Teomachia – boski poker [Współpraca reklamowa z Fabryka Gier Historycznych] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 7 minut

W dzisiejszym odcinku zapraszamy Państwa na partyjkę pokera. W związku z tym jednak, że klasycznego pokera każdy (niemalże) zna, a recenzować grę, którą wszyscy znają, mijałoby się z celem, wprowadzimy do rozgrywki pewne kosmetyczne modyfikacje. Dorzucimy odrobinę klimatu i settingu – dajmy na to pojedynek bogów, co Państwo na to? Nudne karty z treflami i pikami zastąpimy żywiołami. Nadal nudno? Dodamy karty specjalne, mnóstwo kart. Losowe rozdawanie jest takie konwencjonalne – może przyda się element draftu? I oczywiście, będąc na czasie z aktualnymi trendami, doprawimy całość mechaniką budowania talii…

Hmm. Sporo tych zmian wyszło. Ani chybi trzeba będzie podejść do recenzji w bardziej zorganizowany sposób i zacząć, jak należy, od początku.

Flop

Wspomnianym „zmodyfikowanym pokerem” jest najnowsza (choć już niedługo, bo wydawnictwo szykuje się z kolejnym tytułem) pozycja Fabryki Gier Historycznych – „Teomachia”. Nie tak dawno miałem okazję recenzować planszowy debiut FGH – „W Zakładzie”, ale wiedząc, że tym razem będę miał do czynienia z grą czysto karcianą, nie spodziewałem się wielu podobieństw. Jak się okazało – miałem rację, bo są to gry nie mające ze sobą wiele wspólnego.

Choć wywodzący się ze środowiska akademickiego twórcy deklarowali promowanie wiedzy historycznej jako jeden z ważnych celów swojej działalności, jednak nigdy nie zarzekali, że wszystkie ich produkty będą posiadały element stricte edukacyjny. O ile „W Zakładzie” takową rolę niewątpliwie pełniło, traktując o konkretnych i niekoniecznie dobrze znanych wydarzeniach z naszej najnowszej historii, o tyle w przypadku „Teomachii” spotkamy się ze znacznie swobodniejszym podejściem do „misji”.

Nie można grze zarzucić całkowitej ahistoryczności, bo przecież wierzenia są jak najbardziej elementem wiedzy o dawnych cywilizacjach, ale tym razem nie napotkamy nawiązań do konkretnych wydarzeń czy dat. Będziemy natomiast obracać się w świecie bogów i herosów, natrafiając raz po raz na elementy znanych mitów (albo i niezbyt znanych, jeśli ktoś, jak ja, ma blade pojęcie o mitologii Sumeru), a czasem na nawiązania do religii całkiem popularnych współcześnie.

Stawka i żywioły

Tak więc, załatwiwszy kwestie historyczno-edukacyjne, skupmy się na „Teomachii” jako grze planszowej. A precyzyjnie rzecz ujmując – dwuosobowej grze karcianej. W pudełku (skromnych, rozsądnych rozmiarów) poza kartami znajdziemy jedynie garść tekturowych żetonów służących do licytacji, osiem dość cienkich, ale na szczęście solidnych i mało podatnych na zagięcia plansz bogów (potrzebnych do pełnego wariantu rozgrywki) oraz instrukcję. Karty mają standardowy rozmiar jak w większości gier CCG/LCG, zatem powinna do nich pasować większość najpopularniejszych koszulek. Umieszczenie ich w koszulkach jest zaś zdecydowanie zalecane, nie ze względu na ich jakość, ale na fakt, że podczas gry są bardzo często i intensywnie przekładane oraz tasowane. Ocena ilustracji to, jak zwykle, kwestia gustu odbiorcy. Dość specyficzna jest zastosowana kolorystyka tła, odzwierciedlająca podział praktycznie wszystkich elementów gry na podlegające jednemu z czterech żywiołów, ale abstrahując od jej estetyki z pewnością dobrze sprawdza się pod względem użyteczności.

Turn

Przejdźmy jednak do części najważniejszej, meritum gry, jakim są jej zasady. Innymi słowy sprawdźmy, ile jest pokera w pokerze. I nie tylko pokera, bo domieszki innych gier powinny być dość łatwo rozpoznawalne. To jedna z kwestii, które rzuciły mi się w oczy, kiedy tłumaczyłem „Teomachię” kolejnym współgraczom – część z nich to doświadczeni wyjadacze, część osoby poznające dopiero to hobby. Grę FGH fantastycznie wręcz tłumaczy się ludziom przyzwoicie obeznanym w świecie gier planszowych. W zasadzie dziewięćdziesiąt procent zasad jestem w stanie wyjaśnić przez analogię do czterech popularnych tytułów: Texas Hold’em, Dominiona, Through the Ages i dowolnej kolekcjonerskiej karcianki turniejowej.

Rozgrywka

Zacznijmy więc od tej ostatniej. Siadając do rozgrywki musimy najpierw przeprowadzić draft – podobny, jak chociażby w wariancie popularnego Warhammera: Inwazji. Losujemy trzy karty, jedną pozostawiamy sobie, dwie przekazujemy przeciwnikowi. On robi podobnie. Z dwóch otrzymanych jedną zachowujemy, jedną odrzucamy. Tworzymy swoją pierwszą talię. Składać się będzie ona jedynie z ośmiu kart, zatem nie można do tego etapu podejść lekceważąco. O ile ze względu na różnorodność losowanych kart trudno jest złożyć talię idealną, o tyle można bardzo utrudnić sobie życie (wybór samych bardzo drogich kart albo zupełny brak ataków). To prawdopodobnie element gry, który sprawi największy kłopot początkującemu graczowi – dalej będzie już tylko łatwiej.

Kiedy mamy już swoje talie, przechodzimy do właściwej rozgrywki. Toczyć się ona będzie w kolejnych rozdaniach aż do momentu, kiedy jeden z graczy zbankrutuje… przepraszam, do czasu, kiedy jeden z bogów straci wszystkich swoich wyznawców. Naturalnie bowiem walutą, o którą gramy, nie są pieniądze (aby przypadkiem nie zostać posądzonym o hazard), ale stosownie do natury pojedynku – wierni i kapłani naszych bóstw. Bóstwo, które pozostaje samo, odchodzi w zapomnienie, a gracz ponosi porażkę. W pojedynczym rozdaniu najpierw bierzemy udział w licytacji, umieszczając w puli, o którą toczy się starcie, ni mniej ni więcej tylko właśnie wyznawców. Licytacja jest łudząco podobna do pokerowej: odbywa się w trzech cyklach, w każdym możemy podbijać stawkę, wyrównywać czy czekać. Również tak jak w pokerze, każdy z cykli związany jest z odsłanianiem kolejnych kart żywiołów na stole: najpierw trzech, potem czwartej i piątej. Tu jednak podobieństwa kończą się, bowiem z kart owych nie próbujemy złożyć układu – są one natomiast potrzebne, by umożliwić zagrywanie kart z ręki (których pięć dociągnęliśmy ze swojej talii na początku rozdania). Każda taka karta, zwana kartą czynu, ma pewne wymagania, które muszą zostać spełnione, by mogła zostać zagrana. W tym celu na stole potrzebna jest pewna kombinacja kart żywiołów oraz symboli ładu/chaosu (które również znajdujemy na kartach żywiołów). Dlatego też w pierwszej fazie licytacji najczęściej nie mamy jeszcze całkowitej pewności co do tego, czy jesteśmy w stanie zagrać nasze karty, natomiast wraz z odsłanianiem kolejnych, obraz staje się coraz pełniejszy. Aby jednak okiełznać nieco losowość, mamy możliwość umieszczania analogicznych kart żywiołów w naszych własnych taliach (kosztem mniejszej liczby kart czynów).

Czyny i ataki

Cóż natomiast przychodzi nam z owych kart czynów? Część z nich (efekty i miejsca) wpływa na licytację, stawki obu graczy, pozwala podglądać karty przeciwnika, zmienia zasady czy też kontruje zagrania oponenta. Jest ich ogromna rozmaitość, co z jednej strony powoduje, że każda rozgrywka może być inna, z drugiej zaś sprawia, że bardzo trudno jest w kontrolowany sposób złożyć nasze ulubione, niszczące przeciwnika kombo. Pozostałe karty czynów, czyli ataki, używane będą w drugiej części rozdania, która następuje po zakończeniu licytacji. W niej zliczamy siłę naszych wiernych w stawce a następnie z pomocą wspomnianych ataków, jak również zagranych wcześniej efektów, próbujemy ją zmodyfikować by okazać się zwycięzcą danego rozdania. Kto osiągnie wyższą sumę – wygrywa, a przeciwnik traci wszystkich wyznawców, których umieścił w stawce (chyba, że zabezpieczył się jakimś sprytnym efektem pozwalającym mu dla przykładu na mniej bolesne wycofanie się ze starcia).

Gdzie tu jednak „Dominion”? Po pierwsze – czego nie zagramy w danym rozdaniu, to natychmiast odrzucamy i ciągniemy kolejne pięć kart (a nasza talia na początku wynosi kart osiem, więc będziemy je dość często tasować). Po drugie – po zakończonym starciu mamy prawo (a nawet obowiązek, choć nie zawsze nam to na rękę) uzupełnić swoją talię o dodatkową kartę. Tu wspomniany „Dominion” napotyka „Through the Ages” – obok pola rozgrywki wyłożony mamy tor sześciu kart, z których najpierw zwycięzca rozdania, a następnie pokonany, dobierają jedną, która im najbardziej odpowiada. Karty ułożone są na odpowiednich pozycjach różniących się ceną, gdzie najtańsze są darmowe, a najdroższe wymagają od nas odrzucenia dość wartościowego wyznawcy – kapłana. Następnie, jak w TTA, droższe karty tanieją, a braki uzupełniane są nowymi.

Karty mitów

I to w zasadzie wszystko w wersji podstawowej. Wspomniałem bowiem na początku, że będziemy mieli również rozgrywkę pełną. Nie należy spodziewać się po niej dużo większej złożoności (jak na przykład we wspomnianym TTA), nowymi elementami będą jedynie wybierane przed rozgrywką plansze bogów oraz związane z nimi karty mitów. Każdy z bogów ma jakąś zdolność specjalną, działającą przez całą rozgrywkę, na przykład bogini Danu ułatwia spełnianie wymagań kart czynów, a Odyn podbiera część wyznawców traconych przez przeciwnika. Ponadto bogowie mają też swoje żądania, które w przypadku ich realizacji pozwalają zagrać niezwykle potężne karty mitów, dodatkowo modyfikujące zasady gry (w tym słynną już kartę „Ragnarok” zmieniającą warunki zwycięstwa w całej partii).

River

W odróżnieniu od „Lubelskiego Lipca”, z którym miałem do czynienia na etapie testów, do recenzowania „Teomachii” usiadłem bez żadnego wcześniejszego kontaktu z grą. W związku z tym miałem uczciwą szansę być zaskoczonym, jak błyskawicznie wszystkie mechanizmy wskoczyły na właściwe miejsce i praktycznie po jednym-dwóch rozdaniach stały się intuicyjne. Wytłumaczenie gry nawet początkującemu graczowi nie powinno stanowić żadnych problemów (co nie znaczy, że będzie w nią od razu sensownie grał, dobry draft wymaga pewnego pojęcia o przebiegu gry i rozkładzie kart).

„Teomachia” jest grą z istotnym elementem budowania talii, jednak jeśli ktoś nastawia się na tworzenie wymyślonych wcześniej silniczków, może się rozczarować: kart jest sporo, są bardzo różnorodne, a w czasie jednej partii często zobaczymy (nie mówiąc już o możliwości dobrania) raptem połowę z nich. Gramy bardziej z myślą przewodnią „zrób coś z tego, co dostałeś” niż „przewijaj stos aż dostaniesz to, co chciałeś”.

Plansza boga – Ares

„Teomachia” jest również grą licytacyjną. Na szczęście (dla osób, które nie są pasjonatami tej mechaniki) licytujemy tu stawkę, którą możemy stracić/zyskać (jak w pokerze), a nie wartość jakichś dóbr (jak w Modern Art czy Książętach Florencji), także nie jest wymagane wielkie doświadczenie czy umiejętności wyceny. Z drugiej jednak strony rozgrywka cierpi, jeśli do kart usiądą gracze zbyt ostrożni. Przewidywane trzydzieści minut na partię (jak najbardziej realne, poza pierwszymi rozgrywkami kiedy uważnie czytamy wszystkie karty) może przeciągnąć się dwu czy nawet trzykrotnie, jeśli trafimy na kunktatora, dla którego strata jednego kapłana to już duże ryzyko. A jeszcze jeśli stworzy sobie talię defensywną, profilowaną na wymuszanie remisów czy wycofywanie stawki…

Poświęcę jeszcze słowo zasadom podstawowym i pełnym. Zastosowanie tych drugich nie komplikuje rozgrywki ani jej nie przedłuża, dlatego nie widzę większego powodu, by poza pierwszą partią ograniczać się do wersji podstawowej. Jedynie zupełnie początkujący może mieć pewien problem na etapie wyboru swojego boga, nie rozumiejąc konsekwencji, jakie niesie ze sobą jego zdolność specjalna.

A zdolności te są całkiem ciekawe. Nie będę tu spekulował o ich zrównoważeniu, bo to wymagałoby rozegrania co najmniej kilku partii każdym z nich (a jest ich ośmioro), natomiast z pewnością różnią się charakterem. Niektóre działają same z siebie i nasz wpływ na nie będzie niewielki (na przykład zdolność Posejdona zależna od wylosowanych kart żywiołów), inne wręcz pozwalają na zastosowanie całkowicie alternatywnej strategii rozgrywki (zdolność Aresa pozwalająca, przy odpowiednim złożeniu talii, oprzeć ją na odrzucaniu kart ataku zamiast ich zagrywania). W połączeniu z kartami mitów jest to solidny przyczynek do regrywalności.

„Teomachia” to lekka, sprawnie działająca pozycja, opierająca się na dobrze przemyślanym, interesującym połączeniu sprawdzonych mechanizmów i sporej pomysłowości przy projektowaniu kart. Powinna dobrze przyjąć się w prawie każdym środowisku nie stroniącym od rozgrywki nieskomplikowanej, ale angażującej szare komórki.



Dziękujemy firmie Fabryka Gier Historycznych za przekazanie gry do recenzji.


 

Ogólna ocena (4/5):

Złożoność gry (3/5):

Oprawa wizualna (3/5):

Przydatne linki:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings