Home | Katalog gier - recenzje, rzuty oka i relacje z rozgrywek | Gry dla graczy | Detektyw: Sezon 1 – Dramat w trzech aktach

Detektyw: Sezon 1 – Dramat w trzech aktach [Współpraca reklamowa z Portal] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 8 minut

W preambule do poniższego tekstu muszę nakreślić coś w rodzaju autobiograficznego rysu historycznego. Ilość jęczeń i narzekań jakie zamierzam zawrzeć w kolejnych akapitach wymaga przybliżenia czytelnikowi mojej perspektywy, z której od samiuśkiego początku patrzyłem na projekt nowej części Detektywa z podtytułem: Sezon 1. 

Detektyw: Kryminalna Gra Planszowa to moje najlepsze planszówkowe przeżycie roku 2018. Nie był to tytuł pozbawiony wad, bo obudowany był kilkoma nieprzyjemnymi i uciążliwymi mechanikami, ale możliwość zagłębienia się w wielowątkowa i rozbudowaną sprawę w połączeniu z dostępem do internetowej bazy policyjnych danych było dla mnie doświadczeniem zupełnie nowym i wyjątkowym. Lekką ręką plusy przykryły wszystkie minusy. Z drugiej strony jednak towarzyszące ukończeniu pierwowzoru poczucie kompletności sprawiło, że nigdy nie sięgnąłem po dodatek przenoszący akcję do Los Angeles: problemy systemu już znałem, potencjalne plusy są na tym etapie niewiadomą, doba nie jest z gumy, więc się nie rozciągnie, z czegoś trzeba zrezygnować. 

Sezon 1 według zapowiedzi miał doszlifować mechanikę (czyli innymi słowy: powycinać to, co nie jest potrzebne) zachowując cechy szczególne, ale jednocześnie rezygnując z długiej fabuły na rzecz epizodycznych spraw. Moja ciekawość została rozbudzona. 

PROLOG

W pudełku znajdują się trzy zagadki kryminalne umieszczone w różnych punktach spektrum tego gatunku: dochodzenie na kampusie, klasyczna historia z morderstwem w wyższych sferach i intryga mafijna. Jednak tylko dwie sprawy są nowe: trzecia była przez jakiś czas dostępna jako plik do ściągnięcia i wydrukowania w domu. Jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, w której ktoś może nie być zachwycony takim postawieniem sprawy. Ja tej konkretnej darmowej zagadki wcześniej nie poznałem, ale jeśli ktoś w nią grał, to efektywnie traci jedną trzecią zawartości zakupionego właśnie pudełka. Obstawiam, że fabuła po drodze się nie zmieniła i nie okazało się nagle, że zabił zupełnie kto inny. 

Gdzieś w środku czuję pewien dyskomfort i mam przeczucie podsuwające mi myśl, że coś jest nie tak jak być powinno. Wolałbym żeby Przyczyny naturalne były dostępne do kupienia jako oddzielny produkt, bo koszt zakupu wersji demo od wydawcy mógłby być dla mnie niższy niż koszt czasu i pracy, który miałbym włożyć we własnoręczne drukowanie, wycinanie i segregowanie stosu kart. A takie dopychanie do większego pudełka… nie czuję się z tym dobrze, ale zaraz mi przejdzie. 

DIDASKALIA I

Kręgosłupem każdej zagadki jest talia kart, które w trakcie gry będziemy czytać aby poznawać kolejne wątki historii. Zaczynamy od przeczytania wstępu w instrukcji, o potem poruszamy się po sznureczkach tropów, które są nam przez grę podsuwane. Działa to tak: wstęp -> kilka możliwych opcji do wyboru -> wybór jednej z opcji -> poznanie kolejnej części historii i być może zyskanie kilku nowych opcji do przeczytania. Schemat powtarzamy do momentu, w którym nie skończy się nam czas określony na początku gry. Ten element rozgrywki przeszedł największą zmianę w stosunku do pierwowzoru, ponieważ zrezygnowano z podziału na dni, nadgodzin, stresu i pozostawiono jedynie prosty licznik. Ode mnie oba kciuki w górę, bo to właśnie ten element był dla mnie najbardziej irytującą częścią rozgrywki w starego Detektywa. W założeniu miał budować klimat i zmuszać do podejmowania trudnych decyzji (poruszanie się między lokacjami kosztowało czas i to nie zmieniło się również tutaj) a w rzeczywistości był dybami zakładanymi na graczy, którzy bardziej niż o sprawie myśleli o tym, czy gra nagle się nie skończy, bo za odczytanie kolejnej karty musimy zapłacić godzinę więcej niż się spodziewaliśmy. 

Nadal nie jestem fanem ograniczenia czasowego i zdecydowanie bardziej podoba mi się rozwiązanie zastosowane w grze Sherlock Holmes – Detektyw doradczy. Tam możemy czytać kolejne paragrafy do woli, a dopiero na samym końcu porównać liczbę wykonanych ruchów z tą idealną i technicznie rzecz biorąc najniższą. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby “zapomnieć” o tej zasadzie, co mogło mi się raz zdarzyć. 

AKT 1: KIEDYŚ ZA DARMO

Pierwsza sprawa w całkiem sprawny sposób wprowadza graczy we wszystkie aspekty Detektywa. Czytamy tekst, logujemy się do aplikacji, wklepujemy do niej sygnatury dowodów, zdarzy się nawet, że będziemy oglądać film lub dwa. Medium wykorzystane w pełni. Jeśli coś miałoby mnie zachęcić do grania, to właśnie taka rozgrywka na wejście. Nic dziwnego, że swego czasu pełniła funkcję pierwszej działki na próbę. 

No dobrze, niezupełnie w pełni to medium zostało wykorzystane. Rozbestwiony rozgrywkami w pierwowzór liczyłem na dużo mocniejszą integrację aplikacji z rozgrywką. W sensie: przeglądanie kartotek, baz danych, porównywanie dowodów itd. Tutaj w elektronicznej teczce podejrzanego nie ma nawet jego zdjęcia. A takowe znajdują się w pudełku w formie papierowej. I niejednokrotnie w każdej ze spraw powodowały moją irytację. Czasem otrzymujemy polecenie, żeby odkryć zdjęcie i dołączyć je do obszaru gry. W założeniu po to, aby móc zwizualizować sobie postacie podejrzanych i ofiary i dołączyć fotografię do tablicy korkowej, jeśli z takowej chcemy korzystać. Problem polega na tym, że wielokrotnie musieliśmy zastanawiać się nad tym, kogo to zdjęcie przedstawia. Na karcie wspomniane były trzy osoby, a fotkę dostaliśmy tylko jedną. Czy to osoba, z którą rozmawiamy? Czy to ofiara? A może to jeszcze kto inny? Nie zagrało to jak trzeba.  

DIDASKALIA II

Na końcu każdej sprawy otrzymujemy do rozwiązania test. W tym aspekcie również liczyłem na pewne zmiany, ale rozwiązania z pierwowzoru przeniesiono jeden do jednego. Na komputerze klikamy w odpowiednim miejscu i wyświetla się nam pytanie: kto zabił? A poniżej kilka opcji do wyboru. Ech. Po kolei. 

W momencie rozwiązywania sprawy nie wiemy jeszcze do końca, o co będziemy pytani, ale możemy się tego domyślać. W momencie, kiedy już widzimy pytanie od razu widzimy też możliwe odpowiedzi. Dostępne opcje mogą być same w sobie pewnymi podpowiedziami. Dlaczego ten element rozgrywki wygląda jakbyśmy dostali kartę z pytaniem? Ktoś zapomniał, że pracujemy na komputerze i można dodać kolejne kroki? Zdecydowanie bardziej wolałbym rozwiązanie, w którym najpierw wyświetlałoby się samo pytanie i przed ujrzeniem dostępnych opcji gracze musieliby wyraźnie określić własną odpowiedź.  

AKT 2: OFFLINE I NA NOŻE

Rozgrywka w drugą sprawę sprawiła, że brwi moje uniosły się w szczerym zdziwieniu. Detektyw jest reklamowany i sprzedawany jako gra wykorzystująca aplikację, to jest jej szczególna i wyróżniająca cecha. Ta sprawa praktycznie nie korzysta z aplikacji. Ale nie mówi tego wprost i uczciwie, tylko od czasu do czasu rzuca graczom jakiś ochłap kilku cyferek do wklepania w odpowiednie okienko, a koniec końców okazuje się, że absolutnie nie miało to żadnego znaczenia. Nie ma tu też jeżdżenia po mapie z miejsca na miejsce, bo cała akcja dzieje się w jednym budynku. Druga wyróżniająca cecha wycięta. Zostaje tylko talia kart i najprostsza ze wszystkich zagadek, z którymi miałem okazję zapoznać się w tej serii. 

Moje złe wrażenia spotęgowane są warunkami, w jakich przyszło mi rozwiązywać tę sprawę. Uwaga, wchodzę w tryb opowiadania anegdot. 

Wpadło do mnie dwóch znajomych, z którymi regularnie grywam w planszówki, ale którzy nigdy wcześniej nie grali w żadną grę tego typu. Aby ich zachęcić zacząłem im opowiadać o moich ekstremalnie pozytywnych wrażeniach z pierwowzoru, o aplikacji, o zarządzaniu czasem, o dedukcji i o łączeniu faktów. Poczuli się zaintrygowani. Zaczęliśmy więc. A potem bardzo szybko zacząłem się czuć jak Bolec w Chłopaki nie płaczą, który chcąc zaimponować dwóm gangsterom puścił im na video film Śmierć w Wenecji, bo tytuł wydawał się cool. Miała być akcja, kartoteki i elementy multimedialne, a ja z każdą mijającą chwilą utwierdzałem się w przekonaniu, że to będzie ten mój nudny film o facecie w łódce. 

DIDASKALIA III

Podejrzenia mieliśmy już na etapie czytania wstępu w instrukcji. Całą rozgrywkę spędziliśmy na poszukiwaniu dowodów podważających nasze podejrzenia, bo to pewnie ściema. Okazało się jednak, że nie. Od początku obstawialiśmy dobrze. Czarę goryczy przelało wypełnianie raportu końcowego. Otrzymaliśmy jedno pytanie… i koniec. 

Dla kontekstu: zazwyczaj raport końcowy składa się z kilku pytań o wątek główny i kilku pytań o wątki poboczne. Pytania warte są różne ilości punktów i na końcu dostajemy ocenę, żeby poczuć się dobrze lub trochę mniej dobrze, w zależności od otrzymanego wyniku. Jest to działanie ściśle psychologiczne i wiąże się z graniem na oczekiwaniach graczy. Bardziej zwracam uwagę na szczegóły jeśli wiem, że ktoś mnie o nie później spyta. A kiedy już ktoś mnie spyta a ja znam poprawną odpowiedź, wtedy czuję satysfakcję. Bo w zasadzie o to chodzi w tego typu grach: żeby poczuć satysfakcję z bycia mądrym. A ta sprawa mnie z tego uczucia obrabowała. Oburzające. 

To tak jakby zakuwać ostro przez całą noc przygotowując się do egzaminu tylko po to, żeby kolejnego dnia dowiedzieć się, że do otrzymania najwyższej oceny wystarczyło podpisać listę obecności. Nie dość, że nie bawiłem się dobrze, to jeszcze najadłem się wstydu przed kolegami. 

AKT 3: CHŁOPCY Z FERAJNY

Trzecia sprawa z grubsza powtarza plusy i minusy sprawy pierwszej. Zdjęcia nadal działają koślawo, a komputer wykorzystywany jest trochę bardziej, ale nadal chciałoby się pracować na większej ilości danych. Najlepiej wypada też zakończenie sprawy i końcowy test, bo jest najbardziej rozbudowany ze wszystkich dostępnych zagadek. Wprowadzony jest też prosty i dobrze działający mechanizm sprawiający, że podjęte wcześniej decyzje mogą mieć wpływ na późniejsze wydarzenia. Zdecydowanie jest to najlepsza rzecz w tym pudełku, która w dobry sposób reprezentuje możliwości systemu Detektywa, ale nadal: z mojej perspektywy trochę zbyt mało skomplikowana i zbyt mało rozbudowana. 

Wrażenie psują też pojawiające się tu i ówdzie błędy. Nie ma ich dużo, ale jak już są, to w całkiem spektakularnych miejscach. Na przykład w pierwszym zdaniu pierwszego akapitu pierwszej sprawy. Po czymś takim przestaję ufać reszcie tekstu. Czasem jest coś nie tak z odmianą, a czasem dwa zdania sklejają się w jedno poprzez pominięcie kropki i wielkiej litery. Parę razy zdarzyło mi się, że podczas czytania kart na głos prawie się zawieszałem nie wiedząc, czy to co przeczytałem ma sens. 

EPILOG

Rozumiem, jaka idea stała za wypuszczeniem na rynek Sezonu 1. Nie każdy ma czas i chęć aby zagłębiać się w wieloczęściową i wielowątkową, dużą rozgrywkę jaką był Detektyw. Zawartość epizodyczna, łatwa do postawienia na stół i strawna dla większej liczby odbiorców też ma swoją wartość. Mimo to ten zestaw zagadek nie jest najlepszym reprezentantem dla całego systemu opracowanego przez zespół z Portalu, a chyba powinien być, skoro mają po niego sięgać nowi gracze. Nie wykorzystuje możliwości aplikacji i nie wyciska wszystkiego z treści, która już się w pudełku znajduje. Nie mogę z czystym sumieniem napisać, że to zły produkt, ale jest to produkt, który zupełnie nie trafił w odbiorcę takiego jak ja. 

POST SCRIPTUM

Na koniec zostawiłem sobie jeszcze miejsce na odrobinę uszczypliwego jojczenia, które tak naprawdę nie ma żadnego wpływu na moją ocenę, ale muszę się wygadać, bo dawno nie miałem ku temu okazji. 

W grze ważny jest klimat i wczucie się w rolę. Trudno jednak o wczucie, jeśli gramy w pięć osób, każda osoba ma przydzieloną przez grę funkcję i postać, a treść czytanego tekstu wyraźnie wskazuje, że protagonista jest jeden. Najbardziej uderza to w nieszczęsnej sprawie drugiej, która cała dzieje się w jednym budynku. Hej, wcielam się w policjanta, który obsługuje komputer! W tej sprawie nie korzystamy z komputera? Ooo… Smutek. Pewną wesołość wywołał we mnie też dobór funkcji dla graczy. Jedna osoba obsługuje komputer, druga czyta karty na głos, trzecia porządkuje elementy gry a czwarta robi notatki. Super, ma to sens. Na pudełku napisaliśmy, że gra jest do 5 graczy? Eee… wiem! Analityk: ma zwracać uwagę na wszystkie szczegóły i łączyć ze sobą fakty. Czyli co? Reszta graczy ma tego nie robić? 

Zaskakująco irytuje mnie też sam tytuł i to nawet wiedząc, dlaczego został tak sformułowany, biorąc za cel nowych graczy. Detektyw: Kryminalna Gra Planszowa – Sezon 1. Ale to nie jest pierwszy produkt z tej linii. i można go pomylić z produktem o nazwie Detektyw: Kryminalna Gra Planszowa. A z tyłu instrukcji jest reklama dodatku Drugie dno, wymagającego do rozgrywki gry Detektyw: Kryminalna Gra Planszowa. Dowolnej wersji, czy tylko tej bez podtytułu? Tytuł ten sam, ale czcionka trochę inna. to chyba kupię dodatek, bo jest całkiem tani. A niech to, te minimalne różnice w mechanice sprawiają, że Sezon 1 i Drugie dno nie są ze sobą kompatybilne. Dlaczego takie rzeczy się dzieją?  

 



Grę Detektyw: Kryminalna Gra Planszowa - Sezon 1 kupisz w sklepie


 

Dziękujemy firmie Portal za przekazanie gry do recenzji.


 

Złożoność gry (3/10):

Oprawa wizualna (8/10):

Ogólna ocena (5/10):

Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Ot, nie mogę powiedzieć, że gra jest zła, ale też nie znajduje w niej niczego takiego, co skłoniłoby mnie, żeby ją polecać, czyli totalny przeciętniak. Sporo istotnych wad wpływających na grywalność. Odczuwalne zalety powodują jednak, że osoby będące fanami gatunku – mogą znaleźć w niej coś dla siebie.

Przydatne linki:

2 komentarze

  1. Avatar

    Krótkie sprawy bez kampanii? Mało pytań na koniec? Nie trzeba korzystać z aplikacji? Wszystko co odrzuciło mnie od podstawki naprawione.

    • Avatar

      W pełni zgadzam się z Dml. Miałem okazję zagrać w sprawę Przyczyny Naturalne kiedy była udostępniona za darmo, świetnie się bawiłem i to mnie przekonało do zakupu Detektywa. Niestety potem żałowałem (nie zawiodła mnie tylko druga sprawa w podstawce, której rozwiązanie sprawiło mi tyle frajdy co Przyczyny Naturalne). Jak dla mnie ograniczone korzystanie z aplikacji i internetu, zamknięte pojedyncze sprawy i mniej testowania graczy na koniec scenariusza to kroki w zdecydowanie dobrą stronę.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings