Plażing w pewnym momencie był wszędzie – na konwentach, wszelakich eventach, spotkaniach planszówkowych… Udało mu się nawet zagościć w telewizji. Jeżeli odbywały się dni Wąchocka, to z pewnością również jego zacni i słynni mieszkańcy mogli zmierzyć się w parawanowej wojnie. W końcu Plażing zagościł na wspieram.to i wy również możecie spróbować, dokonać najlepszej, taktycznej aneksji swojego kawałka plaży! Od razu przejdę do konkretów – naprawdę warto wysupłać te kilkadziesiąt złociszy i zaopatrzyć się we własną, pudełkową wersję. Dlaczego? Czytajcie dalej, niech napięcie rośnie.
Na samym początku należy wyjaśnić jedną kwestię. Plażing jest śmieszny. Kojarzy się od razu z nosaczami, Januszami i Grażynkami, wesołym piwkiem nad swojskim Bałtykiem. Reasumując – to musi być prosta i łatwiutka gra, tylko fillerek na poprawę humoru… A guzik z pętelką. Nie jest to tytuł zrobiony dla zgrywu, który chciałby załatwić wszystko na dobrze wybranym temacie. Powiedzmy sobie w prost – jest to pełnoprawna gra planszowa, którą możemy zaliczyć do gatunku easy to learn, hard to master. Zasady owszem są bardzo łatwe, każdy powinien chwycić, ale już wygrana z dobrym przeciwnikiem, to już nie lada sztuka.
Szukacie przyjemnego tytułu, gdzie każdy będzie spokojnie rozkładał swój parawan? To szukajcie dalej. Niby można tak grać, lecz… po co? Plażing stoi negatywną interakcją. Soczystą i krwistą. Olejek do opalania leje się strumieniami, dmuchane piłki miażdżą wrogów, a znerwicowani turyści padają jak muchy. Nie ma czasu na sentymenty – trzeba walczyć o swój kawałek plaży. A wracając do kwestii mechaniki….
Jednak, o co tutaj właściwie chodzi? Gdzie jest pogrzebany pies? (lub gdzie zmierza dzik?). Mechanika opiera się na zbieraniu setów oraz odmianie area control, w której dokładacie kolejne elementy w różnorodnych kształtach (i funkcjach), aby przejąć kontrolę nad fragmentem planszy. Jest tutaj obecny bardzo przyjemny element tetrisa, czyli wydzierania obszaru dla siebie, gdzie nasze parawany, graty i leżaki będą tworzyć fikuśne „zagrody” na piasku. A od wielkości kafeli zależy, ile z nich położymy do tworzonych przez nas zasieków np. położymy tylko jeden duży parawan, ale już dwa małe graty. Nie tylko umożliwia nam to zbudowanie ciekawej strategii na grę, lecz także pomaga podczas przewidywania ruchów przeciwników, gdyż bardzo dobrze wiemy, co mają oraz z czego mogą jeszcze skorzystać.
A jak tam z tym set collection? Wkładamy do plecaka niezwykle interesujące znaleziska – bursztyny, muszelki i kamyczki. Naturalnie im więcej nazbieramy, tym więcej punktów zgarniemy na koniec. Aczkolwiek nie może być za łatwo – Plażing w fenomenalny sposób igra z naszymi przyzwyczajeniami dotyczącymi zbierania setów. Muszelki i kamyczki zgarniamy w trakcie zamykania obszaru – już wtedy zaczynamy mierzyć się z trudnymi decyzjami do podjęcia, ponieważ zawsze zabieramy tylko jeden rodzaj znalezisk. Czy wziąć jedną muszelkę, która zamknie mi różnorodny set czy też zdecydować się na dwa pewne bursztyny? Później na takie dylematy musimy poświęcić akcje, czyli… nie dołożymy żadnego nowego parawanu lub grata! Za największą liczbę zamkniętych obszarów także są punkty na koniec gry… Naprawdę nasze zwoje mogą się w czasie Plażingowania nieźle spocić!
Myślicie, że to już koniec i wszystko zostało wyjaśnione? No to słuchajcie tego. W grze występują jeszcze kafle specjalne, znacząco wzbogacające rozgrywkę. I modyfikujące podstawowe zasady. Możecie zdecydować, czy rozgrywka będzie łatwa lub trudna, czy stawiacie na negatywną interakcje, czy gracie bardziej po przyjacielsku… Uff, koniec… Nie no żartowałam. Lubicie losowość? Nieoczekiwane wypadki, po których wszyscy gracze muszą zrewidować swe dalekosiężne plany? Gdy wiatr zrywa wszystkie parawany? I wy znajdziecie tutaj coś dla siebie. Niech partią przewodzą karty wydarzeń, wprowadzającej do Plażingu uroki złego losu (albo niespodziewane dodatkowe punkty), aż piasek będzie wam zgrzytał między zębami. Przy okazję zwracajcie baczną uwagę na kostkę pogody bowiem ona wciąż jest najważniejsza nad Bałtykiem. Nie tylko zmienia początkowe warunki rozgrywki (i końcowego punktowania), lecz także nieźle dopiecze przy dociąganiu kolejnej karty wydarzenia.
W sumie nie opisałam jeszcze wszystkiego, ale nie mogę już po prostu więcej spojlerować rozgrywki – a jest w niej jeszcze kilka smaczków (czas na klasyczny tekst – ale o tym to już powinniście przekonać się sami!). Odłóżmy jednak żarty na bok i zagrajmy konkretami. Plażing to świetna gra. Z jednej strony pozwala nam na podejmowanie strategiczno-taktycznych decyzji, podczas gdy z drugiej strony ta wyśmienicie skrojona negatywna interakcja sprawia, że ciężko choć na moment oderwać oczy od stołu. Za dużo się dzieje, a nad całością trzeba nieustannie trzymać pieczę. Jeden nieuważny ruch i nasz towarzysz stołu zagarnia 1/4 plaży. Tudzież ukochany bursztyn. Ostrzegam, emocji jest mnóstwo i niektórym (np. mmnie) zdarzy się kłótnia przy stole. Ze względu na wiele trybów rozgrywki, opcji dostosowania partii pod nasze gusta (mniej lub bardziej losowo, więcej negatywnej interakcji, prostsze albo bardziej skomplikowane reguły… a i jeszcze kafle specjalne – do wyboru, do koloru), odkrywanie coraz to nowych dróg do zwycięstwa oraz stopniowe masterowanie Plażing jest niesamowicie regrywalny. Nie ma nawet takiej szansy, że będzie się kurzyć na półce.
Nie zwracajcie uwagi na świetną kampanię marketingową, fajne add ony lub fakt, że gra pochodzi od niezależnego twórcy (a przecież zawsze warto wspierać rodzimych twórców) oraz niebagatelny fakt, że patronem honorowym Plażingu zostało moje (najlepsze) rodzinne miasto – Ustka (polska stolica parawanów i rybki z rusztu!). To wszystko zniknie, gdy przekonacie się jaka to jest fantastyczna pozycja, gdzie móżdżenie połączono z epickim tematem (to widać, słychać i czuć w trakcie partii). Co jak co, ale w tym morskim tytule nie jest nawet odrobinę sucho. W rozstawianie parawanów zagracie zarówno z początkującymi planszówkowiczami, którzy dopiero co raczkują w temacie, jak i z wytrawnymi graczami, mielącymi owce z Agricoli na śniadanie. Wytłumaczycie w pięć minut, a potem rozpocznie się walka. Mam stanowczo za dużo tytułów w swojej kolekcji, ale wiem, że Plażing po prostu musi do nich dołączyć. Te kilkanaście partii, które udało mi się rozegrać sprawiło, że mam ochotę na więcej i więcej. Wyborna negatywna interakcja w klimatycznej oprawie? Zostałam kupiona.
Plażing to genialny tytuł, który łączy ze sobą przyjemność ze strategiczno-taktycznego planowania ruchów z obfitością fenomenalnie skrojonej negatywnej interakcji, gdzie wbijania noża w plecy jest nie tyle miłym dodatkiem, o ile kwintesencją rozgrywki. Wiele trybów gry, sposobność przygotowania partii pod swoje preferencje, łatwość w tłumaczeniu zasad oraz odkrywanie coraz to nowych dróg prowadzących do zwycięstwa z partii na partię… o zaletach można by mówić jeszcze wiele, szczególnie że wszystko idealnie spaja się tutaj z tematem. Jednakże tak naprawdę warto podkreślić tylko jedno – frajda płynąca z grania w Plażing jest wprost nie do zmierzenia. Człowiek chce tylko jeszcze i więcej. Jeżeli jeszcze zastanawiacie się nad wsparciem, to nie trzeba już za dużo myśleć. Lepiej wesprzeć – kto wie czy zdarzy się podobna okazja ;)