Jak pisałem w innym miejscu, stoisko Granny w Norymberdze było w tym roku „ubrane” w Krabowe obrazki… ale nie tylko. Na jednej ze ścian można było zauważyć grafiki reklamujące grę Bumerang. Również w katalogu Granny można znaleźć informację, że Bumerang zostanie w tym roku wydany przez to wydawnictwo. Miałem w ostatnim okresie możliwość zagrać kilka razy w ten tytuł, poniższy rzut okiem to moje wrażenia z tej zabawy.
Bumerang to karcianka, której autorami są: Dominique Ehrhard i Michel Lalet, mający na swoim koncie karciankę Lascaux, a dodatkowo Lalet jest współautorem popularnego Abalone. W pudełku oprócz kart w liczbie 55 znajdziemy żetony terenu (po pięć dla gracza), żetony tytułowych bumerangów (po 12 dla gracza), oraz sznurek! Pierwsze wrażenie po wyjęciu tego wszystkiego na zewnątrz to… świetne grafiki na kartach i żetonach. Specyficzne, lekko abstrakcyjne, nie do końca realistyczne, ale to ich zaleta. Gra na pewno wyróżnia się wizualnie pośród wielu innych tytułów. Intrygują również żetony bumerangów i sznurek… po co one są?
Zasady są dość proste, wiążą się z kartami. Pojedyncza składa się z trzech części. Główna – to obrazek przedstawiający zwierzątko – jedno z sześciu. Dwie pozostałe (u góry i na dole) to obszary terenu na jakim zwierzę można łowić. Terenów jest 5, każdy z graczy ma 5 żetonów terenów, które odpowiadają tym na kartach. Wspomniany sznurek należy związać, zrobić z niego okrąg, a dookoła wyłożyć 5 kart, tak by występowały na nich wszystkie możliwe tereny. Tak wygląda przygotowanie gry… a sama rozgrywka? Każdy z graczy w ukryciu wybiera obszar z którego będzie łowił zwierzęta, a następnie zaczyna się licytacja. Gracze po kolei do okręgu wrzucają po bumerangu… aż do momentu gdy któryś z graczy spasuje. Wtedy zabiera zgromadzone do tej pory bumerangi, a żeton odkłada na bok. Gracz ten kończy turę. Pozostali zaczynają licytację, znowu dokładają żetony… aż któryś spasuje. Zabiera on zgromadzone bumerangi, żeton terenu odkłada na odłożony przez poprzedniego gracza i tak, aż zostanie jeden gracz – zwycięzca licytacji. Ten jako pierwszy odkrywa swój żeton terenu i zbiera zwierzęta występujące na danym obszarze. Następnie drugi gracz – który spasował ostatni, kolejny – który spasował przedostatni… na końcu zbiera zwierzęta gracz, który spasował pierwszy… przeważnie nie ma już co zebrać.
Zebrane zwierzęta przynoszą na koniec gry punkty zwycięstwa w następujący sposób: gracz, który zebrał najwięcej zwierząt z danego rodzaju, otrzymuje tyle punktów ile zwierząt zebrał. Jeśli jest remis na pierwszym miejscu, to wszyscy ci gracze zdobywają punkty. Dodatkowo za każde 6 żetonów bumerangów jakie gracz ma na koniec gry, otrzymuje jeden punkt zwycięstwa… i to wszystkie zasady.
Jak widać z powyższego Bumerang to lekka gra, z gatunku blefu i szacowania. Spodobała mi się już po pierwszej rozgrywce, a im więcej partii mam na koncie, tym bardziej mi się podoba. Pomysł na prostą licytację jest bardzo świeży(*), ale to co w grze jest według mnie najciekawsze, to wspomniane połączenie blefu i szacowania. Obstawiają teren z jakiego chce się zbierać zwierzęta, należy oczywiście na pierwszym miejscu sprawdzać jakie zwierzęta się zbiera i jakie kolekcjonują współgracze, a dopiero po tym ile zwierząt można zebrać. Czasami lepiej wziąć jedno istotne niż trzy niepotrzebne. Należy oszacować kto co weźmie, kiedy można zrezygnować z licytacji. Oczywiście współgracze mogą blefować i zrobić coś innego niż nam się wydawało :-). Najważniejsza w grze jest licytacja, czasami licytuje się tylko dla bumerangów, czasami dla zwierząt, a jak uda się połączyć oba te elementy, to można mówić o małym sukcesie.
Bumerang to lekka, rodzinna – zauważyłem że dzieciom bardzo się podoba – prosta do wytłumaczeni i dość szybka gra. Wydaje mi się że przy odpowiedniej cenie może okazać się hitem. Należy pamiętać, żeby nie podchodzić do niej zbyt poważnie, to że daje pewne możliwości szacowania, nie znaczy że jest grą dla geeków. Przeciwnie, w grze jest sporo losowości, a im więcej osób bierze w niej udział, tym trudniej zaplanować posunięcia. Grałem z ludźmi którzy na siłę chcieli planować jakie karty mogą zdobyć i… nie bawili się zbyt dobrze, bo tak się nie da. To gra o szacowaniu, dla rodzin i w takiej kategorii bardzo ją polecam.
(*)Kilka słów o świeżości. Wspomniałem że autorzy gry mają na koncie inną wydaną karciankę – Lascaux. Bumerang na tyle mi się spodobał, że postanowiłem zapoznać się z ich starszym tytułem i… zdziwiłem się. Lascaux i Bumerang to te same gry. Różnią się dwoma niuansami – kolejnością licytacji i przygotowaniem kart. Jeśli czytelniku grałeś w Lascaux to znasz bumerang, dlatego o świeżości można mówić bardziej w przypadku tej starszej gry ;-)
no na bgg gra widnieje w wyszkuwarce jako Lascaux 2 (aka Boomerang) (2010).
moze by tak wprowadzic jaka minimetryczke na koncu kazdej recenzji/rzutu okiem mowacej i liczbie graczy, czasie (pudelkowym czy z bgg) i wieku minimalnym graczy?
albo choc link do bgg zeby szukac na wlasna reke nie trzeba bylo – dopieor jak dodtarlem do licytacji to zrozumialem, ze to pewnie dla 3 graczy :(
Dodałem link do bgg…
Sam pomysł na licytację jest raczej bardzo stary niż bardzo świeży. Ten sam mechanizm był przecież w Geschenkt (czyli No Thanks). Tyle że tamta gra była wyłącznie licytacją w zasadzie. W Lascaux/Boomerang to o co się licytuje jest znacznie ciekawsze niż w tamtym staruszku.
A widzisz Jacku, w Geschenkt nie grałem, nawet nie czytałem instrukcji ;-)
Grałem wczoraj w Boomerang i różnica w stosunku do Lascaux jest – w wyglądzie. Boomerang wygląda dużo ładniej a rzucanie tytułową bronią to dobra zabawa. Graliśmy w ten sposób, że zdobyte karty były jawne, co powoduje, że gra działa lepiej niż Lascaux, gdzie gra się z zakrytymi, o ile mnie pamięć nie myli.
Od 21 czerwca Bumerang jest w sprzedaży