Home | Targi w Essen | Essen 2012 | Krótko o Grze – King of Tokyo: Power Up!

Krótko o Grze – King of Tokyo: Power Up!

❍ Reading Time: < 1 minute

PowerUpKing of  Tokyo było dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem. Nie spodziewałem się że taka „durna” turlanina może być taka wciągająca i taka przyjemna. Od roku gra regularnie trafia na mój stół i bawię się przy niej zawsze doskonale. W Essen zadebiutował niewielki dodatek Power Up uzupełniający grę o specjalne zdolności poszczególnych potworów.

Dla każdego wielkoluda przeznaczona jest talia kilku kart ewolucji. To są takie „prywatne” karty zdolności niedostępne dla innych graczy. Tak jak z normalnymi kartami dzielą się one na te o jednorazowym działaniu i te o działaniu na całą partię. Jeżeli w czasie swojej rundy wyrzucimy przynajmniej 3 serca, oprócz uzdrawiania, dostajemy również jedną z kart ewolucji (kombinacja działa również w Tokyo).

Koncepcja wydawała się świetna – każdy potwór dostaje unikalne zdolności i każdym będzie grało się inaczej. Prawda jest jednak zgoła inna. Karty są ciekawe, ale nie zmieniają rozgrywki aż tak bardzo jak miałem nadzieję. Wyrzucenie 3 serc (czyli na połowie kostek) to dość wysoko postawiona poprzeczka. Może się zdarzyć, że przez całą partię nie skusimy się na uzbieranie tylu symboli ani razu. Na razie grałem raz i na pewno będę dodawał ten dodatek do gry, bo nie komplikuje on rozgrywki tak bardzo, żeby początkujący mieli z nim problem, a dzięki niemu mamy kilka dodatkowych opcji i decyzji. Z drugiej strony nie aż tak wielki wpływ na rozgrywkę (przynajmniej po pierwszej partii) i dość wysoka cena jak za zawartość mogą odstraszać potencjalnych klientów.

2 komentarze

  1. Grałem z dodatkiem troszkę więcej niż raz i u nas karty rządzą – na początku gry jest polowanie na kryształki i serducha właśnie, a zdolności czy to Super Królika czy Pandakaia potrafią zmienić losy gry całkowicie (wydaje się z kolei, że Meka Dragon jest bardzo kiepski albo pokazuje pełnię umiejętnoąsci w 5-6 osób dopiero, bo graliśmy w mniejszym składzie). Wydaje mi się, że duzo graliście bez dodatku i dlatego macie kłopot z przestawieniem się na karty. Potwory teraz diametralnie się różnią między sobą i dochodzi decyzja czy polować na 3 serducha gdy jest się zdrowym i ewoluować czy polować na inne rzeczy. My gramy tak że każdy zaczyna z jedną taką kartą na ręce – to chyba zasada opcjonalna ale ją polecam.

  2. Też graliśmy z jedna startowa kartą.

    Ja w King of Tokyo gram raczej w różnych grupach często początkujących, a nie w stałym gronie. Moje odczucia są po jednej partii wiec fajnie, że Twoje po kilku partiach pokazując cos innego.

    Ale dodatek gry mocno nie zmienia w tym sensie, że karty ewolucji to w zasadzie prywatne karty, które normalnie kupuje się za energię. Nie czułem, że to jest coś ekstra co posiada mój potwór, a raczej że jest to fajna karta, która udało mi się kupić przed innymi graczami. Z jednej strony to kiepsko, że dodatek nie zmienia jakoś mocniej rozgrywki, a z drugiej łatwiej go zaprezentować w pierwszej rozgrywce bo są to właśnie prywatne karty potworów – tylko tyle i aż tyle

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*