Witajcie drodzy amatorzy hazardu!
Już za chwilę wszyscy wpadniecie w wir Chaosu!!
Los waszej gotówki spocznie w psotliwych rękach Nieprzewidywalności!!
Zdacie się na łaskę i niełaskę kapryśnej Fortuny!!
Witajcie w miejscu, gdzie rozwadze mówimy: „dobranoc”.
Tu władzę sprawuje adrenalina! Pragnienie emocji! Zatracenie się w spontaniczności! Zdezorientowanie i presja! Żądza weryfikacji szczęścia!
WITAJCIE NA WYŚCIGACH KONNYCH!!!!
Do startu zostało 5 minut…
… a zatem krótko przypomnę zasady. Mają Państwo do dyspozycji 5 żetonów zakładów o wartościach 2, 3, 3, 4 i 5, na każdą z czterech gonitw. Dla każdego konia istnieje możliwość obstawienia jego pozycji w pierwszej trójce. Sprzeniewierzenie pieniędzy… wróć… pomnożenie pieniędzy jest możliwe również w zakładach specjalnych oraz zakładach odległości. Proszę nie zapominać o Państwa unikatowych przywilejach wynikających z indywidualnych kart VIP!
Podstawowa zasada: Kto pierwszy ten lepszy! Zajęte pole zakładu staje się niedostępne dla innych żetonów. Obowiązuje zakaz anulowania złożonego zakładu. Zalecamy refleks i opanowanie – czy to się da w ogóle pogodzić?
W przypadku wygranej wypłacamy Państwu iloczyn wartości zakładu i wartości położonego żetonu.
W przypadku przegranej – płacą Państwo wskazaną karę. Nie macie z czego zapłacić? Spokojnie, potrącimy wam z innej wygranej.
Na wysokości 2/3 dystansu znajduje się cienka czerwona linia. Na pewno Państwo ją widzą, bo wcale nie jest taka cienka. Gdy trzy konie ją przekroczą automatycznie blokujemy przyjmowanie dalszych zakładów. Od tego momentu są Państwo już tylko bezwiednymi obserwatorami zdarzeń. Gonitwa trwa do przekroczenia mety! I pamiętajcie…. Nie chodzi o to, by wygrać cokolwiek. Cokolwiek to za mało dla waszych ambicji! Prawdziwym zwycięzcą jest tylko ten, kto po 4 gonitwach zgarnie najwięcej kasy!
Gotowi?! Nieważne, bo i tak już ruszyyyylii!
Czerwona Ósemka jakby prowadziła!
Ale Żółta Piątka depcze jej po piętach! Czy koń ma w ogóle pięty…? Nieważne! Bo Piątka właśnie wyprzedza!
Ale uwaga! Bo wnet Czarna Siódemka wychodzi na prowadzenie! Co za przyspieszenie! Czy czarny koń z numerem siedem okaże się czarnym koniem tych zawodów? Czy też sprawi zawód swoim kibicom?
Ale hola! Co tam wyprawia ta niebieska Czwórka?! Czyż nie miała być tylko tłem tego wyścigu? Ktoś w ogóle na nią obstawił?
Co za tempo! Co za ferwor walki! Czwórka, Siódemka i Piątka są tuż przed finiszem! I… i ….
I… eh. Kto nie wyłączył wygaszacza ekranu…?
Prawdopodobieństwo czy intuicja?
Poszły konie to dynamiczna gra imprezowa, w której w czasie rzeczywistym typujemy wyniki wyścigów konnych. Ich rezultat zależy wyłącznie od wyniku kilkudziesięciu rzutów dwoma kośćmi i każdorazowej sumie oczek na ich wartościach. Dlatego złośliwi nazwaliby tę planszówkę zabawą, a nie grą. Ja na szczęście do nich nie należę… ;)
W każdym razie w tej zabawie konie mają przypisaną do siebie wartość o 2 do 12. Gdy dana suma oczek wypadnie na dwóch kościach, konik porusza się o 1 pole.
Bardzo podoba mi się jak w tej grze poradzono sobie z nieubłaganą bezwzględnością rachunku prawdopodobieństwa. Chociaż statystycznie 7 wypada najczęściej, pozostali parzystokopytni nie są bez szans na wygraną, dzięki przewidzianym dla nich dobrze skalkulowanym boosterom do ruchu (gdy ta sama wartość wypadnie 2 razy z rzędu). Dzięki temu zabiegowi rzeczywiście zdarza się tak, że los oddaje zwycięstwo w kopyta najmniej spodziewanego konkurenta!
Finalnie uważam, że gra jest naprawdę dobrze przeliczona i zbalansowana. Słabsze prawdopodobieństwo podium któregoś ze skrajnych koni jest nam również rekompensowane znacznie lepszymi mnożnikami zakładu, gdyby jednak los spłatał figla logice.
Ponadto podoba mi się, że gra ewoluuje wraz z kolejną gonitwą. Zmieniające się zakłady specjalne. Pojawianie się nowych zakładów odległości. Przyznawanie indywidualnych predyspozycji otrzymania zarobku w formie kart VIP. Wszystko to powoduje, że każda gonitwa jest urozmaicona nie tylko dzięki dobroczynnemu działaniu losu, ale i zasadom wprowadzającym nowe zmienne.
Skalowalność
Poszły konie to gra hazardowa przewidziana od 2 do 9 graczy. Chociaż plotka głosi, że w rzeczywistości gra sprawdza się dopiero od minimum 4 osób, przyznam, że ja bawiłam się świetnie nawet na dwójkę! Jednakże bezapelacyjnie gra zyskuje w znacznie szerszym gronie! Wszak przyjdzie nam decydować czy wolimy już w pierwszej fazie wyścigu zająć najbardziej prawdopodobne i najlepiej notowane pola zakładów (póki są dostępne) czy też rozpocząć typowanie, gdy sytuacja na torze stanie się (teoretycznie) bardziej klarowna, a faworyt bardziej murowany. Wtedy liczymy się z ryzykiem, że co intratniejsze pola będą już zajęte.
Ciekawe, że subiektywnie czas trwania gonitwy i szybkość podejmowania decyzji nie wynika tylko z tempa ruchu konia, ale również zdaje się rosnąć wprost proporcjonalnie do ilości graczy biorących udział w rozgrywce! Inaczej mówiąc: gonitwa przy tym samym tempie obiektywnym (w aplikacji), staje się szybsza/krótsza subiektywnie na 6-8 osób, kiedy to szczególnie spieszymy się by obstawić najkorzystniejsze zakłady, widzimy jak kolejne pola znikają nam z opcji wyboru, a wyścig zaraz się skończy. To subiektywne poczucie presji czasu daje złudzenie jeszcze szybszego przebiegu rundy!
Istotną zaletą Poszły konie jest to, że liczba graczy nie wpływa na długość rozgrywki! Wciąż możemy rozegrać partyjkę w godzinę, nawet w składzie 6-8 osobowym!
Jedynym mankamentem rozgrywek od 6 osób jest problem z równym i wygodnym dostępem wszystkich graczy do planszy i posiadanie wszystkich pól zakładów w miarę w zasięgu ręki. Poza tym w takim gronie, przy korzystaniu z aplikacji, niezbędnym jest jednak zaopatrzenie się w tablet, a najlepiej telewizor, gdyż duży wyświetlacz to dużo większa czytelność i łatwość interpretowania sytuacji w wyścigu.
Człowiek kontra aplikacja
Rolę konferansjera powierzyć możemy jednemu z graczy lub skorzystać z aplikacji. I tu, przy całej mojej sympatii do ludzi, uznaję jednak, że aplikacja wypada zdecydowanie lepiej.
Aplikacja stwarza możliwość przyspieszenia gry dla podniesienia poziomu emocji (polecam!), a chwytliwy komentarz dodaje dynamiki i podbija adrenalinę. Aplikacja jest też bardzo praktyczna. Informuje o końcu przyjmowania zakładów, a po wyścigu pomaga ustalić wynik gonitwy, profity wynikające z kart VIP, dzięki czemu nie musimy tego pilnować sami w czasie gonitwy, co z jednej strony jest jednak rozpraszające, ale z drugiej testuje podzielność uwagi.
Chociaż w chwili testowania gry nie była jeszcze dostępna polskojęzyczna wersja aplikacji, komentarz po angielsku nie sprawiał problemów nawet dzieciom! Z niecierpliwością zacieram ręce na polską wersję językową, a dla zabawy, na czas oczekiwania, można sobie ustawić jakiś „egzotyczny” język dla ubarwienia wrażeń ;)
Chociaż rozgrywka z „żywym” komentatorem może być zabawna, to jednak nawet najbardziej utalentowany i wygadany komentator wciąż musi uważać, aby przy szybkim tempie rzucania kośćmi i zabawiania graczy słowem:
1. nie pomylić liczby oczek na kościach (a w tym zamieszaniu nie jest to trudne),
2. pamiętać o dodawaniu bonusów do ruchu,
3. informować o profitach z kart VIP,
4. uważać by przypadkowo nie potrącić/przesunąć innego konia, bo figurki są naprawdę małe i blisko siebie.
„Ludzki” prowadzący w jednym z wariantów gry ma też możliwość uczestniczenia w zabawie poprzez obstawienie wyników gonitwy z „góry”, na nieco innych zasadach. Chociaż w ten sposób gracz może uczestniczyć w rozgrywce bez uszczerbku dla jej przebiegu, uważam, że traci sedno gry jakim jest chaotyczne reagowanie na wydarzenia na torze i poddanie się emocjom.
Wrażenia z wyścigu
Poszły konie kapitalnie oddaje atmosferę udziału w wyścigach konnych! Pobudza. Zachęca do poddania się intuicji i zaufania przeczuciu. Weryfikuje naszą spostrzegawczość i czas reakcji. Sprawdza czy jesteśmy opanowani i odporni na sugestię innych, gdy żetony lecą jak szalone na planszę, a my jednak nie chcemy tak wcześnie typować.
Z jednej strony staramy się sugerować mnożnikami i ważyć potencjalne kary, ale cały frajda i tak polega na działaniu pod wpływem chwili i emocji. Walki o analizę sytuacji mogą wziąć w łeb, bo losowość nie raz sprawi nam psikusa oddając zwycięstwo w kopytka konia, którego nie obstawił nikt! Podejmujemy próbę zapanowania nad chaosem losowości i bieżących wydarzeń, i to jest bardzo pozytywne, i zabawne! Gdy zamyka się możliwość dalszego obstawiania zakładów, nagle stajemy się już tylko entuzjastycznymi kibicami krzyczącymi: „ dawaj Piątko!”, chociaż wiemy, że to i tak w niczym nie pomoże :)
To właśnie w reagowaniu pod wpływem emocji, zdrowej dawce rywalizacji oraz bezstresowej zabawie upatruję głównej siły tej gry!
Chociaż gra nie jest w mojej estetyce wizualnej, to jednak jej krzykliwe, wyraziste kolory oddają ducha stołów hazardowych! Do wielu gier można napisać, że karty mogłyby być grubsze, a żetony cięższe, ale Poszły konie to gra imprezowa, która ma być przede wszystkim zabawna, prosta, dostępna, a zatem i przystępna finansowo. Nie jest to ciężkie euro, nad którym spędzamy godziny, więc fajnie jest chociaż popatrzeć na ujmujące grafiki. Tu wszystko dzieje się tak szybko, że nawet nie ma czasu kontemplować warstwy wizualnej!
Podsumowanie
Przyznaję, że gra Poszły konie nie miała ze mną łatwo. Raz – ze względu na mój indyferentny stosunek do wyścigów konnych, a dwa – na umiłowanie gier bardziej policzalnych. Jednakże finalnie muszę zwrócić jej honor. Ta produkcja okazała się tak trafiona, że trafiała na stół przy spotkaniu z każdym, kogo byłam w stanie do tego mebla zaciągnąć.
Dzięki mechanice reagowania w czasie rzeczywistym gramy dosłownie w każdym momencie tej partii. Bez tur. Bez oczekiwania na ruch. Gra angażuje wszystkich nawet wówczas, gdy zasiada do niej pokaźne grono osobowe.
Uważam, że Poszły konie ma jednak szansę nie przypaść do gustu osobom, które mają wyrachowaną naturę, a od gier oczekują poczucia kontroli i świadomego, przemyślanego podejmowania decyzji. Nastawiając się byt analitycznie i „na poważnie” do gry potrafimy nie tylko mocno zepsuć zabawę sobie czy innym, ale już na starcie poczynić w stosunku do niej pewne niepotrzebne uprzedzenia.
Poszły konie stanowić będzie doskonały wybór spośród gier towarzyskich, w których chodzi o śmiech, emocje i dobrą zabawę. Szczególnie upatruję w niej alternatywy dla gier imprezowych o wątpliwej tematyce ;) Świadomość, że niczym nie ryzykujemy obstawiając brawurowo, skłania nas do większych szaleństw, a utrata nawet pokaźniej gotówki nie powoduje wyrzutów sumienia czy włączenia trybu: rozsądek!
Poszły konie jest dokładnie tym, na co się zapowiada – symulacją typowania w wyścigach konnych i flirtowania z losem. Gra sprawa wiele przyjemności! Wierzę, że przy odrobinie wyluzowania przypadnie do gustu nawet sceptykom!
Zalety i wady:
Zalety:
+ oddane emocje wyścigów konnych
+ angażuje wszystkich graczy, nawet w bardzo dużym gronie osobowym
+ do zagrania również z niegrającymi znajomymi
Wady:
– prowadzenie rozgrywki dla gracza (komentatora) jest trudne technicznie (małe figurki koni, potrzeba zachowania czujności i dynamiki) i rzadko się sprawdza
Grę Poszły konie kupisz w sklepie
Dziękujemy firmie Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(5/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.