Home | Katalog gier - recenzje, rzuty oka i relacje z rozgrywek | Gry dla graczy | Brass: Birmingham – uczeń przerósł mistrza?

Brass: Birmingham – uczeń przerósł mistrza? [Współpraca reklamowa z phalanx] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 7 minut

W życiu każdego dorosłego człowieka przychodzi czasem taki moment, w którym trzeba stanąć w prawdzie przed sobą, odrzucić maskę zrzędliwości, schować do szuflady oklepany frazes “kiedyś to wszystko było lepsze” i przyznać: ten nowy Brass całkiem im się udał. Nie będę więc ani przez chwilę udawał trzymania w niepewności co do oceny końcowej i z miejsca ostrzegam: będę chwalił i słodził. Jak bardzo? Niech chociaż to pozostanie na tę chwilę niedopowiedzeniem. 

Stary Brass Martina Wallace’a AKA Brass: Lancashire miał sporo czasu aby wpisać się na stałe w DNA nurtu ciężkich gier ekonomicznych i wyszło trochę nietypowo, bo z jednej strony mu się to udało, a z drugiej… tak jakby nie? Już tłumaczę o co mi chodzi. Jeśli ktoś poprosi mnie o polecenie gry o liczeniu pieniędzy, budowaniu przemysłu i na dokładkę o sporej interakcji pomiędzy graczami, to gra Wallace’a jest absolutnie pierwszym co przychodzi mi do głowy słysząc te specyfikacje. Jednak z drugiej strony doświadczenie pokazuje, że sukces rodzi naśladowców, a w tym konkretnym przypadku w zasadzie można ich ze świecą szukać. Nie sprawdzając daty w kalendarzu pewnie wskazałbym Wysokie napięcie i wyszedłby mi z tego anachronizm, bo ta gra powstała parę lat wcześniej. Został więc Brass wisienką na torcie geekowskich planszówek, którym patrzy się w serduszko a nie w brzydką okładkę. I tak by pewnie pozostało. Aż nadszedł rok 2017. 

Wtedy właśnie z inicjatywa reedycji klasyka ruszył Gavan Brown z wydawnictwa Roxley Games. Wszystko wskazywało na to, że król ekonomii zyska w końcu godne szaty, na które od początku zasługiwał. I wszyscy byliby szczęśliwi. Ale co tam jeszcze? Nowa gra? Lifting zasad? Fanowska wariacja zasad wydana jako pełnoprawny produkt? Nie ma zgody na takie kalanie imienia! Na koń panowie! Jednak kiedy w biegu przypinałem szable do pasa przy kontuszu klnąc jak szewc na wspomnienie zawieruszonych gdzieś na strychu skrzydeł husarskich, których nie ma czasu odszukać, potknąłem się i z nosa spadły mi… 

…RÓŻOWE OKULARY NOSTALGII.

Nie zrozumcie mnie źle. Brass: Lancashire był i nadal jest grą nieprzeciętnie dobrą i wyjątkową. Trudno jednak nie zauważyć, że w pewnych aspektach czuć już tę dekadę na karku, a jedno konkretne rozwiązanie (losowość w dociągu kafli podczas sprzedaży na rynki zewnętrzne) zupełnie mu nie przystoi. Ale w końcu to klasyk, w którego graliśmy od dawna. Przyzwyczailiśmy się i doceniamy zalety tak bardzo, że przysłaniają nam te drobne wady. W tym miejscu zaplanowałem sobie jakąś analogię do lubianego członka rodziny, który od czasu do czasu robi w towarzystwie coś niestosownego i trochę wstyd przedstawiać mu nową dziewczynę. Przytłoczył mnie jednak rozwijający się w mojej głowie wachlarz analogii wahających się od sucharów do obraźliwości, więc jedynym sposobem na wyjście z tej sytuacji z twarzą było zamknięcie tych drzwi zanim zdążą się otworzyć. Cała przyjemność po mojej stronie. 

No dobrze. Mój edytor tekstu pokazuje właśnie początek drugiej strony A4, a tak naprawdę nie zacząłem jeszcze pisać o grze, której tytuł znajduje się w tytule dokumentu. Trzeba poprawić ten stan rzeczy. Brass: Birmingham opiera się na tym samym rusztowaniu podstawowych zasad co pierwowzór. Gracze rozwijają na wspólnej planszy kilka gałęzi przemysłu korzystając ze wspólnego rynku węgla i stali, łączą ze sobą miasta za pomocą przekopywania kanałów do spławiania towarów, a w drugiej połowie rozgrywki za pomocą szybko rozwijającej się sieci torów kolejowych. Wszystko to dzieje się przy wykorzystaniu bardzo sprytnego mechanizmu karcianego ograniczającego nasze możliwości. Każda karta dociągnięta ze wspólnej talii przedstawia konkretny przemysł lub konkretne miasto. Jeśli w ramach akcji chcę wybudować jakiś budynek, muszę zagrać kartę przemysłu i wstawić go w pasujące miejsce gdzieś w zasięgu moich wpływów. Alternatywnie, mogę zagrać kartę miasta, która pozwala mi na postawienie w nim dowolnego budynku, na który czeka tam przygotowane miejsce. 

Karty są też swojego rodzaju licznikiem rund, ponieważ każda wykonywana akcja wymaga odrzucenia jednej, ale to co się na niej znajduje ma znaczenie tylko i wyłącznie w tych dwóch opisanych wyżej. Jeśli chcemy wziąć pożyczkę z banku, zbudować połączenie albo sprzedawać towary – karty równie dobrze mogłyby przedstawiać portrety postaci z Ziemi obiecanej. Błyskotliwość tego rozwiązania polega na tym, że jest to mechanizm jednocześnie przytłaczający, jak i pozostawiający bardzo dużo swobody, a dzięki zmienności sytuacji początkowej i niepewności związanej z doborem kolejnych kart ze stosu gra nie zamienia się w festiwal utartych zagrań i powtarzania obiektywnie optymalnych ruchów. 

REWOLUCJA PRZEMYSŁOWA

Oczywiście zawsze jest jeszcze tylna furtka albo inne wyjście awaryjne. W Lancashire można było zużyć całą turę i odrzucić dwie karty aby zbudować cokolwiek, gdziekolwiek. W Birmingham można wykonać akcję, która efektywnie robi praktycznie to samo, ale w bardziej przystępny i bardziej wybaczający sposób. Tak jakby 10 lat doświadczeń i rozwoju rynku planszówkowego pokazały, że wszystko da się doszlifować. Teraz mogę zużyć akcję, aby zdobyć kartę jokera do wykorzystania później. W grze, w której wyczucie czasu i okazji jest wszystkim, takie ułatwienie planowania cieszy szczególnie. Ba! Otwiera nawet nowe możliwości, bo rozłożenie decyzji w czasie pozwala na coś w rodzaju ubezpieczenia swojego planu na losowy dociąg kart. Cudeńko.

Tak samo otwarciem się na nowoczesność i rozwój są zmiany wprowadzone w przygotowaniu do rozgrywki. Plansza nie będzie zawsze wyglądała tak samo, bo umiejscowienie rynków zbytu na różne towary to sprawa przypadku. I tak – jeśli ktoś zbyt dużo grał w pierwowzór, musi na początku przestawić sobie w głowie, że oprócz tkanin będziemy teraz w Anglii produkować również wyroby ceramiczne i tajemnicze drewniane skrzynki z równie tajemniczą zawartością. I może okazać się, że na południu będzie można sprzedać wszystko, a na północy tylko garnki. A w kolejnej partii na odwrót. Och, jakie to jest proste i wpływające na różnorodność. Koniec z graniem na pamięć pierwszych kilku ruchów.

To, co pomiędzy partiami się nie zmienia to plansza gracza, z rozłożonymi na niej żetonami budynków. To jest coś, o czym można napisać elaborat. Idea jest prosta. Są różne rodzaje przemysłów, a można je podzielić na trzy grupy: towarowe, surowcowe i sprzedażowe. Towarowe to wspomniane wcześniej ceramika, skrzynki i tkaniny. To one przynoszą dużą część punktów zwycięstwa, o które niechybnie musimy się starać. Aby móc budować przemysł i połączenia potrzebne nam są surowce: węgiel z kopalni i stal z huty. Aby móc sprzedawać towary potrzebny jest nam uniwersalny zasób zacieśniający wszystkie kontakty handlowe od momentu jego odkrycia: piwo z browaru.

Co do zasady: im więcej budynków danego typu zbudujemy (lub zbadamy jedną z akcji) tym lepsze i droższe budynki wyższych poziomów odblokujemy. Proste i logiczne. Do momentu aż spojrzymy na skrzynki. Jeśli miałbym wskazać jeden element nowego Brassa, co do elegancji którego mam pewną wątpliwość, to byłyby to właśnie skrzynki. Co tam się nie wydarzyło na tym torze. Czasem jest taniej, czasem jest drożej. Czasem potrzeba stali, czasem potrzeba węgla. Czasem sprzedać jest łatwo i bez piwa, a czasem trzeba się napić więcej, żeby dobić targu. Widzę, że dzięki takiemu zaprojektowaniu tej części gry przez całą rozgrywkę możemy elastycznie dostosowywać się do warunków na planszy, ale mój wewnętrzny wskaźnik porządku został zaburzony. 

NOWE IDZIE

W ogólnym rozrachunku Brass: Birmingham jest dla mnie spektakularnym sukcesem i najprawdopodobniej najlepszym liftingiem starszej gry z jakim się spotkałem. Projektanci z Roxley doskonale potrafili zdiagnozować co w oryginale wymagało dopieszczenia, rozwinięcia albo amputacji. 

Najtrudniejsze w tym przedsięwzięciu (i w recenzji w zasadzie też) jest fakt, że trudno mówić tu o jakimś konkretnym elemencie mechaniki w oderwaniu od całej reszty zazębiających się drobiazgów pociągających dalekosiężne konsekwencje. Sercem tej gry jest wspólny rynek węgla i stali ze zmieniającymi się pod wpływem podaży i popytu cenami, połączony z kilkugałęziowym przemysłem produkującym towary na eksport. Nie ma tu elementu, który tak po prostu i bez większej filozofii daje wprost dużo punktów zwycięstwa, żegnajcie drogie i bezużyteczne stocznie.

I to właśnie sprawia, że mamy do czynienia z grą wybitną, w której wielowarstwowość decyzji jest ogromna, ale nie obezwładniająca. Ogół zasad jest względnie prosty, a szczegół można sobie szybko wytłumaczyć. Brass: Birmingham okazał się być dla mnie tytułem, który przeskoczył swój pierwowzór i w tej chwili zajmuje jego miejsce na mojej półce. Jak to dobrze, że Phalanx zatroszczył się o polskie wydanie. Moja ocena tej gry już raczej nie spadnie, a w przyszłości ma nawet szansę na podskoczenie o oczko. 

TELEGRAFICZNE I DODATKOWE UWAGI KOŃCOWE

  • Za mechaniką jokerów wspomnianą w recenzji stoi jeszcze kilka dodatkowych zasad i niuansów, ale to nie czas i miejsce żeby zanudzać czytelnika niepotrzebnie szczegółowym opisem. Od tego jest instrukcja. 
  • Z tego samego powodu ominąłem większość szczegółów dotyczących pieniędzy, dochodu i kolejności w rundzie. Tekst jest i tak wystarczająco długi. 
  • Z kategorii: wycinanie martwych zasad. Akcja pożyczki pozwala na wzięcie dokładnie 30 funtów. W pierwowzorze dało się wziąć mniej, ale nikt tego nie robił. 
  • Z kategorii: wycinanie upierdliwych zasad. Pieniądze nie dają punktów, więc wyleciała zasada dotycząca niemożności brania pożyczek pod koniec gry. 
  • Losowy dociąg kafelka eksportu potrafiący ukarać mocno ostatniego sprzedającego zamieniono na bonus dla gracza, który sprzeda towar jako pierwszy. To się nazywa pozytywne podejście do klienta.
  • Nie ma to jak uprościć większość zasad oryginału, a w ich miejsce dopisać parę innych zabawnych wyjątków. Konia z rzędem temu, kto wytłumaczy fabularnie dlaczego własne piwo teleportuje się po planszy, a cudze trzeba wozić pociągiem. 
  • Ładna jest ta plansza, taka dwustronna. Szkoda tylko, że zdecydowano się na wariant Birmingam nocą / Birmingham w dzień zamiast plansza dla 2 graczy / plansza dla 3-4 graczy. 
  • Kałuża na okładce. Szanuję odwagę.

 



Grę Brass: Birmingham kupisz w sklepie


 

Dziękujemy firmie phalanx za przekazanie gry do recenzji.

Złożoność gry (7/10):

Oprawa wizualna (8/10):

Ogólna ocena (9/10):

Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Gra tak dobra, że chce się ją polecać, zachwycać nią i głosić jej zalety. Jedna z najlepszych w swojej kategorii, której wstyd nie znać. Może mieć niewielkie wady, ale nic, co by realnie wpływało negatywnie na jej odbiór.

Przydatne linki:

6 komentarzy

  1. Avatar

    „Konia z rzędem temu, kto wytłumaczy fabularnie dlaczego własne piwo teleportuje się po planszy, a cudze trzeba wozić pociągiem.”

    Już lecę i pędzę z pomocą:
    1. Nasze piwo: „Józek! Przynieś no mi ino to piwo cośmy naważyli cobyśmy tą umową z kupcem o suchym pysku nie podpisywali, 5 litrów wystarczy”
    -nie ma już piwa?!
    2. „no to jak nie ma to trzeba będzie kupić, a jak kupić od kogoś to już wiecej, a jak więcej to tylko promami i pociągami…piwa nigdy nie za dużo”

  2. Avatar

    Jak można spytać to co spowodowało, że gra nie dostała 10/10 skoro sam Recenzent przyznaje, że jest wybitna? ;) Tym bardziej, że gra bardzo szybko wspięła się na 5. miejsce rankingu BGG i pewnie jest tylko kwestią czasu, kiedy znajdzie się na podium.

  3. Avatar

    A jak w tej kategorii widzisz Automobile tegoż autora?
    Gra lżejsza, ale tam ta ekonomia jest bardziej naturalna.

    • Ciuniek

      Och, jedna z moich bardziej wstydliwych zaległości. W mojej okolicy to nigdy nie był popularny tytuł, a ja nigdy nie szarpnąłem się na zakup. Najbliżej Automobili byłem, kiedy trzymałem w rękach pudełko z Ships, tego samego autora. Ale na trzymaniu się skończyło. ;)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings