Rzucić wszystko i wyjechać na Islandię! Koniec z gorączką sobotniej nocy i hałasem wielkiego miasta. W końcu można odetchnąć i nieco zwolnić tempo. Tylko co można tu tak właściwie robić? Uprawa warzyw wydaje się nie najgorszym pomysłem, zwłaszcza że tyle słyszy się o nadzwyczajnych islandzkich pomidorach. Z pewnością przyda się również dodatkowa para rąk do pracy, której dookoła pod dostatkiem. Prostsze życie to coś, czego od dawna potrzebowałem…
Reykholt ujrzało światło dzienne w 2018 roku i jest dzieckiem pana Uwe Rosenberg’a, autora takich hitów jak Fasolki czy Agricola. Akcja toczy się w krainie na pierwszy rzut oka w ogóle nie sprzyjającej rozwojowi jakichkolwiek upraw – Islandii. Graczowi przyjdzie pokierować prężnie działającą farmą oraz podejmować wszelkie strategiczne decyzje niezbędne do jej dalszego rozwoju. Jeżeli ktokolwiek zapyta, w jaki sposób połączyć niesprzyjający klimat i ograniczony dostęp do światła słonecznego ze świeżymi warzywami, odpowiedź jest prosta – energia geotermalna oraz szklarnie, za sprawą których na Islandii można hodować nawet egzotyczne odmiany owoców.
Stół na bogato.
Jeżeli zdecydujemy się stawić czoła przeciwnościom losu i podjąć ogrodnicze wyzwanie, zaręczam, nie poczujemy się zawiedzeni. Reykholt to hojnie obdarzona pozycja, zawierająca masę większych, bądź mniejszych elementów, które z pewnością przypadną nam do gustu. W zestawie znajdziemy między innymi dwustronną, bajkowo wykonaną planszę przedstawiającą targ warzywny w tytułowym mieście. O stronie planszy jakiej użyjemy podczas rozgrywki decyduje liczba osób zasiadających do stołu. Tytuł umożliwia jednoczesną zabawę maksymalnie 4 grającym, lecz jeżeli z jakichś powodów wokół nas nie ma osób chętnych doświadczyć warzywnego zawrotu głowy, nic straconego, gdyż autor przewidział podobny scenariusz i udostępnił również tryb rozgrywki jednoosobowej. Osobiście preferuję wersję wieloosobową, lecz tryb solo o którym wspomniałem doskonale sprawdza się jako poligon ćwiczebny, pozwalający nieco podrasować nasze umiejętności ogrodnicze przed starciem z innymi graczami. Wartym wspomnienia jest fakt, że wraz ze wzrostem liczby grających, stopień losowości samej rozgrywki pozostaje na niezmiennym, przyziemnym poziomie. Oczywiście, na tym nie koniec, a kolejnym a raczej kolejnymi elementami natychmiast rzucającymi się w oczy są solidnie wykonane, tekturowe skrzyneczki służące do przechowywania żetonów warzyw wykorzystywanych podczas rozgrywki. Niezwykle klimatyczny i genialny w swojej prostocie dodatek, dzięki któremu nasz stół wygląda schludniej. Pozostałe elementy które znajdziemy to karty, żetony, znaczniki, nieśmiertelny drewniany akcent – tym razem w roli pionów menedżerów oraz instrukcja. Tutaj na chwilkę się zatrzymam i skupię się na ostatnim wymienionym elemencie. Nieźle napisana i bogata w przykłady z cała pewnością rozwieje każdą wątpliwość. Na plus działa również fakt, iż nie jest przesadnie długa i napisana jest zwięźle i rzeczowo. Dla osoby zaznajomionej z tematyką planszówek, przyswojenie samych zasad nie powinno zająć nie więcej niż 10 minut, wliczając w to odpowiedzi na pojawiające się pytania. Osoba, która dopiero co wchodzi w świat gier bez prądu, będzie potrzebowała kilku minut więcej i nierzadko podczas samej rozgrywki zwróci się do nas aby zasięgnąć porady. Całość prezentuje się lepiej niż dobrze, a estetyka i trwałość wykonania nie wzbudzają nawet najmniejszych zastrzeżeń.
Z czym to się je?
W standardowym wariancie gry, rozgrywka przebiega przez 7 rund podzielonych etapami, a nazywanymi „czasami”. Rozróżniamy następujące – czas pracy, zbiorów, zwiedzania oraz powrotu.
Czas pracy.
Począwszy od gracza, który ostatnio kupował pomidory, każdy z grających kolejno umieszcza jednego ze swoich trzech pracowników na interesującym go polu akcji i wykonuje znajdujące się na nim instrukcje. Raz wykorzystane pole akcji nie może być użyte ponownie do czasu zakończenia aktualnie rozgrywanej rundy. I tak, przykładowo możemy oddelegować jednego z naszych podwładnych, by ten wybudował nową szklarnię, która co by nie mówić, okazuje się niezbędna do hodowli warzyw. Jeżeli posiadamy już szklany domek, dobrym pomysłem okaże się obsiać dostępną przestrzeń, by już po chwili cieszyć się obfitością interesującego nas warzywa. Zalecam jednak rozwagę, gdyż ponowne obsianie szklarni jest możliwe tylko wtedy, gdy zbierzemy wszystkie zasiane wcześniej roślinki. Oczywiście nie są to jedyne akcje, które możemy rozegrać, a dostępne zadania możemy przydzielać wedle własnego upodobania. Jak zapewne część z was zdążyła się już zorientować, flagową mechaniką w Reykholt jest nic innego jak worker placement, czyli umiejętne rozmieszczanie grupy swoich pionów (w tym wypadku symbolizujących pracowników) w celu osiągnięcia określonych korzyści. Etap kończy się wystawieniem ostatniego dostępnego pracownika przez każdego z grających.
Czas zbiorów.
To zdecydowanie mój ulubiony czas. Podczas omawianego rozdziału zbieramy po jednym żetonie warzyw z każdej posiadanej (i obsianej!) przez nas szklarni, nie ponosząc przy tym żadnych dodatkowych kosztów.
Czas zwiedzania.
Dobrze zaopatrzeni, z koszem pełnym towarów możemy w końcu wyruszyć na targ i spieniężyć warzywa naszej pracy. Aktualnie zajmowaną pozycję na torze symbolizuje postać naszego menedżera, który operuje na wspomnianym wcześniej ryneczku warzywnym. Zaczynamy przy najgorzej usytuowanym stole i w miarę postępów handlowych, zajmujemy coraz to lepsze, widoczniejsze i częściej uczęszczane miejsce. Punktacja jest klarowna i sprawiedliwa w swojej prostocie. Aby przemieścić się do kolejnego stołu konieczne jest uiszczenie opłaty w postaci określonej ilości warzyw. Wraz z poczynionym postępem liczba ta będzie oczywiście wzrastać by ostatecznie zatrzymać się na poziomie 6 warzywnych żetonach. Raz na rundę, podczas czasu zwiedzania, możemy skorzystać z przysługującej nam darmowej akcji która właściwie użyta pomoże nam zyskać przewagę w kolejnych etapach rozgrywki. Mowa tu o darmowym przesunięciu się o jeden stół i pobraniu z puli warzyw, których w przeciwnym wypadku musielibyśmy się pozbyć. Jest to prosty sposób aby pozyskać odpowiednie żetony nie będące obecnie w naszym posiadaniu, nie angażując jednocześnie żadnego z naszych pracowników.
Czas powrotu.
Moment w którym należy zakończyć pracowity dzień. Wszyscy nasi podwładni wracają aby zregenerować siły i przygotować się na kolejny dzień zmagań.
Dieta warzywna i jej następstwa.
Podczas pierwszego kontaktu z Reykholt, produkcja nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Ten moment miał dopiero nadejść. Z pozoru prosta i przyjemna rozgrywka, która wydawała się momentami zbyt monotonna, tak naprawdę okazała się nie lada intelektualnym wyzwaniem, wymagającym przewidywania potencjalnych ruchów naszych oraz współgrających na kilka rund do przodu. Pokuszę się o stwierdzenie, że Reykholt to… warzywna odmiana Szachów. Z pewnością podczas rozgrywki przydatny okaże się elastyczny umysł, dostosowujący się do dynamicznie zmieniającej się akcji oraz potrafiący wykorzystać nadarzające się okazje. Jeżeli odnosicie wrażenie, że po kilku rozgrywkach jesteście w stanie znaleźć najtrafniejszy algorytm, który w krótkich czasie zaprowadzi was na szczyt to…nic bardziej mylnego. W grze występuje 36 kart specjalnych zwanych Kartami usług, a wywoływane przez nie akcje mogą całkowicie odmienić sytuację na planszy. Gdyby i to okazało się niewystarczające Reykholt posiada tryb przygodowy, a przygotowane w nim scenariusze dostarczą uciechy na kolejne, długie godziny spędzone na pielęgnowaniu naszego warzywnego biznesu. Każdy, zarówno początkujący, jak i obeznany z tematyką gracz znajdzie tu coś dla siebie. Prosty mechanizm oraz masa dodatkowych modyfikatorów (i oczywiście skrzyneczki na warzywa) sprawiają, że jest to pozycja o wyjątkowym potencjale i grywalności, która sprawdzi się zarówno jako lekka gra rodzinna jak również pozycja „na serio”. Po kilku rozegranych partiach mogę śmiało stwierdzić, że czas spędzony przy stole okazał się bardzo owocny warzywny i z pewnością powrócę na Islandię w niedalekiej przyszłości. Planszówka przeznaczona jest dla osób powyżej 12 roku życia, lecz nic nie stoi na przeszkodzie aby młodsi gracze spróbowali swoich sił jako ogrodnicy na dalekiej północy. Cena około 140 zł które musimy przeznaczyć aby cieszyć się Reykholt jest w pełni uzasadniona i adekwatna do tego, co dostajemy w zamian. Pozostaje mi jedynie życzyć obfitych zbiorów i do zobaczenia na Islandii!
Złożoność gry
(4/10):
Oprawa wizualna
(9/10):
Ogólna ocena
(8/10):
Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Bardzo dobry przedstawiciel swojego gatunku, godny polecania. Wady mało znaczące, nie przesłaniające mocno pozytywnego odbioru całości. Gra daje dużo satysfakcji.
Żadnego odniesienia do Loyanga? o.O Czyli recka dla nubów.
Oj tam. Nie każdy musi grać we wszystko :)
A co do porównania, faktycznie podobieństwo (inspiracja) rzuca się w oczy od początku.
Wg mnie jednak system w Loyang jest dużo bardziej gamerski.
Tam nie tylko nie dostajesz surowców, ale też zarządzanie kaszem jest dużo bardziej taktyczne przez to że cena punktów w zasadzie zależy często od naszej decyzji (mogę kupić pole za jego wartość lub za 1 w którejś kolejnej turze). Poza tym imho kasz ma dużo większe znaczenie w fazie akcji niż warzywka w fazie prac w Reykholt.