Yatzek obok wc jest czołowym twórcą samoróbek w planszówkowym światku. Ich mania tworzenia własnych wersji znanych gier już dawno osiągnęła etap sztuki. Często tworzą też produkcje zanim gra pojawi się na rynku i będzie dostępna w sprzedaży. Tak było z najnowszą planszówką Age of Empires III. Jako, że tytuł jest nad wyraz „gorący” poprosiłem Yatzka o podzielenie się opinią o rozgrywce i mechanice, może da wam to obraz samej gry i pomoże w podjęciu decyzji czy ją kupić.
Produkcja gry
Pierwsza zapowiedź i pierwszy obrazek pojawiły się na BGG dokładnie rok temu. Zamieszczona przepiękna plansza w wysokiej rozdzielczości od razu przykuła moją uwagę. Zapowiedzi były mgliste – co najmniej rok do wydania. Ale po wgryzieniu się w reguły, jakoś od raz poczułem, że to jest gra warta zachodu. Przystąpiłem do pracy, po drodze kilka razy rzucając projekt w kąt i nabierając ponownego entuzjazmu. W końcu dopiąłem sprawę do końca (chyba dobity informacją że planowana cena w US to 60$).
Zagraliśmy – ja wiadomo, jako człowiek który poświęcił sporo godzin na dopieszczenie nie jestem obiektywny. Pierwsze co mnie ucieszyło to kilka razy powtórzona opinia współgraczy – „Świetna! Musimy zagrać jeszcze raz”. Przyznam że nie słyszałem tego po żadnej innej sesji :) Grałem w 3 i 4 osoby – obie partie równie emocjonujące.
Mechanika
Wszyscy mówią Caylus! Tak, jest podobny element, nie wiem czy doczekał się odpowiedniej, fachowej nazwy. Mamy swoich ludzi i rozstawiamy ich na odpowiednich pozycjach, a następnie „uruchamiamy” działanie poszczególnych pól. Mamy możliwość, poprawienia swojej pozycji w kolejce wykonywania ruchów – inicjatywa (Caylus- Stajnia? ;) ), wysłania kolonistów do odkrytych kolonii, zdobycia nowych towarów, zakupienia „budynku specjalnego” (a la Puerto Rico :) ), wysłania ekspedycji w nieznane, pozyskania specjalistów lub w końcu użycia siły wobec konkurentów. Ciekawym elementem są specjaliści – kapitan, żołnierz, kupiec lub misjonarz. Jeśli ich pozyskamy ich działanie w odpowiednich dziedzinach jest wydajniejsze niż zwykłego kolonisty – to ważny element.
Zalety
Według mnie głównymi zaletami gry są:
– proste reguły, nawet dla początkujących :”rozstaw 5 swoich ludzi na planszy”. Elegancka mechanika, przejrzysta, z małą ilością wyjątków.
– świetnie czuć klimat odkryć Nowego Świata i kolonizowania, naprawdę wciąga i trudno powiedzieć, że gra jest „sucha”
– wiele dróg do zwycięstwa, każdy znajdzie sobie drogę, którą lubi. Jeden będzie gromadził pieniądze i kupował budynki, inny będzie kolonizował hordami misjonarzy, inny zbierał odpowiednie zestawy towarów, agresorzy będą prochem i żelazem walczyć o punkty zwycięstwa, ryzykanci będą organizować wyprawy w nieznane.
– na finałowy wynik składa się dużo elementów, punkty za kolonie, za handel, za odkrycia, za budynki. Do końca nie wiadomo kto wygra, choć można ocenić komu dobrze się powodzi i poświęcić chwilę na niszczenie lidera.
– element losowy jest, urozmaica grę, jednak można dosyć mocno wpływać na jego znaczenie.
Już teraz spotykam sporo artykułów wychwalających różne strategie i sesje z gry donoszące, że wygrała strategia „wszystkiego po trochu”. Myślę że droga do zwycięstwa zależy od poczynań grupy i gra jest na tyle zbalansowana, że nie ma jakiejś dominującej strategii. Co prawda w rozegranych przeze mnie grach zwyciężył pieniądz. Lecz przewaga była nieznaczna (127-121) czyli o ok. 4% PZ. Ale jeśli się pilnuje innych i ma świadomość, że budynki przynoszące duży dochód są cenne… za drugim razem to nie przejdzie ;)
Czas gry to nieco poniżej 3 godzin. Dla mnie leciutko za długo, ale co tam , nie nudziłem się ani minuty. Ci którzy skuszą się na oryginał na pewno będą zadowoleni z przepięknej dużej planszy i około 300 figurek kolonistów i specjalistów.
Podsumowując…
Gra bardzo dobra. Mająca szanse według mnie na top 5 BGG. Ja dałem ocenę 10, zagram w każdej chwili i myślę że przejdzie ona do klasyki gier. Czy wytrzyma próbę czasu – to inna sprawa, ale zapowiada się nieźle. Polecam zarówno dla wyjadaczy, jak i początkujących (noo może nie na pierwszy kontakt, ale zaraz po Osadnikach lub TTR)
AoM III juz do mnie jedzie, obok Colosseum to byla u mnie najbardziej wyczekiwana gra tego roku. Colosseum sie sprawdzilo, wyglada na to, ze AoM III tez moze sie sprawdzic. Dzieki za relacje Yatzek!
No, po takim artykule to apetyt rośnie że hej.
Jestem ciekaw jak to rzeczywiście „chodzi”… ale raczej długo będe czekał na sprawdzenie, bo 60 USD to jednak sporo…
no, moje pozytywne podejrzenia co do tej gry zaczynaja sie sprawdzac ;-) bardzo bardzo rzadko na jakas gre czekam, ale w tym przypadku nastapi chyba wyjatek
Ha, przeszukując sobie sieć znalazłem optymistyczną informację – cena gry będzie bliższa 40$ niż 60.
info z: http://bouldergames.com/detail.asp?PRODUCT_ID=2559
;)
Chłopaki, w razie czego to ja chętnie się poświęcę i pomogę w testowaniu gry ;-)
Pierwsze „publiczne” testy miały miejsce na pionku.
Gra wypadła fantastycznie, jej propagator nałgał tylko graczom, że zmieścimy się w 90 minut co okazało się prawdą „w połowie” – po półtorej godzinie byliśmy w 1/2 partii :-)
Poza tym żadnych krytycznych uwag – partia 5-osobowa, masa ważnych decyzji, wysyłanie statków pełnych kolonistów, żołnierzy i misjonarzy, zacięta walka o statki handlowe i towary, bitwy, stawianie potężnych budynków….
Po prostu całkowity odlot. Wygrała jola, bo jako jedyna znała pełne zasady – tłumaczący reguły nie powiedział nowym graczom, co na końcu daje punkty zwycięstwa, przez co odpuszczali pewne rzeczy które na końcu były istotne (przede wszystkim chodzi o towary):-) Jednak wszyscy zgodnie uznali że gra jest FANTASTYCZNA. Szczerze polecam!
No no… i kto by pomyślał, że mój apetyt może jeszcze wzrosnąć :P
Dobra, zaczynam zbierać kaskę na AoE3
:)