Home | Wiadomości | Słabe to Essen?

Słabe to Essen?
Ten tekst przeczytasz w 7 minut

Wiem że to nie wypada. Ale nic nie poradzę. Co ja mogę za to, że akurat w roku w którym koledzy wybrali się na Essen pierwszy raz gry które tam miały premierę tak konsekwentnie mnie rozczarowują? Na razie przetestowałem wprawdzie tylko kilka z nich, ale z drugiej strony też tylko kilka pozostało na radarze. Wnioski nie są za dobre, wygląda na to że ten rok był wyjątkowo kiepski. Postanowiłem – nawet dla rozjaśnienia umysłu – podsumować krótko te, w które już grałem i te, na które jeszcze czekam i mam nadzieję. Zastrzegam, że to podsumowanie będzie subiektywne.

Zagrałem….

Space Alert – na tę grę liczyłem najbardziej. To w zasadzie był pewnik. Kupiłbym w ciemno, gdybym miał okazję. Jak dotąd zagrałem cztery razy i… im bardziej trudniejszy poziom, tym gorsze mam wrażenia. Ta gra wrzuca graczy w stresową i kryzysową sytuację i każe im sobie radzić. Wydaje się bardzo trudna, choć z drugiej strony jeszcze nie zdarzyło mi się przegrać. Ale wszystkie te wygrane były jakby przypadkiem. Mimo działań graczy. O ile w pierwszych rundach jeszcze można coś planować, opanować sytuację, to potem już raczej gra toczy się przypadkowo. Ani razu nie udało nam się na przykład zrobić rzeczy kluczowej dla skutecznego grania – policzyć w której rundzie wrogowie będą do nas strzelać i których z tych strzałów musimy uniknąć. Dodatkowa zasada mówiąca że strzały uszkadazają wybrany element naszego statku i ten element jest odtąd nieczynny już w zupełności uniemożliwiają planowanie. Tak więc rozgrywka wygląda tak, że ustalamy coś tam na pierwsze rundy, a potem już tylko mniej więcej. W końcówce każdy działa już na własną rękę i czasem szczęśliwie uda mu się zrobić coś sensownego, a może nawet uratować misję.  Tak więc – zagrałem u kolegi, nie kupię.

Dominion – doceniam tę grę jako lekką karciankę z ogromną liczbą możliwych wariantów. Gra się fajnie, ale: gracze dostają na początku trzy karty śmieciowe i siedem kart z jedną monetą. Gra polega na tym, że z tej puli dociąga się rękę złożoną z pięciu kart i coś tam się robi. Na końcu za pieniądze można kupić jedną nową kartę i dołożyć do puli. Tę pulę w kółko się tasuje (gdy się kończy) i od nowa z niej dociąga. Bardzo dużo zależy ( w sensie tego kto wygrywa) od tego jak początkowe karty przyjdą w dwóch pierwszych rękach. Czy będzie to: 3 złota + 4 złota, czy też 2 złota + 5 złota. Nie wiadomo przy tym, który zestaw jest lepszy – to zależy od tego jakie karty są w ogóle w grze. Czasem możliwość kupienia karty za 5 już na początku daje wielką przewagę, a czasem lepiej mieć kartę za 3 i za 4 na początku. Kolejny mój zarzut to niewiele decyzji do podjęcia. Ot, dociągam karty, używam ich (pozwalają najczęściej szkodzić przeciwnikom lub dociągać więcej kart na wiele różnych sposobów), na końcu zostaję z jakąś kasą na ręce i za nią coś kupuję. Sposób użycia kart jest oczywisty gdy już je dociągnę, jedyna sensowna decyzja polega na tym, co teraz kupić. Z drugiej strony mam określoną ilość złota – i niewiele kart do wyboru. Nie ma też żadnych racjonalnych przesłanekkierujących tym wyborem – nie sposób przewidzieć co będzie lepsze. Tak więc – lekki chwiler, w którym w kółko się tasuje karty, dociąga rękę, rzuca kilka kart i kupuje coś odrzucając całą rękę. Gdy zdążę dociągnąć kolejną rękę, najczęściej już znowu jest mój ruch (tury gracza są naprawdę błyskawiczne). Niewiele się gada, bo nie ma na to czasu. Czyli – zagrałem u kolegi, może kupię jeśli spodoba się mojej żonie i będzie tanie. Ale nic szczególnego.

Axiompisałem o tej grze przed targami, wydawała mi się ciekawa. W sumie zapewne jest, ale po jednej partii nie da się tego powiedzieć. Partia została rozstrzygnięta przypadkowo – bardzo łatwo się podłożyć na początku. To akurat mogłaby być gra, w którą grałbym więcej, jednak nie będę mógł tego sprawdzić z braku graczy. W dodatku wykonanie gry nie jest tak wystrzałowe jak na zdjęciach reklamowych, no i ograniczona dystrybucja  w zasadzie uniemożliwia jej zdobycie bez wielkiej motywacji. Zagrałem u kolegi i nie kupię.

Comuni – gra o rozwoju i obronie włoskich trzynastowiecznych miast przed agresją z zewnątrz, pięknie wykonana, której akcja toczy się w moim ulubionym chyba miejscu i czasie. Cóż więcej chcieć? A jednak można. Chociaż mechanika ciekawa, fajny pomysł z pulą kart do wylicytowania i z metodą licytacji przypominającą (nieco) moje ulubione Sestimesti i Amun-Re. Rzetelnie zaprojektowany sposób budowania miast i ciekawe rozgrywanie najazdów. To wszystko jest niezłe i nawet działa, problem jednak w tym, że nie tak dobrze jakbym chciał. Ciągły brak zasobów oraz bardzo krótkie fazy powoduje, że licytacja o karty nie rozwija skrzydeł – potrzebujemy kart szybko i nie można sobie pozwolić na ryzyko ich nie otrzymania, stąd licytujemy raczej tak żeby nikt nas z upatrzonej karty nie wygonił, bo może nie być dobrego miejsca do przejścia, a poza tym przejście kosztuje cennego pielgrzyma (czyli sztampową brązową kosteczkę). Gra ma eurogrową, mocno abstrakcyjną mechanikę, ale trwa za krótko żeby można było tą mechaniką się naprawdę bawić. Zagrałem u kolegi i muszę zagrać jeszcze przynajmniej raz.

Diamonds Club – to najsolidniejsza pozycja z poznanych dotąd. Muszę przyznać, że bardzo podobała mi się metoda kupowania kafelków, a to co jest potem też nie odrzucało – dość standardowe kupowanie elementów wystroju ogrodu i końcowe punktowanie za różne zestawy tych elementów. Wrażenia bardzo pozytywne, jednak znowu – kupować? A po co? Z kim ja będę w to grał? Przecież mam już Goa, podobną grę jeśli chodzi o ciężar. I ta Goa leży na półce. Grałem w nią ostatnio w maju 2006. Zagrałem u kolegi i zawsze chętnie zagram znowu. Ale nie kupię.

Le Havre – oj, będzie flejm ;-). W tej grze jest milion kart z budynkami. Gracze w swoim ruchu mogą dobierać zasoby, które gromadzą się na polach na planszy lub korzystać z budynków będących w grze. Te budynki pozwalają czasami budować nowe budynki. W tym wszystkim trzeba się czasami wyżywić, co może być niekiedy trudne. A chodzi o to, żeby zyskać jak najwięcej kasy – zarówno w żywej gotówce, jak i w nieruchomościach, które możemy budowac za zasoby, a mają wartość w pieniądzu. No i fajnie wszystko chodzi, budynki ok, mechanika spoko, ale… No cóż – wspominałem że to będzie subiektywne – gra mi nie leży. Nie potrafię kontrolować tego miliona budynków które są u innych graczy, męczy mnie downtime (choć nie jest monstrualny), dołuje mnie długość rozgrywki (choć nasza była wyjątkowo szybka jak na tę grę). Grałem tak, że albo brałem te zasoby, które akurat się uzbierały w większej liczbie, albo wypatrywałem coś tam wśród budynków i planowałem na kilka ruchów do przodu próbując kupić coś atrakcyjnego lub zamienić zasoby na kasę. Ot jeśli przypadkiem spostrzegłem jakąś okazję, to z niej korzystałem, ale kontroli nie miałem nad grą żadnej. Zagrałem u kolegi i więcej nie czuję potrzeby.

The Name of the Rose – pierwsza rozgrywka raczej mnie rozczarowała. Jednak w miarę gdy poznawałem kolejne gry z Targów, ta gra stopniowo zyskiwała w porównaniu do ogólnej mizerii. Gdy okazało się niedawno, że graliśmy źle, mam ta gra zyskała dodatkowo. Nie było dobrze, niewiele decyzji czy pola do popisu dla umysłu, ale nie było też źle. A po korekcie zasad może być nawet nieźle. Zagrałem u kolegi i zagram jeszcze raz. Może nawet w końcu kupię.

Rhytme and Boulet – ile dorośli faceci mogą siedzieć i klepać się po udach? Może i było wesoło, ale tylko przez chwilę. Kilka taktów można zagrać, po pierwszym refrenie zaczyna się nudzić.  Nie rozumiecie? Przeczytajcie co to za gra. Zagrałem u kolegi, nie kupię. Ale jeśli cała impreza będzie chciała w to grać, to nie będę stał pod ścianą i też zagram.

Say anything! – gra imprezowa, w której gracze losują kartki z pytaniami typu „jaki jest mój ulubiony kolor”, „co według mnie jest najgorsze/najlepsze w byciu mężczyzną/kobietą”, „jaka jest najobrzydliwsza rzecz do pocałowania” itp. Zadają jedno z tych pytań pozostałym, a oni na karteczkach zapisują odpowiedzi. Pytający wybiera jedną z odpowiedzi, a pozostali obstawiają kto był najbliżej (po odsłonięciu wszystkich propozycji). W zależności od tego jak dobrze odpowiadaliśmy i obstawialiśmy, zarabiamy więcej lub mniej punktów. Cóż – jak dla mnie straszna nędza. Pytania zupełnie nie rozkręcają imprezy, niekiedy naprawdę trudno wybrać coś zabawnego. W efekcie wieje nudą, albo zaczynają krążyć ekstremalne dowcipy, powtarzające się w kolejnych pytaniach (u nas niemal niezależnie od pytania pojawiała się wśród odpowiedzi „toi toi”). Zagrałem, nie kupię. Nie wezmę za darmo. Za dopłatą nawet nie wezmę.

Ciągle czekam….

Pozostaje jeszcze kilka gier, które niosą ze sobą nadzieję. Może wśród nich są prawdziwe hity. Ale to niezgodne z rachunkiem prawdopodobieństwa – jakiego trzeba mieć pecha żeby grać akurat w to co słabe, a omijać to co dobre? No, ale wymienię dla porządku to co jeszcze przede mną.

Leader 1 – faworyt na moją gwiazdę Essen’08. Kolarska tematyka, wyścigowa mechanika – mam słabość do obu tych elementów. Zapowiadała się świetnie, niestety moi koledzy nie wiedzą na co zwrócić uwagę na targach i tę grę ominęli jakoś.

Ghost Stories – jajcarska gra kooperacyjna, może da radę zastąpić rozczarowujący Space Alert.

Snow Tails – nie liczę na wiele, to chyba zbyt prosta gierka jak dla mnie. Mimo że wyścigowa, mimo ciekawego mechanizmu jazdy z uślizgiem. Ale kto wie – może gdy zagram, padnę na kolana?

Hab & Gut – pisałem o tej grze wcześniej, zaciekawiła mnie mechanika. Gra pojawiła się na spotkaniach w Poznaniu i była tam grana i chwalona. Dobrze rokuje.

Supernowa – miałem na radarze przed Essen, ale Szymon mi uświadomił, że nie ma sensu specjalnie się wysilać żeby tej gry spróbować. Nie spodoba mi się. Nie zawsze zdanie Szymona jest zgodne z moim, ale tu raczej ma rację. W dodatku on jest fanem gier w kosmicznych klimatach, a ja – antyfanem.

Cavum – to tak dla porządku, przez szacunek dla autorów. Raczej mnie nie porwie, ale spróbuję prędzej czy później.

Im Schutze der Burg – Szymon odradzał. Pancho odradzał. Ale są też głosy w drugą stronę. Gra do sprawdzenia. Muszę sam sobie wyrobić zdanie.

Tulipmania 1637 – Gra nie zdążyła na Essen, ciągle na nią czekam. Muszę w nią zagrać, nawet jeśli to miałoby oznaczać kupienie w ciemno.

Wind River – wcześniej nie zwróciłem uwagi na ten tytuł, ale po opisie mst trafiła na mój radar. Rodzinna gra o bizonach, mechanika chyba daje radę. Może mi się spodobać, choć gwiazdą raczej nie zostanie.

24 komentarze

  1. Avatar

    Lubię takie subiektywne podsumowania :-)

    Jacku, co do Space Alert i Le Havre to widać, że odrzuca cię poziom trudności, że nie możesz JUŻ świadomie planować i działać. Ja osobiście lubię takie wyzwania, można je pokonywać przez wprawę i wgryzanie się w grę. Jets oczywiste że w Space Alercie też w pierwszych partiach za dużo nie kontrolowałem, przy pierwszej partii Le Havre miałem 'mętlik budynkowy’ w głowie i oczywiście że nie wykorzystywałem optymalnie ścieżek rozwoju. Ale dla mnie nie jest to powód do zniechęcenia, ale dokładnie przeciwnie – bodziec do tego żeby grę lepiej poznać, wgryźć się i… ostatecznie zachwycić :-)

    Ale faktycznie biedny twój los – wygląda że żadna gra z Essen być może cię nie zachwyci :-) Są jeszcze gry Wallace’a – ale nie przepadasz za tym autorem. Jest Sylla – ale nie jesteś gorącym fanem ostatnich produkcji Ystari i śmiem przypuszczać, że tu będzie podobnie. Jest Machu Picchu, ale znając twój wybredny gust też pewnie nie porazi cię oryginalnością i tym błyskiem..

  2. Ja_n

    @jax – celne podsumowanie. Rzeczywiście poziom wejścia mnie pokonuje w Le Havre. Może jeśli zagram kolejny raz będzie lepiej. Jednak wymaga to sporego samozaparcia – gra jest jednak bardzo długa i w sumie – moim zdaniem – dość nudna.
    Faktycznie zapomniałem o Sylli, Metropolys mi całkiem się spodobało. Na Machu Picchu zupełnie nie liczę.

  3. Avatar

    Diamonds Club – albo załapałem tą grę błyskawicznie, albo jestem cieniasem w Goa. Dla mnie podobieństwo tych gier jest bardzo małe, na pewno jednak Goa jest znacznie cięższe.

    Le Havre – nie grałem, ale z opinii wynika, ze to gra cięższa niż Caylus. A Caylus ciągle jest w czołówce skompikowania gier. Po kilku partiach będzie się wszystkim grało swobdniej, downtime na pewno będzie mniejszy. Jeżeli gra rzeczywiście jest tak skompikowana, to trudno, by od razu w pierwszej partii mieć nad nią pełną kontrolę.

    ogólnie co do Essen – odnośnie gier, które na razie grałem jestem rozczarowany. Gry naszych pielgrzymów nie są złe, ale brakuję jakieś perełki. Na forum są zachwyty nad Dominion. Mi się podoba, na pewno po ogarnięciu pozostałych nowości, chętnie pogram więcej, ale nie widzę tu totalnej magii. Jak dla mnie w w miarę podobnej kategorii, zdecydowanei lepsze jest RftG. Choć RftG jest na pewno bardziej złożone.

    Czy to znaczy, że w 2008 będziemy w końcu grali w klaysyki, bo nie będzie warto grać w nowości? Po pierwsze, to jak pisałem gry nie są złe. Także grać można. Po drugie, podobnie było w zeszłym roku. Gry, które pojawiły się na Smolnej tuż po Essen rozczarowywały, ale z biegiem czasu pojawiły się totalne hity (dla mnie Agricola, TtA, RftG i chyba bym tu też wpisał Galaxy Truckera). Także poczekajmy, a się zapewno doczekamy jeszcze gier wybitnych.

  4. Avatar

    Jacku, mam bardzo podobne odczucia do większości tytułów i podobne nadzieje. Space Alert – mogę się prawie podpisać pod Twoim zdaniem. Tylko nie grałem w bardziej zaawansowane misje. W sumie z chaosu poczynań różnych osób wyłania się chaos wspólny. Chyba wolę klasyczną kooperację, gdzie można spokojnie ustalić co robimy (nie ma tykającego zegarka) nawet za ryzyko dominacji rozgrywki przez jednego graczy, i gdzie mechanika polega na czymś więcej niż lataniu po statku i wciskaniu guzików w odpowiedniej rundzie. Dominion – można zagrać, ale czym tu się zachwycać? Le Havre – nie grałem ale zagram chyba bardziej z obowiązku niż z wielkiej chęci (jak zobaczyłem na żywo te masy budynków i kilkugodzinny czas grania, to wielka chęć sprawdzenia mi przeszła). Diamonds Club – solidne, fajne ale też nie czuję potrzeby kupować. Ghost Stories – zamierzam sobie nawet kupić, liczę na dobrą mechanikę, jak w Pandemicu (po przeczytaniu instrukcji do GS mechanika wydaje się solidna) i dużo fajniejszy klimat (jakoś walka z chorobami średnio mnie kręciła). Snow Tails – chętnie bym spróbował, choć nie wiem, czy to w ogóle będzie dostępne. Na razie jedyny poessenowy pewniak (choć to chyba naciągana deficja, bo gra pojawiła się wcześniej) to dodatek do Race for the Galaxy – właśnie zamówiłem w przyzwoitej cenie, na jaką mniej więcej liczyłem (50 zł). A poza tym, po dwóch ostatnich spotkaniach na PW, to chętnie bym zagrał w coś sprawdzonego. Tak więc, chyba faktycznie trochę słabe to Essen…

  5. Avatar

    Jax, co do Space Alert, to czym się różnią wyższe poziomy? Bo mam przeczucie, że jest jeszcze więcej biegania po statku i wciskania guzików. A wszystko polega na dokładnym dostrojeniu kto to robi i w której rundzie. Mylę się?

  6. Avatar

    Co do Space Alerta to z większym ograniem chaos się zdecydowanie zmniejsza. Jesteśmy bardziej świadomi możliwości jakie gra oferuje. Pełna gra jest też o wiele ciekawsza. Problem jest taki, że na samym początku nie warto grać ze wszystkim na raz (i tak jest chaos). Także w Space Alert trzeba trochę pograć, by się tym tytułem cieszyć.

  7. Pancho

    Na Essen było 550 nowych produktów (z czego lwia część to gry oczywiście), a ci już po kilku czy kilkunastu grach oceniają czy targi są słabe czy nie, trochę pokory panowie :) Gry, w które graliśmy, które kupiliśmy, to nie muszą być tytuły najlepsze dla każdego z was, ale to są te pozycje które były najlepiej rozreklamowane, te o których się najwięcej mówiło i te, które sprawiały wrażenie, że mają największy potencjał. Gry z Essen 2008 będziemy poznać przez cały rok, jeżeli nie dłużej. Podobnie jak poznajemy gry z Essen 2007 czy jeszcze wcześniej. Wyciąganie takich ostatecznych wniosków o całych targach mija się zupełnie z celem.

    Druga sprawa, już o tym mówiłem osobiście Jackowi wczoraj, uważam, że część osób jest strasznie zblazowana w naszym warszawskim środowisku. Szczególnie mam tu na myśli właśnie stare wygi, które z niejednego planszówkowego pieca chleb jadły. Nie wiem, ja poznałem już kupę gier, a nadal łatwo mi się zachwycać grami, zawsze znajduję w nich coś fajnego. A pewnej grupie osób zawsze coś nie pasuje, wszystko je be. Wiadomo, może akurat gust albo gatunek gry im nie podejść, a coś te jęczenie zbyt często się ostatnio powtarza. Dziś łatwiej znajduje wspólną nić porozumienia z tymi, którzy od niedawna interesują się planszówkami i wręcz emanują entuzjazmem, niż z tymi którzy siedzą w grach od lat :)

  8. Avatar

    No proszę, okazuje się że cały tabum ludzi jest on-line i akurat czyta GF :-) (zamiast grać ;-) )

    Geko,
    Odpowiadając na twoje pytanie co do Space Alert, to faktycznie na zywkłych misjach jest jeszcze więcej latania i wciskania guziczków, jeśli to tak prozaicznie ująć. Natomiast są bardzo pomysłowi przeciwnicy – np. Saboteur wkrada się na pokład, gdzieś się przemieszcza i coś niszczy, są awarie (np. nie można naładować oslony zanim się jej nie naparwi, ostatnio mieliśmy Nuclear Device tykajacy w głownym reaktorze i w ostatniej chwili się udało go unieszkodliwić (3 graczy w jednej turze i jednym pomieszczeniu musi to zrobić), są Unstable Warheads (wybuchaja nam pociski jeśli tego nie unieszkodliwimy), Szlam, Pęknięcie kadłuba, Przeciążenie systemów, jest mnóstwo innych różnych bardzo bardzo pomysłowych zagrożeń. Są niezwykle pomysłowe zewnętrzne zagrożenia (np. Scout ignorujący wszystkie 3 główne działa czy różni kolesie , którzy gdy dotrą do Z to od razu rozwalają statek; są też np. zagrożenia które przyspieszają albo siebie samego albo inne zagrożenia i mnóstwo innych pomysłów, nie ma sensu wymieniać). I owszem wszystko się neutralizuje akcjami A, B i C i ew. użyciem battlebotów, ale te wszystkie zagrozenia starsznie przemawiają mi do wyobraźni i przez to wydają mi się starsznie realne i nie zwracam uwagi że muszę nacisnąć A B C tylko myślę że naparwdę walczę z tymi zagrożeniami, Każdemu nieprzekonanemu do SA polekoniecznie zagranie z wewnętrznymi zagro zagrożeniami i ew. dla funu z zaawansowanymi zagrożeniami (zewnętrznymi i wewntrznymi) – z żółtymi symbolami. Dopiero wtedy widać kipiącą pomysłowość projektanta.
    Co do kwestii podniesionej przez Ja_na że da się planować kilka pierwszych ruchów a potem tylko mniej więcej, to jest to kwestia wprawy – gdy w piątek grałem w grupie draco, to rozwalaliśmy każdą misję (nawet z żółtymi (advanced) zagrożeniami)szczegółowo długofalowo planując i przewidując dokładnie co kiedy się będzie działo. Nie obyło się oczywiście bez pewnych błędów ale tez nie było to planowanie na 'mniej więcej’. Tak więc nie ma obaw ;-)

  9. Avatar

    Wy sobie tu pisaliście, a ja grałem w Space Alert :-) Misje są tak od siebie różne, że za każdym razem wymagają wymyślenia innego rozwiązania. Mnie osobiście bardzo się podoba ograniczenie czasowe. Wiem wtedy, że w dużej mierze od mojej pomysłowości zależy czy wygram czy nie. Jeśli zaś mam dowolna ilość czasu na szukanie rozwiązania tak jak w Pandemicu, to myślę i kombinuję aż znajdę rozwiązanie dające największe prawdopodobieństwo wygranej. Wtedy zwycięstwo zależy nie ode mnie, ale od rozłożenia kart i czym tu się cieszyć?

    Bardzo czekam na Leader1, Snow Tails i Flussfieber. Ten rok może przynieść wiele świeżości w gry wyścigowe.

    Ponieważ lubię pomysły 2F i zaciekawiło mnie określenie „party brainburner”, to chciałbym zagrać też w Die 3 Gebote. Angielska wersja stoi w Graalu na półce i się waham, bo mi żona będzie głowę suszyć.

    Ciekawi mnie też nie wspomniany do tej pory Endeavor. Cóż, każdy ma swoje zboczenie zawodowe i opóźnienie mnie zmartwiło.

  10. Avatar

    Ja sie odniose do tekstu o Dominion „Nie ma też żadnych racjonalnych przesłanek kierujących tym wyborem – nie sposób przewidzieć co będzie lepsze”. To chyba najcelniejsza opinia charakteryzujaca azwolennikow tej gry. Ja akurat przeslanek mam mnostwo, a i przewidywania jak na ogol trafne :) I checi, by sie sprawdzic po raz kolejny :)

  11. Avatar

    to spiewalem ja, jarzabek :)

  12. Mst

    Ja pozwolę sobie nie zgodzić się z małą ilością decyzji w Dominion. Fakt, że najciekawsze są na samym początku gdy oceniam zestaw kart wylosowany do rozgrywki i zaczynam budowę talii. Później jednak decyzji również nie brakuje – oprócz tego co kupić często musimy także zdecydować, jaką akcję zagrać, zwłaszcza gdy w grze nie ma żadnych kart dodających akcje.

  13. Ja_n

    @ragozd – w Dominion grałem dotąd 3 razy. W pierwszej rozgrywce byłem drugi, a pozostałe wygrałem. Więc nie można powiedzieć że moja opinia wynika z frustracji ciągłymi porażkami :). Tak jak napisałem – jako chwiler sobie pogram, ale ten ciągły młyn z tasowaniem i dociąganiem na okrągło w milczeniu nie zarabia plusów dla tej gry u mnie.

    @Pancho – najlepiej zrób copy-paste z tego tekstu Trzewika o sodówce. Zwróć uwagę, że w tytule artykułu jest znak zapytania i że we wstępie pojawia się sformułowanie „na razie” oraz „subiektywne”. Nie wiem jak z tego urodziły Ci się „ostateczne wnioski”. Jednak fakt pozostaje faktem, że o tej porze w zeszłym roku było już wiadomo że jest sporo bardzo dobrych tytułów. W tym roku jest na razie… słabo.

  14. Avatar

    Ja_n:
    Co do Dominion: przyznam, że po pierwszych paru rozgrywkach miałem dokładnie identyczne odczucia, kupowałem sobie jakieśtam karty, one cośtam robiły i patrzyliśmy na końcu, kto wygrał. Zero używania mózgu. A jednak po paru(nastu) partiach gra robi się coraz ciekawsza. Decyzje przestawały być trywialne, miałem przed sobą zawsze parę opcji, ba, zdarzało mi się nawet rezygnować z kupna, mimo że miałem taką możliwość. W piątek zdarzyła mi się też pierwszy raz partia, w której kolejność zagrywania kart była mocno nietrywialna. Ciekawie wypada porównanie gry na BSW (Dominion bawię się głównie tam) z rozgrywką na żywo: nagle nie mam pod ręką wszystkich statystyk, nie ma czasu bawić się w dokładne liczenie, bo downtime jest jeszcze mniejszy, na stole mniej widać i ogólnie nagle się okazuje, że ta gra potrafi budzić emocje :)
    Mimo że nie jestem jakimś fanatykiem Dominiona (na BGG 7, czyli po prostu dobra gra), to polecam wszystkim zagrać parę razy, ta gra ma sporo do zaoferowania.

  15. Avatar

    o mamo, człowiek się budzi a tu tyle tekstu :)
    @Ja_n, żadna gra Ci się nie podobała, niesamowite – ich zróżnicowanie jest przecież ogromne.

    Mnie akurat Le Havre zauroczył od razu, już w połowie pierwszej partii można ogarnąć wszystkie ważne budynki, to znaczy te istotne dla cyklu produkcyjnego. Pozostałe można przecież poznawać w trakcie gry, gdy stają się dostępne. To plus nad Caylusem – w którym rzeczywiście liczy się doświadczenie i znajomość budynków. A Caylusa przecież lubisz, choć na początku Ci się nie podobał, prawda? Niektóre gry zyskują w naszych oczach z każdą kolejną partią – właśnie te lubię najbardziej. A czy grając pierwszy raz w Puerto Rico nie byłeś przytłoczony budynkami i ich funkcjami? Pewnie już nie pamiętasz. Ale pamiętasz pewnie Agricolę, która też za bardzo Ci się nie spodobała na początku (choć może z innych powodów). @Sztefan, Caylus jest wg mnie sporo cięższy, tutaj przede wszystkim surowców jest mnóstwo i zabawa polega raczej na ich masowym zbieraniu i przerabianiu na złoto, tam jest ich ograniczona ilość, wymaga to więc precyzyjnego planowania, większej walki o zasoby, mniejszej ilości błędów. @Geko Mnie też Le Havre przerażał trochę gdy zobaczyłem zdjęcia na BGG, ale gra jest wręcz bardzo prosta, zasady tłumaczy się w dwóch zdaniach, wszystko jest czytelne na kartach, które można poznawać stopniowo.

    W Space Alert zagrałem tylko 2 razy jak na razie, pierwsza partia szkoleniowa, nudna – ale to było dla wszystkich oczywiste, że tak będzie. Druga z Internal Threatem (jacyś komandosi łażący po statku) – było extra, dużo zabawy, śmiechu, ale i ważnych decyzji – wtopiliśmy, bo raz pomyliłem lewą z prawą.

    @Dominion – o tym już się napisałem kilka razy ;)

    @Comuni – grałem raz i niby wszystko OK, ale jakieś wątpliwości zostały, dodatkowo wygrałem, a to obniża wartość gry ;) tak na serio to prawie wszystko mi się podobało, grafika, pomysły, czas gry – chyba z wyjątkiem tego, co zauważył Ja_n, tury powinny być jednak dłuższe, brakuje walki o karty, przeskakiwania z pola na pole, te 20 minut więcej grze by nie zaszkodziło, a doszło by więcej taktyki

    @Imię Róży, nie grałem widziałem tylko rozgrywkę, ale grała Madzia i dała jej notę 2 na BGG. Nie zagram, jest 1% szansy, że mi się spodoba

    @Cavum, na ten tytuł bardzo liczyłem i niestety jestem rozczarowany. Wykonanie extra, choć pudło przeogromne, bez uzasadnienia. Zasady nieintuicyjne i trudne do wytłumaczenia, choć gra tego nie uzasadnia. Długi czas gry i spory downtime. Całe wydobycie jest OK, ale później sprzedaż kamieni wydaje się poza kontrolą, a praktycznie tylko od niej zależą końcowe wyniki graczy. No nie wiem, muszę spróbować – choć miało się spodobać, dobre wykonanie, tematyka, „feeling” gry pociągowej..

    Czekam wciąż na gry Warfroga i mimo wszystko na Supernovą

  16. Avatar

    siepu:
    „A jednak po paru(nastu) partiach gra robi się coraz ciekawsza. Decyzje przestawały być trywialne … ” i dalej – ja tak te gre postrzegam od poczatku. Silnik jest rewelacyjny, potencjal niesamowity – juz mamy dodatkowa, ciekawa karte.
    Nie zgodze sie tez, ze jest mocno losowa na poczatku – skrajny rozstaw 2 + 5 zlota wystepuje stosunkow rzadko, przewaznie may 3 i 4 zlota do dyspozycji w pierwszych rundach – i a 3 i 4 zlota w kazym ukladzie kart mozna na poczatku wydac bardzo sensownie :P

  17. Avatar

    Ja z essenowych nowości grałem na razie bardzo mało bo tylko dominion, comuni i space alert. Dominion mnie zachwycił – między innymi właśnie tą lekkością ( czasem pozorną), szybkością rozgrywki i wielkim replayability. Tak naprawdę odkąd interesuję się nowoczesnymi planszówkami czekałem na tytuł który będzie miał te wszystkie cechy na raz. Wygląda na to że się doczekałem. I zgadzam się z przedmówcami że gra ma drugie dno (ja po 10 rozgrywce dopiero zaskoczyłem z pewnymi elementami, ale cóż, choroba i gorączka robią swoje, a tłukłem w dominiona na BSW;)))

    Comuni grałem raz i była to bardzo miła rozgrywka, gra daje fun, ma nowatorskie rozwiązanie z tymi najazdami, choć jak dla mnie mechanizm zajmowania kart budynków nie ma z licytacja nic wspólnego;). Zagram na pewno chętnie jeszcze raz u kolegi.

    Space alert natomiast niewatpliwie jest rewolucyjny, natomiast (pomijając moją ogólną niechęć do coopów) imho niezwykle niszowy. To jest gra szkoleniowa dla studentów szkół wojskowych. Jeśli ktoś ma ekpię kilku osób, które grają ze sobą często i dużo, uwielbiają kooperację i wspólne rozwiązywanie zadań w czasie to może im się spodobać. Do takiegoi normalnego grania z nieplanszówkowiczami dla mnie całkowicie się nie nadaje.

    Z reszty essenowości dziś mam nadzieję spróbuję Giants na które liczę, chętnie też sprawdzę Snow Tails, nie wspomniałeś też Ja_nie w tej wyliczance o Chicago Express – też ci nie podszedł?

    A bardziej ogólnie: może się za bardzo hypujemy samym essen? Wszak to machina marketingowa tylko że niby właśnie na essen pojawia się wszystko co dobre i sama planszowa manna leci z nieba.

  18. Don Simon

    Ghost Stories jest bardzo typowa gra kooperacyjna. Moim zdaniem lepsza niz Pandemic, ale w odczuciu, stylu grania itp. jest bardzo, bardzo podobna…
    Ja nie jestem rozczarowany poziomem gier. Oczywiście są lepsze i gorsze, ale nie ma właściwie żadnej spektakularnej klapy. Mi się Le Havre też nie podoba (nudne), Comuni rzeczywiscie mogloby byc troszke dluzsze, a Dominion moze sie wydawac(!) prosty, ale ogolnie jestem zadowolony. A im wiecej gram w pozostale tytuly z Essen, tym bardziej Dominion mi sie podoba :-).

  19. Ja_n

    @melee: masz rację, może za którymś razem Le Havre mi się spodoba. Przekonaliście mnie do próbowania dalej, dzięki. Jedno tylko sprostowanie – Puerto Rico zachwyciło mnie od samego startu, podczas lektury instrukcji. Może gdyby Le Havre trafił wówczas w moje ręce, sytuacja byłaby odwrotna, kto wie?

    @Filippos: Chicago Express był dostępny przed Essen, tak mi się wydaje przynajmniej. No i pisałem o nim osobny artykuł więc tam odsyłam. W każdym razie nie zasługuje na miano hitu Essen jakim w zeszłym roku była dla mnie Cuba.

  20. Avatar

    Hmm…. tasować i dociągać kart nie chcesz, klaskać przy stole ze znajomymi na imprezie też nie bardzo, Diamonds Club też nie przecież masz już GOA, Comuni za krótkie, Le Havre za długie….. no nie wiem o co chodzi może chciałeś cos przekazać ale nie bardzo wiadomo co. Można by powiedzieć że o gustach się nie rozmawia więc po prostu gry nie trafiły w twój gust jedno jest pewne przynajmniej kilka z tych które wymieniłeś zachwyciły wielu wytrawnych graczy co oznacza że są naprawdę dobre, przydałoby się więcej obiektywnych opinii.

  21. Ja_n

    Hehe, a co to jest obiektywna opinia? Kto taką reprezentuje? Skoro jest obiektywna, to jest jednocześnie jedyna słuszna, tak? Czyli w jaki sposób może być ich więcej?

  22. Avatar

    Chicago Express był dostępny przed Essen tylko jako Wabash Cannonball

  23. Ja_n

    Hehe, z perspektywy czasu tamte targi okazały się całkiem niezłe. Z powyższej listy dzisiaj mam już Comuni, Le Havre, The Name of the Rose, Palce w Pralce, Hab & Gut, Ghost Stories i Snow Tails. A pewnie z czasem wejdę też w posiadanie Diamonds Club i Tulipmanii…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings