Nie jestem typowym fanem 7 cudów świata. Grę lubię, grywam od czasu do czasu, a pudełko dumnie się prezentuje na mojej półce i nie zamierza mnie opuścić. Ostatnio nawet doczekało się rozszerzenia w postaci Liderów. Jeśli chodzi o pozostałe gry z uniwersum (albo z odcinania kuponów – jak kto woli) to też grałam – zarówno w Pojedynek jak i w Architektów – i obie gry mi się podobały. Z niekłamaną ciekawością i nieokiełznaną nadzieją pochyliłam się zatem nad wersją kościaną 7 cudów.
Dice Game pod pewnymi względami jest super
To co się mnie i wszystkim graczom, którzy do niej siadają podoba, to system nie-kulania kostkami. Jest to zarąbisty system zamknięty w pudełku z podziałem na części, z których każda ustala inny koszt. Zamykasz kostki w pudełeczku, mieszasz, miąchasz, przewracasz, robisz co tylko dusza zapragnie – a potem stawiasz na stół i zdejmujesz wieko. Et voila! Waszym oczom ukazują się kostki. I nie tylko wyniki na nich ale też położenie ma znaczenie. Bo skorzystanie z wybranej kostki może cię kosztować od 0 do 3 monet – zależy w której części pudełka kosteczka się znalazła.
Suchościeralne plansze zamiast bloczków są świetnym rozwiązaniem. Można się pomylić i poprawić bez uszczerbku na czytelności. Można przestać czynić rachunek sumienia – ile jeszcze kartek nam pozostało. No i przede wszystkim – w łatwy sposób udało się zawrzeć w projekcie Variable Player Powers. Bo te plansze różnią się między sobą! Nie są to może bardzo istotne różnice, niemniej jednak każdą z tych plansz gra się odrobinę inaczej. To jest bardzo na plus.
Ołówki zamiast mazaków – w punkt! W pierwszym odruchu wydawało mi się, że to słabe rozwiązanie. Samo wykreślanie jest O.K. ale kiedy trzeba napisać cyfrę – a robimy to wykreślając koszary – to wydaje się, że byłoby łatwiej mazakiem. Więc na kolejną partię zabrałam mazaki…. I może gdyby to były jakieś cienkopisy, to by było git, ale to były zwykłe mazaki z jakiejś innej suchościeralnej wykreślanki i nie dość, że tak samo słabo się wpisywało cyfry (mazaki były grube) to jeszcze po całej partii byłyśmy umazane tuszem. Podkuliłam ogon i wróciłam do pomysłu ołówka.
Czytelna ikonografia i przyzwoite odniesienia do oryginału. Są pewne różnice i uproszczenia, ale generalnie tłumaczy się dobrze. Tym, którzy są obeznani z oryginalną grą najwięcej kłopotu sprawia zrozumienie, że nie operujemy liczbą surowców, tylko rodzajami surowców. Jeśli moje miasto produkuje cegłę, to produkuje cegłę. Nie jedną cegłę. Nie dwie cegły. Po prostu jeden typ surowca. Jak wykreślę cegłę, to już nie mogę wykreślić drugiej. A każde pole w budynkach potrzebuje określonej liczby surowców do wykreślenia. Więc jeśli coś potrzebuje dwóch surowców, to chodzi o dwa rodzaje surowców.
Kolejną różnicą – i ta podoba mi się bardzo – jest porównywanie siły militarnej. Każdy z nas ma koszary – ale mamy lewe koszary i prawe koszary. W karcianych 7 cudach porównywaliśmy swoją całkowitą siłę militarną z graczem po lewej i po prawej stronie. Tutaj siłę militarną lewych koszarów porównujemy z siłą obrony prawych koszarów gracza po naszej lewej stronie. I analogicznie – prawe koszary porównujemy z lewymi koszarami (a raczej ich siłą obrony) gracza po prawej stronie.
Ale pod innymi wypada dość blado
Gra jest schematyczna. Przynajmniej na początku. Jedyną słuszną ścieżką jest na początku wykreślenie sobie wszystkich albo prawie wszystkich surowców (tym bardziej, że pod koniec gry szare kostki z surowcami przestaną być dostępne), następnie zadbanie wielbłądem o zdobycie zniżki na kości, oraz jak najszybsze wypełnianie uniwersytetu, bo to pozwala na obniżenie do zera kosztu jednej kości oraz zarabianie pieniędzy na wyborze innej kości (a jakiej – to już zależy od planszetki). Ważne jest też odblokowanie sobie białej kostki (Liderzy), bo wykreślanie liderów daje mega bonusy (podwójne wykreślenie wskazanego koloru) co na początku gry daje sporą przewagę. Jak się nie zadba o te kluczowe elementy na początku gry to raczej szanse na sukces są niewielkie.
Poza tym, jak już zrobimy dobry wstęp, to oczywiście każdy może mieć inny pomysł na grę. Jeden pójdzie w militaria, inny będzie się zbroił (żeby nie dać zarobić zbyt wiele sąsiadom na militariach), ktoś inny pójdzie w niebieskie punkty zwycięstwa, albo w odblokowanie sobie fioletowej kostki i wykreślanie gildii.
Ciekawy jest triger końca gry. Gdy wykreślimy do końca jakiś budynek – wykreślamy wybraną klepsydrę (i wykonujemy jej bonus). To może spowodować lawinę wykreślanek – wykończenie kolejnego budynku i kolejną klepsydrę z kolejnym bonusem. Tak czy owak – wykreślenie ostatniej, trzeciej klepsydry przez dowolnego gracza uruchamia koniec gry – rzucicie jeszcze tylko jeden raz kostkami, a właściwie kartonikiem z kostkami, i przejdziecie do końcowej punktacji.
A na BGG ocena 6.4/10
Po pierwszej partii zastanawiałam dlaczego ta gra jest tak słabo oceniana. Teraz już wiem. Pierwszą partią byłam zachwycona. Z każdą kolejną odkrywałam, że w zasadzie wciąż robię to samo. Nie przeszkadza mi losowość, podoba mi się wydanie (plansze, ołówki, sposób rzucania kostkami), podobają mi się bonusy oraz sposoby porównywania z graczami. Ale niestety uwiera ta wyłaniająca się jedyna słuszna ścieżka rozwoju. I chociaż jest to tylko początkowy etap – bo potem naprawdę warto popróbować pójść czy to w militaria, czy w niebieskie punkty, to jednak ogólny szkielet jest podobny i może zniechęcić do częstego rozgrywania partii.
To gra lekka, familijna. I w takiej kategorii początkowy etap byłby do zaakceptowania. Jednak współgracze zwracali też uwagę na to, że jak na grę familijną jest dość dużo tłumaczenia. Niby wszystko proste, ale o każdym budynku coś trzeba powiedzieć. Omówić ikonografię. Wytłumaczyć skąd biorą się zasoby i dlaczego nie mogę wykreślić dwa razy drewna.
Ta gra nie jest zła. Ale ci, którzy nie znają 7 cudów – nie poczują klimatu. I znajdą na rynku przystępniejsze gry typu roll&write. Ci, którzy kochają 7 cudów – zapewne wybiorą wersję oryginalną, Pojedynek lub Architektów. Wersja kościana pozostanie dla tych, którzy zwyczajnie muszą mieć wszystko w ukochanym uniwersum.
Szansa na sukces?
Obserwując tendencję wzrostową na BGG mam nikłą nadzieję, że może gdzieś popełniam błąd i grupa docelowa jest większa niż mi się wydaje. Gdy zaczynałam pisać recenzję gra miała ocenę 6.3, gdy ją kończę ma już 6.4 – co się raczej rzadko zdarza, bo wraz z liczbą ocen częściej gry spadają, niż pną się w górę. Życzę jej jak najlepiej, bo w końcu to 7 cudów! Choć wątpię by do siódemki dobiła.
A jeśli o mnie chodzi to zagram grę kościaną, gdy ktoś zaproponuje. Jednak sama wyciągnę na stół oryginalną grę karcianą z 2010 roku. Oczywiście z Liderami ;)
Ogólna ocena
(6/10):









Złożoność gry
(3/10):









Oprawa wizualna
(9/10):









Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Do tej gry mamy konkretne zarzuty. Może być fajna i dawać satysfakcję, ale… ale jest jakieś zasadnicze „ale”. Ostatecznie warto się jej jednak bliżej przyjrzeć, bo ma dużą szansę spodobać się pewnej grupie odbiorców.
GamesFanatic.pl Gry planszowe – recenzje, felietony






