Piramidy tuż obok Bramy Isztar i Wielkiego Muru Chińskiego? To nie koszmar archeologa, ani błąd w Matrixie, tylko przeciętna planszetka gracza po partyjce w Wielce Imponujące Budowle. Przed Wami gra, w której każdy może poczuć się wielkim architektem. Gra, w której zminiaturyzowane znane budynki, monumenty i posągi z całego świata wyrastają na naszych oczach wśród tekturowych kafelków.
Nie ma wątpliwości, że Wielce Imponujące Budowle pięknie prezentują się na stole. Większość elementów jest po prostu dobrej jakości. Tym, co znacząco się wyróżnia są monumenty. Każdy ma swój indywidualny, drewniany odpowiednik, w wielu przypadkach z nadrukowanymi szczegółami. Powstałe na końcu gry miasto aż prosi się o sesję fotograficzną. Wydaje mi się, że pod tym względem, dostaliśmy naprawdę dobry stosunek jakości do ceny.
Architekci do pracy!
Po otwarciu pudełka i zobaczeniu wszystkich elementów nasuwa się myśl, że mamy do czynienia z dosyć skomplikowaną planszówką dla starych wyjadaczy. Nic bardziej mylnego. Powiedziałabym nawet, że jest na tyle lekka, że można by ją zaklasyfikować do gier rodzinnych. Pomimo onieśmielającego wyglądu sama gra nie ma wybitnie skomplikowanych zasad. Zamykają się one na kilku stronach bogato ilustrowanej instrukcji. Szkoda tylko, że poskąpiono pomocy gracza. Przy grze do 5 osób dostajemy tylko trzy sztuki.
Jak łatwo się domyślić będziemy budować starożytne miasto. Każdy gracz otrzymuje swoją planszetkę, na której będzie ustawiał kafelkowe domy, biblioteki, targi, świątynie, gospodarstwa rolne i drogi, gdzieniegdzie upiększające otoczenie bardziej okazałymi “cudami”.
Żaden szanujący się architekt nie będzie planował budowy bez ładu i składu. Trzeba poprowadzić drogi dojazdowe do różnych obszarów, a najbardziej okazałe budowle zasługują na odpowiednią okolicę. Autor gry zadbał by wymagania dotyczące budowy monumentów miały odniesienie w rzeczywistości. Niektóre z nich, jak mosty i akwedukty, wymagają sąsiedztwa z wodą. Miejsca kultu powinny zaś graniczyć z kafelkami świątyń lub bibliotek.
Rozrastające się miasto, sprawia że kwitnie handel, kultura i rośnie populacja. Obrazuje to tor zasobów, na którym przesuwamy się zgodnie z symbolami na zakupionych kafelkach i monumentach. Nie możemy ich co prawda w żaden sposób wydać, czy zamienić na akcje, ale będą one brane pod uwagę przy końcowej punktacji.
Liczy się każdy grosz
Budowanie jest kosztowne, na wszystko trzeba mieć pieniądze. Co turę gracze mają do wykorzystania 7 monet, za które kupują akcje. Nieważne czy jest to pozyskanie kafelków, dróg, czy zaklepanie statusu pierwszego gracza w kolejnej rundzie. Wszystko ma z góry ustaloną cenę, poza monumentami, których koszt jest zmienny, gdyż wymaga oddania całości pozostałych nam w turze pieniędzy. Optymalnie więc, staramy się zrobić jak najwięcej, nim zdecydujemy się na ostateczne rozsupłanie sakiewki.
Jeśli zabraknie nam gotówki możemy zaciągnąć niewielką pożyczkę w wysokości 2 monet. Oczywiście skoro mamy do czynienia z pożyczką trzeba będzie ją spłacić z procentami, a dokładniej dorzucić monetę więcej. Jeśli nie zdążymy do końca gry, no cóż, nikt nie lubi dłużników – tracimy dwa punkty.
Wynik na koniec gry do składowa kilku obszarów punktowania. Mogłoby się wydawać, że głównym źródłem punktów będą monumenty. Otóż nie. Pomimo, że cudowne figurki wabią i każdy gracz niemal natychmiast obiera sobie za cel wybudowanie ich jak najwięcej, to zapewniają tylko po jeden, czasem dwa punkty. Jest to kropla w morzu, zdecydowanie niewystarczająca do zapewnienia wygranej. Pozostałe uzyskamy z najniżej rozwiniętego toru zasobów, nieprzykrytych zasobów naturalnych na naszej planszetce, pod warunkiem, że sąsiaduje z nimi jakiś inny element, a także z całkowitego otoczenia kafelkowych budynków. Jeśli gramy z dodatkowymi kartami celów (co polecam), to również one wliczają się w końcowy wynik.
Kto pierwszy, ten lepszy
Ostatnimi czasy sporo gier cierpi na przypadłość solo multiplayer. Niby gramy w kilka osób, ale każdy siedzi z nosem we własnej planszetce i niespecjalnie obchodzi go co robią inni. Można by powiedzieć, że Wielce Imponujące Budowle wpasowują się w ten trend, gdyby nie dwie zasady, które wszystko zmieniają. Sprawiają one, że pomimo nieingerowania nawzajem w swoje układy, zaczynamy bacznie śledzić poczynania przeciwników.
Przede wszystkim kupienie monumentu wymaga oddania całej pozostałej gotówki, czyli de facto zakończenia tury. Wiadomo, że każdy chce wykonać jak najwięcej akcji, ale często kilka osób czai się na ten sam monument. Zbyt długie zwlekanie może skończyć się tym, że ktoś sprzątnie nam go sprzed nosa. Obserwujemy więc pozostałych graczy, bawimy się w przewidywane i gdybanie: czy oprócz mnie ktoś jeszcze może wybudować dany monument? Czy muszę już go łapać poświęcając resztę tury, a może zdążę wykonać jeszcze jedną akcje lub dwie?
Zresztą ścigamy się nie tylko o architektoniczne cuda. Ponieważ rynek nie odnawia się na koniec tury gracza, to co się na nim znajduje musi wystarczyć do końca całej rundy. Każdy z elementów od kafelków, przez znaczniki pierwszego i drugiego gracza, po drogi i wieżyczki jest przedmiotem wyścigu. Wielce Imponujące Budowle, to jedna z tych gier, w której faktycznie odczuwamy przewagę pierwszego gracza i często warto zawalczyć o tę pozycję. Jeśli tego nie zrobimy, to nie raz i nie dwa zdarzy się, że zabraknie dla nas upragnionego, wyczekiwanego kafelka albo ktoś zabierze nam niezbędną do dalszej rozbudowy drogę.
Niby nic nowego, a jednak…
Sztuką jest sięgnięcie po coś powszechnie znanego i takie tego zmodyfikowanie, by zachowując swoją formę dawało nowe odczucia i doświadczenia. Wielce Imponujące Budowle zgrabnie łączą różne mechaniki, dodając drobne smaczki, które sprawiają, że ta w sumie nieskomplikowana gra nabiera większej głębi.
Zadbano o różne sposoby punktowania i drogi do zwycięstwa, rozwinięto również aspekt interakcji między graczami. Wszystko to w grze, którą możemy zamknąć w godzinie z kawałkiem przy dwóch-trzech graczach. Przy większej liczbie, czas ten się wydłuży. Jakby nie patrzeć, jest to gra wymagająca pewnej orientacji przestrzennej i na 100% znajdą się osoby (też się do nich zaliczam), które będą musiały czasem wziąć kafelek, trochę go poobracać i sprawdzić czy pasuje do realizacji zamierzonego planu.
Nieco dłuższy czas rozgrywki przy większej liczbie graczy jest chyba moim głównym minusem w przypadku tej gry. Oczywiście można by jeszcze ponarzekać na szczęście w dociągu, dosyć charakterystyczne w tego typu grach. Nie jest to jednak aż tak wielki problem i raczej nie zdarzają się rundy, w których nic nie dałoby się zrobić. Trzeba być po prostu elastycznym i zawsze mieć plan B. Poza tym można próbować nieco mitygować pecha i zwiększyć swoje szanse na zdobycie potrzebnych elementów poprzez kupowanie znacznika pierwszego gracza.
Jestem wielką fanką gier kafelkowych, chętnie do nich siadam, lubię testować coraz to nowe tytuły. Wielce Imponujące Budowle niezwykle mi się spodobały pod względem tematu, mechaniki i prostoty zasad, przy jednoczesnym wciągającym gameplayu. Dodanie do tego miksu przestrzennych elementów, które cieszą oko, sprawia, że gra się jeszcze przyjemniej. Pełni zapału budujemy swoje miasta, by na koniec gry móc z dumą podziwiać powstałe metropolie wszystkich graczy. Mój wewnętrzny dzieciak już nie może się doczekać dodatku z nowymi klockami do zabawy ;)
Gra dla 1-5 graczy, wiek 12+
Czas gry: 50 – 70 minut
Wydawca: Lucky Duck Games
Grę Wielce Imponujące Budowle kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(5/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(7,5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.