Co robi zwierzak na czele Spółki ZOO? Handluje owocami i manipuluje rynkiem, jak na Wilka z Wall Street przystało! Wilk w owczej skórze… Łapiecie ?:) No dobrze to kiepskiego suchara mamy za sobą. Wróćmy do świata planszówek. W Spółce ZOO trzeba bowiem całkiem serio liczyć owoce, ale i prowadzić zimną kalkulację ryzyka. Czy ten planszowy kapitalizm jest wart czasu graczy? Sprawdźmy!
Spółka ZOO: Bajka czy biznes?
Pod koniec 2024 roku na platformie wspieram.to ufundowała się gra Spółka ZOO autorstwa Mateusza Kiszło. Planszówka ta to tematycznie nie do końca moja bajka. Podczas rozgrywek lubię co prawda przeliczać zasoby, rozwijać produkcję itp. Wolę jednak kiedy mechanizmy te są ukryte mniej lub bardziej pod jakimś ciekawym tematem. Tym razem mamy to wszystko podane wprost, choć w bajkowej odsłonie. Czy taka forma rozgrywki może się sprawdzić? A moze Spółka ZOO to tylko prosta, przewidywalna kalkulacja? To tylko niektóre pytania, na które odpowiem w swojej recenzji tego tytułu.
Zwierzodolina w pigułce, czyli kolorowo i z humorem
W Zwierzodolinie, w której rozgrywa się akcja gry, rządzą jabłka, cytryny, ananasy i… chłodny kapitalizm. Miejsce to prezentuje się ciekawie i nietuzinkowo. Jest ono ukryte w średniej wielkości pudełku, w którym wypraski brak, ale komponentów znajdziemy za to po brzegi! Ilustracje zdobiące komponenty są zabawne, często z przymrużeniem oka, a gdzieniegdzie mruga do nas memiczna aluzja. Plansze spółek, plansza magazynu, żetony, monety, akcje, karty wpływu i pomocników i kilka innych talii – wszystko jest solidne i bajecznie kolorowe. Od pierwszego spojrzenia widać, że gra to efekt prawdziwej pasji i że jest to projekt bardzo dobrze przemyślany. Autor Spółki ZOO nie poprzestał z resztą na dostarczeniu gry wspierającym. Aktywnie działa w mediach społecznościowych, a profil wydawnictwa Coconut Salad regularnie podrzuca ciekawostki, dlatego zdecydowanie warto go śledzić!








Zakładamy spółki
Rozłożenie gry Spółka ZOO zajmuje zaledwie chwilę. Układamy na stole spółki, szykujemy talie zależnie od liczby graczy i wybranych wariantów, ustawiamy ceny akcji i owoców, rozkładamy magazyn i rynek pomocników. Każdy gracz otrzymuje odpowiedni startowy zestaw: owoce, żetony udziałów i akcji i trochę gotówki.
ABC udziałowca
Mechanicznie Spółka ZOO to miks spekulacji, giełdy i euro-rozkminek. Każda runda składa się z fazy akcji i fazy rynku. W pierwszej z nich zagrywamy żetony akcji. Pozwalają nam one na handlowanie udziałami i owocami, zatrudnianie pomocników, lobbowanie, spekulację albo zdublowanie akcji innego gracza. W fazie rynku następuje podział zysków – kto ma udziały w odpowiednich spółkach, ten zbiera owoce. Proste? No niby tak. Ale mamy tutaj element losowości, bo rozpatrywanie talii kończy się, gdy wyciągniemy drugi symbol końca. No i wszyscy walczą o zyski z tego samego źródła, więc w tej fazie zdecydowanie zaczyna się prawdziwa zabawa.




Małe pudełko, wielka gra
W podstawowej wersji Spółki ZOO dostajemy całkiem pokaźną talię kart spółek. Dla każdej z nich przewidziana jest osobna talia, której zawartość zmienia się zależnie od liczby graczy. To sprytne rozwiązanie, które utrzymuje tempo i balans niezależnie od składu. Oprócz tego mamy jeszcze talię wpływu i pomocników. Na kartach wpływu znajdziemy różne efekty: premie dla większościowych udziałowców, wpływ na ceny, bonusy i ograniczenia. Sprawiają one, że rozgrywka jest dynamiczna i wymusza na graczach uważne planowanie kolejnych poczynań. Pomocnicy w grze Spółka ZOO wspierają gracza, ułatwiając zarządzanie zasobami i wykonywanie akcji. Każdy z nich ma unikalną zdolność, która może np. zwiększać produkcję, dawać bonusy lub wpływać na rynek. Dzięki nim gra staje się bardziej taktyczna i urozmaicona.
Jeszcze więcej kart
Dla tych, którym podstawowy wariant nie wystarcza, Spółka ZOO oferuje cztery dodatkowe moduły oraz tryb solo. Poza nim mamy jeszcze:
- Boty – pozwalają na dodanie wirtualnych graczy w rozgrywkach wieloosobowych
- Wydarzenia – po każdej rundzie wchodzą do gry dwa losowe efekty, które mogą nieźle namieszać na rynku
- Ukryte cele – każdy gracz otrzymuje sekretne zadanie, za które może zgarnąć dodatkowe punkty na koniec
- Intrygi — pozwalają zagrać karty sabotujące plany innych graczy, co dodaje emocji, nieprzewidywalności i solidną dawkę negatywnej interakcji.



Wrażenia
Spółka ZOO to gra dla 1–5 graczy, od 10. roku życia, a pojedyncza partia zajmuje od 45 do 95 minut. Chociaż z zewnątrz może wyglądać jak tytuł familijny, to nie dajcie się zwieść! To nie tylko gra o słodkich zwierzątkach i owocach. To planszówkowy kapitalizm pełną parą. Trzeba liczyć, kalkulować, obserwować, blokować innych i czasem zagrać zdecydowanie nieczysto (korzystając z kart intryg, które sprawiają, że gra nabiera rumieńców).
Wszyscy gracze działają w tych samych spółkach – ich akcje mają więc realny wpływ na ceny i dostępność zasobów. Nikt nie gra „obok”. Warto śledzić, co robią inni, żeby nie obudzić się z workiem cytryn, kiedy ananasy skoczyły na giełdzie. Gra zmusza do planowania, ale też do reagowania – i to właśnie czyni ją angażującą od początku do końca.





Podsumowując
Spółka ZOO to dla mnie bardzo pozytywne zaskoczenie. Wciąga, bawi, zmusza do myślenia. Idealnie sprawdzi się w gronie graczy, którzy lubią mieszać strategię z nutką interakcji. Dodatkowo biorąc pod uwagę jej walory edukacyjne, kto wie – może kiedyś trafi do szkół jako wprowadzenie do świata ekonomii? Sama z chęcią wzięłabym udział w lekcji przedsiębiorczości, w której zostałaby wykorzystana Spółka ZOO😊
Dziękujemy firmie Coconut Salad za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(8/10):
Ogólna ocena
(7/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.
Ah, wygląda cudownie.