Home | Katalog gier - recenzje, rzuty oka i relacje z rozgrywek | Gry dla graczy | Maracaibo – Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu

Maracaibo – Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu [Współpraca reklamowa z fishbone] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 7 minut

Alexander Pfister to już obecnie na tyle mocne nazwisko, że na każdą jego kolejną grę eurosucharzyści i inni miłośnicy geekowych planszówek zwracają uwagę niezależnie od tego, co znajdzie się na ilustracji na pudełku. A tym razem znalazły się na niej Karaiby i zapowiedź pływania statkami. Nie z nami takie numery, dobrze wiemy, że to w dużej mierze ściema, a w środku znajdziemy abstrakcyjną mieszaninę pomysłów i mechanizmów, które (miejmy nadzieję) złożą się w przyjemnie pracującą całość rozciągającą przed graczami szerokie możliwości planowania i satysfakcjonującego kombinowania. 

I nawet te Karaiby pasują w jakiś taki przewrotny sposób. Sięgnijmy pamięcią do początków lat dwutysięcznych i Puerto Rico. Klasyk? Klasyk. Zwycięskiego składu się nie zmienia. A że ktoś przespał dwie dekady, to nie zauważył, że *tutaj miejsce na żart nawiązujący do piłki nożnej, ale go nie będzie, bo musiałbym się nią interesować żeby dobrać sensowne porównanie*. 

MACARAIBO – GRA-KONGLOMERAT I RONDEL W MORZU

Jeśli chciałbym na szybkości i przez skojarzenia opisać komuś jak wygląda ostatnia gra Pfistera, napisałbym co następuje. Maracaibo to coś w rodzaju wypadkowej pomiędzy Great Western Trail a Mombasą. Z tej pierwszej gry można poznać sposób poruszania się po planszy i wybór akcji, a z DNA tej drugiej przeszczepiono jeden ze sposobów punktacji związany z trzema mocarstwami, które zajmują tereny na planszy. Całość uzupełniona jest o sprawdzony i nie wyeksploatowany jeszcze do cna element zarządzania ręką kart, które są jednocześnie zasobami i akcjami/dochodami/dopałkami (jak zwał, tak zwał).

Serce tej gry bije w dwóch miejscach. Pierwszym z nich jest plansza, na której każdy z graczy ma swój statek. W swojej turze mogę poruszyć się o pewną liczbę pól i wykonać akcję związaną z polem, na którym się zatrzymałem. Czasem jest to coś konkretnego, wyjątkowego i widocznego z daleka. A czasem po prostu jest to możliwość wyboru jednej z kilku mniejszych i bardziej pospolitych akcji. Tak czy siak, informacji do przyswojenia przed pierwszym ruchem jest całkiem sporo, a decyzje nie są proste. 

CARAMAIBO – GRACZE INTERAKTYWNI

Za chwilę dojdziemy do tego, dlaczego Maracaibo to w dużej mierze pasjans i gra na swoim własnym kawałku stolika, ale w tej chwili chciałbym pochylić się nad tym, że inni gracze przy stole nie są jedynie ozdobą pomieszczenia lub zabijaczem czasu, do którego można otworzyć gębę pomiędzy kolejnymi ruchami. Interakcja w tej grze nie jest ogromna, ale jest subtelna, niebezpośrednia i zaskakująco znacząca w kluczowych momentach. Najprostszy przykład: do każdego miasta można dostarczyć towar (odrzucić kartę) aby rozwinąć swój statek (odblokowując nowe opcje i nowe strategie). Liczba miejsc na towary jest zazwyczaj mniejsza niż liczba graczy, dobrze więc jest być pierwszym w mieście. Jednak dużo ciekawszym i nietypowym pomysłem jest sterowanie długością rundy.  

Rozgrywka toczy się przez cztery rundy, a runda kończy się, kiedy jeden z graczy przepłynie sobie przez całą planszę i dopłynie do końcowego portu. Może to oznaczać, że grając z ludźmi miłymi i chcącymi się pobawić, rundy będą pełne i długie. Grając natomiast z ludźmi niecierpliwymi i złośliwymi rundy mogą być nerwowe i dynamiczne. O! I to jest pomysł, który robi człowiekowi kalafior z mózgu! Podskórnie rozumiem, że jeśli uda mi się skrócić rundę, inni gracze mogą nie zdążyć wykonać założonego planu. Ale może wcale mi się to nie opłaca tak bardzo, może też chciałby jeszcze popływać tu i ówdzie licząc na zwiększenie swoich zysków? Przez większość rozgrywki towarzyszy nam więc przyjemna i stymulująca presja czasu. Plusik. 

CAMARAIBO – DRUGIE SERCE, CZYLI KARTY

Maracaibo to jednocześnie w dużej mierze pasjans i granie na własnym kawałku stolika, czyli dokładnie to co miłośnicy karcianych gier o budowaniu silniczków lubią najbardziej. W największym uproszczeniu całość polega na manipulowaniu dwoma wskaźnikami: dochodu punktów (potrzebnych do zwycięstwa) i dochodu gotówki (potrzebnej do zagrywania kolejnych kart). Dochód otrzymujemy pomiędzy rundami i jest to jedno z głównych kół zamachowych naszego planu działania. Bo sam fakt zagrania karty też często daje nam punkty. Więc im więcej, tym lepiej. 

I tutaj powoli dochodzimy do elementów, o których ciężko się rozmawia, a lepiej po prostu ich doświadczyć. Talia kart zaprojektowana jest w tak sposób, że występują w niej synergie. Synergie kart z kartami, synergie kart z akcjami na planszy a nawet synergie dodające na planszy zupełnie nowe opcje. Jest w czym przebierać i nad czym kontemplować. Autorowi udało się jednak maksymalnie uprościć wszystkie te aspekty do minimum. Karta A przynosi mi 4 punkty jeśli posiadam na innej karcie symbol X? Symbol X występuje na więcej niż jednej karcie? Proszę graczu, masz tutaj żeton, który będzie Ci przypominał, że masz już przed sobą przynajmniej jeden symbol X, resztę możesz zignorować. 

Wygląda to wszystko rozsądnie i intuicyjnie. I teraz pytanie: jakim człowiekiem trzeba być, żeby czerpać przyjemność z tego liczenia do dwudziestu i zastanawiania się, czy lepiej zainwestować szesnaście dublonów w zarobienie po cztery punkty zwycięstwa w każdej z czterech kolejnych punktacji, czy lepiej ulokować ten kapitał w innym miejscu, pomnożyć go i agresywnie zaatakować w drugiej połowie rozgrywki? Takim, który po przeczytaniu powyższego zdania zacznie się zastanawiać ile to jest szesnaście dublonów w stosunku do kwot, jakimi obracamy i ile to jest szesnaście punktów. Dużo? Mało? Chcę wiedzieć. Jakie mieliście wyniki w ostatniej partii? Duże różnice? Właśnie. To jest gra dla nich. 

RAMACAIBO – MAM ZA SŁABE OKULARY, CZY KTOŚ MI PRZESTAWIA LITERKI? 

Przez chwilę miałem nadzieję, że powoli docieramy już do czasów, w których dobre i złożone gry mogą być jednocześnie ładne. Maracaibo nie jest brzydkie, ale trudno nie zauważyć, że jest trochę przezroczyste. Niby niczego mi nie brakuje w tej grafice na planszy, ale mam gdzieś w środku takie wrażenie, że dałoby się to przedstawić w jakiś bardziej atrakcyjny i mniej surowy sposób. A na dokładkę od czasu do czasu trafi się jakiś graficzny pomysł-bubel. Na przykład na odwrocie niektórych kart znajduje się maszt i bandera, które wyglądają jak narysowane w Paincie przez spieszącego się na przerwę ucznia gimnazjum lub szkoły podstawowej (zależy od epoki). 

Albo wspomniane wcześniej karty, które można wykorzystywać na kilka różnych sposobów. Człowiek byłby gotów pomyśleć, że jeśli wszystkie informacje na karcie powinny być równoważne, to graficznie będą przedstawione w tak samo równoważny sposób. Ale nie. Po co robić czytelne ikony na kartach, skoro można upchnąć dwie malutkie ikonki obok siebie licząc na to, że jak ktoś się zainteresuje, to w końcu je zobaczy. Dramat. 

RACAMAIBO – HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY

Alexander Pfister posiada nietypową jak na autora eurosucharów chęć opowiadania historii w swoich grach. Wnioskuję to po fabularnym dodatku do O mój zboże! i po obecnym tutaj trybie kampanii, który sprawia, że pomiędzy rozgrywkami plansza się zmienia, pojawiają się nowe opcje, inne znikają, a w tle przygrywa zaskakująco aktualna fabuła o walce z szalejącą epidemią. 

Mechanicznie działa to tip-top. Dzięki temu, że plansza nie jest przez cały czas taka sama a pojawiające się nowe zasady pozwalają nam kształtować ją w pewnym (niewielkim) stopniu, każda rozgrywka to nowe otwarcie i nowe łamigłówki. Nic tylko chłonąć. Jeśli jednak zaczniemy się wczytywać w tekst na kartach okaże się, że to wszystko jest tak trochę bez sensu. 

Po pierwsze: fabuła jest napisana jak do gry kooperacyjnej i nie ma przełożenia na to co robimy podczas partii. Kim jest protagonista historii? Kto podejmuje decyzje fabularne? Dlaczego postać, która według fabuły zaginęła nie jest usuwana z gry? O co chodzi? Wisienką na torcie jest to, że nawet przy tak niewielkiej liczbie decyzji, jakie mamy podjąć w trakcie kampanii i tak przez korektę przeszedł błąd. Jedna z późniejszych kart nie bierze pod uwagę faktu, że wcześniej mogliśmy dokonać innego wyboru i może dojść do sytuacji, że postać wspomina coś, co się nie wydarzyło. Jak tak można? 

Ale ogólnie kampanię bardzo polecam. Należy tylko pominąć całą fabułę. 

JUAN SOLO – SAM PRZY PLANSZY

Maracaibo jest wyposażone w całkiem sprawnie działający tryb solo, w którym mierzymy się z graczem wirtualnym prowadzonym przez algorytm. W jego turze odkrywamy jedną kartę, która wskazuje jak daleko przesuwa się statek przeciwnika, jaka karta znika z wystawki i jakie dodatkowe akcje zostaną wykonane. Działa to sprawnie i szybko, co było dla mnie pierwszą wyraźną zaletą. Tryb solo nie wymaga specjalnie więcej obsługi niż normalna rozgrywka. 

Drugą, trochę bardziej zaskakującą zaletą, był fakt zmiany charakteru rozgrywki. Gra przeciwko wirtualnemu przeciwnikowi jest paradoksalnie dużo bardziej interaktywna niż przeciwko żywym graczom. W normalnej grze każdy klepie sobie punkty na swój sposób i na końcu porównujemy wyniki. Tutaj spora część punktów zebranych przez algorytm zależy od naszych działań lub ich braku. Jeśli algorytm wyprzedzi nas w pewnych aspektach rozgrywki, otrzymuje spory bonus. Jeśli zwiększy przewagę, jego bonus może wzrosnąć parokrotnie. Okazuje się więc, że czasem lepiej jest zrobić coś, co na pierwszy rzut oka nie wydaje się jednoznacznie optymalne tylko po to, żeby nie dać się wyprzedzić. Kciuk w górę. 

TA RECENZJA JEST ZA DŁUGA, KOŃCZ WAŚĆ

To jest dobra gra. Satysfakcjonująca i liczarska. Rozgrywki są różnorodne dzięki przygotowaniu rozgrywki, które sprawia, że skład talii kart może być zawsze inny, ale jednocześnie na początku dostaniemy te bardziej przydatne. Mechanizm karciany sprawia, że rozgrywki są trochę bardziej taktyczne niż strategiczne, ale dzięki temu jednocześnie występuje sporo ciekawych zmiennych. Próg wejścia może być dosyć wysoki, bo na początku jest dużo informacji do przyswojenia, ale po rozruszaniu się w zasadach wszystko robi się intuicyjne i proste. Udało się panu Pfisterowi, udało. 

TELEGRAFICZNE I DODATKOWE UWAGI KOŃCOWE

  • Niebieski woreczek w pudełku służy do tego, żeby zachować grę podczas kampanii. Wrzuca się do niego wszystkie nakładki na planszę, które umieszcza się na niej podczas kolejnego przygotowywania gry. Proste i skuteczne. 
  • Mechanika udziałów i wartości spółek/mocarstw przypomina te z Mombasy, ale wybacza dużo więcej. Tutaj nie okażę się nagle w ostatniej rundzie, że wszystkie moje udziały tracą nagle 80% wartości. 
  • Kampania stawia przed graczami decyzje, ale koniec końców doprowadza do jednego i dokładnie tego samego stanu planszy. Identycznego jak ten opisany jako “poziom trudny”. Dobrze jest więc zacząć od kampanii, żeby nie popsuć sobie zabawy widząc koniec na początku. 
  • W grze pojawia się system punktacji końcowych, które ujawniają się w trakcie rozgrywki. To nie jest dobre rozwiązanie, bo może okazać się, że w ostatniej rundzie jestem premiowany podwójnie za coś co robiłem w trakcie rozgrywki tylko dlatego, że tak wyszło, a nie dlatego, że sobie to zaplanowałem. Autor też już to zauważył i zaproponował możliwość grania od początku z wszystkimi widocznymi celami. 
  • W grze występuje obowiązkowy tor, po którym się poruszamy pionkiem i dostajemy bonusy. Tutaj nazwany jest torem ekspedycji po dżungli. Działa.


Grę Maracaibo kupisz w sklepie


 

Dziękujemy firmie fishbone za przekazanie gry do recenzji.

Złożoność gry (7/10):

Oprawa wizualna (6/10):

Ogólna ocena (7/10):

Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.

Przydatne linki:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings