Niespełna rok temu, przy okazji 25 rocznicy Superfarmera, pisałem o jego pierwowzorze, czyli powstałej w czasie niemieckiej okupacji grze Hodowla Zwierzątek. I o tym, że po latach odnalazł się oryginalny egzemplarz tej gry. Nie przypuszczałem wtedy, że będę miał okazję opisać inny zabytek z tego samego okresu.
Kilka tygodni temu zadzwonił do mnie miłośnik gier Adam Josifow (którego być może niektórzy czytelnicy kojarzą ze sklepem Replikator) z informacją o niezwykłym znalezisku. Okazało się, że jego sąsiadka przechowuje fragmenty gry, w którą grała jako dziecko, być może w trakcie Powstania Warszawskiego albo krótko po nim.
Niestety ocalała tylko plansza. Nie zachowało się więc ani pudełko, ani pionki, ani instrukcja. Co na podstawie samej planszy można wywnioskować: była to zapewne gra „wyścigowa”, w której gracze ścigali się, kto pierwszy dotrze do mety. O przesunięciu pionków decydował najprawdopodobniej rzut kostką. Na trasie wyścigu, oprócz neutralnych pól niebieskich, były także zielone, czerwone i żółte. Jak można przypuszczać na podstawie umieszczonych w sąsiedztwie kolorowych pól obrazków, wejście pionka na zielone pole dawało jakąś korzyść, np. przesunięcie do przodu lub dodatkowy rzut kostką. Czerwone pole wiązało się z nieprzyjemnym zdarzeniem, np. awarią pojazdu albo oblaniem wodą przez dozorcę i zapewne za wejście na takie pole gracz był jakoś karany. Właścicielka gry kojarzyła zielony kolor z ruchem do przodu, czerwony z przesunięciem do tyłu, a żółty z zatrzymaniem ale szczegółów nie była w stanie odtworzyć.
Mechanika gry nie była więc specjalnie wyszukana, ważniejsza jest chyba warstwa fabularna. Słowo „warstwa” jest tu jak najbardziej adekwatne, bo pod właściwą planszą, którą stanowi linia łamana, zawierająca ponumerowane pola w różnych kolorach, jest widoczne czarno-białe tło, przedstawiające widok fragmentu Warszawy, konkretnie północnej części Śródmieścia. W lewym dolnym rogu znajduje się Pałac Saski, wysadzony przez Niemców w ostatnich dniach grudnia 1944, którego jedyną pozostałością jest Grób Nieznanego Żołnierza, natomiast w lewym górnym rogu widać fragment Mostu Kierbedzia.
Ciekawostką jest również to, co pokazane jest na obrazkach i co symbolizują pionki graczy. Otóż są to riksze rowerowe, które pojawiły się na ulicach Warszawy w roku 1940 i były chyba dla wtedy żyjących dzieci podobną sensacją, jak kilka lat temu hulajnogi elektryczne na ulicach polskich miast. Jak widać na obrazkach, riksza miała szeroką ławeczkę, na której mieściły się dwie osoby. Przewożenie pasażerów takim pojazdem wymagało sporej siły fizycznej, mogli więc to robić jedynie młodzi, silni mężczyźni, imponujący dzieciom swoimi umiejętnościami. Skoro tematem gry są riksze, to gra musiała trafić na rynek w czasach okupacji, zapewne w roku 1940 albo 1941. Nie wiem, jaki w rzeczywistości tytuł miała gra – nazwa „Riksza” to mój koncept, wykorzystujący najbardziej charakterystyczny motyw gry.
Nie dysponując pudełkiem ani instrukcją nie sposób ustalić, kto był wydawcą gry. Jedyny ślad, to umieszczone na marginesie nazwisko grafika: W. Perkowski.
Pan Perkowski nie był chyba wybitnym artystą, bo trudno znaleźć inne jego prace. Zapewne był „grafikiem użytkowym”, świadczącym takie usługi, jak np. projektowanie pudełek czy plansz do gier. W jednym z muzeów znajduje się gra w chińczyka, podpisana przez tego samego artystę, a wydana przez Fabrykę Zabawek Blaszanych i Gier Towarzyskich Zygmunta Tietza. Jest więc bardzo prawdopodobne, że wydawcą gry na temat rikszy był również Zygmunt Tietz.
