The Possession – gra schizofreniczna [Współpraca reklamowa z Gen X-Games] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 5 minut

PossessionNie ma to, jak hiszpańskie filmy grozy. Celowo nie używam słowa „horror”, bo ten termin zmasakrowany został piłą ręczną i mechaniczną przez Amerykanów. Hiszpańscy producenci potrafią wytworzyć prawdziwą grozę, taką w starym, dobrym, dziewiętnastowiecznym stylu. Znakomity REC, inne, lecz też świetne: Labirynt Fauna, potem Sierociniec i wreszcie Mama. Z ciekawością podchodziłem zatem do „The Possession” – planszowego survival horroru wydanego przez hiszpańskie wydawnictwo Gen X Games (znane m.in. z udanego 2 de Mayo). No, bo skoro filmowcy hiszpańscy tworzą doskonałe filmy grozy, to może i hiszpańscy autorzy planszówek osiągnęli podobny poziom w przypadku Possession, co nie?

Ano nie.

Czyli już wiecie, o czym przeczytacie w tej recenzji – ano będę krytykował.

Na początku jest nieźle. Z okładki uśmiecha się do nas uroczo okrwawiona dziewoja z rzeźnickim nożem w dłoni, w tle ukryta w głębokim lesie drewniana chata. Oj będzie się działo! W pudełku też całkiem bogato. Są nieźle ilustrowane karty, są grube kafle pomieszczeń, są wreszcie puzzlopodobne postacie, przygotowane do rozczłonkowywania. Nasi bohaterowie mogą bowiem w trakcie rozgrywki stracić kończyny, które to amputanty będą potem swobodnie biegać/pełzać/skakać (?!!!) po domu i samodzielnie gryźć, drapać i kopać pozostałych.

Elementy gry

Potem, niestety, zaczyna się schizofreniczne rozdwojenie jaźni. Mechanika gry rozrywana jest bowiem między elementami eurowymi (zarządzanie akcjami) i ameritrashowymi (walka, przeszukiwanie, rzuty kośćmi).

Zacznijmy jednak od samego początku. Jak się słusznie domyślacie, grupa nastolatków postanowiła urządzić sobie party w starym domu w lesie. Jeden z nich znalazł w piwnicznych szpargałach THE BOOK OF DEAD (uhuhu!), no i zaczęły się problemy. Pradawne zło co chwila wnika w duszę to jednego, to drugiego bohatera, by ich rekami ukatrupić pozostałych. Wyjścia z domu pilnują okoliczne drzewa. Zresztą interesuje je nie tylko wyjście, ale i wejście, bo coraz śmielej podchodzą pod dom i bohater, który zbliży się do okna, zostanie od czasu do czasu chlaśnięty gałęzią. Rozwiązanie tej sytuacji jest tylko jedno: trzeba odszukać rozrzucone karty książki (wtasowujemy je do talii przedmiotów, więc odnalezienie kartek wymaga ciągłego przeszukiwania pomieszczeń), a następnie spalić je na ołtarzu w piwnicy (rzut kostką, sukces prawdopodobny tym bardziej, im więcej stron odnaleźliśmy).

Poruszanie się po domu uskuteczniamy za pomocą akcji, których liczba co turę zmienia się. Każdy z graczy wybiera w tajemnicy żetonik z liczbą od 2 do 6 (liczba akcji do wykonania), najaktywniejszy w danej turze gracz przyciąga do siebie dodatkowe ZŁO (uhuhu!) w postaci negatywnego wydarzenia. Ponadto każdy z graczy dysponuje pulą kosteczek do oznaczania pomieszczeń, z których już skorzystał (możliwe jest to tylko jednokrotnie, do momentu odpoczynku, kiedy cała pula wraca do właściciela). To elementy eurowe, rzecz jasna. Ameritraszowy z ducha jest natomiast sposób rozwiązania walki między graczami (rzuty kośćmi na atak i obronę, wspomagane kartami mniej lub bardziej śmiercionośnych gadżetów), a także cały szereg rzutów kośćmi w innych sytuacjach, np. rzut na wspomniane chlaśnięcie gałęzią, rzuty na opętanie czy test skutecznego wyważenia drzwi (pomiędzy pomieszczeniami znajdują się drzwi, które można blokować/wyważać).

Spalenie książki, to cel postaci zdrowych na umyśle, natomiast te opętane wygrywają grę zabijając swoich zdrowych przyjaciół własnoręcznie, lub z wykorzystaniem wspomnianych odciętych kończyn. O popadnięciu w obłęd decydują – jak już pisałem – rzuty kostką, przy czym im mniej zdrowia pozostało danej postaci, tym większa szansa, że zostanie ona opętana, i tym mniejsza, że z tego opętania się później wykaraska. Rzuty takie powtarzane są w każdej turze. Jak sami widzicie, z jednego do drugiego obozu przechodzimy względnie łatwo z tury na turę, przez co – schizofrenicznie – zmuszeni jesteśmy co chwila do realizacji zupełnie odmiennego celu.

Bardzo lubię gry, które osadzają graczy w konkretnej psychologicznej sytuacji i potrafią stworzyć realistyczne odczucie tej sytuacji. Jeśli mam uciekać, chcę czuć na plecach oddech pogoni i chcę, żeby z nerwów pociły mi się dłonie. Jeśli mamy w drużynie zdrajcę, chcę móc kroić powietrze gęste od podejrzeń. Są gry, które osiągają podobny klimat poprzez ułatwienie graczom wczuwania się w fabułę gry (charakterystyczne w ameritrash’ach), są takie – cenione przeze mnie najwyżej – które osiągają to poprzez doskonałą mechanikę (vide A Study in Emerald Wallace’a czy Letters from Whitechapel). Possession stara się połączyć oba te sposoby w jednym małym pudełku, staje okrakiem na rozdrożu i… po prostu rozrywa się na pół.

IMG_2125

Possession nie jest ani grą opartą na mechanice optymalizacji wykonania dostępnych akcji, bo znaczenie tego – dość ciekawego elementu – zostaje zmarginalizowane wszechobecną turlanką, ani nie jest też radosną turlanką, bo jednak trzeba mocno zastanawiać się nad doborem akcji i wykorzystaniem pomieszczeń. Kolejny interesujący element, czyli rozczłonkowywanie postaci, również ginie we wszechobecnym chaosie. To potencjalnie naprawdę zabawne, takie bieganie po domu pełnym odciętych kończyn, które mogą nas gryźć/kopać/szczypać. Problem w tym, że owe żetony kończyn są zbyt drobne, wtapiają się w drewniane tło kafli pomieszczeń (podobnie jak drzwi – te są zupełnie niewidoczne), a ponadto w trakcie gry leży ich po prostu zbyt wiele i za często musimy rozpatrywać ich poruszanie się czy ataki. W efekcie irytujemy się, zamiast bawić.
Kolejnym potencjalnie ciekawym pomysłem jest zmiana naszej osobowości, bo co turę grać można teoretycznie do innej bramki. Mogłoby to dać interesujące rozdwojenie jaźni u graczy, pole do nieufności i wzajemnych intryg. Nie daje. Raz, że mechanika nie pozwala nam skupić się na planowaniu rozgrywki i przeżywaniu zmian naszej postaci, bo ciągle musimy rzucać kostką i omijać leżące kończyny! Ponadto w praniu okazuje się, że takie zmiany obozów wnoszą sporo chaosu i trudno utożsamiać się z konkretnym zadaniem do wykonania (nie mówiąc o planowaniu). Gdyby postacie pozostawały opętane już do końca gry (vide Betrayal at House on the Hill), byłoby to znacznie bardziej czytelne, a być może kreowałoby także większą dramaturgię. Twórca Possesion (Oscar Arevallo, znany np. z gry Stalag 17) postanowił jednak ulepszyć ten model i … nie udało się. Zupełnie się nie udało.

Hm. Chyba coś pomieszałem

Nie przekonuje mnie również konstrukcja warunków zwycięstwa. Raz, że bohaterowie (ci zdrowi) nie współpracują, lecz rywalizują. Nie stanowią drużyny, nie jest to gra semi-kooperacyjna, tylko wyścig w „Kto pierwszy spali przeklętą księgę”. Dwa: w tym kontekście zwyczajne, losowe szukanie kart książki w talii przedmiotów oraz wprowadzenie bonusu do testu spalenia, zależnego od posiadania pewnej liczby kartek w kolejności, jest już zupełnie chybionym pomysłem, albowiem na to, co dobieramy z talii nie mamy żadnego wpływu. Aha – trzeba wspomnieć, że próbę spalenia można podjąć już posiadając jedną stronę. Czyli przy fartownym rzucie, gra może skończyć się, zanim na dobre do niej zasiedliśmy (hm, to akurat byłby w sumie plus….). Rozgrywka wygląda więc w ten sposób, że postacie biegają sobie indywidualnie po domu, klucząc między kończynami, a w każdej kolejnej turze zdrowy może zostać opętany i na odwrót. Trochę jak gra w berka: w poprzedniej turze goniłem ciebie, to teraz ty gonisz mnie! Szczerze? Każdorazowe podejście do gry (wykonałem trzy próby, w różnych odstępach czasu i z różnymi grupami) wywoływało frustrację tak u mnie, jak i u współtowarzyszy tej… niedoli.

Reasumując: gdyby The Possession było tylko wesołą turlanką, w której biegamy po domu pełnym odciętych kończyn, byłoby przynajmniej śmiesznie. Gdyby było bezkostkową, optymalizacyjną grą, w której kierowane przez nas postaci zmieniają swoją osobowość, a my zastanawiamy się, jak najlepiej wykorzystać posiadane punkty akcji i wykiwać innych graczy, byłoby nawet ciekawie.

Niestety, stara się połączyć oba te pomysły. Jakieś szczątki interesującej idei utopiły się jednak dokumentnie w wykonaniu.

PLUSY:

+ okładka

+ jakość wykonania jest w sumie zadowalająca

MINUSY:

– niestrawny miks mechaniczny

– upierdliwe mikrozarządzanie żetonikami kończyn i drzwi

– „Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje„.



Dziękujemy firmie Gen X-Games za przekazanie gry do recenzji.


 

Złożoność gry (6/10):

Oprawa wizualna (7/10):

Ogólna ocena (3/10):

Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Da sie grać, ale nie bardzo jest powód, żeby to robić. Nie polecilibyśmy jej nikomu, bo potężne wady przesłaniają kompletnie nieliczne, drobne plusiki, które gdzieś tam próbują się nieśmiało wyłonić. Raczej dla desperatów.

Przydatne linki:

3 komentarze

  1. Andy

    …No i aż mi się chce wyjść, proszę pana… I wychodzę… ;)

  2. Avatar

    „Żetoniki kończyn i drzwi” – brzmi to świetnie :D

  3. Odi

    Ale za to tworzenie frankensteinów z tych żetoników kończyn jest naprawdę przyjemne. Szkoda tylko, że mechanika nie wykorzystuje tego elementu w żaden sposób :)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings