Kontynuujemy podróż przez świat kosmicznych planszówek. Jakie jeszcze tytuły z kategorii kosmos zostały wydane w Polsce? Które z nich warto sprawdzić i dlaczego? Przed nami kolejny etap wyprawy na koniec planszy i jeszcze dalej!
UfoDron (Aga Satława)
Nieraz zastanawiałam się, czy UfoDron to gra, czy zabawka. Czy to jednak ważne, jeśli zabawa ostatecznie jest przy nim odlotowa… i to dosłownie? Nietuzinkowa propozycja wydawnictwa Lucrum Games stawia przed nami nie lada zadanie. Musimy wstrzelić do tytułowego ufodrona naszego ufoka. Będziemy do tego wykorzystywać wyrzutnię, obsługa której bardziej opiera się na szczęściu, niż na precyzji. Kiedy nasz alien trafi do środka umieszczonej centralnie, latającej maszyny, magnes w który jest wyposażony, uruchomi mechanizm i ufodron odleci. Może zdarzyć się, że w podróż zabierze się więcej niż jeden kosmita, może zdarzyć się też, że statek kosmiczny będzie mieć problemy techniczne i nie odleci w kosmos lub nie wyląduje tak, jakbyśmy planowali. Wszystko to tylko dodaje grze rumieńców i dlatego, choć mój Ufodron dawno już zakończył misję ze złamanym śmigłem, to wciąż wspominam go z uśmiechem.
Poszukiwanie planety X (Agnes)
W grze za pomocą kilku ciekawych akcji (skanowanie sektora, badania, przeszukiwanie nieba) będziemy dążyć do odnalezienia Planety X, a także przy okazji ustalenia położenia kilku innych obiektów kosmicznych. Pozyskane dane nanosimy na arkusz (wykreślamy potencjalne wyniki). Finalnie w każdym z sektorów przestrzeni kosmicznej może znajdować się tylko jedno ciało niebieskie (kometa, asteroida, obłoki gazowe itd). Najefektywniejsza dedukcja i publikowanie poprawnych teorii są nagradzane punktami. Gra ma wariant podstawowy, ale ja już przyzwyczaiłam się do rozgrywki zaawansowanej, nawet na 2 osoby.
Uwielbiam! Uwielbiam tę dedukcję. Współpracę z aplikacją. Zastanawianie się nad tym, która akcja będzie teraz najkorzystniejsza. Nanoszenie danych na mapkę, robienie notatek. Wyciąganie wniosków. Rozkminianie zależności. Próbę ustalenia co mogą wiedzieć inni. Dzięki aplikacji każda rozgrywka w Poszukiwanie Planety X jest inna, bazujemy na innym rozmieszczeniu obiektów i innych podpowiedziach w akcji badania naukowe. Spędziłam nad tą grę wiele wieczorów i nie mam dosyć ;)
Tortuga 2199 (Aga Satława)
Tortuga 2199 to planszówka, która łączy w sobie cechy gry przygodowej i ekonomicznej, wykorzystując przede wszystkim mechaniki deck-buildingu oraz area control. Mamy tu kosmiczny klimat, w którym toczymy zaciętą rywalizację jako piraccy kapitanowie. Podczas rozgrywki przemierzamy modularną planszę statkami z unikalnymi zdolnościami, zdobywając wpływy, walcząc z potworami i przejmując kontrolę nad sektorami.
Świetnie wyglądająca już na pierwszy rzut oka Tortuga 2199 daje nam możliwość nie tylko eksplorowania kosmosu, ale i odkrywania własnej drogi do zwycięstwa. Wcielimy się w niestrudzonego łowcę, agresywnego pirata, a może sprytnego ekonomistę? Nie ma tu dominującej strategii, dzięki czemu podczas każdej rozgrywki możemy dążyć do wygranej w inny sposób.
Niezbadana planeta (Kamari)
Niezbadaną planetę brałam w ciemno, ufając wydawnictwu Portal Games, że wie, co robi. Kosmiczny temat był tu nie bez znaczenia, bo to klimat, który bardzo lubię. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że to nie konkretny mózgożer, na jaki się nastawiałam, ale rodzinny tetris. Niezrażona przystąpiłam do rozgrywek i się nie zawiodłam.
W pudełku znajdziemy obrotowy podajnik elementów, który jest mocną stroną wykonania, ale już planszetki są tak cienkie, że aż trudno uwierzyć, że należą do tej samej gry. Wiadomo jednak, że mechanika jest ważniejsza, a tu mamy wspomniany tetris, ale na sterydach. Nie tylko staramy się optymalnie ułożyć płytki na naszej planecie, ale także dbać o tory rozwoju. Każdy gra dla siebie, ale można delikatnie utrudniać innym układanie, zmuszając ich do wzięcia elementów, które niekoniecznie będą im pasowały. Niezbadana planeta to bardzo dobra gra z dużą regrywalnością, którą mogę polecić zarówno mniej doświadczonym graczom jak i tym bardziej zaawansowanym.
Odkrywcy nocnego nieba (Pingwin)
Nowatorski pomysł, ciekawy temat i bardzo przyjemna wykreślanka. Co turę musimy narysować gwiazdozbiór. Nie mamy wielkiego wpływu na to jaki to będzie gwiazdozbiór, ale to my decydujemy gdzie go umieścić. To właśnie od tego jak dobrze zagospodarujemy przestrzeń zależeć będą końcowe punkty zwycięstwa. Wraz z postępem gry niebo obraca się odkrywając nowe przestrzenie, ale też ukazując wcześniej narysowane gwiazdozbiory. Jeśli źle je rozplanujemy – może się okazać, że pod koniec gry nie będzie gdzie rysować i stracimy sporo punktów. Uczymy się – rozgwieżdżonego nieba, tego, że centrum jest bardziej statyczne niż peryferia, dokonujemy oceny co się bardziej opłaca – może te punktujące gwiazdy nad horyzontem? a może bliżej słońca? Jest to lekka, a jednocześnie wciągająca i niepozbawiona losowości łamigłówka. I nie jest bez znaczenia – dla klimatu gry – fakt, że mazaki (suchościeralne) są białe a niebo w kolorze ciemnego granatu.
Na nieboskłonie roi się od gwiazd – żółtych, niebieskich, czerwonych – a każda z nich punktuje tylko wtedy, gdy gra akurat tego chce. Naszym zadaniem jest połączyć je w konstelacje: zgrabne, nieprzecięte i mieszczące się na niewielkiej planszetce. Proste? Tylko na pierwszy rzut oka.
Każda runda to inne wyzwanie – obracamy planszetkę, odsłaniając nowy fragment nieba i częściowo zakrywając poprzedni. Trzeba więc nie tylko dobrze planować, ale i dostosowywać się do kosmicznych kaprysów. Konstelacje mają swoje wymagania – określony kształt i liczbę gwiazd – a my próbujemy je zmieścić, lawirując między tym, co możliwe, a tym, co się opłaca.
Gra Odkrywcy Nocnego Nieba urzeka spokojnym tempem, rodzinnym klimatem i śliczną oprawą. Szkoda tylko, że talia gwiazdozbiorów jest raczej skromna i przez to powtarzalna, bo chętnie spędziłoby się pod tym niebem jeszcze kilka dodatkowych nocy.
SideQuest: Nemesis (Aga Satława)
SideQuest: Nemesis przenosi nas w sam środek mrocznej, kosmicznej misji ratunkowej. Jako kapitan Jessika Kowalski musimy odnaleźć dryfujący w przestrzeni statek i rozwikłać tajemnicę jego załogi… a może i czegoś więcej. Mrok, pustka i milczące korytarze pełne śladów po czymś niepokojącym tworzą gęstą atmosferę rodem z klasycznych filmów sci-fi.
Czy czeka nas tu walka z obcymi? Tego zdradzić Wam nie mogę. Na pewno będziemy natomiast zmagać się z zamkniętymi drzwiami, uszkodzonymi systemami i niepokojącymi wskazówkami, które każą zastanowić się, co naprawdę wydarzyło się na pokładzie. Gra stawia przed nami szereg zagadek logicznych i łamigłówek, które nie tylko posuwają fabułę naprzód, ale też wciągają bez reszty. Każda kolejna z nich to w przypadku SideQuest: Nemesis nowy powód do niepokoju i kolejne pytania. Czy uda Ci się dokończyć misję… zanim będzie za późno?
Pośród gwiazd (Kamari)
Mam wrażenie, że ten tytuł jest niedoceniony i całkiem już zapomniany, a to naprawdę dobra pozycja. Jeśli nigdy o niej nie słyszeliście, to najprościej porównać ją do 7 cudów świata. Akurat nie jestem fanką tej kultowej już gry, ale kosmiczna karcianka mi się spodobała i chętnie polecam ją tym, którzy szukają jakiejś alternatywy.
Mechanicznie dostajemy prosty draft. Mamy karty na ręce, wybieramy jedną, zagrywamy przed siebie i pozostałe podajemy sąsiadowi, jednocześnie otrzymując nowy zestaw od drugiego sąsiada. To, co jest zdecydowanie lepsze niż we wspomnianych 7 cudach świata, to fakt, że kolejność i rozmieszczenie kart mają w Pośród gwiazd znaczenie. W trakcie rozgrywki budujemy stację kosmiczną, więc bardzo ważne jest, jakie moduły ze sobą sąsiadują i w jakiej odległości od reaktora je położymy, ponieważ będą potrzebowały zasilania. To, w jaki sposób punktujemy za poszczególne karty, jest na nich opisane, więc nie trzeba niczego zapamiętywać, a jedynie uważnie zapoznać się z zestawem na ręce. Jeśli wiec szukacie prostej, ale ciekawej gry z mechaniką draftu, to ta kosmiczna karcianka jest warta wypróbowania.
Rakieta (Aga Satława)
Marzycie o podboju kosmosu, ale bez długiego planowania i tabelek w Excelu? Rakieta Granny może być właśnie tym, czego szukacie. To prosta, szybka gra, w której dzieci (i dorośli) wcielają się w konstruktorów statków kosmicznych. Zamiast sięgać w tym celu jednak po zaawansowane rozwiązania technologiczne… wynajdują części na pobliskim wysypisku śmieci. W efekcie ich konstrukcje wyglądają zabawnie. Ale, hej, ważne, że działają, nie?
W Rakiecie zbieramy potrzebne nam części, które wymieniamy na moduły rakiety. Te niczym puzzle dopasowujemy do siebie, próbując zbudować rakietę na miarę naszych marzeń. Wszystko to robimy w bajecznie kolorowej oprawie i z mechaniczną lekkością, która sprawia, że partia mija w mgnieniu oka. Rakieta to lekki tytuł, który świetnie sprawdza się jako pozycja rodzinna, do grania z dziećmi, ale nie tylko. Literalne składanie statków kosmicznych sprawi frajdę także dorosłym.
SETI: Poszukiwanie pozaziemskich cywilizacji (Agnes)
SETI to wymagająca gra euro, która wygląda nieziemsko, jak na przyzwoitą grę o kosmosie przystało. Łączy w sobie wiele mechanik: zagrywanie kart, podróżowanie po mapie, rozpatrywanie większości w obszarach, tableau building itd, które dobrze korelują ze sobą, a od gracza wymagają rozwagi w podejmowaniu decyzji i dużo móżdżenia. W SETI wszystkiego poszukujemy: kart, zasobów, punktów, obcych cywilizacji. W tym celu wysyłamy sondy na orbity, skanujemy przestrzeń kosmiczną, lądujemy na planetach itd. Dzięki obrotowej strukturze planszy głównej, fantastyczną sprawą jest podróżowanie po układzie słonecznym. Plansza obraca się, przez co musimy przewidywać, prognozować i w zależności od konfiguracji spieszyć się z jakąś akcją albo wyczekać.
SETI oferuje różne skuteczne strategie, co w połączeniu z regrywalnością zwiastuje wiele godzin bardzo angażującej kosmicznej przygody. Każda kolejna partia to nie tylko odkrywanie kart czy obcych. To również odkrywanie potencjału SETI!