Oto jego biogram, zamieszczony w „Encyklopedii Rozrywek Umysłowych” [1]:
TIETZ ZYGMUNT, fabrykant, szaradzista. W roku 1908 introligator. Właściciel wytwórni zabawek blaszanych i gier towarzyskich (Warszawa, Kopernika 42-44, później Dobra 27). Autor różnorodnych zadań szaradziarskich, drukowanych m. in. w „Księdze Uciechy i Pożytku” (już w 1903), „Białym Kruku”, „Kurierze Wileńskim”, Szaradziście Polskim”, „Świecie”, „Światowidzie”, „Naokoło świata”, „Tęczy”, „Kronice Polski i Świata”, Kierownik działu w „Świecie”. Działacz i sponsor klubu szaradzistów, od 1929 jego prezes. Wydawca oraz sponsor jednodniówki „Rozrywka” (1930).
Firma Zygmunta Tietza jest też wymieniona na pierwszym miejscu wśród polskich producentów gier w okresie międzywojennym w opracowaniu na temat zabawek [2]:
„Bardzo popularne w dwudziestoleciu międzywojennym były gry planszowe.
Najczęściej grano w gry wyprodukowane przez wytwórnie warszawskie:
Wytwórnię Zabawek Blaszanych i Gier Towarzyskich Zygmunta Tietza,
utworzoną w 1901 roku (…).”
W Encyklopedii Rozrywek Umysłowych nie ma podanych dat urodzin i śmierci Zygmunta Tietza, przeszukałem więc kilka internetowych baz. Na Cmentarzu Powązkowskim pochowany jest jeden Zygmunt Tietz, żyjący w latach 1878-1944. W bazie genealogicznej Geneteka jest też tylko jeden mieszkaniec Warszawy o tym imieniu i nazwisku, a dane są z grubsza zgodne z inskrypcją z nagrobka. Wprawdzie rok urodzenia nieznacznie się różni ale biorąc pod uwagę, że pogrzeb odbył się w czasie wojny, a Zygmunt Tietz prawdopodobnie nie miał dzieci (nie znalazłem żadnych zapisów na ten temat), taki błąd mógł się zdarzyć. Z bazy Geneteka wynika również, że Zygmunt Tietz brał ślub w kościele Świętego Krzyża czyli kilkaset metrów od ulicy Kopernika, na której mieściła się Fabryka Zabawek Blaszanych i Gier Towarzyskich. W bazie Geneteka nie ma skanu aktu zgonu Zymunta Tietza (jest tylko informacja, że ten dokument może znajdować się Archiwum Archidiecezji Warszawskiej) ale datę śmierci (13.04.1944) znalazłem w bazie nekrologów:
Można więc przypuszczać, że firma Zygmunta Tietza działała również w czasie okupacji niemieckiej i to ona była wydawcą gry, którą tu przedstawiłem.
W Wikipedii, w haśle dotyczącym 360 pułku piechoty, wymieniony jest podporucznik Zygmunt Tietz jako dowódca jednej z kompanii tego pułku. Czy to ten sam? Niewykluczone. 360 pułk piechoty powstał już w trakcie wojny z ochotników i nawet 61-letni ale fizycznie sprawny oficer rezerwy mógł się w nim znaleźć.
Jak widać, więcej tu niewiadomych niż sprawdzonych informacji. I stąd apel do czytelników: może ktoś się z taką grą zetknął i pomoże uzupełnić powyższy tekst o konkrety, takie jak tytuł gry, jej zasady oraz zweryfikować hipotezę o jej wydawcy.
Bibliografia:
1. Krzysztof Oleszczyk: Encyklopedia Rozrywek Umysłowych, Warszawa 2009.
2. Maria Wieczorek: O greckich świątyniach z klocków, lalkach-Murzynkach i kaliskich „szrajerkach”, czyli polskie wytwórstwo zabawek w dwudziestoleciu międzywojennym, w: Zabawka – przedmiot ludyczny i obiekt kolekcjonerski, Redakcja naukowa: Katarzyna Kabacińska-Łuczak, Dorota Żołądź-Strzelczyk, Wydawnictwo UAM, Poznań 2016.
W artykule „Zabawki ze strychów” (Świat Młodych, Nr 90 z 30 lipca 1985, s. 4) jest wzmianka o grze „Rikszą po Warszawie”. Artykuł dotyczył kolekcji, której właścicielem był Marek Sosenko. To jest ta sama gra?
Bardzo możliwe, że to ta sama gra. Niestety w Świecie Młodych jest tylko podany tytuł ale nie przypuszczam, żeby gier o tak specyficznej tematyce było więcej.
Fajna ciekawostka.
I, jak rozumiem, data jej publikacji nieprzypadkowa? ;-)
Życzę powodzenia w odkrywaniu śladów tej zapomnianej gry!
Jakby ktoś chciał sobie przeczytać ten numer ŚM, to to tutaj jest dostępny:
https://archive.org/details/swiat-mlodych-1985-07-30-nr-091/page/n3/mode/1up