Agemonia – kieszonkowy epos [Współpraca reklamowa z Lautapelit] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 10 minut

Agemonia od Lautapelit.

Agemonia

Przepraszam, ale nie mogę.

Wybaczcie, ale nie potrafię.

Nie w moim normalnym trybie. Nie w trybie oszczędnym. Nawet nie w trybie z turbodoładowaniem, turbosprężarką i turboprzyspieszeniem.

Moje moce sprawcze nie wystarczają, by objąć Agemonię głową i sercem, a następnie przedstawić wrażenia w narracyjno-objaśnieniowym tekście zakończonym wyważonymi wnioskami i emocjonalnym podsumowaniem. Agemonia zakradła się do mojego świata i rozbudziła we mnie stare pasje. I to o nich dziś opowiem, zamiast uciekać się do standardowych, recenzenckich zabiegów. Agemonia to gra zrodzona z pasji i dla pasjonatów przeznaczona – jak więc mógłbym mówić o niej inaczej, niż przez ten pryzmat?

Agemonia

Jak być może widzicie, Max Wikström ominął lekcję „mniej to więcej” na kursie projektowania gier.

Jedynym powodem, dla którego Agemonia nie ma jeszcze większego pudełka jest fizyka. Opakowanie choćby o rozmiar większe implodowałoby pod własnym ciężarem i stworzyło czarną dziurę, która szybko wchłonęłaby wszystko, co dookoła. Włącznie z moim egzemplarzem Spicy.

Zamknięte w tych czterech kartonowych ścianach czekają na nas komponenty do blisko 40 scenariuszy. Ponad tysiąc kart w kilku rozmiarach, ponad 100 standeesów z wrogami, kilkaset żetonów, kafelków, naklejek, znaczników i dysków. A do tego sześcioro bohaterów, ponad 100 kafelków unikatowych akcji i sporo elementów pobocznych, ale w naszej przygodzie niezbędnych.

TYLE. RZECZY.

Za dużo, by o nich opowiadać.

Agemonia

Agemonia

Historia dwóch gier

Żeby w pełni zrozumieć skalę zjawiska, zacznijmy od czegoś małego.

Spicy.

Kompaktowe, szybkie, pełne kolorowych postaci i podniecających wydarzeń. Dołóżmy karty, znaczniki, trochę figurek, scenariusze, wyposażenie, rozwój postaci, taktyczną walkę, powiększmy pudełko, dodajmy decyzyjność i posypmy tym, co najlepsze i najmodniejsze w strategicznych, złożonych grach.

A nie, przepraszam, otrzymaliśmy Gloomhaven. Jesteśmy za daleko, odejmijmy trochę.

Odlewamy więc problematyczny setup, woreczki strunowe na komponenty, kafle mapy, liczniki życia i skupienie na walce. Dorzućmy dedykowane organizery, wygodną księgę pełną kreatywnych scenariuszy, niespodzianki na mapach, emocje podczas rozgrywki i trochę mechanizmów sprawiających, że gra nie jest aż tak frustrująca i powtarzalna… zważmy dokładnie… nie ruszajmy…

OK, mamy to.

Agemonia – w zasadzie Spicy z dodatkami.

Czarna historia

W świecie wielkich pudełek niepodzielnie rządziły gry spod znaku -haven. Ale już nie rządzą.

Czas na mroczną opowieść z dna mojej szuflady wstydu. To horror w ośmiu słowach i niekończących się łzach. Zatytułowałem ją „Moja kampania”:

„Sprzedam Gloomhaven z insertem i koszulkami. Prawie niegrane.”

Po zainwestowaniu kilkuset złotych w grę i niemal drugie tyle w insert, koszulki i zestaw usuwalnych naklejek, poddałem się. Mój egzemplarz GH wylądował na stole bodaj trzykrotnie. Nie skończyłem jeszcze koszulkować wszystkich kart, nie oblokowałem żadnej postaci, nie otworzyłem tajemniczych kopert. Romantyzm wokół Gloomhaven prysł, fantazje o wspólnej z przyjaciółmi kampanii rozpierzchły się, a ja zrozumiałem rzecz smutną: to nie była gra dla mnie. Za dużo walki, za dużo przeliczania obrażeń, a za mało różnorodności, eksploracji, klimatu.

Teraz wracam do kampanijnego wyzwania i – uwaga na spoilery – mam kompletnie odwrotne odczucia. Nie tylko mam wrażenie, że ukończę tę kampanię. Mam wręcz wrażenie, że zrobię to z chęci i potrzeby własnej – a nie z recenzenckiego obowiązku.

Pozwólcie, że uargumentuję.

Opowieści tysiąca i jednego pomysłu

Przybywając tu masz już pewien zarys tego, czym Agemonia jest parametrycznie. Wielka kampania, strategiczne wyzwania, kooperacyjne uniesienia, bogate wydanie i tym podobne.

Nie chciałbym powtarzać tego, co już wiesz.

To, czego możesz nie wiedzieć, to jak te parametry, komponenty i kolorowe cacka sprawiają, że Agemonia nie jest po prostu rozbitą na 38 scenariuszy walką z zastępami wrogów, przerywaną zakupem oręża. Agemonia to 38 opowiastek, małych przygód łączących się w większą narrację. 38 epizodów, pełnych niespodzianek, nowych mechanizmów, innych łamigłówek do rozwiązania. Pośród tego bogactwa walka jest tylko jednym z narzędzi w naszej podróżnej sakwie. Spryt, pomysłowość i spostrzegawczość będą używane o wiele częściej. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że niewiadomych jest tyle, że przygotowywać należy się na wszystko – nigdy nie wiemy do końca, które sprzęty, zdolności i taktyki przydadzą się w kolejnym scenariuszu.

Lina z kotwiczką do pokonywania różnic we wzniesieniach? A może bezużyteczny w walce szpadel, którym z łatwością otworzymy zamkniętą skrzynię? Magiczny strzał z odległości, czy stary, dobry łuk? A może wystarczy po prostu zabrać nieco wysłużoną, ale nadal działającą czaszkę naszej babci, wciąż mówiącą do nas w najmniej odpowiednich momentach?

Takie elementy sprawiają, że Agemonia wciąga nas do swojego barwionego fioletem świata.

Nie sianie zniszczenia wszędzie, gdzie zajrzymy.

Agemonia

Pojedynek na walki

Moim głównym, terminalnym wręcz zgrzytem z Gloomhaven, była niemal stuprocentowa koncentracja na walce. Cudownej, ale ostatecznie monotematycznej walki. Nie, żebym nie lubił finezyjnego siekania, rąbania, palenia żywcem czy wybebeszania wrogów. Co to, to nie.

W tym gloomhavenowym rogu obfitości ginęły wszystkie niuanse fabularne, karty rozpatrywane między scenariuszami czy historie postaci. Fabuła pełniła rolę sztucznej roślinki, ustawianej w rogu areny – uwaga koncentrowała się na strategicznej walce. Na ekonomizowaniu ruchów, obliczaniu pola widzenia, aktualizacji kart i kolekcjonowaniu oręża, pancerza i eliksirów.

Walka w Agemonii nie jest może tak strategicznie rozbudowana, bo opiera się o testy umiejętności (aktywne i pasywno-obronne). Ale po pierwsze – są to testy nietypowe: kostki ataku mają na ściankach sukcesy pojedyncze i podwójne, dodatkowe rzuty i możliwość „dokupienia” 1 lub 2 sukcesów. Nie ma tu więc frustracji często związanej z kośćmi, a naszemu szczęściu możemy dopomóc, np. nie podejmując się walki czy testów, gdy na wyczerpaniu jest Wytrzymałość, pełniąca rolę waluty czy surowca wspierającego nas w walce.

Po drugie – przed każdym scenariuszem możemy zmienić swoje „instrumentarium”, podmieniając kafelki umiejętności na bardziej adekwatne do sytuacji.

Po trzecie – nadal możemy wzmacniać się przedmiotami, cierpimy rany i rozmaite stany, klątwy i paraliże, wpływające na nasze możliwości kognitywne. Walce w Agemonii niczego nie brakuje. Jest tu ogrom zmiennych i ogrom mechanizmów, dodających kolejne warstwy i tak już rozbudowanej i bogatej rozgrywce. Od wielofunkcyjnych liczników czasu, przed talię inicjatywy, po sojuszników i oswajane stwory, związane ze scenariuszami przedmioty, wózki, portale, runy,

Księga Ciebie

Co ważniejsze, niż walka, to element eksploracji – odkrywania sekretów, czających się w kolejnych taliach scenariuszy.

Co jeszcze ważniejsze – to poczucie łuku fabularnego naszej własnej postaci. Mamy tu własną książeczkę z historią, która doprowadziła nas do Runedale. Kolejne jej rozdziały poznawać będziemy w miarę, jak zdobędziemy kolejne poziomy doświadczenia. Wtedy też odblokujemy jednorazowe scenki i nowe możliwości do odkrycia w mieście. Ta książeczka da nam nowe przedmioty, tu też podejmiemy decyzje, wpływające na dalszy bieg naszej opowieści. Z czasem nasza postać może nauczyć się jednej z siedmiu profesji jak Alchemia, Toksykologia czy Zaklinanie, a w każdej z nich pięć poziomów Talentów. Dzięki nim postać osiądzie unikatowe zdolności, którymi podzieli się z całą drużyną. A to oczywiście tylko widok z lotu ptaka – znajdziemy więcej okazji, by poczuć, że nasza postać żyje i ma wymiar inny, niż tylko ilość zadawanych obrażeń.

Wszystko to składa się na grę pełną. Taką, w którą można wsiąknąć. Do której można wracać, jak do dobrej, zadziwiająco interaktywnej książki. Książki, której zakończenie zdobędziemy, raczej niż odczytamy, między kolejnymi rozdziałami pakując przygody do świetnych puzderek.

Mapy niezliczonych skarbów

Centralnym punktem stołu i rozgrywki będą jednak mapy. Księgi przeprowadzą nas przez Fazy Miasta i Scenariuszy, zwięźle prezentując nowe mechanizmy, zmieniające się zasady i przyświecające nam cele. Jeśli mapa wykroczy poza format księgi – w pudełku znajdziemy arkusze  rozszerzające pole gry.

Scenariusze to najmocniejszy punkt gry. To kopalnia pomysłów, mini-gier i zagwozdek, które nie przestają frapować. Częściej niż z mieczem będziemy niemal z lupą szukać na mapach wskazówek.

W rysunkach znajdziemy podpowiedzi co do tego, co może nas spotkać, gdzie lepiej udać się na początku, a z czym poczekać. Oznaczone literami „punkty zainteresowania” – prowadzące do kart w talii scenariusza – odkrywamy, gdy jesteśmy w odpowiedniej odległości, ale niekoniecznie od razu rozpatrujemy. Czasami to tylko zapowiedź legowiska jakiegoś zwierza, czasami eksplodująca pułapka, a czasem zwłoki poległego żołnierza. Zwierza czasem da się oswoić, pułapkę rozbroić, a zwłoki… ok, zostawmy tu może odrobinę tajemnicy.

Każdy z tych punktów może być przygodą, konfrontacją, nakładką na mapę lub pytaniem, na które musimy sobie odpowiedzieć. „Aha, czyli tutaj jest puste miejsce na jakiś kamień” – gdzie w takim razie na mapie może być kamień? W tej świecącej skrzyni? Skoro widzimy na mapie pajęczyny, to czy zaraz spotkamy pająki? A skoro są małe pająki… to czy gdzieś jest ich szef? Albo… ich mama?

Te karty pozwolą nam lepiej poznać świat gry, żyjące tu gatunki, panujące nastroje, konflikty gildii i frakcji, a także odblokują mechanizmy i mini-gierki, którymi będziemy delektować się w trakcie scenariuszy. Tu zbierać będziemy halucynogenne grzyby, tam przyjazny gric pomoże nam nosić je do bazy, a jeszcze gdzieś indziej znajdziemy przeszkodę, w którą będziemy przez kilka tur łomotać, aż rozpadnie się od tego łomotania.

Znajdziemy tu też wiele oślizgłych kreatur, którym na pewno lepiej będzie na tamtym świecie. Będą więc okazje do machania szabelką i szczelania z łuku, wzmocnionego zatrutymi strzałami.

Klimat ściele się gęsto

Siła Agemonii tkwi w tym, jak plasyczny, zmienny i bogaty jest ten świat. Jak wiele możemy tu dotknąć i zmienić, do jak wielu kątów zajrzeć.

Miasto, nasz punkt przestankowy między scenariuszami, poznajemy etapami. Otwiera się przed nami w miarę jak rozwijamy się jako postaci. Możemy tu wchodzić w interakcje, handlować, reperować zdrowie, ale też rozwijać nasze postaci i poznawać ich dalsze losy. Możemy zdobywać względy różnych frakcji i odkrywać kolejne historie, gdy nasze relacje osiągną odpowiedni poziom.

Karty wydarzeń czy karty ze scenariuszy przeplatają się tutaj, „idąc” z nami dopóki np. nie skorzystamy z przysługi, którą winien jest nam nowopoznany towarzysz. Wszystko tu tętni życiem, dokąd nie spojrzeć. A do tego nie ma jednej, dominującej metody na to wszystko, czy przeważającej mechaniki. Odczytywane historie są tu tak samo ważne, jak ubijani wrogowie czy odwiedzone, halucynogenne jaskinie. Odblokowujemy tu umiejętności, zaliczamy osiągnięcia i otrzymujemy nagrody za wyczyny, jak np. odkrycie wszystkich skrytek, pozostawienie konkretnych wrogów przy życiu czy wyjście z potyczki z zapasem zdrowia czy Wytrzymałości.

Towarzyszy nam ciągłe poczucie poznawania świata we wszystkich jego wymiarach, bez ograniczania się do walki, zbieractwa czy mozolnej wspinaczki. Scenariusze wymagają myślenia, tego kreatywnego – najlepszego. I wykorzystanie postaci, reprezentujących przedziwne rasy i łączących w sobie rozmaite umiejętności, w twórczy sposób będzie ważne nie tylko dla wygranej (choć nie da się tu wprost przegrać – system „fail forward” o to dba), ale dla naszej zwykłej radości. Scenariusz może mieć nawet kilkanaście sekretów do odkrycia. Chcemy skupić się na walce, czy na eksploracji? Na wygrywaniu czy na syceniu ciekawości?

Na wieki wieków Agemonia

Jestem zakochany.

Wróciłem. Po fiasku z Gloomhaven znalazłem DUŻĄ grę, która poza tym, że robi jedną rzecz fenomenalnie, to robi kilka innych świetnie, a kilkanaście bardzo dobrze. Agemonia utrzymuje zainteresowanie gracza – a to cecha, z którą wiele współczesnych gier ma problem. Stagnacji i monotonii przeciwdziała tu intensywny rozwój postaci i ich ekwipunku, a także niesamowicie pomysłowe scenariusze. Każdy z nich to osobny, mały świat, pudełko tajemnic do odkrycia i rozkoszowania się nimi.

Agemonia cierpi na wszystkie bolączki dużych gier kampanijnych. Mimo fenomenalnych organizerów na żetony i figurki, setup jest nadal czasochłonny – głównie za sprawą kart, które z grubsza wrzucone są do dwóch pudełek, bez separatorów czy przegródek (jeśli nie liczyć kawałków czarnej pianki). Testy umiejętności to nadal rzuty kośćmi, co nie wszystkim się spodoba, mimo nietypowej architektury kostek. Organizacja i archiwizacja gry wymaga pracy: notowania na arkuszach postaci i na arkuszu kampanii czy oznaczania postępu naklejkami. Mechanizmy są wygładzone, a gdzieniegdzie wręcz uproszczone, ale gra nadal ma mnóstwo zasad i podzasad, o których wciąż będziemy doczytywać w instrukcji. Czasami „podział obowiązków” może być dla graczy nużący, gdy np. przyjdzie im wciąż transportować żetony z punktu A do punktu B, czy ich zadaniem będzie ściąganie na siebie uwagi i ciosów, podczas gdy inni eksplorują. Ale czy któraś z tych rzeczy dziwi, biorąc pod uwagę skalę i rozmach Agemonii?

Powrót do Agemonii

Macie przed sobą ambitną, ale nie uginającą się pod ciężarem tych ambicji grę. Agemonia wiele obiecuje, ale i wiele dostarcza. Jakością literacką, zawartością historii, rozbudowaną rozgrywką i czystą radością obsługi.

Od intensywnego pod każdym względem pudełka, po przepiękne ryciny i rozbudowaną, ale czytelną ikonografię. Wszystko tu jest łakociem dla oczu: gra wygląda fenomenalnie, ma niezrównaną prezencję stołową i wykonana jest na najwyższym poziomie. Nie wiem, gdzie to wszystko trzymać – pudełko mieści się jedynie pod moim biurkiem i chyba wymaga budowy dedykowanego regału. Przede wszystkim jednak – wymaga grania. Długiego, nieziemsko przyjemnego grania w gronie innych, żądnych przygody śmiałków.

Takich, którzy grali już w Spicy. A teraz szukają czegoś więcej.

Wkrótce rozpocznie się kampania na Kickstarterze związana z dodrukiem gry i wprowadzeniem nowych postaci.

Zalety:
+ rozbudowany, barwny i unikatowy świat gry
+ zróżnicowane scenariusze, wciąż zaskakujące mechanicznymi i fabularnymi rozwiązaniami
+ dopracowane i dobrze napisane historie postaci, wydarzenia i opowieści w scenariuszach
+ niecodzienne rozwiązanie kolejności w turach (talia zmiennej inicjatywy)
+ intuicyjna obsługa wrogów (inicjatywa wskazuje konkretną umiejętność wroga, którą należy rozpatrzyć)
+ absolutnie koszerne wykonanie i oprawa graficzna
+ świetna organizacja w pudełku (może poza kartami…)
+ dobrze przemyślany, interaktywny tutorial na platformie Dized

Wady:
– setup i składanie gry jest czasochłonne, podobnie jak jej „administracja” – notowanie wyników, osiągnięć itp.
– rozwiązywanie zadań, ataków i obrony przy pomocy kości odbiera miejscami poczucie sprawczości
– mikrozasady oraz brak indeksu (drukowany osobno) w instrukcji
– karty w grze nie mają sensownego organizera czy choćby separatorów

Dziękujemy Playmaty za cudowny podkład pod kampanię!



Grę kupisz w sklepie


 

Dziękujemy firmie Lautapelit za przekazanie gry do recenzji.


 

Złożoność gry (7.5/10):

Oprawa wizualna (9/10):

Ogólna ocena (9.5/10):

Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.

Przydatne linki:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active
wordpress_test_cookie

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings