Gra planszowa Ticket to Ride jest jedną z najlepiej sprzedających się gier na świecie. Nie ma się co dziwić. Gra jest prosta, przyjemna, a wydawca gwarantuje doskonałą oprawę graficzną i jakość użytych materiałów. Days of Wonder zawsze przykłada się do jakości wydawanych gier, wiec możemy być pewni, że nie zdarzy się jej bubel. Podobnie rzecz ma się z karcianką Ticket to Ride: Card Game. Niewielkie pudełko jest wykonane solidnie. W środku znajduje się idealna wypraska, a jakość kart jest bardzo dobra. Bajecznie kolorowe, z bardzo klimatycznymi rysunkami starych wagonów kolejowych, prezentują się lepiej niż dobrze.
Gra polega na zbieraniu kolorowych kart – wydawca pomyślał o ludziach słabo lub wcale nieodróżniających kolory i na każdej karcie zamieścił symbol odpowiadający danemu kolorowi. Pomysł bardzo ciekawy i zdecydowanie innowacyjny.
Jest jednak coś, co można zarzucić wykonaniu kart. Na początku gry zdecydowanie należy sprawdzić, która strona karty to awers, a która rewers – niestety na pierwszy rzut oka nie jest to jednoznaczne.
O co chodzi?
Gra zawiera 96 różnokolorowych kart Pociągów, 46 Biletów Docelowych, 6 kart premiowych Wielkie Miasta oraz instrukcję. Podobnie jak w planszowym TtR, naszym celem jest zdobycie jak największej ilości punktów za zrealizowane połączenia kolejowe. Na biletach, które każdy z graczy losuje na początku gry, widnieją nazwy dwóch miast, które należy połączyć. Poza tym, za pomocą kolorowych punktów, określone są kolory kart, które to połączenie zrealizują.
W ogólnym zarysie gra polega na zbieraniu kolorowych kart Pociągów i budowaniu z nich potrzebnych nam połączeń. Kolejne podobieństwo do planszowego TtR to sposób dobierania kart. Obowiązują tu identyczne zasady, czyli gracz dobiera maksymalnie dwie karty z zakrytej talii Pociągów i/lub spośród pięciu odkrytych kart leżących na stole. Wyjątkiem jest sytuacja, kiedy pojawia się trzecia Lokomotywa. W planszowej wersji natychmiast odrzucane były wszystkie odkryte karty i rozkładany był nowy zestaw, w grze karcianej nic takiego się nie dzieje, a gra toczy się dalej.
Rozgrywka.
W trakcie rozgrywki gracze mogą wykonywać kilka czynności (ale tylko jedną w danej turze). Mogą dobierać nowe Bilety lub nowe karty Pociągów oraz wykładać karty z ręki (czyli na tzw. Bocznicę). Przed każdą turą danego gracza, wyłożone na Bocznicę karty Pociągów przesuwa się na pojedynczy, zakryty stos kart (tzw. karty Na Torach). Dwie pierwsze operacje przebiegają na podobnych zasadach jak w planszowej wersji gry. Gracze dobierają z talii 4 nowe Bilety Docelowe i mogą zostawić je sobie wszystkie lub wszystkie odrzucić. Dobieranie kart Pociągów, prawie identyczne z planszową wersja opisałem wcześniej. Kolejne dwie akcje są nowością wynikającą z braku planszy. Karty na Bocznicę można wykładać z ręki w dwojaki sposób. Bądź trzy karty różnego koloru (układając je obok siebie w rzędzie), bądź sekwens 2 lub więcej kart w tym samym kolorze (układając je w jednej kolumnie).
Na początku następnej tury gracza karty, będące pierwszymi kartami w każdej kolumnie, przesuwa się na zakryty stos Na Torach. Zasady rządzące wykładaniem kart przed siebie mówią też o tym, że Lokomotywy (czyli karty wielokolorowe) można wykładać tylko w sekwensach (nie można wykładać ich jako kart pojedynczych), jako pierwsze w kolumnie (na wierzchu wyłożonego sekwensu). Nie można wykładać kart w kolorze, który juz jest na stole, chyba, że wykłada się ich większa ilość. W ostatniej sytuacji dochodzi do tzw. Rabowania Pociągów. Jeśli przed jakimkolwiek graczem wyłożone są 2 karty koloru czerwonego, aby wyłożyć swój sekwens musimy dysponować co najmniej 3 kartami czerwonymi – po ich wyłożeniu karty przeciwnika odpadają z gry. Taka sytuacja jest jedynym elementem interakcji w grze, każde nasze inne działanie nie wpływa w żaden sposób na przeciwników.
Zakończenie gry.
Gra dla 2 lub 3 graczy kończy się w momencie, gdy z talii Pociągów zostanie wyciągnięta ostatnia karta. Każdy z graczy ma do dyspozycji jeszcze jedna turę, a po niej następuje liczenie zdobytych punktów. Aby zdobyć punkty, gracze, wykorzystując karty ze stosu Na Torach, próbują zrealizować Bilety otrzymane podczas gry. Troszeczkę inaczej wygląda rozgrywka dla 4 graczy. Po wylosowaniu ostatniej karty ze stosu Pociągów, gracze podliczają punkty za zrealizowane połączenia, zostawiając na ręce pozostałe bilety. Z wszystkich pozostałych na stole kart tworzą kolejny stos i grając na tych samych zasadach, przewijają go raz jeszcze. Gra kończy się w momencie, kiedy drugi raz zostanie wylosowana ostatnia karta
Po obliczeniu punktów za połączenia (sumujemy punkty za zrealizowane połączenia oraz odliczamy za niezrealizowane), gracze maja szansę na zdobycie premii punktowej za Karty premiowe Wielkich Miast. Ten gracz, który zrealizował najwięcej połączeń do jednego z dużych miast, otrzymuje dodatkowe punkty wskazane na kartach premiowych. Po zsumowaniu wszystkich punktów wyłaniany jest zwycięzca gry.
Podsumowanie.
Gra Ticket to Ride: Card Game jest całkiem niezłym … pasjansem. Nazwać ją grą karcianą byłoby chyba zbyt dużym naciąganiem, aczkolwiek jej proste zasady sprawiają, że będzie się podobać niektórym graczom. W środowisku, w którym miałem przyjemność ją testować, zdania były podzielone. Podczas gdy część graczy czekała już na kolejne rozdanie, druga część żądała zmiany gry (ta mniejsza cześć). Pewne jest też coś innego. Gra na stałe zagości w moim domu. Jest bardzo dobrym przerywnikiem i pasuje do mieszanego towarzystwa. Jednak nie polecam jej na imprezy. Liczenie punktów wymaga zdecydowanie więcej miejsca niż przy innych karciankach, co w połączeniu z zastawionym stołem może być trudne.
Trudno porównywać TtR: Card Game do planszowego pierwowzoru. Większość gier karcianych, bazujących tematem na planszówkach, to próby dodatkowego wyciągania pieniędzy z kieszeni graczy. Tym razem jest dokładnie tak samo. Gdyby nie wykorzystanie tematu, ta gra śmiało mogłaby żyć swoim życiem, ale pewnie nie cieszyłaby się taką popularnością. Sukces jej starszego brata sprawił, że przez jakiś czas była bestsellerem sklepów internetowych, jednak mnie osobiście nie zachwyciła. Pewnie rozegram jeszcze kilka partii zmuszony przez domowników. Zmuszony – to dobre słowo.
Minusy:
Przy kilku pierwszych partiach słabo odznaczający się awers i rewers.
Bardzo nikłe połączenie z planszowym TtR.
Niewygodny sposób obliczania punktów.
Bardzo niewielka interakcja
Plusy:
Oprawa graficzna
Proste zasady
Ten artykuł został pierwotnie opublikowany w serwisie Gry-Planszowe.pl.
Mnie gra zawiodła. Kupiłem przed wczasami żeby sobie trochę pograć z młodszym bratem – jemu się podobało, ja usypiałem. Zabawa przypominała mi za bardzo znienawidzone przeze mnie Memory i była zbyt monotonna jak na mój gust, klimat zupełnie inny niż w klasycznym Tickecie, wskutek czego częściej graliśmy w Blokusa Duo i Hanafudę… :/