Baseball Highlights: The Dice Game od Eagle-Gryphon Games.
Klątwą dla wielu kościanych wersji „dużych” gier jest uproszczenie.
Gry roll and write powinny być szybkie i treściwe. Ile mechanik uciąć, by zachować serce gry? Czym zastąpić komponenty? Co nowego wprowadzić, by odwzorować oryginał, ale nadać grze jej własnego charakteru?
Baseball Highlights: The Dice Game unika niektórych pułapek, stojących przed kościanymi adaptacjami i może spokojnie zająć miejsce na półce obok swojego pierwowzoru. Miejsce nieco z boku i nieco z tyłu, ale w bliskim sąsiedztwie. Byle nie zasłaniać większego pudełka.
Chwytajmy za kości i długopisy – zaraz zacznie się mecz!
Podstawową wersję Baseball Highlights: 2045 recenzowałem jakiś czas temu na łamach Games Fanatic. Jestem tą grą oczarowany, systematycznie zdobywam do niej kolejne, brakujące rozszerzenia i próbuję zarażać grą innych. Wkrótce rozpocznie się kampania nowej edycji BH:2045 – wzbogaconej o wszystkie dotychczasowe dodatki i promki, a także o nowy dodatek All-Star. Jeśli szukacie tej unikatowej, ale trudnodostępnej gry – to może być Wasza szansa!
Jeśli podobnie jak ja, o baseballu wiecie mniej, niż niewiele – mam dla Was złą wiadomość. Wszystko, czego nauczyłem się o tym sporcie na potrzeby poprzedniej recenzji, musiałem poznać w jeszcze innym świetle, siadając do BH: The Dice Game. Ale nie ma powodów do obaw – kościany baseball szybko wchodzi w krew, chociaż przed partią wskazana jest rozgrzewka nadgarstka.
Kość vs. kij
Baseball Highlights: The Dice Game to nadal sport rozgrywany na czterech bazach. Tutaj jednak nie spotkamy unikatowych zdolności zawodników, nie skontrujemy uderzeń przeciwnika, ani nie będziemy łączyć rozgrywek w mistrzostwa. Nie zabraknie jednak sportowych emocji i strategicznych, sprytnych zagrań.
To gra dla 1 do 4 graczy, odbywająca się dwutorowo: na stadionie i na arkuszach. Będziemy wprowadzać zawodników do gry i przeprowadzać ich przez kolejne bazy, by zdobywać punkty. W tym celu będziemy draftować grupy kości z centralnej planszetki lub korzystać kości z niewybranych przez rywali. Każdą z nich najpierw odnotujemy, a następnie wykorzystamy, by zmienić sytuację na naszym własnym boisku w Fitzgerald Park. Gra potrwa od 3 do 6 rund i choć będzie krótka (ok. 20-30 minut), to od początku będzie bardzo zacięta. A potem będzie tylko zyskiwać na intensywności.
Każda z kości to nowi zawodnicy czekający, by wejść do gry, ale też ruch wykonywany przez już obecnych na boisku biegaczy. Single to ruch o jedną bazę, Double o dwie itd., podczas gdy Home Run oznacza punkt za każdego zawodnika na bazach. Walk i Stolen Base popchną naszych zawodników do przodu o jedno pole, każde na swój sposób (Walk w sposób, którego instrukcja nie tłumaczy zbyt dobrze). Dosłownie każda wybrana tu kość będzie zmieniać sytuację na boisku – i choć kuszącym może wydawać się wybieranie zawsze najliczniejszej grupy kości, nie to będzie zawsze najroztropniejszym ruchem.
Kości specjalne
Nie chciałbym tu przedrukowywać krótkiej (i nie zawsze wyczerpującej…) instrukcji – ale w BH: The Dice Game jest parę smaczków, o których warto wspomnieć.
Ruchem aktywnego gracza jest wybranie jednej grupy kości – gracze nieaktywni wybierają i wykorzystują dwie różne kości z pozostałych grup. Sprawę komplikować będzie jednak czerwona kość defensywy. Ta usunie naszych biegaczy na koniec rundy lub poruszy ich do przodu – pozostali przejdą z nami do następnej rundy.
Po odblokowaniu określonych pól, gracze zyskują dostęp do Kości Specjalnych – którymi rzucają, ilekroć są aktywnymi graczami, ale które tylko oni mogą wybrać.
Widoczne na arkuszach pola z symbolami S, D, T, W, HR itd. dadzą nam dodatkowy ruch, ale… nie zawsze. Jeśli mają ikonę gwiazdki – bonusowy manewr przysługuje nam tylko wtedy, gdy zakreśliliśmy to pole korzystając z ostatniej kości w danej rundzie.
Niewykorzystane kości pozostają na swoim miejscu tak długo, aż ktoś ich nie wybierze – przerzucane są tylko kości wybrane przez aktywnego gracza. To tworzy ciekawą dynamikę, gdzie czasem duża grupa kości to ruchy bardzo sytuacyjne, jak np. Walk czy Stolen Base. Dopóki ktoś się na nią nie połasi, pula pozostałych kości będzie mocno ograniczona.
Być może na papierze czy ekranie wygląda to dość sucho: bo zasady gier z daleka zwykle wyglądają niezbyt ekscytująco. W grze jest jednak parę ciekawych decyzji i nieoczywistych zagrań, które stają się ważne, gdy pozwalają odpalać szalone kombinacje. Z początku skreślamy pojedyncze pola i niewiele z tego wynika. Gdy jednak gra trochę się rozpędzi, a arkusz zapełni się naszymi bazgrołami, kolejne ruchy zyskują na mocy, a reakcje łańcuchowe zerkają na nas z każdej strony. I ta „kombogenność” jest w Baseball Highlights: The Dice Game naprawdę zaskakująca. Zwłaszcza w zestawieniu z prostym, siedmiowierszowym arkuszem, który tylko trochę wygląda jak arkusz w Excel 97…
Papierowy sport
Tak jak oryginalne Baseball Highlights: 2045 było minimalistyczne, to tu panuje już pełna asceza. I gra wygląda bardzo niepozornie, co nie jest szczególną wadą, ale w porównaniu z Three Sisters czy nawet surowym jak ryba Fleet: The Dice Game wypada blado.
Warstwa wizualna nie przekłada się jednak na ascezę w rozgrywce. Kości bywają złośliwe, ale tę złośliwość da się poskromić – i w tym cała zabawa. Czasem trzeba zadowolić się wprowadzeniem pojedynczego zawodnika, by w kolejnej rundzie wykorzystać magię pojedynczego Home Run i zdobyć 3 lub nawet 4 punkty. Wyzwaniem są tu kości obrony i grupy kości, które zbyt długo pozostają niewykorzystane. Wyzwaniem jest też spostrzegawczość i wynajdywanie połączeń między wierszami arkusza. Wyzwaniem potrafi być też Fitz, nasz przeciwnik w grze solo, który co rundę bezlitośnie punktuje tyle runów, ile kości w największej, niewybranej grupie (i w zasadzie nie robi nic ponad to…).
Innymi słowy Baseball Highlights: The Dice Game to prawdziwa gra, w której robimy rzeczy, dotykamy komponentów i osiągamy rezultat punktowy.
Tylko czy do tej prawdziwej gry naprawdę chcemy wracać?
Mój problem z BH: TDG jest dwojaki. Po pierwsze: nie jest tak dobre, jak „właściwe” Baseball Highlights 2045, a z racji na swój rodowód tych porównań nie uniknie. Po drugie: nie jest tak dobre, jak inne wykreślanki czy gry roll/flip and write.
Unlucky strike
Choć moja przygoda z baseballowymi grami od Eagle-Gryphon Games była jednoznacznie radosna, to nie potrafię obdzielić obu gier taką samą miłością.
Baseball Highlights: The Dice Game może być sympatycznym dodatkiem do baseballowych eksploracji, ale nie stoi na wystarczająco silnych nogach, by wracać na stół częściej, niż inne gry. Być może jako Baseball Dice wystarczyłoby, że gra jest „okej” – że jest po prostu „dobra”. W cieniu wielkiego brata – czy wielkiej siostry? – z którym dzieli tytuł, jest raczej ciekawostką. Oferuje przyjemną rozrywkę na dwa kwadranse, kilka interesujących mechanizmów i… nie zapada w pamięć.
Kręcenie kombosów bardziej wciągało mnie w Rzuć Na Tacę, zwoje bardziej smażyło mi Fleet: The Dice Game, a pod względem oprawy wybrałbym inną grę „arkuszową”, czyli Delicious. BH:TDG nie oferuje aż takich możliwości kombinowania akcji i budowania strategii, by zachęcać do częstych rozgrywek. Wybory podejmowane wokół centralnej planszetki są najczęściej dość oczywiste. Są kości, jest losowość, mam tego świadomość – ale ta losowość najczęściej skutkuje tu ograniczonym polem manewru, co po pewnym czasie nuży. Nawet, gdy nabierzemy wprawy w wychodzeniu z kościanych opresji.
Najchętniej jednak nie wybierałbym wcale. Baseball Highlights: 2045 już istnieje, nie wymaga żadnych uproszczeń, ani wersji kościanych czy elektronicznych. Jeśli szukacie sportowej rywalizacji – nie musicie szukać daleko.
Zalety:
+ nieco „egzotyczny” w naszych stronach temat
+ prosty w zasadach, ale wymagający przeciwnik do gry solo
+ świetne, dobrze leżące w dłoni kości
Wady:
– surowy, excelowy wygląd
– skrótowość instrukcji zmusza do szukania wyjaśnień w Sieci
– niewiele okazji do popisania się dobrą strategią
Dziękujemy firmie Eagle-Gryphon Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(3/10):
Oprawa wizualna
(3.5/10):
Ogólna ocena
(6.5/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.