Leviathan Wilds od Moon Crab Games.
*W recenzji wykorzystałem pakiet komponentów deluxe.
Żyjemy w złotej epoce gier kooperacyjnych. I nie mam dla Was żadnej wyliczanki innych tytułów potwierdzających tę śmiałą tezę. Mam za to grę, która w pojedynkę dowozi temat. I nie potrzebuje towarzystwa. Jeśli jesteście ciekawi, jakie tajemnice skrywają tytułowe lewiatany, zapraszam Was na krótką wycieczkę do ich świata. Uprzedzam: przed nami sążna wspinaczka!
Ochotnicze Pogotowie Lewiatanowe
Stoi przed nami niczym nieruchoma góra. Dopiero po dłuższym spojrzeniu widać, że porusza się: powoli, dostojnie, ale z wyraźnym wysiłkiem. Lewiatan jest chory. Widać, że cierpi, a każdy krok jest dla niego wyzwaniem. Wdech. Wydech. Miarowo, jak fale na wielkim, powolnym oceanie. W zachodzącym słońcu można zauważyć połyskujące fioletem i turkusem kryształy: skalcyfikowaną narośl, utrudniającą ruch i wysysającą z sennego giganta resztki jego przedwiecznej energii.
Ruszamy mu na pomoc.
Uzbrojeni w haki, liny, silny chwyt i latami ćwiczone skoki, trawersy i akrobatyczne manewry. Nie jest nas wielu, ale znamy się na swojej pracy. Musimy nieść pomoc – coraz wyżej i wyżej, uważnie stawiając kroki i upewniając się, że nasza asekuracja jest tam, gdzie jej potrzebujemy.
Wiemy, co zrobić. Nie wiemy tylko, jakie niespodzianki przyniesie osobnik roztaczający się nad nami.
A przyniesie ich bez liku.
Nie patrzmy w dół… ani w górę
Leviathan Wilds to kooperacyjna gra, w której od 1 do 4 graczy będzie mierzyć się z wertykalnym wyzwaniem. Na początku rozgrywki wybierzemy postać i klasę, tworząc zestaw ok. 10 kart. Następnie, zagrywając jedną jako źródło punktów akcji, będziemy wykonywać akcje podstawowe, okazjonalnie suplementując je mocniejszymi zdolnościami, widocznymi na kartach. Cel: oczyścić kolosa ze szkodliwych (dla niego i dla nas) kryształów.
Zgodnie z tematem, nasza talia nazywa się tu Chwytem (ang. Grip), a jej wyzerowanie powoduje… bolesny upadek! Ilekroć przyjdzie nam przetasować stos kart odrzuconych, spadniemy na najbliższą półkę – o ile inny gracz nie wesprze nas zagraną szybko kartą, umożliwiającą Zakotwiczenie (ang. Anchor). Od pierwszej nuty Leviathan Wilds daje nam odczuć, niemal w czasie rzeczywistym, jak trudna potrafi być wspinaczka po ruchomej ścianie. Lewiatany będą nas zrzucać, wściekle nas atakując, niczym natrętne owady na swoich kończynach i odwłokach.
Paletę podstawowych akcji – ruch, skoki, leczenie, skuwanie kryształów czy swobodne opadanie – uzupełnimy efekciarskimi ruchami z kart: karkołomnymi przeskokami o kilka pól, blokowaniem zagrożeń, wspieraniem innych uczestników wyprawy czy kombinacjami kilku akcji.
A skoro już mowa o zagrożeniach…
Już spokojnie, mój lewiatanie…
Wspinaczkę utrudniają przeszkody na trasie – raniące nas lub zmniejszające Chwyt – oraz… same lewiatany. Ich talie, złożone najczęściej z zaledwie pięciu kart, będą poważnymi kłodami, rzucanymi pod nasze nogi. Na szczęście, lewiatan zawsze uprzedza o swoich zamiarach – widzimy jego kartę przed swoim ruchem, a rozpatrzymy ją dopiero na koniec tury. To daje nam czas, by się przygotować i uciec z pola rażenia lub zablokować utratę życia czy Chwytu odpowiednią kartą. Ale każda karta odrzucona czy zużyta to krok bliżej w stronę obowiązkowego biwaku i odzyskania kart – a nie zawsze bezpieczna półka będzie w zasięgu ręki.
Leviathan Wilds z jednej strony daje nam niemal absolutną swobodę w zdobywaniu lewiatanów, z drugiej zaś szybko pokazuje nam, że żaden zakątek nie jest w pełni bezpieczny. Nasze ruchy nie będą się skupiać wyłącznie na realizacji celów. Dużo czasu spędzimy uciekając przed ciosami, przygotowując się na liczne zepchnięcia i przesunięcia, a także tracąc kolejne wartościowe karty z talii. Jest tu presja, ale ona nigdy nie jest dławiąca – nawet w naprawdę ciasnych sytuacjach. Liczne mechanizmy pozwalają tu wychodzić z potrzasków, choć nie zawsze będą to wyjścia optymalne. Np. pozbawiony kart wspinacz nadal otrzyma na pocieszenie 2 punkty akcji, by wykonać biwak. Zawsze możemy puścić się ściany, by spaść kilka pól niżej, unikając nadchodzącego ataku, ale tracąc czas, by powrócić na poprzednią pozycję. Znajdowane po drodze grzybki zapewnią nam dodatkowe akcje i ochronę – możemy się nimi podzielić, rzucając je do kompana w pobliżu.
Do tego część zagrywanych kart pozwoli nam uchronić się przed niebezpieczeństwami: np. efektem turkusowych kryształów, których usuwanie działa na nas jak praca w kopalni uranu. Znacznik Zarazy na naszych planszetkach symbolizuje stopień skażenia – skażenia, które jest niemal niemożliwe do usunięcia.
Nasi dzielni wspinacze
Leviathan Wilds ma w sobie „coś” z deckbuildingu – nasza talia jest bowiem „budowana” z dwóch części. Postać ma zdolność specjalną i 1-2 karty, które się do owej zdolności odnoszą. To może być proste wzmocnienie, jak zwiększenie zasięgu akcji Kucia, dodatkowy Grzybek pobierany podczas biwaku czy możliwość zablokowania obrażeń. Ale asymetrie idą dalej. Postaci mają swoje dedykowane żetony, którymi mogą obdarowywać innych lub rozmieszczać je na lewiatanie, by odpalać dodatkowe efekty. 8 postaci (+1 w dodatku Deepvale Expansion) i 8 klas (+1 w dodatku) to aż 64 (*81) niepowtarzalnych połączeń! W zestawieniu z 17 (+7 w dodatku) lewiatanami otrzymujemy ogromną regrywalność – i to nie wyłącznie parametryczną.
Ta gra żyje różnorakimi kombinacjami umiejętności w obrębie jednej drużyny wspinaczy. Podział obowiązków, wzajemne wsparcie, rozłożona między uczestników moc usuwania kryształów i trawersowania kolejnych ścieżek – to wszystko sprawia, że łamigłówka każdego z lewiatanów może być rozwiązywana na wiele sposobów.
I tak jak nasze umiejętności nie zmieniają się między scenariuszami, to przewrócenie karty w księdze lewiatanów zmusza nas do odkrywania się wciąż na nowo. Również sam chory lewiatan, z postępującym stopniem irytacji, dokłada nam coraz to nowych wrażeń, coraz wścieklej broniąc się przed niechcianymi gośćmi.
Na zboczach dzikich kolosów
Tym, co najbardziej urzeka w Leviathan Wilds, to szeroka przestrzeń decyzyjna. To może trochę wyświechtane pojęcie, ale tu jest definiowane w świeży, oryginalny sposób.
Od pozycji początkowych, przez podział celów i zadań, aż po wykorzystywanie naszych akcji i zdolności specjalnych, Leviathan Wilds mocno testuje naszą pomysłowość, ale też odpowiednio ją nagradza. Każdy lewiatan to osobna opowieść, inna mapa do przebycia, inne zagrożenia do pokonania, a także nowe mechanizmy do poznawania.
„Podstawowy” mechanizm wspinaczkowy jest już kreatywny – ale to, co robią z nim kolejne lewiatany, to po prostu mistrzowska szkoła designu scenariuszowego. Jeden z nich wymaga „zanurkowania” do swojej pieczary, by wydostać na powierzchnię klucz, inny będzie to otwierać, to zamykać swoje złowrogie oko, modyfikując swoje ataki, jeszcze inny pokryty jest kominami, z których ulatują toksyczne opary.
Ciosy przychodzą ze wszystkich stron, z wygodnych pozycji trzeba się ewakuować i przemyśleć od nowa plan ataku na pobliski kryształ. Dobre karty są spalane, by ratować współtowarzyszy, ale niekiedy i nas uratują z opresji. Po gorszych turach pozostaną nam utrudnienia w postaci kart uporczywych Urazów, po lepszych: uczucie sprytnie spełnionego obowiązku.
Bo największa frajda w Leviathan Wilds bierze się z dobrze wykorzystanej spostrzegawczości. Połączenie trzech kart na naszej ręce w sposób, który realizuje cele, pomaga innym, albo nas samych wyciąga z potrzasku – to nagroda sama w sobie. Sama gra jest niemal perfekcyjnie zbalansowana i świetnie się skaluje. Zagrożenie nigdy nie znika za horyzontem, lewiatany nie lubią być smyrane po kryształach i do ostatniej tury robią wszystko, by utrudnić nam życie. I dzięki temu łamanie głowy nad kolejnymi wyzwaniami nigdy nie przestaje być przyjemne.
Piękne, wielkie, majestatyczne
Mimo całego hype’u na Leviathan Wilds, w grupach z którymi grałem odbiór był mieszany. Miejscami mozolne wspinanie w górę, mało wydajne tury, przystanki na Biwak czy konieczność sprawdzania słówek kluczowych były wskazywane jako odbierające grze impetu. Mechanizm odkrywania karty lewiatana na początku tury skrytykowano jako zbytnio ułatwiający rozgrywkę.
Jakość wydania jest… mieszana – cienkie karty, niestabilne i chybotliwe znaczniki postaci (chyba, że nie mam ich używać na leżąco – ale wtedy nie widać, że ukazują przód i tył postaci!), pozornie zgrabny insert, z którego jednak trudno jest wyciągać komponenty (przez bardzo dopasowane przegródki), a do tego ilustracje, co do których sam nie wiem, czy są adekwatne czy może i tu jest przestrzeń do poprawy.
Mimo wad, jest to jedna z najbardziej oryginalnych, zmiennych i angażujących gier kooperacyjnych, w jakie dane było mi grać. Gra kipi od pomysłów i stawia przed nami coraz większe wyzwania. A gdy zechcemy dodać nieco przyprawy – Mutation Pack pozwoli nam do aktualnej talii lewiatana dołączyć jedną kartę innego z gigantów, by jeszcze bardziej urozmaicić pojedynek.
Ale i bez tego każdy scenariusz jest niesamowicie regrywalny, a kombinacje postaci i klas stanowią nieprzebrane źródło narzędzi, by tę regrywalność wzmagać.
I wspinać się coraz sprawniej, coraz kreatywniej, coraz wyżej.
Zalety:
+ elastyczny, inspirujący system akcji, z ciekawymi, darmowymi akcjami awaryjnymi (jak swobodne spadanie)
+ pomysłowe, wymagające i pełne niespodzianek scenariusze, w wygodnej formie księgi
+ silna interakcja i aktywna współpraca między graczami
+ niski próg wejścia, ale szeroka przestrzeń do taktycznych kombinacji
+ stałe poczucie rosnącego, ale nie przytłaczającego napięcia
+ niecodzienny temat
Wady:
– momentami ślimacze tempo rozgrywki
– pewne niuanse, timing akcji i słowa kluczowe wymagają zerkania do zasad
– przeciętna jakość kart, miejscami niefortunne łączenie stron planszy (pola wypadające na grzbiecie)
Personalizowana playmata dzięki uprzejmości Playmaty.pl
Dziękujemy firmie Moon Crab Games za przekazanie gry do recenzji.
Ogólna ocena
(9/10):









Złożoność gry
(5/10):









Oprawa wizualna
(6,5/10):









Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.
GamesFanatic.pl Gry planszowe – recenzje, felietony

































