Home | Katalog gier - recenzje, rzuty oka i relacje z rozgrywek | Gry rodzinne | Dobry Rok – komfortowe kreatury i ich mandoliny

Dobry Rok – komfortowe kreatury i ich mandoliny [Współpraca reklamowa z Lucrum Games] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 9 minut

Do sowiej dziupli w głębi mazowieckiego lasu przyszła grupa mądrych, sędziwych mieszkańców boru. Przyszli żywo zainteresowani tym, co na dziuplowym stole zaległo. Zdobna plansza pełna żywych zwierzaków, pysznie kalorycznych owoców i grzybów, a także najrozmaitszych przyjemnostek i usprawnień, o których marzy każde zwierzę, gdy już nadchodzi pora na zimowy sen. Jak się te planszowe przygotowania do zimy bronią przed wzrokiem siedmiorga redaktorów GF? Oto historia intensywnego procesu recenzenckiego, który przytrafił się grze Dobry Rok!

W naszym redakcyjnym grafiku co i rusz pojawiają się tytuły, o które niemalże toczą się boje. Bezpiecznie jest przyjąć, że im gra głośniejsza i ciekawsza lub im bardziej znany autor, tym ciężej będzie położyć na niej redaktorskie łapki. Ucieszyłem się więc niezmiernie, gdy przypadł mi w udziale Dobry Rok i począłem niecierpliwie przydreptywać nóżkami w oczekiwaniu na przesyłkę z Lucrum Games. Moje recenzenckie przeczucie mnie nie zawiodło – gdy gra w końcu do mnie dotarła, wyglądała równie pięknie, jak na zdjęciach. Pachniała świeżo ściętą sosną, świeżo z niej wyprodukowanym kartonem i świeżo wypchniętymi żetonami.

Cukierki dla oczu

Dobry Rok estetycznie wpisuje się w kanon gier, które są po prostu urocze do granic przyzwoitości. Jak świeżo wykąpany króliczek, młody wombat podczas siesty czy rozkoszny miś koala leniwie przeżuwający liść eukaliptusa – jest to obraz tak słodki i przyjemny, że chce się go schrupać, a przynajmniej pogłaskać, nie bacząc na zagrożenie wścieklizną. I tak właśnie jest w tym przypadku, choć zdecydowanie polecam nie chrupać kartonu ze względu na jego wysoką kaloryczność.

 

Już z okładki atakują nas rozkoszne zwierzaki, wyglądające jakby minutę wcześniej wyszły spod pędzla Szancera. I jest to atak zmasowany, bo dominujący pudełko szop pracz nie dość, że uzbrojony jest w siekierę – jakby ostrzegając nas co się stanie, jeśli recenzja nie będzie pozytywna – to jeszcze przyszedł z kolegami: lekko sfeminizowanym wiewiórem (którego płci nie śmiem zakładać) i królikiem-kibolem, który już teraz ma na sobie szalik Pogoni, a w kieszeni na pewno niejedną kosę i kolekcję zakazów stadionowych. I stoją tak sobie w trójkę, wyglądając słitaśnie i wpatrując się w niebo, z którego sypią się jesienne liście, znak upływającego czasu. Do upływającego czasu jeszcze wrócimy.

Czas zimowej mandoliny

Te wszystkie piękne kreatury mają w grze jeden cel – uzbierać tyle wszelakiego badziewia, ile tylko się da, by przetrwać zimę w dostatku, a nawet bogactwie. Człowiek naiwny pomyślałby, że wiewiórze czy szopowi wystarczy kilka orzechów, może kawałek zasuszonego owoca i jakiejś zapomnianej skarpety do przykrycia się – nic bardziej mylnego.

Zmyślni mieszkańcy lasu są już daleko daleko w XXI wieku i najwyraźniej przygotowują leśny program kosmiczny, a przynajmniej otwierają w zagajniku sklep z bibelotami. Na kartach przyjemnostek, które przyjdzie nam stworzyć naszymi kosmatymi łapkami, znajdziecie m.in. mandolinę, fotel bujany, łyżwy, rakiety śnieżne i tobogan, flet i kolekcję gier planszowych. Sen zimowy najwyraźniej nie byłby taki sam bez bicykla, sauny i kołowrotka, bo je również można z powodzeniem wykorzystać do swoich przygotowań.

Ale jak to tak, kostkami…

No i dobrze, są urocze futrzaki i są przypadkowe przedmioty, z których statystyczny szop pracz pewnie nawet nie umie korzystać. Tylko jak to się ma do gry, spytacie, a ja spieszę z odpowiedzią.

W swej esencji, Dobry Rok to gra oparta o mechanikę worker placement lub nawet konkretniej: dice placement. Oznacza to, że w swojej turze wykonywać będziemy akcje, wysyłając pracowników lub kości na określone pola na planszy. W tej akurat grze występują dwa ciekawe zabiegi, które nadają rozgrywce świeżości i pewnej lekkości, jakkolwiek podszytej elementem ryzyka.

W skrócie wygląda to tak, że każdy z graczy ma dwie kości w swoim kolorze i nimi rzuca na początku każdej tury. Następnie gracze rozmieszczają swoich czterech pracowników (w postaci wspomnianych wcześniej uroczych zwierząt) na planszy. I zabieg pierwszy polega na tym, że gracze nie blokują się nawzajem – pola są zawsze dostępne dla wszystkich, którzy spełnią odpowiednie wymagania.

Kość własna, kość wspólna

Drugi zabieg polega na tym, że dopiero po rozmieszczeniu wszystkich pracowników pierwszy gracz (oznaczony „wczesnym robalem”, ochrzczonym przez nas jako Earthworm Jim) kula czterema kośćmi wioski, które za chwilę współdzielić będą gracze. I tu kryje się bodaj najbardziej koszerny element rozgrywki: wszyscy po kolei wykorzystują dwie własne oraz cztery wspólne kości, by opłacić akcje w danej turze. Tu jest ten wspomniany wcześniej aspekt ryzyka: wystawieni pracownicy mogą okazać się bezrobotnymi bumelantami, jeśli nie wesprzemy ich kością o określonej wartości.

Bo każde pole tu ma swoją unikatową cenę. W szczególności pola lasu i łąki, widoczne w górnej części planszy, są pod tym względem bardzo kapryśne. Wymagają np. trzech kości o następujących po sobie wartościach, pary kości o tych samych wartościach czy sumy kości przekraczającej 11. Potencjalne korzyści z aktywowania pola są ogromne, ale ryzyko niepowodzenia jest równie wielkie. I choć w tym drugim przypadku graczom przysługuje nagroda pocieszenia (żeton umożliwiający zmianę liczby oczek o +/- 1), to każda zaprzepaszczona akcja boli jak rana posypana solą do odśnieżania dróg.

Lasy, łąki i rzeki

Struktura planszy jest ciekawa, bo wciąż coś się na niej zmienia. Mamy cztery, strategicznie bodaj najważniejsze, pola pozyskiwania zasobów z lasu i łąki – te zmieniają się co rundę (gra trwa osiem rund, od wiosny do jesieni). Mamy kartę wędrowca w gospodzie, który nie tylko dostarcza nam dodatkowych zastosowań dla naszych kości, ale też dorzuca specjalny bonus lub nową regułę, obowiązujące w danej rundzie – również zmienia się co rundę. Jest i pole rzeki, gdzie co prawda pozyskujemy wciąż te same zasoby, ale co rundę płacimy za nie inną kością. Są w końcu dwa pola z kartami: sowia dziupla i warsztat, które rotują ilekroć gracz dokona zakupu, a dodatkowo odświeżają się na koniec każdej rundy.

Nie ma tu więc planszowej nudy, modułów jest sporo i ich kombinacji jest naprawdę od groma. Co prawda kart łąki i lasu jest po osiem, tyle co rund, więc każda wyjdzie w każdej grze, po prostu w innej kolejności – nie ma tu jednak poczucia, że robimy w kółko to samo. Każda pora roku cechuje się tym, że jakiś zasób jest w niej niedostępny, co zmusza do kreatywnego kombinowania i chomikowania czy też szopowania żetonów na chude miesiące.

Skarpetki z jabłek, szaliki z drewna

W praktyce cała gra sprowadza się do obstawiania pól, które chcielibyśmy aktywować, zbierania z nich zasobów, wymiany tych zasobów na inne, dobierania kart przyjemnostek i usprawnień, a także finansowania budowy kart posiadanych na ręce. Zbierz zasoby, pobierz karty, wybuduj je, zakup usprawnienia, a następnie posyp zasobami (niektóre z kart punktują za określone żetony na nich odłożone). I choć wydaje się to mechanicznie dość trywialne, to bieganie po planszy w tę i we wtę sprawia sporo radochy, a aspekt „push your luck” dodaje każdej turze wyraźnych rumieńców.

Kolekcjonowanie zasobów, przeklinanie złośliwych kości, przepychanki o najlepsze karty na stole i ciągłe kombinowanie nad tych kart budowaniem – tak wyglądają wszystkie tury w Dobrym Roku. I choć da się tu doszukać pewnych absurdów logicznych (aby zbudować kartę Skarpetek potrzeba włóczki i… jabłka), to atmosfera nad planszą jest raczej radosna, mimo zauważalnego napięcia towarzyszącego wszystkim kulnięciom i wszystkim wychodzącym na stół kartom.

Mroczna strona radosnego lasu

Pierwszy raz zabrałem się do Dobrego Roku sam. Gra oferuje tryb solo (brak tu automy czy innego przeciwnika, skaluje się za to ilość dostępnych kart usprawnień), z małą i dość zabawną tabelką umożliwiającą porównywanie swoich wyników i uzyskiwanie adekwatnych do nich przydomków. I w tym wypadku faktycznie udało mi się zmieścić w pudełkowym czasie 45 minut (który instrukcja, o dziwo, skraca do 40 minut). Gdy jednak przy stole pojawili się inni gracze, sprawa nieco się skomplikowała.

Największym minusem gry – potwierdzonym przez wszystkich testujących ją redaktorów – jest downtime, czyli czas oczekiwania między swoimi kolejkami. Poza zbieraniem żetonów za wybudowane przez siebie pole (w grze jest kilka kart usprawnień, które umożliwiają taki zabieg – pole mogą odwiedzać inni gracze, zaś właściciel otrzymuje za te odwiedziny myto) pomiędzy kolejnymi turami gracz nie ma tu nic do roboty. I choć rozdysponowanie kilku kości nie jest czynnością szczególnie czasochłonną, to gdy sytuacja na stole się gmatwa, jakiejś kości brakuje lub trzeba zmienić jej wartość, a poza pozyskaniem zasobów gracz dokonuje też kilku wymian jednych zasobów na inne – to minuty lecą i zmieniają się w bolesne godziny. Partia w 4 osoby może spokojnie zająć ponad 90 minut, a w naszym przypadku raz przekroczyła nawet dwie godziny (choć kolega Ginet sam przyznał, że wyjątkowo zamulał).

Z tego też powodu upada najmocniejszy atut tej gry – przystępność jej zasad, a więc potencjał na bycie grą rodzinną czy wręcz gateway’ową, wprowadzającą do świata nieco bardziej wymagających gier planszowych. Jak słusznie zauważyła nasza redaktor naczelna, Pingwin, nowi gracze nie lubią bezczynności – zapraszanie ich do gry, gdzie przez 3/4 czasu jedynie obserwują jak inni wykonują swoje ruchy, to zapraszanie ich do rozczarowania.

Czas spędzony na łonie natury

I grę da się trochę przyspieszyć, umiejętnie rozkładając na stole zasoby (których w grze jest aż dziewięć, więc samo ich obsługiwanie to ciężka robota) czy po prostu oswajając się z grą i dzięki temu sprawniej podejmując decyzje. Niestety, sporą częścią tury jest rozczytywanie informacji na aktualnie dostępnych kartach, a tych zawsze jest na planszy dziesięć i co turę przynajmniej dwie się zmieniają – między naszymi kolejkami mogą się wymienić wszystkie. Mechanicznie nie ma tu jak skrócić czasu rozgrywki, a ten jest po prostu zbyt długi w stosunku do tego, co dzieje się nad stołem. Testowaliśmy grę w wariancie na czterech graczy i zgodnie uznaliśmy, że gra w pięć osób to byłby planszowy odpowiednik przypiekania na bardzo wolnym ogniu. Dla osób nowych w hobby, szukających niedzielnej rozrywki, spędzanie przy stole dwóch godzin, z których aktywnie gra się około 25-30 minut, to zjawisko po dokładnie przeciwległej stronie spektrum od dobrej zabawy.

Innym istotnym czynnikiem przy wyborze gry jest fakt, że Dobry Rok to w zasadzie wieloosobowy pasjans. Gracze realnie nie mogą sobie tu przeszkadzać, a poza podbieraniem sobie nawzajem kart (które i tak występują w wielu egzemplarzach każda) interakcja jest tu zredukowana do odwiedzania swoich pól specjalnych. Poza porównaniem wyników na koniec, gracze nie mają tu ze sobą wiele do czynienia, choć to akurat może być dla niektórych cecha pożądana.

Wszystkie kolory leśnej tęczy

Ten międzyturowy tunel czasoprzestrzenny to chyba jedyna prawdziwa wada, jaką mogę wskazać. Gra jest naprawdę pięknie, a może raczej ślicznie wydana i choć grafiki są nieco „grzeczne” i rodzinne, to cieszą oko i wpływają kojąco na duszę jak ciepła herbata z imbirem. W pudełku jest dobrze napisana, niezbyt długa, ale bardzo rzeczowa instrukcja, na ostatniej stronie zawierająca ponadto zwięzły skrót zasad, który powinien być obowiązkowy w każdej instrukcji. Dla graczy miłym akcentem będą easter eggi, czyli karty planszówek, na których kryją się znane nam tytuły.

Karty wydrukowane są na bajeranckim, płótnowanym papierze, kształtne i zadrukowane meeple ze zwierzakami prezentują się świetnie, a bogactwo żetonów i planszetek potęguje wrażenie, że gra wydana jest na bogato. Zaznaczam, że mowa tu o wersji zwykłej, a nie deluxe! Biorąc pod uwagę aktualną cenę gry (~125zł), to jest to wydanie o bardzo sensownej pozycji na wykresie cena/jakość.

Jak Dobry jest ten Rok?

Dobry Rok to na pewno pozycja interesująca, ale i specyficzna. Z wyglądu i obsługi dość rodzinna i przystępna, trwa jednak nieco zbyt długo jak na weekendowe, luźne granie. Jest tu spory potencjał do paraliżu decyzyjnego, jeśli więc ktoś podobnie jak kolega Ginet lubi sobie poczytać, pomyśleć i rozważyć różne opcje, to w konfiguracjach powyżej dwóch osób będzie innym mocno spowalniać rozrywkę. Jeśli jednak nie przeszkadza Ci przestój między kolejnymi turami, a wizja wcielenia się w rodzinę muzykalnych szopów i zbierania dla nich instrumentów na zimę wydaje Ci się trudna do odparcia – Dobry Rok znajdzie komfortowe miejsce na regale w Twojej dziupli, norce czy stercie jesiennych liści.

Zalety
+ piękne wydanie, zarówno pod względem jakości, jak i ilustracji
+ przystępne zasady, wyłożone w bardzo dobrej instrukcji
+ ekscytujące spojrzenie na mechaniki push your luck i worker placement

Wady
– trudny do zniesienia downtime
– tytuł podatny na paraliż decyzyjny
– ograniczona interakcja między graczami

Gra dla 1 do 5 graczy w wieku od 8 lat
Około 45-90 minut na rozgrywkę (lub około 20-40 minut na gracza)



Grę Dobry Rok kupisz w sklepie


 

Dziękujemy firmie Lucrum Games za przekazanie gry do recenzji.


 

Złożoność gry (4/10):

Oprawa wizualna (7/10):

Ogólna ocena (6.5/10):

Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.

Przydatne linki:

2 komentarze

  1. Avatar

    Koszmarna recenzja. Nie dość że napisana językiem zrozumiałym chyba tylk odla autora, to na dodatek roi się od błedów składniowych i stylistycznych. Do kogo jest skierowana ta recenzja? Czy naprawdę gamesfanatic nie ma już redaktorów dysponujących wyższym poziomem warsztatu pisarskiego?

    • Piotr Wojtasiak
      Piotr Wojtasiak

      Najmocniej przepraszam, jeśli uraziłem kogoś moim pisaniem czy niezdecydowaniem co do odbiorcy docelowego – miałem nadzieję, że osoby potencjalnie zainteresowane zakupem mogą chcieć poznać inną perspektywę, stąd recenzja. Dziękuję za komentarz!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active
wordpress_test_cookie

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings