Home | Katalog gier - recenzje, rzuty oka i relacje z rozgrywek | Gry dla graczy | Magnate: The First City – symulator dewelopera

Magnate: The First City – symulator dewelopera [Współpraca reklamowa z Naylor Games] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 8 minut

Magnate: The First City od Naylor Games.

Magnate: The First City

Położenie, położenie, położenie.

W świecie nieruchomości Twoja wartość bezpośrednio wynika z tego, z kim i czym sąsiadujesz. Dopiero potem liczy się to, co wznosisz na swoich działkach. Piękny dom jednorodzinny? Co z tego, skoro zaraz obok stoi aktywne wysypisko śmieci. Imponujący, nowoczesny biurowiec? Komu ma imponować, skoro otoczony jest lasem? A ten wielki zakład produkcyjny, ta bombastyczna fabryka, o której tak głośno było w prasie? Na co komu fabryka, gdy cała siła robocza mieszka po drugiej stronie miasta?

Magnatem na tym rynku nie zostaje się dzięki chaotycznemu rozdawnictwu i spontanicznym zakupom. Trzeba tu trzymać rękę na pulsie, obserwować ogłoszenia biur nieruchomości, a przede wszystkim wyczuć kiedy to wszystko runie.

I wycofać się, zanim zrobią to inni.

Magnate: The First City

Magnate: First City to mechanizm „push your luck” pociągnięty do swojego logicznego ekstremum.

Cała gra to wielkie nabudowanie, dążące do nagłego zwrotu w tył gdy poczujemy, że szczęście przestaje sprzyjać nam, przeciwnikom i całemu rynkowi. To też blisko dwugodzinna gra w „kto pierwszy stchórzy?” – również podładowana eko-nawozem, sterydami i najlepszym stymulantem znanym biznesmenom – pieniądzem.

Nasza rozgrywka będzie składać się z kolejnych faz zakupów działek, budowy na nich, kuszenia lokatorów i pracowników, pobierania czynszu, a następnie – w krytycznym, kluczowym i możliwie najbardziej lukratywnym momencie – agresywnej sprzedaży wszystkich aktywów, zanim rynek nieruchomości runie. Gra ma cudownie zarysowany łuk narracyjny –  przypominający nieco krzywą Gaussa. Zadaniem graczy, reprezentujących wielkie i żarłoczne korporacje, jest odkrycie punktu szczytowego tej krzywej. A ten będzie bardzo zmienny i nie do końca przewidywalny.

Hossa, hossa i jeszcze raz bessa

Magnate: The First City to prosta/trudna gra. Prosta pod tym względem, że ma jeden z bardziej logicznych i eleganckich przebiegów rundy. Do tego został on zilustrowany w postaci cudownie praktycznej i zwięzłej grafiki, stanowiącej zarazem panel kontrolny gry.

Cała runda składa się tu z licytacji o kolejność, przyciągania mieszkańców, wykonywanych kolejno trzech akcji oraz fazy rynku, realizowanej zgodnie z wspomnianą planszetką. Faza rynku to tak naprawdę faza porządkowania, która odbywa się niemal automatycznie i w boleśnie precyzyjny sposób informuje graczy o tym, o ile wzrosła wartość nieruchomości… i jak blisko do krachu na rynku.

Trudność gry bierze się zaś z tego, że nasze akcje, choć proste w realizacji, mają tutaj daleko idące reperkusje. I wymagają przewidywania i działania na kilka ruchów do przodu.

Tych akcji jest ledwie kilka i są urzekająco proste. Kupno, sprzedaż, budowa/rozbudowa, reklama i konsultacje, czyli bieda-akcja służąca pozyskaniu pieniędzy. Sprawy nie mogłyby tu być prostsze i czytelniejsze. Jedynie obliczanie czynszu czy ceny sprzedaży może być mniej intuicyjne, ale ten problem rozwiązują karty pomocy gracza. Do spółki z planszetką rynku stanowią najkrótszą prezentację reguł złożonej gry, jaką kiedykolwiek widziałem.

Logika gry nakazywałaby kupić działkę, postawić na niej „coś”, to „coś” zapełnić płacącymi ludźmi, zgarnąć kilkakrotnie czynsz, a potem sprzedać. Jeśli nie z zyskiem, to przynajmniej bez straty. I to byłoby z pewnością łatwe i przyjemne, gdyby nie kilka zmiennych, które w tzw. międzyczasie będą komplikować nam deweloperskie życie. Będą to oczywiście rozkoszne komplikacje – w końcu po to siadamy do gry, by trochę się przy niej napocić i nastresować, prawda?

Pogoda dla bogaczy

Są w grze trzy elementy losowe, które zdefiniują tu nasze możliwości.

Działki na rynku stają się dostępne w sposób zupełnie przypadkowy – możemy więc mieć tu strategię rozwoju, ale musimy być gotowi na elastyczność i nagłe zmiany. Co rundę kolejne parcele trafią na rynek i będziemy mogli je nabyć drogą kupna. Niektóre działki nie będą na sprzedaż nigdy, a inne możemy kupić tylko wtedy, gdy już z nimi sąsiadujemy. Ale zapłacimy za to słono: dwukrotność rynkowej wartości. Ta jest równa dla wszystkich i rośnie między rundami. Rośnie tym szybciej, im więcej działek sprzedają gracze. Nazwijmy to „niewidzialną ręką rynku”.

Losowi będą też nowi lokatorzy, których potencjalnie możemy skusić do naszych nieruchomości… przy pomocy rzutu kośćmi. Tu jednak możemy nieco sobie pomóc, inwestując w reklamę… pamiętając jednak, że zbyt agresywne kampanie poskutują nie tylko wzrostem cen działek, ale i przyspieszeniem krachu.

I w końcu losowe będą karty ryzyka, zwiastujące nadejście krachu i wieszczące, o ile spadnie cena działek, gdy ów krach nastąpi.

Bo gdy nastąpi – a jest to nieuniknione – ceny działek zostaną zredukowane o nieznaną, ale raczej dramatyczną wartość. I po takiej, dumpingowej cenie będziemy zmuszeni je sprzedać przed podsumowaniem punktacji.

Stałe będą za to ceny nieruchomości: domków jednorodzinnych i apartamentowców, biur i biurowców, sklepików i centrów handlowych, zakładów produkcyjnych i całych przemysłowych konglomeratów, które będziemy tu wznosić i których będziemy się pozbywać.

Wizjonerstwo i szarlataneria

W dużym skrócie, Magnate: The First City to gra o obracaniu nieruchomościami w obliczu nieuchronnego i brutalnego krachu na rynku. I dzięki zmiennej, losowo przygotowywanej mapie miasta oraz wymienionych wyżej elementach losowych, jest to wyzwanie wymagające czujności i cwanej adaptacji do tego, co dzieje się na planszy.

Wszystkie elementy rynku i wszystkie działania graczy są tu mocno połączone i wspólnie powodują zmiany, dotykające wszystkich przy stole. Ilość sprzedawanych działek i wykupionych reklam wpływają na wzrost cen parceli, a więc wzrost kwoty, którą uzyskujemy podczas konsultacji. Znikający z rynku lokatorzy powodują dociąganie większej liczby kart Ryzyka na koniec rundy, a więc przyspieszają nadejście krachu. Budynki i ich lokatorzy wpływają na wartość odsprzedaży działek. Jeśli chodzi o symulację zazębiających się mechanizmów rynkowych, Magnate: The First City wspina się na wyżyny i robi to w sposób tematyczny, logiczny i co najważniejsze: bardzo czytelny i łatwy w obsłudze.

Cytując instrukcję: „w przeciwieństwie do innej znanej gry o nieruchomościach, pozbywanie się działki nie jest złe”. I gra uczy nas, że nieruchomości nie są celem samym w sobie, a jedynie drogą do tego celu. Żeby zwiększać zyski trzeba wznosić lepsze budynki (na każdym typie terenu – mieszkalnym, komercyjnym, biurowym i przemysłowym – możemy stawiać podstawowe i zaawansowane budowle), o większej pojemności lokatorskiej. A żeby to zrobić potrzebujemy naprawdę dużych funduszy – takich, których nie zdobędziemy z akcji konsultacji.

Biurowiec na kredyt

Magnate popycha nas w stronę obrotu nieruchomościami, nie w stronę ich posiadania i nieoddawania nikomu. I tutaj strategia i wyczucie czasu będą najważniejsze. Rynek się zmienia, ceny idą tylko w górę, musimy więc znaleźć balans. Kiedy inwestować w działki, kiedy w budynki, kiedy w reklamę i kiedy w przebudowę na biura, domy i fabryki wyższego poziomu.

Tutaj każdy przeciąga linę, na drugim końcu której znajduje się rynek. Mechanizmy zazębiają się ze sobą, przesunięcie słupka w jednej części gry powoduje, że motyl na drugim końcu miasta trzepocze skrzydłami i nagle budzimy się w poniedziałek, a radio mówi o krachu gorszym, niż najczarniejszy czwartek.

W moim odczuciu, Magnate: The First City to gra o wyczuciu, o aranżowanym mariażu lekkomyślności z rozwagą, o balansowaniu naszego wewnętrznego hazardzisty ze strachliwym pragmatykiem. Sytuacja w naszym mieście jest wynikiem naszych akcji – to gracze tworzą rynek. Zmiany rodzą się tu z sumy ich działań, więc ryzykowne czy agresywne ruchy jednego przeciwnika wpływają i na nasz komfort i dobrobyt.

W tej grze mój korporacyjny portfel zwykle był pusty, bo bałem się trzymać gotówkę, by nie traciła na wartości. Kupowałem więc często i równie często cierpiałem na brak aktywów, z których mogłyby powstać inwestycje budowlane. I gra dość szybko nauczyła mnie, żeby rozkładać siły, planować nie tylko kolejną akcję, ale i kolejne rundy. By zostawić sobie oddech teraz, a zaatakować ze zdwojoną siłą za dwie lub trzy kolejki.

Magnate to bez wątpienia gra ciągłych kalkulacji, podobna przy tym do Wysokiego Napięcia. Tury mijają tu na wypatrywaniu okazji, korzystnych sąsiedztw i zdobywaniu tych okazji za niemal wszelką cenę. Interakcja między graczami jest tu o tyle niebezpośrednia, że choć nie pobieramy od siebie nawzajem czynszu za postój na hotelu, to wspólnie tkamy gobelin miasta, które ma nam wszystkim przynosić zyski. I prawdziwą finezją jest tu takie rozbudowywanie swojej sieci, by maksymalnie wykorzystać to, co za płotem zbudowali inni. I to znacząco podnosi trudność gry, bo choć obsłużyć można ją łatwo, to dojście do prawdziwych pieniędzy nie jest łatwe.

Karmazynowe Towarzystwo Nieruchomościowe

Ta kalkulacja i ta excelowość gry to jej jedyna wada – a może raczej: charakterystyka. Bo choć podejmujemy tu satysfakcjonujące decyzje, to większość rozgrywki spędzamy na cichych kalkulacjach. I te kalkulacje, powtarzane i aktualizowane co ruch i co rundę, nieco się przeciągają – gra zyskałaby na skróceniu i zamknięciu się np. w godzinie.

Efekt kalkulacyjności wzmacnia oprawa gry, czytelna, logiczna i tematyczna, z robiącymi wrażenie miniaturkami. Niestety, w całej swojej hojności kompnentowej gubi nieco czytelność. Żetony nie mieszczą się na polach, bonusy z parceli giną w gąszczu miniaturek i znaczników, nie do końca płaskie i nie do końca stabilne planszetki dzielnic rozsuwają się, powodując wizualny i utrudniający obliczenia misz-masz. I to misz-masz mocno kontrastujący z gustowną planszetką rynku.

Z drugiej strony mamy fascynujące wprowadzenie do gry – tutorial w postaci talii kart, odkrywanych i rozgrywanych po kolei. I to bez potrzeby wcześniejszego czytania instrukcji – rzecz niebywała!

Miasto pierwsze i miasta drugie

Magnate: The First City to solidna gra o nieruchomościach, do której jednak ciężko wracać często. Gra siedzi mocno w głowie, obliczeniach i rachunkach, a nieco mniej w emocjach i radościach. Robi z mechanizmem push your luck coś naprawdę wielkiego, rozciągając go na 90 minut trzymającej w napięciu rozgrywki. Z jednej strony oferuje niespotykaną płynność w przebiegu gry, a z drugiej ręczną i złożoną kalkulację, niezbędną przy każdej akcji sprzedaży, i słabą czytelność stanu gry. Imponujące komponenty w wielkim pudle sprawiają jednak wrażenie, że gra mogła być mniejsza, tańsza i mniej wymagająca logistycznie.

To dziwna bestia. Zdecydowanie warta spróbowania, jeśli podoba Wam się Acquire czy Suburbia, ale Na Sprzedaż uznaliście za zbyt prosty tytuł. Nie można Magnate: The First City odmówić rozmachu i finezji w symulowaniu rynku nieruchomości. Nie jest to jednak gra na każdą okazję – chyba, że jako forma treningu przed wyjściem z rynku krypto i wejściem na rynek nieruchomości.

Zalety:
+ dobre oddanie mechanizmów rynkowych w mechanizmach gry – bez przesadnego ich komplikowania
+ fenomenalne pomoce gracza i plansza Rynku, kondensująca całą rozgrywkę do kilku zdań, ikon i podpunktów
+ równie fenomenalny tutorial do gry

Wady:
– imponujące wydanie zajmuje więcej miejsca, niż nakazuje przyzwoitość
– wybrzuszone planszetki miasta i wizualny rozgardiasz utrudniają obcowanie z grą
– zbyt długi czas gry w stosunku do tego, co dzieje się w jej trakcie



Grę kupisz w sklepie


 

Dziękujemy firmie Naylor Games za przekazanie gry do recenzji.


 

Złożoność gry (6/10):

Ogólna ocena (7.5/10):

Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.

Przydatne linki:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings