Home | Katalog gier - recenzje, rzuty oka i relacje z rozgrywek | „Board Games That Tell Stories” – Ignacy Trzewiczek – recenzja

„Board Games That Tell Stories” – Ignacy Trzewiczek – recenzja
Ten tekst przeczytasz w 7 minut

Długo oczekiwana książka o grach planszowych, z nutką idealizmu i marzeń w tytule. Hit? Kit? Dwie deszczowe chmury, czy naturalne obozowisko? Co ma nam do powiedzenia autor tej książki i zarazem jednej z najlepszych gier planszowych na świecie – Ignacy Trzewiczek?

Prawie 600 wspierających na Kickstarterze. Prawie 16k dolców zebranych, choć potrzeba było tylko tysiąca. Liczba stretch goals śmiało dobija do liczby dodatków do Carcassone. Hype większy od hal w Essen. I oto jest. Nowa książka.

bgtts1
Po prostu książka? Czy jest się tu czym podniecać? Książek wszak wiele, lepszych i gorszych. Ano jest. Z dwóch powodów nawet.

Pierwszy to taki, że to książka o grach planszowych. A nawet o Grach Planszowych. Wielkimi literami. Nie jest to bowiem kolejna przekrojowa pozycja, opowiadająca o tym jakie to szachy są super, jakie mądre osobistości grają w go i ile jest odmian warcabów na całym świecie. To jest „nasza” książka. Książka, która odnosi się do nowej generacji gier planszowych: tych, które znamy, lubimy, które teraz leżą dumnie na półkach sklepów z grami planszowymi, a nie upchnięte są w supermarketach obok lal i kopar. Cieszyć się warto, bo choć od daty renesansu tego hobby trochę już czasu minęło, książek ciekawie podejmujących temat jest niestety tyle, co kot napłakał. Dlatego też każda kolejna pozycja, a ta w szczególności, daje nam powód do kroczenia z podniesioną głową, do pozbycia się kompleksów, do wyjścia z cienia i stanięcia pewnie obok przedstawicieli innych dóbr kultury.

bgtts4
Drugi powód to Autor. A jest nim nie kto inny, jak Trzewiczek Ignacy, designer gier, wydawca i nasza polska maskotka-celebryta w jednym. Połączenie Adama Małysza, Andrzeja Sapkowskiego i Romana Gutka. Człowiek-pionier, przecierający dzielnie szlaki na polskim rynku. Ba! Przykład amerykańskiej baśni „od pucybuta do milionera” – jego wydawnictwo, Portal, jest dziś porównywane do amerykańskiego FFG, a kolejne wydawnicze pozycje rok w rok obracają się w hiciory. Zresztą, co tu dużo gadać – czy ktoś tu nie zna Robinsona Crusoe, obecnie trzynastej najlepszej gry na świecie wg rankingu BoardGameGeek?

Toteż podniecałem się, sami rozumiecie. Śledziłem kickstartera, rozglądałem się za newsami, z błyskiem w oczach myśląc sobie, że oto doczekaliśmy się! Będzie naprawdę fajna pozycja, którą może nawet da się do przeczytania wszystkim tym, którzy jeszcze nie grają, a kiedy my o grach mówimy, patrzą na nas nieufnie i z politowaniem. Po drodze okazało się jednak, że książka będzie napisana w języku angielskim. Cóż, trudno – pomyślałem. Dla mnie nic się nie zmienia, ale potencjalnych odbiorców w kraju może taka decyzja nieco zredukować. A tak – zasięg większy – więc chyba dobrze? I tak dalej, i tak dalej, trema i nerwy. Wreszcie książka pojawiła się w Portalowym sklepiku. Cap ja ci ją za grzbiecik (wirtualnie), do koszyka, potem poczta (szło dłużej niż zazwyczaj, z czego wnioskuję, że listonosz zapoznał się z pierwszymi rozdziałami), nareszcie przyszła. Po całym tym nakręceniu, poprzeczkę, mocno niesprawiedliwie, zawiesiłem niebotycznie wysoko…

I tu oto, po dramatycznym nieco wstępie, następuje recenzja. Dla pełnego porządku wyjaśniam, że recenzja ta ukazała się najpierw jako post na forum. Choć moje zdanie bynajmniej się nie zmieniło, chciałbym jednak wyjaśnić skąd ten wstęp. Trzeba bowiem postawić całość w odpowiednim świetle. Książka Ignacego Trzewiczka jest moim zdaniem istotnym kamieniem milowym i uczyni temu hobby wiele dobrego. Może zachęci innych do pisania. Może zachęci innych do tworzenia gier. Może uratuje słabujący rynek książkowy. Pociagnijmy za rok kartę z talii zdarzeń i przekonajmy się.

O samej książce? Z grubej rury i bezpośrednio: z dużym żalem przyznaję – niespecjalnie mnie oczarowała. Może pechowo wyszło, bo jako wannabe-designer-amator, równolegle czytałem „The Art of Game Design” i „Kobold Guide to Board Game Design” – i w tym zestawieniu „Board Games That Tell Stories” wypadła cokolwiek blado. Być może gdybym po prostu czytał tylko tę pozycję, miałbym inne oczekiwania. Skąd, jak, co i dlaczego – spieszę wyjaśnić.

bgtts5„Board Games That Tell Stories” to ponad 250 stron uczciwego tekstu przetykanego zdjęciami z archiwum Autora. Pierwsza część książki, to stosunkowo krótkie (1-2 strony) „blogowe” wpisy na przeróżniste tematy, zwykle jednak ogniskujące się wokół pracy nad grami, czy też wizytami na planszówkowych imprezach. Drugą część zawdzięczamy kickstarterowym stretch goals, ponieważ ich przekroczenie zaowocowało zaproszeniem do współpracy szeregu znamienitych osobistości ze świata gier planszowych. Nazwiska takie jak Selinger, Engelstein, Bauza, Chvatil, Oracz, Cathala czy Kanai nie powinny być obce starym wyjadaczom. Są to bowiem designerzy gier-hitów, a więc ludzie, którzy coś tam do powiedzenia ciekawego pewnie mają – i warto ich poczytać. Każdego z nich Ignacy przedstawia, dając jakiś kontekst w temacie kto zacz i czego dokonał.

bgtts3Czytamy więc i czytamy, zaczynając – naturalnie – od początku. I już na początku widać wyraźnie, że książka to zlepek postów z bloga (lub blogów, ponieważ konia z rzędem temu, kto wyliczy wszystkie piśmiennicze aktywności Autora) Ignacego – ułożone są chronologicznie i napisane w formie bardzo „szybkiej”. Jest to swoisty potok świadomości, często z dużymi emfazami, w manierze, która właściwa jest komuś, kto chce szybko, teraz, zaraz, napisać co czuje i myśli, żeby mu nie umknęło, pomijając dbałość o ogólną stylistykę. I o ile w mediach elektronicznych, blogach, video review, podcastach i tak dalej, taki zabieg przechodzi, o tyle w książce staje się on cokolwiek rażący. Sytuacji nie poprawia ten nieszczęsny angielski tekst, przez który trzeba się przedzierać, jak przez instrukcję do Twilight Imperium. Bo niby wszystko cacy, z zachowaniem (w większości) poprawnych słów i nawet mniej popularnych zwrotów, ale styl i składnia często kalkowane są bezpośrednio z polskiego. Pozamieniana jest kolejność albo wstawione są przetłumaczone na angielski wtręty, które dla obcokrajowaca znaczą co innego, niż to Autor zamierzył. Razi też kilkakrotne użycie „ciężkich” wulgaryzmów, które w języku angielskim mają moc znacznie większą, niż ich polskie odpowiedniki. Mnie do native speakera daleko, ale ta dwoistość tekstu zmęczyła mnie okrutnie. O ileż lepiej byłoby napisać ksiażkę po polsku, a potem zainwestować w dobrego tłumacza. Bo że takowy w projekcie palców nie maczał – jestem pewien. Myślę też, że książka zyskałaby na klarowności, gdyby ją jednak trochę przeredagować pod kątem angielskojęzycznego odbiorcy. Jako człowiek nauki, w ramach eksperymentu, dałem książkę do przewertowania koledze z UK, by sprawdzić, czy to tylko moje polskie malkontenctwo, czy coś jednak jest na rzeczy. I rzeczywiście, kolega kilkakrotnie nie mógł zrozumieć dokładnie „o co chodzi” albo umykały mu subtelności, które przeniesione były wprost z języka polskiego. Jestem skromnego zdania, że jeśli ma się ambicje i odwagę wydać coś w innym języku, szacunek dla odbiorców wymaga dodatkowego przyłożenia się i przedstawienia im treści w jak najprzyjaźniejszej formie. Tutaj tego zdecydowanie zabrakło. Czy jest to „straszna wada”? Tego nie umiem ocenić. Na pewno nie jest tak, że książka jest niezrozumiała. Po prostu trochę czuć amatorszczyzną. Wygłodniała społeczność planszówkowa jest w stanie wybaczyć wiele, więc i ja – wybaczam.

Rodzi się jednak pytanie: dla kogo książka jest przeznaczona? Ja większość tekstów „blogowych” i tak już wcześniej czytałem, więc raczej nie było tam dla mnie wiele ciekawego. Miałem nadzieję, że wkład „obcy” wyrówna tę szalę. I tak się częściowo stało. Tutaj na plus wyróżniają się szczególnie Bauza (o tym, że Hanabi to nie fuks), Chvatil (o wyważeniu immersji w grach planszowych), Oracz (o inteligencji graczy i jak sobie z nią radzić) oraz Selinker (o próbach naprawienia problemu gracza alfa w grach kooperacyjnych). Szczególnie należy tu pochwalić Michała Oracza, ktory napisał prześwietną rzecz, pokazując, że zarówno w doborze tematu jak i w biegłości w angielskim, bije Autora na głowę. Rozczarowany byłem niestety Engelsteinem, który na co dzień tworzy niesamowicie inteligentne „insights” w swoim podcaście Ludology, a tutaj ograniczył się do grzecznościowego artykułu o tym, że Robinson i Ignacy „są fajni”. Chyba nie miał pomysłu (albo czasu).

Tyle moich obserwacji. A inni? Polscy fani Ignacego/Portalu będą (chyba?) znali większość tych tekstów, zresztą książka nie jest po polsku, więc możnaby powiedzieć, że właściwie i tak nie jest dla nich. Fani spoza Polski czytają za to drugi blog Ignacego (targetowany bardziej pod nich), a dodatkowo będą musieli się kopać przez ten nieszczęsny angielski, ale chyba stanowić będą najbardziej ukontentowane tą pozycją grono. Sympatycy gier planszowych w ogólności mogą poczuć, że treść jest zbyt mocno zawężona do zaledwie kilku gier Ignacego, przy czym część z nich swoje latka ma – jeśli ich nie znają, niektóre teksty będą wręcz niezrozumiałe. Ci natomiast, którzy o grach wiedzą niewiele, a chcieliby jakoś zacząć (tytuł jest wszak zachęcający!), dostaną do rąk jedynie na pamiętnik designera.

No właśnie, tytuł. Otóż… tytuł niezbyt pasuje. Jasne, można jakoś tam pokrętnie ekstrapolować, że te opowieści to są właśnie te tytułowe „historie”, które narodziły się pośrednio dzięki grom planszowym. Ale, moim zdaniem, taka interpretacja jest trochę na wyrost. Ksiązka bowiem nie jest o grach, które opowiadają historie, tylko jest po prostu zestawem prywatnych wspomnień/przemyśleń Autora, dotyczących projektowania, bądź wydawania gier. Trudno też jej przypisać miano, którym chwali się, puszczając wyraźnie oczko, na okładce, a które brzmi: „Najlepszy/Najśmieszniejszy Podręcznik o Tworzeniu i Wydawaniu Gier Planszowych”, ponieważ żaden też z niej podręcznik. We wspominkach mamy: „zrób grę najlepiej jak umiesz, a jak coś jest nie tak, to do kosza – i od nowa”. O ile rada jest jak najbardziej sensowna i płynie prosto z serca i miłości do gier planszowych, o tyle powtarzana jak mantra co kilka stron, zaczyna trącić myszką. Nie ma innych madrości i lekcji do przekazania? Na pewno by się coś znalazło.

Ja bym tę książkę nazwał zgoła inaczej – „Ignacy Trzewiczek – zapiski człowieka spełnionego”. Czuć bowiem z każdej strony płynący entuzjazm, euforię wręcz, radość ze swojej pracy, wdzięczność dla bliskich i dalszych, potrzebę samorozwoju i ogólne szczęście – że się jest w takim miejscu, a nie innym. Dotyczy to oczywiście samego Autora i jego sytuacji. Jako odbiorcę gier planszowych, oczywiście, taki stan bardzo mnie cieszy – daje bowiem nadzieję, że Ignacy Trzewiczek urodzi jeszcze masę świetnych gier i poprowadzi wydawnictwo Portal ku świetlanej przyszłości. Myślę, że na stronach „Board Games That Tell Stories”, Autor chciał przekazać (nawet jeśli nieco podświadomie) także coś w rodzaju osobistego, intymnego przesłania – że planszówki mogą być kluczem do dobrego samopoczucia, że warto wierzyć w swoje umiejętności, nie poddawać się i nade wszystko realizować marzenia. Jego bowiem zaprowadziło to w fantastyczne miejsce. Podobało mi się jak książka jest złożona, jak wydana (chociaż, kuriozum: nie ma spisu treści!), cieszę się, że nie ma tu kompleksów i nie jest byle broszurką, która wstydzi się, że istnieje, ale z całym impetem idzie do przodu. Ja spodziewałem się większego skupienia wokół samych gier, może bardziej ustrukturyzowanego podejścia, szczyptę nauki, rad, jak gry tworzyć, by te tytułowe historie się w nich same pojawiały (tzw. narracja emergentna), wreszcie jaką wartość te historie mogą stanowić dla gracza i jak pomagać w grze. Nie dostałem tego, czego szukałem, ale może Wy znajdziecie tu coś fajnego. Bo przecież trochę fajnych rzeczy do znalezienia jest. W każdym razie, zakupu nie żałuję. Autorowi gratuluję przełamania lodów i życzę dalszych sukcesów – jednak sam czekam na następną książkę. Bo przecież będzie następna…

…prawda?

bgtts2

One comment

  1. Avatar

    No no interesująco to wygląda ;) Chyba zakupie do biblioteki :)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings