeba pewnej subtelności komunikacji, aby nie dać zabójcy więcej informacji niż to konieczne. Poza tym zajęcie miejsca przez 3 osoby obok siebie po jednej stronie stołu bywa… mało wygodne, ale… knowania ocalałych są zazwyczaj przyjemniejsze, gdy można się podzielić swoim śmiałym planem z sojusznikami! I jest z kim dzielić satysfakcję z wyjątkowo sprytnego zagrania! Świetnie bawiłam się grając zarówno na 2 osoby, jak i w pełnym składzie!
Terrorscape zawiera 3 warianty rozgrywki i zdecydowanie warto z nich korzystać! Podnoszą one poziom trudności i zaangażowania w grę. Moja ulubiona wersja to wariant „na własną rękę” z dodaniem kart cech. W tym wariancie po stronie ocalałych mamy semikooperację. Uciekinierzy mogą wygrać wspólnie naprawiając radio albo indywidualnie zbierając klucze na własny użytek i starając się uciec. Wówczas każdy gracz odpowiada stricte za jedną postać i ma nad nią wyłączną kontrolę. Zdarza się, że w tym układzie wygrywa zarówno zabójca, jak również 1 szczęśliwie ocalały.
Horror na wyciągnięcie ręki
Terrorscape mechanicznie zwiastuje klimat tropienia zwierzyny i słowa dotrzymuje! Tonacja kolorystyczna, figurki, dostępne akcje oddają poczucie polowania przez łowcę i desperackiej próby ucieczki ofiary. Rozgrywka jest dynamiczna niczym akcja w filmach grozy. Gdy do rozgrywki włączymy sobie jeszcze dedykowaną do Terrorscape muzykę na Spotify… Mmm :)
Gra stwarza poczucie presji. Ocalali są pod presją obecności zabójcy, którego oddech zawsze czuć na plecach. Są również pod presją czasu, gdyż z każdą rundą zabójca rośnie w siłę, czuje się coraz pewniej odblokowując kolejne skille. Z każdym przetasowaniem talii zabójca zyskuje wyższy poziom i związaną z nim nową umiejętność.
Klimat buduje także wykonanie gry! Ogromny model posiadłości ma nie tylko niezłą prezencję, ale jest bardzo praktyczny. Ukrywa to, co powinno pozostać niewidoczne. Nieruchomość wykonana jest z grubego kartonu, z którym jednak należy obchodzić się ostrożnie. Wielokrotne składanie grozi naderwaniem elementu. W konstrukcji budynku umieszczono wieżę na kości. Pomysłowe, chociaż z drugiej strony rzutów kośćmi i spotkań nie jest zbyt wiele. Bardzo podoba mi się sam wygląd posiadłości, która od strony ocalałych wygląda przytulnie, a od strony zabójcy – złowieszczo. Wykorzystanie przestrzeni dachu do umieszczania tam danych, które w czasie gry są zmienne i jawne dla obu stron – finezyjne i trafione. Do mankamentów można zaliczyć karty podatne na wygięcie i stracie brzegów, a także potrzebę posiadania dość szerokiego stołu, by zmieścić za zasłonką komponenty obu stron.
Podsumowanie
W Terrorscape nie da się wszystkiego przewidzieć. Mimo że mamy pewne dane i staramy się dedukować, wciąż ważną rolę odgrywa nieprzewidywalność ruchu przeciwnika i losowość. Dodatkowo możliwość mylenia tropów potrafi poważnie dezorientować zabójcę, co może czasem stwarzać mu poczucie bezsilności. Z drugiej strony zabójca z każdą turą rośnie w siłę, a odblokowanie dodatkowej karty potrafi radykalnie odmienić jego sytuację. Doświadczony zabójca może tak poprowadzić grę, że ocalali nie będą czuli przestrzeni do realizacji celów.
Chociaż Terrorscape jest definiowany jako asymetryczna gra grozy, to rozgrywka wywołuje wiele śmiechu i funu z tego, jak zmylimy zabójcę i jak ułoży się bieg zdarzeń. Paradoksalnie Terrorscape to gra na dużym luzie, szczególnie w gronie wieloosobowym, pomimo tematyki strachu. Duże rozmiary pudełka, wielka makieta posiadłości, sporo komponentów budują przekonanie i oczekiwania, że gra będzie bangerem z wymagającymi zasadami i długim czasem gry, a tymczasem to lekki i przyjemny tytuł! Warto zatem wiedzieć czego można się spodziewać, bo na widok takiej wielkości gry mózg gracza może szablonowo zaklasyfikować grę w kategorii mózgożernych i męczących.
Zachęcam do zagrania i sprawdzenia się w roli polującego lub uciekiniera.
Moja kotka Kostka już grała w Terrorscape! A Ty? :>
Hej! Jeśli moja opinia lub zdjęcia Ci pomogły, miło będzie, jeśli postawisz mi kawę! :) Zasili to nasz budżet na potrzeby kolejnych naszych projektów! :)
Dziękujemy Wydawnictwu Galakta za przesłanie egzemplarza gry do recenzji.
Rozgrywkę i prezentacje gry ułatwiła i uprzyjemniła playmata od Playmaty.pl.
Złożoność gry
(6/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(7,5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.