Home | Krótko o grach - topki, zestawienia, podsumowania | Cotygodnik | Cotygodnik Redakcyjny GF nr 31/18, w którym choroby i telewizja spotykają niebanalny temat

Cotygodnik Redakcyjny GF nr 31/18, w którym choroby i telewizja spotykają niebanalny temat
Ten tekst przeczytasz w 8 minut

W dzisiejszym odcinku zapraszamy do wielu fascynujących miejsc, gdzie czekają na nas różnego rodzaju atrakcje. Tam czeka jakiś ork, tam kryje się znudzona celebrytka, a w jeszcze innym miejscu pogłębiamy zasoby wiedzy naszych robotników. Niby gorąc, a jednak naszym redaktorom udało się trochę pograć. Nie od dziś wiadomo, że dwór (lub pole) są przereklamowane. Zachęcamy was do zapoznania się ze świeżymi relacjami z gorących, pierwszych rozgrywek, abyście również zostali przykuci do stołów :)

Daria Chibner

W dniu dzisiejszym pojawią się hordy, telewizja i choroby.

Age of Towers

Gorące pudełeczka prosto od wydawnictwa Devil Pig Games z ich niedawnej kampanii kickstarterowej. Wyciągamy na stół plastikowe wieże, ścieżki, za pomocą których będziemy oddalać od naszego królestwa najazd hordy, żetony symbolizujące wrogów, trochę kart i… już możemy rozpocząć zmagania w analogowym tower defence. Zostawmy na boku dyskusje o wyższości jednego medium nad drugim i zobaczmy, czy autorzy dali radę wycisnąć cokolwiek interesującego z tej cyfrowej (albo wręcz) mobilnej klasyki.

Po przeczytaniu zasad i rozłożeniu wszystkiego na stole byłam odrobinę zaniepokojona. Wszystko wydawało się niesamowicie banalne oraz bez polotu. Serce zaczęło mi drżeć nam myśl o wtopieniu sporej sumy pieniędzy. Jednakże wraz z rozwojem rozgrywki niepokój ustąpił zachwytowi. Owszem zasady są bardzo proste, ale wyciśnięto z nich mnóstwo, co zaowocowało bardzo przyjemną grą logiczną z odrobiną negatywnej interakcji (niestety w samej podstawce jest jej bardzo niewiele, podobno dodatki, licznie ufundowane na kickstarterze, dokładają jej o wiele więcej).

Jak wygląda sama partia? W przygotowaniu do gry wybieramy frakcję (podstawowe niczym się od siebie nie różnią), losowo przygotowujemy stos atakujących nas potworów, przy okazji układamy talię kart wydarzeń oraz karty do zakupu. Podczas partii będziemy budować nowe wieże (w trzech kolorach – każda działa na innych wrogów, a po ulepszeniu zdobywają odmienne zdolności specjalne), powiększać drogi wiodące do naszych zamków oraz przede wszystkim przesuwać zbliżające się do nas masy wrogów, którzy również zadają nam rany w rozmaity sposób. Nie tylko staramy się nie stracić wszystkich obrońców zamku, lecz także nieustępliwie walczymy z głównym bossem (a w dodatkach czekają na nas kolejni arcymistrzowie zła).

W praktyce dostajemy bardzo przyjemne rozgrzanie szarych komórek, umożliwiające sprawdzanie słuszności naszych długofalowych planów. Mimo nieskomplikowanych reguł nacierające hordy potrafią błyskawicznie roznieść w pył bronione królestwa. Naprawdę każde postawienie wieży, każde zagranie karty, każdy kafelek dodany do ścieżki wymaga rozważnego przemyślenia. W trakcie pierwszy rozgrywek wyniki graczy nie są zbyt oszałamiające, ponieważ trzeba wyuczyć się pewnych mechanizmów gry.

Aczkolwiek nawet po załapaniu pewnych schematów kolejne partie niejednokrotnie zaskakują. Dodatkowo prawie wszystkie akcje wykonujemy symultanicznie, toteż w ogóle nie odczujemy downtime’u, a całość przebiega niezwykle dynamicznie. Reasumując – ogrom strategicznego namysłu podany w świetnej, nowej formie. Jeżeli nie przeszkadza wam brak interakcji między graczami (i pasjans jest wam niestraszny), to koniecznie spróbujcie obronić się przed dziwną wróżką bądź przebrzydłą świnią.

 

The Networks

A teraz pozycja, o której mówiono często i gęsto jakiś czas temu, chociaż teraz jest już o niej wyjątkowo cicho. Wieka szkoda, gdyż to naprawdę interesujący tytuł o przystępnych zasadach, mogący zainteresować zarówno początkujących, jak i bardziej zaawansowanych graczy. Wcielamy się w zarządców/kierowników/właścicieli (profesjonalna nomenklatura jest mi całkowicie obca) prywatnych kanałów telewizyjnych i staramy się stworzyć najbardziej satysfakcjonującą oraz intrygującą ramówkę wszech czasów.

Zanim przejdę do ogólnego szkicu rozgrywki muszę wspomnieć o jednej wartej podkreślenia kwestii. Humor wynikających z kart (i ich łączenia) jest doprawdy świetny. Nie tylko charakteryzuje się oryginalnością, lecz także wybornie kpi z tendencji, które obserwujemy na naszych szklanych odbiornikach. Nie chodzi tutaj o delikatny uśmieszek – nieraz serdecznie się zaśmiejemy. Przyjęta estetyka jest już bardziej problematyczna, jednak dla mnie idealnie podkreśla przyjęty setting.

Mechanika kręci się wokół draftowania kart ze wspólnej puli oraz zbierania określonych setów. Przy okazji wzbogacamy programy o stosowne reklamy. Należy jednak pamiętać, że dobry show wymaga zatrudnienia gorących celebrytów oraz… nie może trwać wiecznie. Najpierw spadnie do powtórek, a następnie odejdzie w niebyt. Niestety nie utrzymamy wysokiej oglądalności podając ciągle to samo, choć nasza współczesna telewizja wydaje się temu przeczyć ;).

Cały szkopuł tkwi w podążaniu za odpowiednią taktyką przy braku strachu przed niespodziewanymi zmianami. W końcu to draft, więc z pewnością ktoś podbierze nam idealną kartę w najmniej odpowiednim momencie. Z tego względu trzeba uważać na to, co tam się wyprawia u pozostałych towarzyszy stołu, aby uniemożliwić im tworzenie dobrych kombinacji do zdobywania punktów. Losowość jest spora, ale spokojnie ujarzmimy ją właściwymi decyzjami. Nawet dodałabym więcej negatywnej interakcji, nie wiem, jakiś niecnych spisków konkurencji pod postacią medialnej kampanii oszczerstw :)

Grałam w pełnym składzie i muszę przyznać, że było trochę chaotycznie. Mniej planowania, a więcej zdawania się na dobrotliwy los. Dodatkowo nie dało się równomiernie obserwować poczynań pozostałych graczy. Jeśli o kimś zapomniano, to miał o wiele większe szanse na zwycięstwo. W mniejszym gronie byłoby nie tylko bardziej przewidywalnie, lecz także trochę płynniej, gdyż partia trwała odrobinę za długo. Niemniej jest to świetna pozycja, do której bez problemu wprowadzimy początkujących graczy, podczas gdy ograne jednostki wcale nie będą się nudzić, lecz sprawdzą swoje taktyczne umiejętności. I jeszcze raz – humor!!!

Pathogenesis

Raz na jakiś czas nie może zabraknąć w moim zestawieniu jakiegoś deck buildera. Ostatnio odczuwam coraz większe rozczarowanie tym gatunkiem, jednak może ono wynikać z przywiązania do pewnej sztywnej formy (zagrywaj-kupuj-wyrzucaj), która wyjątkowo mi przypasowała, przy czym nie można wymagać od niej wielkiej oryginalności. Wróćmy jednak do głównego tematu.

Do Pathogenesis przyciągnął mmnie klimat. Tym lepiej, że absolutnie nie mam o nim ani żadnego pojęcia, ani żadnego wyobrażenia. Nie znam się, nie rozumiem, ale mi się podoba. W końcu coś innego niż wikingowie ;) Wcielamy się w… patogeny, które dążą do zniszczenia ludzkiego organizmu. Przynajmniej, po konsultacji z ekspertem, potwierdziłam, że autorzy dobrze się spisali przy tworzeniu otoczki fabularnej. Podobno wszystko się zgadza i wiele się dowiadujemy.

Podczas partii zarówno wzbogacamy o nasz deck o nowe patogeny, atakujące wyspecjalizowane partie ludzkiego organizmu, jak i planujemy, gdzie najlepiej uderzyć. Do pewnego momentu możemy grać semi-kooperacyjnie, koncentrując się na wybranym fragmencie ciała (układ trawienny, oddechowy lub krwiobieg) niszcząc jego podstawową obronę, żeby rozpocząć zbieranie punktów zwycięstwa. Aczkolwiek cała zabawa zaczyna się przy właściwiej odpowiedzi organizmu.

Po złamaniu przynajmniej jednej podstawowej bariery ciało zaczyna odpowiadać z ogromną siłą (co zapewnie ma swoją właściwą nazwę, a ja przyznaje się do nieuważania na lekcjach biologii). Zagrywane patogenny zawsze zostają przed nami (podobnie jak bazy w Star Realms), dopóki nie ulegną zniszczeniu. Nie wolno jednak zbyt wcześnie liczyć na wiele punktów. Najpierw broni się ciało – na każdy obecny w grze patogen przypada jedna karta reakcji, a są one naprawdę srogie. Bez odpowiedniego skomponowania decku bądź przez połaszenie się na zbyt wiele punków, szybko pożegnamy się z ewentualnością sukcesu.

Pathogenesis charakteryzuje się wieloma trybami rozgrywki, jednakże pełna kooperacja wydaje się dodana na siłę, zwłaszcza gdy zdecydujemy się na wariant para na parę. Od razu wiadomo kto na co idzie i liczy się nie tyle dobre skomponowanie talii, co szybkość i szczęście. Fajnie to wygląda w instrukcji, ale kompletnie nie sprawdza się w praktyce. O wiele lepiej prezentuje się wariant rywalizacyjny, w którym musimy podjąć kilka ważnych decyzji. Po pierwsze jaki układ najlepiej zaatakować. Po drugie, czy akurat w tym momencie jest on najbardziej opłacalny (inaczej będziemy dzielić się punktami z wieloma przeciwnikami). Po trzecie warto zastanowić się nad liczbą zagrywanych w danej turze patogenów. Po czwarte dochodzą jeszcze inne karty (np. toksyn), dzięki którym wspomagamy nasze biologiczne oddziały (po raz kolejny witam się z odpowiednią nomenklaturą), aczkolwiek ich dokładanie także nie powinno odbywać się na chybił trafił.

Decyzji do podjęcia jest mnóstwo, myślenia sporo, a poziom trudności jest wysoki (w porywach do niebywale wysoki), co wpływa na niebywałą regrywalność. Przy okazji gra fajnie prezentuje się na stole. Jeśli lubicie klasyczne deck buildery, wzbogacone o kilka fajnych rozwiązań mechanicznych, w nietypowym settingu, to jest to gra dla was. Ja tam nigdy nie odmówię partyjki bowiem rozgrywka nie tylko jest szybka i płynna, lecz także niezwykle emocjonująca. Nieraz pojawi się syndrom jeszcze jednej partii. Nie zapominajmy również o walorach edukacyjnych ;). Pathogenesis nie wymaga wybitnych zdolności językowych (chyba że chcemy dobrze wgryźć się w fabułę), więc spokojnie można próbować grać z osobami nie przepadającymi za językiem angielskim. Krótkie podsumowanie – polecam!

 

Ink

Euphoria: Build a Better Dystopia to jedna z tych gier, które musiały swoje odleżeć na mojej półce, zanim wreszcie doczekały się trafienia na stół. Leżała na tyle długo, że przez ten czas ograna zdążyła zostać następna gra tego samego autora, czyli Scythe. A wspominam o tym, bo nie da się nie zauważyć w Scythe pewnych elementów, które pojawiły się wcześniej w Euphorii, a których poprzez tę zaburzoną chronologię, w bardziej znanym następcy do tej pory dostrzec nie mogłem.

Leżała zatem owa biedna Euphoria na półce ponad dwa lata, ale się doczekała. A jest to gra o niebanalnym temacie i takoż niebanalnym wykonaniu. To drugie nie budzi zdziwienia, bo to Stonemeier Games i Kickstarter. Tym niemniej ciężar sztabek złota i faktura cegieł nawet na przygotowanym kliencie robi wrażenie. Setting natomiast to urocza dystopia w rodzaju tej prezentowanej w grach z serii Bioshock. Mamy tu zatem zasób określany jako bliss, budynki zwane na przykład Theater of Revelatory Propaganda i tym podobne. Wcielamy się w zarządców tego folwarku, którzy zawiadując robotnikami starają się osiągnąć pewne cele dające im władzę (i tu podobieństwo do Scythe, bo warunkiem zwycięstwa jest pozbycie się dziesięciu „gwiazdek”, które umieszczamy na różnego rodzaju osiągnięciach).

Na szczęście klimat kryje się nie tylko w oprawie i zadanym temacie, ale też w pomysłach mechanicznych. Najciekawszy z nich brzmi następująco: nasi robotnicy (bo Euphoria to taki pokręcony worker placement) reprezentowani są przez kostki, które rzucamy jednorazowo w momencie pozyskania nowego robotnika lub zdejmowania go z planszy. Wartość kostki reprezentuje wiedzę danego proletariusza na temat tego, co się wokół dzieje. Jeżeli suma wiedzy naszych roboli przekroczy wartość krytyczną, najbardziej kumaty z nich… ucieka. W związku z tym nie działa tu proste „im więcej pracowników, tym lepiej” – jeśli chcemy mieć ich więcej (a w zasadzie jednak chcemy), musimy dbać o to, żeby mieli co robić (czyli byli na planszy, a nie w zasobach), bo inaczej czmychną.

I takie klimatyczne pomysły w grze się zdarzają, jednak patrząc na rozgrywkę z lotu ptaka zorientowałem się, że jej istota jest jednak dość abstrakcyjna. I choć na początku miałem miłe odczucie „rozumiem zasady, ale muszę dopiero zrozumieć, co w tej grze należy robić”, to pod koniec partii dość dobrze widziałem już, że tak naprawdę tych rzeczy do robienia jest niewiele i nie są one bardzo wyrafinowane. Albo zbiera się artefakty (ponownie – bardzo klimatyczne, np. stary pluszowy misiek), albo buduje tzw. markety – w jedną z tych dwóch dróg trzeba pójść, żeby pozbyć się gwiazdek, bo pozostałe sposoby są bardzo ograniczone. Co więcej, poza podnoszeniem liczby pracowników nie ma tu ani śladu rozbudowy silniczka, zatem to, co robimy na początku będzie dość podobne do tego, co będziemy robić pod koniec partii.

Dość ciekawie na dynamikę może wpływać to, jakich rekrutów wybiorą sobie na początek partii poszczególni gracze (rekrut to zdolność specjalna oraz preferencje dotyczące jednego z obszarów planszy, przy czym zdolności specjalne są czasem dość trudne do efektywnego wykorzystania). Konkretnie chodzi o to, czy wezmą rekrutów z tej samej frakcji (części planszy), jak to zdarzyło się w naszej czteroosobowej rozgrywce, czy z różnych.

Tym niemniej, jakkolwiek partia w Euphorię była niewątpliwie ciekawa, dość emocjonująca i miała kilka momentów „aha! to o to chodzi!”, to trochę obawiam się, czy kolejne będą znacząco się od niej różniły i czy pozostało w tej grze wiele do eksplorowania. I muszę przyznać, że w tym momencie nie odczuwam wielkiego parcia, żeby szybko to zweryfikować.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings