Porto Carthago [Współpraca reklamowa z Rebel] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 7 minut

Tak się złożyło, że zeszłoroczne targi Spiel w Essen śledziłem dość intensywnie i poświęciłem im całkiem sporo czasu. Oglądałem relacje na żywo, zapoznałem się z co najmniej kilkunastoma prezentacjami wideo, czytałem o dobrych kilkudziesięciu nowych tytułach. Tworzyłem oczywiście listy życzeń – które pozycje kupić, na które namawiać znajomych, losy których tytułów śledzić, a których unikać. Ostatecznie całe mnóstwo gier przewinęło się w ten czy inny sposób przez mój radar, wywołując większe czy mniejsze zainteresowanie.

Wstyd przyznać, ale „Porto Carthago” nie znalazło się na żadnej z rzeczonych list. Prześlizgnęło się całkowicie niepostrzeżenie, umknęło mi zupełnie i pewnie do tej pory nic bym o nim nie wiedział, gdyby nie pojawiła się okazja napisania tej recenzji. Bardzo się oczywiście zdziwiłem, że w gorącym okresie targowych hitów zajmujemy się w ogóle jakąś grą z nikąd. Jak się szybko okazało, winna była jedynie moja ignorancja, a „Porto” wcale, wbrew moim pierwszym skojarzeniom, nie jest debiutem jakiegoś nieznanego projektanta. Za grę odpowiedzialny jest bowiem niejaki Bernd Eisenstein, znany bardziej jako autor znajdującego się w czołówkach rankingów poprzedniego Spiel „Peloponnesu” (ewentualnie jako twórca niewielkiej gry kościanej – „Alea Iacta Est”).

Zachęcony tym rodowodem zagłębiłem się w instrukcję, która na pierwszy rzut oka zwiastowała kontynuację (nie)chlubnej tradycji eurogier niczym się nie wyróżniających z morza innych, podobnych im pozycji. Tym niemniej, z postanowieniem odkrycia nieoczywistej, ale potencjalnie obecnej iskry geniuszu w dziele pana Eisensteina, zasiadłem do rozgrywek testowych.

Port z lotu mewy

„Niebrzydka rzecz, ale czy ma jakieś zastosowanie praktyczne?”

Najpierw jednak czas otworzyć pudełko. Znajdujemy w nim solidną, estetyczną, chociaż nie grzeszącą fajerwerkami planszę przedstawiającą tytułowy port w Kartaginie oraz stos dobrze wykonanych, kwadratowych kart reprezentujących zarówno możliwe do wykonania akcje jak i, przede wszystkim, przybywające do portu statki. Ponadto nieco drewna – żetony dostępnych na rynku towarów oraz całe mnóstwo dużych, kolorowych pionków – meepli o dość oryginalnym kształcie i wymiarach, nie do końca chyba uzasadnionych ich użytkową rolą podczas rozgrywki. Pionki te wprowadzają do gry pewien element hazardu, ponieważ ze względu na ich „wzrost” i wyważenie nieznaczne potrącenie stołu, albo niezręczność podczas ich dostawiania na planszę skutkuje efektownymi, acz irytującymi katastrofami, którym patronuje efekt domina.

Wreszcie mamy też stosik pieniędzy, które są najsłabszym ogniwem wykonania „Porto”: cienki i śliski papier, w dodatku podatny na zagięcia i naderwania, a i estetyką odstający nieco od reszty komponentów.

Widok z perspektywy pałacu

Podsumowując – miłośnik artystycznej oprawy byłby pewnie zawiedziony, ale mieści się ona (po uwzględnieniu powyższych uwag) w standardzie eurogier takich jak na przykład „Puerto Rico”. W detalach mogłaby być natomiast lepiej przemyślana pod względem wygody użytkowania – „przewrotne” pionki, niewygodne banknoty czy też towary w kolorach identycznych, jak barwy przypisane graczom, co powoduje pewne zamieszanie.

„Żarty na bok”

Cóż zatem będziemy porabiać w wielkim porcie Kartaginie? Nic oryginalnego. Będziemy handlować, spławiać towary, zarabiać talenty, aby ostatecznie zdobyć – jakżeby inaczej – przysłowiową już niemalże „łaskę króla”. Jednak w eurograch nie temat, a mechanika winna nas zachwycić. Jak zatem wygląda ona w detalach?

Rozgrywka trwa cztery lub pięć rund. W każdej z nich do portu przybywają z odległych krain statki, które cumują w jednym z dostępnych dla nich doków. Każda z jednostek charakteryzuje się zapotrzebowaniem na konkretny rodzaj dóbr, kwotą zapłaty za dostarczenie tychże, oraz dodatkową premią – specjalną zdolnością – którą uzyska gracz wraz z zapłatą. Podstawowymi „czynnościami życiowymi” uczestników jest nabywanie towarów na rynku, dostarczanie ich na właściwe nabrzeża i ładowanie na wspomniane statki, za co otrzymują trojaką nagrodę: pieniądze, premie oraz tajemnicze Punkty Handlu, coś w rodzaju kupieckiego prestiżu, o którym więcej za moment. Ponadto mogą wysyłać swoich robotników do latarni morskiej, świątyni Baala oraz w celu wynajmowania prywatnych statków czarterowych. Latarnia pozwala w pewnym stopniu wpływać na to, do których doków trafią nowe statki, jednak wpływ ten jest ograniczony, a podejmowane wybory najczęściej pozorne. Statek z danego kraju ma tylko dwa dostępne doki, więc najczęściej jest to wybór oczywisty: „nasz dok albo nie nasz” , albo wręcz nie ma żadnego wyboru, jeżeli jeden z doków został już wcześniej zajęty. Z kolei świątynia Baala i czarter to tandem wzajemnie się wspomagający. Dzięki statkom prywatnym możemy w pewnym stopniu uniezależnić się od głównego portu, oddając nasze towary w objęcia fortuny. Nie musimy zwracać uwagi na doki i znajdujące się w nich jednostki, natomiast losowo ustalamy, czy nasza wyprawa kupiecka w ogóle dotarła do celu. Ryzyko to obniża liczba naszych pionków modlących się o pomyślność wyprawy w świątyni. Nieco zaskakujący jest natomiast fakt, iż w większości przypadków niezależnie od tego, czy statek prywatny dopłynie do celu, czy też nie, nasza wypłata będzie niemalże identyczna (różnica wystąpi w liczbie zdobytych Punktów Handlu).

Talenty niezbyt piękne, ale przydatne

Z ciekawszych rozwiązań mamy jeszcze manewr kojarzący mi się między innymi z dodatkiem do Cuby – El Presidente, który jednak tam miał jedynie rolę poboczną, tu natomiast stał się osią mechaniki wykonywania akcji. Mianowicie karty reprezentujące możliwe do podjęcia działania w każdej rundzie rozkładamy w losowej kolejności. O ile treść karty decyduje o podstawowym efekcie użycia akcji (kupno towarów, transport, zajmowanie doków, rozmieszczanie robotników), to pozycja, na której karta się znalazła określa koszt tej akcji (wyrażony w liczbie robotników, których trzeba na nią poświęcić) oraz dodatkowy, towarzyszący jej efekt. Przy czym ów „dodatkowy” efekt nie jest bynajmniej kwestią poboczną, gdyż jest to równocześnie podstawowy sposób kupowania punktów zwycięstwa.

A skoro już do punktów zwycięstwa dotarliśmy, to parę słów w ich temacie. Jak właśnie wspomniałem, punkty owe kupuje się (za zdobyte uprzednio talenty), a reprezentowane są przez zajmowanie kolejnych miejsc w pałacu władcy. Dodatkowo, by dokonać zakupu, trzeba posiadać pewną minimalną liczbę wspomnianych wcześniej Punktów Handlu. Za jednym zamachem nabyć można tylko jeden PZ, ale ich cena (i wymagane Punkty Handlu) rośnie w miarę zapełniania się pałacu. W efekcie tego zabiegu z kupowaniem punktów trzeba się bardzo śpieszyć, bo kwota wystarczająca na zakup w danym momencie za chwilę może być już zbyt niska. Prowadzi to do sytuacji, która nieszczególnie mi się spodobała – punkty trzeba kupować natychmiast, kiedy tylko pojawi się taka możliwość, bo za moment przeciwnik może nas uprzedzić i całkowicie uniemożliwić zakup, podnosząc stawki. Usiłowałem w ramach testów zagrać alternatywnie i w pierwszej części rozgrywki odpuścić sobie pałac, w zamian za to inwestując w rozwój „przedsiębiorstwa”, a początkowe straty nadrobić później. Okazało się to całkowitym niewypałem – gra nie trwa na tyle długo, by dało się w niej dogonić przeciwników, którzy od początku konsekwentnie zdobywają punkty – co niestety wydaje się być jedyną strategią prowadzącą do sukcesu.

Statki czekające na wejście do portu

Dla formalności, nie wchodząc w szczegóły, wspomnę jeszcze o istnieniu takiego zjawiska jak Tor Intrygi – alternatywnej metody zdobycia od jednego do trzech punktów zwycięstwa na końcu gry kosztem rezygnacji z części Punktów Handlu oraz unieruchomienia części robotników.

„Sam nie wiem, co o tym myśleć”

„Porto Carthago” skaluje się bardzo płynnie, zarówno na trzech, jak i pięciu graczy wszystko działa podobnie. W związku z tym, że nie występuje tu mechanika „worker placement” sensu stricto (wysyłając robotników na którąś z akcji nie blokujemy jej dla pozostałych graczy, jedynie doki zajmujemy na wyłączność), nie ma wrażenia zwiększonej presji wraz ze wzrostem liczby uczestników. Według wydawcy gra powinna trwać około dziewięćdziesięciu minut i, może poza pierwszą rozgrywką, nie ma powodu, by czas ten był przekraczany.

Mechanizm wyboru akcji wydaje się być ciekawy i sensowny, jest w stanie znacząco zróżnicować poszczególne rozgrywki (na przykład jeśli przez dwie rundy pod rząd kupno towarów z rynku jest najdroższą z dostępnych akcji, efektem będą braki w magazynach graczy albo niedobór robotników do innych zadań). Interakcja jest, z wyjątkiem kilku zdolności specjalnych uzyskanych ze statków i pojedynczych wykorzystań Latarni, wybitnie pośrednia i raczej niezbyt agresywna – zwyczajnie nie ma czasu na celowe szkodzenie przeciwnikom, kiedy trzeba przede wszystkim zdążyć zadbać o własne interesy.

Praca w Kartaginie wre

Elementami rozgrywki, które nie do końca przypadły mi do gustu jest nadmierna, moim zdaniem, presja na wykonywanie pewnych działań kiedy tylko staną się one dostępne oraz powiązana z tym pozorność części wyborów. Niby mamy możliwość manipulacji wchodzącymi do portu statkami, ale najczęściej jest to manipulacja oczywista: statek ma podpłynąć do naszego doku, a nie do doku przeciwnika. Niby statki mają różne zdolności specjalne, pod które można planować rozgrywkę, ale w rzeczywistości najczęściej chcemy spławić towar jakimkolwiek statkiem, który uda nam się obstawić, a zdolność specjalną zdobywamy niejako przy okazji. Niby możemy decydować, czy kupować punkty w pałacu od razu, czy lepiej zachować środki na dalsze rundy, ale gra nie jest na tyle długa, by sens miało inwestowanie w rozwój zamiast natychmiastowego wykorzystywania zdobytych funduszy.

W dodatku, kiedy uczestnicy rozegrają partię bez szaleństw, kupując kiedy trzeba, sprzedając kiedy trzeba, idąc do pałacu – kiedy trzeba, końcowe różnice punktowe będą prawdopodobnie minimalne. O zwycięstwie zadecydują jeden czy dwa szczęśliwe momenty: wylosowanie odpowiedniego statku podczas wykorzystywania czarteru, właściwe towary pojawiające się na rynku, pasujące do obstawianych przez gracza doków i tak dalej.

Jak zatem miałbym ocenić „Porto Carthago”? Czy jest to pozycja godna polecenia? W zasadzie żadnego z zarzutów przedstawionych do tej pory nie traktuję jako dyskwalifikującego, czy też pozwalającego określić ją jako kiepską. Gra Eisensteina jest w porządku, te kilka partii, które miałem okazję rozegrać, sprawiło mi pewną przyjemność, a bez wątpienia rozegrałem je bez niechęci. Zastosowane rozwiązania działają, może nie ma w nich rewelacji, ale też niewiele zgrzyta. Niestety, równocześnie nie znalazłem w grze niczego, co skłoniłoby mnie do ponownego rozłożenia jej na stole, kiedy konkurencją byłoby „Puerto Rico”, „Le Havre”, czy choćby i „Stone Age”. We wstępie zaryzykowałem hipotezę, że „Porto Carthago” niczym się nie wyróżnia w morzu innych eurogier. Niniejszym, zweryfikowawszy, potwierdzam.

Śródtytuły są cytatami z wypowiedzi króla Dezmoda, zapożyczonymi z sagi o wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego.



Dziękujemy firmie Rebel za przekazanie gry do recenzji.


 

Ogólna ocena (3/5):

Złożoność gry (3/5):

Oprawa wizualna (3/5):

One comment

  1. Jax

    Dobra recenzja. Brawo.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings