Home | Krótko o grach - topki, zestawienia, podsumowania | Cotygodnik | Cotygodnik Redakcyjny GF nr 19/17, czyli ten, w którym opowiadamy o swoich rodzinach

Cotygodnik Redakcyjny GF nr 19/17, czyli ten, w którym opowiadamy o swoich rodzinach
Ten tekst przeczytasz w 8 minut

Dziś o rodzinie. O tym, jak bardzo można jej nie znać, jak bardzo może się mylić, jak mimo deszczowej pogody zapewnić jej miłe chwile i co zrobić, gdy nie chce zebrać się przy planszy.

Zapraszamy do lektury!

Pingwin

Ja w tym tygodniu miałam przyjemność zagrać w Ego od Trefla. I muszę przyznać, że jest to dla mnie olbrzymie zaskoczenie. Zainteresowałam się nią głównie z powodu mojej pracy, ale skoro już przyniosłam do domu, to zagrałam. I co takiego ciekawego może być w zadawaniu pytań? Otóż może! Zwłaszcza wtedy, kiedy jesteś pewien, że znasz na wylot swoją córkę, swojego męża, swoją żonę, swoją matkę – a tu niespodzianka, okazuje się, że wcale tak dobrze jej / jego nie znasz. Pytania są z reguły zwyczajne, jak zwyczajne jest życie. Ale w kontekście wzajemnych ludzkich relacji co drugie pytanie wywoływało przynajmniej lekki uśmiech (żeby nie powiedzieć, że salwę). W zasadzie nawet nie ma co wyjaśniać mechaniki – czytasz pytanie, masz trzy możliwie odpowiedzi, wybierasz jedną z nich (w tajemnicy), a pozostali muszą odgadnąć co wybrałeś – przy okazji obstawiając swój wynik jednym lub dwoma żetonami (i jak w klasycznej grze hazardowej – albo podwoją wynik, albo stracą co postawili). Ale mimo tego – być może – mało zachęcającego opisu – grało nam  się świetnie, a moja córka nie pozwalała mi wstać od stołu wciąż proponując rewanż.

Nie ma jednak róży bez kolców. Gra się będzie świetnie sprawdzać w rodzinie, wśród dobrych znajomych, może nawet niekoniecznie wśród znajomych, ale za to po piwku. Ale obstawiam, że raczej nie sprawdzi się w towarzystwie mieszanym, gdzie trzy osoby znają się dobrze, a czwarta jest z łapanki. Również regrywalność ma ograniczoną. Co prawda talia kart jest pokaźna, ale jeśli będziemy w nią często grać w tym samym składzie, to w końcu pytania zaczną się powtarzać. Niemniej jako okazjonalna gra rodzinno-imprezowa – jest godna polecenia.

I druga gra, jakże inna od tej pierwszej: T.I.M.E Stories – Sprawa Marcy. T.I.M.E Stories to ulubiona gra mojej córki i udało jej się mnie namówić na rozgrywkę dwuosobową. Powiem wprost – nie jestem zachwycona prowadzeniem dwóch postaci, ale z drugiej strony nie jest tak źle, żebyśmy nie miały tej rozgrywki kończyć i to – mimo wszystko – z przyjemnością. Bo oczywiście nie udało się w pierwszym skoku i grzecznie wszystko zasejwowałyśmy czekając na kolejne wolne godziny…. Sprawa Marcy jest trochę bardziej skomplikowana niż podstawka, dochodzą specjalne tarcze, hałas, broń, przygody na ulicy (czyli przy przejściach pomiędzy obszarami) a wszędzie szwendają się zarażeni i … i więcej nie powiem, bo nie wiem, muszę skoczyć jeszcze raz ;)

KubaP

W moim małżeństwie doszło kiedyś do poważnego kryzysu. Wyciągnąłem na stół grę, wytłumaczyłem jej zasady, a moja ukochana Ania powiedziała, że jeśli zmuszę ją do zagrania w to coś, to ona to zrobi, ale będzie to ostatnia planszówka, w jaką kiedykolwiek ze mną zagra. Ten feralny tytuł to Race for the Galaxy. Oczywiście, na takie dictum grę spakowałem i czym prędzej wymieniłem w MatHandlu (swoją drogą, wiecie, że właśnie trwa jego kolejna edycja? Dopisujcie swoje gry!). Wyobraźcie sobie zatem moje zdziwienie, gdy kilka lat później u znajomych poznała i z radością zagrała w San Juan. Pochichotałem wtedy nieco, ale o sprawie zapomniałem, aż kilka tygodni temu w moje ręce trafiła druga edycja tej gry. No i wczoraj nadszedł czas konsumpcji. Niezwykłe, jak świeża jest ta przecież trzynastoletnia karcianka. Jak przyjemny i prosty, a jednocześnie innowacyjny jest system naprzemiennego wybierania ról, który w Puerto Rico już mnie nieco razi, a tutaj – pewnie dzięki krótkiemu czasowi rozgrywki – przyjemnie podkręca budowanie kombosów i kombosików. Fakt, w drugiej edycji doszło ponad trzydzieści nowych budynków, ale tak czy siak, jest to perełka, o której warto pamiętać i której koniecznie trzeba spróbować – zwłaszcza w wariancie dwuosobowym.

Zeszły tydzień to również trzy dni z Ora et Labora z rzędu. Ten Rosenbergowski staroć miałem okazję poznać już kilka lat temu – i od tamtej pory uznaję go za najlepszy city building, w jaki grałem. Moje ostatnie trzy partie to gwałtowny i namiętny romans z pudłem pełnym tektury i naprawdę solidnej mechaniki. Jeśli nie znacie Ory, to powinniście wiedzieć, że: gra ma niezbyt skomplikowane zasady (choć jest ich dużo), powoduje silne i liczne zwarcia w korze mózgowej, trwa około 45 minut na gracza i jest pierwszą grą, która wprowadziła do planszówek tzw. „kierat” – który możecie znać z późniejszego tytułu tego samego autora, czyli Szklanego Szlaku. W grze musimy naprawdę mądrze zarządzać rozwojem niewielkiego klasztoru, który pod naszą twardą ręką może stać się prawdziwą perłą w papieskiej koronie. Nasz ewentualny sukces zależy od wielu czynników – jak będziemy korzystać ze wspólnych dla wszystkich graczy surowców, w jakie budynki zainwestujemy, gdzie ustawimy je na mapie, czy będziemy zakładać osady i wreszcie, jak zachowają się inni gracze. Moje jedyne zmartwienie to żywotność gry – na dodatki nie ma już chyba co liczyć, a liczba budynków w pudełku jest skończona. Z drugiej strony, jeśli gra dobije do 10 partii, to i tak będzie jednym z częściej granych tytułów, więc zakup na pewno zwróci się z nawiązką.

Słyszeliście kiedyś o grze Triumvirate? Nie? Nic dziwnego. To malutka, niszowa dwuosobówka, w której zbieramy lewy, punktując jednocześnie poprzez sprytne zarządzanie talią. Mechanicznie to po prostu trick-taking, w którym staramy się poprawnie obstawić kolor, który jako pierwszy z trzech wygra trzy wziątki. Tematycznie – trzy stronnictwa walczą o… no dobra, nie oszukujmy się, tematu tu raczej nie ma, choć niby na kartach są jacyś senatorowie, jakieś legiony, czy nawet rozwścieczony tłum. Ale jako gra to prawdziwa perełka, którą udało mi się zdobyć na wyprzedaży podczas UK Games Expo 2016, gdzie jakiś nieszczęśnik wystawił tego out-of-printa za marne grosze. Jeśli lubicie dwuosobowe karcianki, jeśli lubicie gry logiczne, jeśli lubicie blef i zbieranie lew – to jeden z najwybitniejszych przedstawicieli gatunku. Aż dziw, że oryginalny wydawca nie dodrukowywał jeszcze Triumwiratu, bo mam przeczucie, że gdyby nadać mu jakiś nośny temat, to gra mogłaby sprzedawać się jak ciepłe bułeczki – zwłaszcza na czułym na franczyzy Zachodzie.

Ginet

Mimo brzydkiej pogody majówka na Mazurach była udana. W dzień wycieczki z dziećmi po okolicznych atrakcjach, w nocy granie nieraz aż do piątej nad ranem.

Gier dobrych było dużo, ale dla mnie królowa mogła być tylko jedna – 7 Cudów Świata. Niedawno dostałem w prezencie dodatek Liderzy i już kilka partii z jego wykorzystaniem udało mi się rozegrać, ale teraz dopiero zaliczyłem pierwszą grę z oboma dodatkami naraz – Miasta i Liderzy. I muszę przyznać, że nieco wyeksploatowana rozgrywka z podstawki nabrała nowego charakteru. Wykupywane przed każda erą karty liderów oraz dostępne na ręce karty miast nadają decyzjom podejmowanym w trakcie partii nowej płaszczyzny. Ja właśnie postawiłem na wykorzystanie nowinek oferowanych przez oba dodatki. O ile jednak z czarnych kart udało mi się stworzyć całkiem niezły silniczek punktowy, o tyle wybór liderów okazało się mało trafny i zakończyłem rozgrywkę na ostatnim miejscu. Wyniki jednak były dosyć zbliżone (65-64-61-61), co dobrze świadczy o zbalansowaniu obu dodatków względem podstawowej wersji gry.

W ogóle to A. Bauza królował u nas na stole w pierwszych dniach maja. Udało mi się zagrać jeszcze chociażby w młodszą siostrę 7 Cudów Świata7CŚ: Pojedynek. Ta gra, ze względu na swój dwuosobowy charakter, zdecydowanie rzadziej jest ściągana z półki, ale okazję do rozegrania partyjki z chęcią wykorzystuję. Tym razem udało się zagrać z koleżanką, wykorzystując wycieczkę dzieci na plac zabaw. To był pojedynek cywilizacji militarnej z cywilizacją stawiającą na rozwój nauki, który już od pierwszych chwil zdawał się być rozstrzygnięty przed czasem. Tym razem udało się wygrać mi (czyli temu od technologii), ale muszę przyznać, że bardziej od nauki o zwycięstwie zadecydowało szczęście, bo podczas układania trzech er odpadło, aż 5 kart militarnych podczas gdy wszystkie karty technologiczne (zielone) znalazły się na stole.

No i była jeszcze okazja na dwie partyjki w Tokaido. To było moje pierwsze zetknięcie z tym tytułem. Tokaido jest grą rodzinną, może nawet i wprowadzającą do świata planszówek, bo jej reguły są banalnie łatwe do wytłumaczenia i przyswojenia. Odbywamy podróż po Japonii, po drodze malując krajobrazy, spotykamy nieznajomych, którzy oferują nam najróżniejsze podatki, składamy dary w świątyni czy stołujemy się w przydrożnych restauracjach. A wszystko to przekłada się na punkty lub kasę (która też jest niezbędna do zdobycia punktów). Gra wykorzystuje mechanikę time track, czyli toru czasu, zgodnie z którą ruch ma zawsze gracz znajdujący się na końcu linii czasu. Mechanika ta daje fajne wybory pomiędzy mocniejszymi (relatywnie) a częstszymi akcjami, powoduje jednak spory downtime, jeżeli udamy się naszym pionkiem w zbyt daleką podróż nie robiąc po drodze przystanków. Najciekawszym elementem Tokaido są dla mnie postacie ze swoimi specyficznymi cechami, które faktycznie potrafią ukierunkować nasze działania i sprawiają, że rozgrywka nie staje się symetryczna ani powtarzalna.

Veridiana

Ja dziś trochę nietypowo, bo nie o konkretnej grze, ale o platformie, dzięki której nawet w okresie wzmożonej pracy można sobie pyknąć partyjkę. No bo zawsze znajdzie się jakaś wolna chwila, czy to w autobusie, w kolejce do lekarza, czy po prostu tam, gdzie król zwykł chodzić piechotą.

Kiedyś grywałam na boardgamearena.com , ale coś się pozmieniało, wprowadzono dodatkowe płatności, a interfejs stał się jakby mniej przyjazny. Przerzuciłam się więc na boiteajeux.net . Platforma, na której znajduje się kilkadziesiąt tytułów odtworzonych dokładnie tak, jak wyglądają na stole. OK, nie sprawdzałam wszystkich, a jedna z pierwszych implementacji – Agricola, może odbiega poziomem od nowszych tytułów (i plansza jest po francusku, ale opisy po najechaniu już na szczęście po angielsku), ale nadal spełnia podstawowy standard tej platformy – posiada niezwykle INTUICYJNA obsługę. Obecnie rozgrywam partie w Agricolę, Deusa, Zamki Burgundii, Trajana, Tzolk’ina i The Boss, a zakończyłam Kanbana. Każdy tytuł ogrywa się niezwykle łatwo. Nie musimy się obawiać – tak jak swego czasu na Arenie – że się początkowo pogubimy w interfejsie. Klarowne podpowiedzi graficzne i słowne, obsługa przez kliknięcie, znajomy wygląd elementów. A nawet, jeśli gry nie znamy tak dobrze (jak ja w przypadku Deusa), to właśnie podpowiedzi poprowadzą nas za rączkę i nie da rady zrobić niczego „niestosownego” i zawsze wiemy, jaki mamy wybór.

Dlatego bez wahania grajcie na boiteajeuxie, jeśli nie potraficie wygospodarować czasu na grupową nasiadówkę przy planszy :)

Daria Chibner

Miniony tydzień, niestety, obfitował w smutki i rozczarowania.

Legends of Labyrinth

Na początku nic nie zapowiadało katastrofy. Sporo kart, dopracowane grafiki i kilka ciekawie zapowiadających się mechanizmów. Naszym celem jest stworzenie drużyny śmiałków, która razem z nami wyruszy na poszukiwanie przygód. Kiedy zbierzemy odpowiedni set (np. czarodziejek bądź magów), to zyskujemy ich specjalną zdolność, aktywowaną zazwyczaj raz na turę. Ponadto czeka na nas mnóstwo kart iskrzących się od negatywnej interakcji skutecznie krzyżujących plany naszych rywali. I w takich zagraniach tkwi wielki plus tego tytułu. Nie raz, nie dwa podnosiło mi się ciśnienie. Szkoda, że losowość zabiła wszystkie dobre patenty. Gra rozkręca się w żółwim tempie. Najlepsze karty zalegają nam na ręce, gdy nie są w ogóle potrzebne. Brakuje możliwości okiełznania przypadku. Nie masz czego zagrać? Trudno, to twój kłopot. Poszczególne partie różnią się jak w kalejdoskopie – albo zabije nas oczekiwanie na swoją turę, albo bardzo szybko odskoczymy od reszty współgraczy. Pomysł na mechanikę jest ciekawy, ale sprawdza się raczej średnio. Podsumowując – chaos, nuda i oczekiwanie na swoją turę.

Eminent Domain

W tym przypadku ból rozczarowania był zdecydowanie większy. Deck-building to moje drugie imię, więc wprost nie mogłam się doczekać sprawdzenia, czy przyda się on w podboju galaktyki. Dodatkowo będziemy musieli stawić czoła wielorakim decyzjom. Od odpowiedniego wyboru roli do inwestowania w najlepsze technologie. Grafiki są oszczędne, ale jest to dla mnie akurat zaleta. Umiłowanie przepychu zawsze było mi obce. Twórcy zdecydowanie przedobrzyli w modelach myśliwców – na co to komu?! Jednakże nic nie jest w stanie zatrzeć złego wrażenia monotonii. Kilka dróg do zwycięstwa okazało się powtarzaniem dwóch takich samych akcji. W pewnym momencie czułam się jak robot, który nawet nie musi rzucać kostką. Konieczność ciągłego zaglądania do instrukcji również nie usprawniała rozgrywki. Prawdopodobnie po większej liczbie partii i poznaniu wszystkich niuansów mechaniki wszystko nabrałoby większego sensu, ale po pierwszym razie nic nie zachęca mnie do ponownego otworzenia pudełka. Niech mu kurz lekkim będzie.

 

One comment

  1. Firenski

    KubaP, uradowałeś mnie tym tekstem o San Juan :) Już od ładnych kilku lat przymierzam się do zakupu i właśnie w przyszłym tygodniu miałem zamiar wybrać się do drukarni wydrukować sobie polską wersję, którą niedawno wypatrzył mój kolega na BGG. Aż dziw bierze, że do tej pory nikt tego w Polsce nie wydał (chyba, że coś przeoczyłem). A przecież wyszła już druga edycja ze zmienioną szatą graficzną i dodatkowymi budynkami. Nic to, zmobilizowałeś mnie i może pojadę już jutro? Tylko mam nadzieję, że mi się spodoba, bo w przeciwieństwie do Twojej Ani, ja Race for the Galaxy uwielbiam… ;)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings