Home | Katalog gier - recenzje, rzuty oka i relacje z rozgrywek | Gry strategiczne | Cynowy Szlak – jak nie miedzią, to arszenikiem

Cynowy Szlak – jak nie miedzią, to arszenikiem [Współpraca reklamowa z Phalanx] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 11 minut

Cyną i miedzią pomalowany świat

Cynowy Szlak o mały włos stałby się częścią mojej planszowej historii – tej najwcześniejszej. W czasach gdy uważałem Magiczny Miecz za apogeum gier przygodowych, planszowych, a może i gier w ogóle, mój nieco bardziej zorientowany w temacie przyjaciel przyniósł do mojego domu trzy pudełka i Cynowy Szlak był jednym z nich. Nieco ponad 10 lat później wracam do tej gry, w odświeżonej wersji i wgryzam się w nią z całym dobrodziejstwem inwentarza.

Powrót do Kornwalii

Na wstępie dodam w ramach osobistej anegdoty, że Tinners’ Trail – ówczesne wydanie dostępne w Polsce nie miało przetłumaczonego tytułu – był jedyną z trzech pozycji, w które tego wieczora NIE zagraliśmy. Zagraliśmy za to w Niagarę oraz Bison: Thunder On The Praire i o obu grach mogę powiedzieć tylko tyle, że nie zagościły na długo w mojej świadomości, a w kolekcji nie zagościły zgoła wcale. Nie byłem jednak wtedy specjalnym entuzjastą gier z nowej fali, nie dziwi więc, że musiało minąć parę lat, żebym wrócił do hobby już jako bardziej świadomy i otwarty na nowinki konsument.

Tekst o tej grze popełnił już mój zacny kolega, Ginet, i to w jego tekście znajdziecie pełniejsze omówienie zasad i mechanik rządzących grą. Ja zaś chciałbym skupić się na dwóch dodatkach oferowanych w pudełku z grą oraz podzielić pewną ogólną refleksją na temat zjawiska, jakim są reedycje starszych tytułów. Od czego więc zacząć, od refleksji czy od recenzji? Rzućmy kostką!

Tinners Trail, revisited

Cynowy Szlak w dużej mierze opiera się na niezbyt przeze mnie lubianej mechanice licytacji – proszę wybaczyć, nie przepadam po prostu za przebijaniem się o 1$ i czekaniem, aż pozostali gracze wkoło stołu zrobią to samo. Samo licytowanie nie ciągnie mnie w ogóle, ale w Cynowym Szlaku pojawia się dość ciekawy twist w postaci aukcji w ciemno, gdzie tylko jeden z graczy wie, co tak naprawdę kryje w sobie cynonośna i miedzionośna kraina. Daje to pole do ciekawego strategizowania i traktowania licytacji jako metody na pozbawienie przeciwników środków do życia i wydobycia.

Gdy zaś przebijemy się przez fazę licytacji, oczom naszym ukazuje się gra o specyficznej, ale bardzo wciągającej ekonomii. Nasze kopalnie przynoszą zasoby tylko raz w ciągu gry – nie odnawiają się co turę jak w innych grach ekonomicznych – więc ich wydobycie w odpowiednim momencie jest niezbędne, by uzyskać za swoje surowce uczciwą, a najlepiej również nieprzyzowoicie wysoką cenę.

Rozgrywka odbywa się niejako na dwóch płaszczyznach – wykonywane akcje są oczywiście ważne, a może i najważniejsze, ale odpowiednie rozplanowanie ich w czasie, w kontekście działań naszych przeciwników, może często zrodzić fascynujące rezultaty. Nie ma większej przyjemności, niż zaaplikowanie dwóch szybkich akcji pod rząd, podczas gdy nasi adwersarze gwałtownie wysforowali do przodu i nie ma większego smutku, gdy po naszej czasowo kosztownej akcji to właśnie przeciwnicy urządzają sobie dodatkowe ruchy podczas gdy my czekamy, czekamy i czekamy…

Cyna zmienną jest

Sama podstawowa gra jest już mocno zmienna i regrywalna sama w sobie. Kafle pojawiają się na planszy w losowym porządku, na początku gry za każdym razem odkrywamy inne z nich, dostajemy inne karty do licytacji, mamy nieco inną kolejność w turze i przede wszystkim siadamy naprzeciw graczy, którzy wprowadzają bodaj największy element niewiadomej. W Cynowym Szlaku, a przynajmniej jego pierwszej rundzie, nie ma raczej sprawdzonych i powtarzanych przez wszystkich graczy otwarć. W naszej grupie najczęściej otwieraliśmy przy pomocy licytacji, ale trudno nazwać to strategią, skoro dopiero po zakupieniu jakiegoś terenu na własność można tak naprawdę zacząć strategizować – w zależności od tego ile surowców możemy wydobyć i jaka jest cena tego wydobycia. Im dalej w las tym łatwiej przewidzieć kolejne akcje, gdzie w ostatniej rundzie rozgrywka toczy się już niemal automatycznie, a gracze na przemian wydobywają ostatnie ze swoich złóż albo w pośpiechu zwiększają efektywność tego wydobycia za pomocą usprawnień.

Nowa edycja Cynowego Szlaku zawiera dwa modułowe dodatki, które można włączyć do rozgrywki, aby dodać jej kolorytu i wyposażyć graczy w nowe możliwości zdobywania punktów, pieniędzy i usprawnień. Te dwa moduły to Arszenik i Emigracja i choć na stole zajmują niewiele miejsca to otwierają przed graczami naprawdę szerokie możliwości lawirowania po cynicznych szlakach Kornwalii.

Trucizna podawana na zimno

Arszenik w Cynowym Szlaku nie jest niestety używany do podtruwania górników innych graczy – choć to może być ciekawy pomysł na kolejne rozszerzenia. Podtruwa co najwyżej nas, co skutkuje nie tyle bólem brzucha, biegunką czy nudnościami, ale ograniczeniem naszych mocy przerobowych.

Każdy z graczy ma do dyspozycji jeden specjalny piec szybowy, który można wybudować po akcji licytacji Arszenik wydobywamy, a w zasadzie przetwarzamy niejako przy okazji – ruch ten nie kosztuje nas punktów na torze akcji. Wytworzenie tego surowca ma jednak swój natychmiastowy efekt: ograniczamy dostępne dla nas punkty akcji, dokładnie o jeden punkt za każdą jednostkę arszeniku. Możemy – już kosztem jednego punktu akcji – sprzedać ów zasób, umieszczając zielonkawy sześcian na odpowiedniej planszetce.

Zyski ze sprzedaży arszeniku maleją co rundę, rozsądek nakazywałby jednak zachować relatywnie dużą liczbę punktów akcji do samego końca gry. Sprzedając jedną kostkę arszeniku w pierwszej rundzie zyskujemy najwięcej dodatkowych funduszy, ale tym samym wycinamy sobie aż cztery punkty akcji z całej gry. Z kolei ta sama sprzedaż wykonana w rundzie czwartej jest już niemal o połowę mniej rentowna, ale ogranicza nasze możliwości ruchu jedynie w jednej rundzie, a nie czterech.

Jest rzeczą gustu, czy Arszenik jest rozszerzeniem wartościowym i ciekawym, czy tylko mydleniem zapatrzonych w cynę i miedź oczu. W grze, w której końcowa punktacja często przekracza 300 czy 400 punktów, uzyskane przy sprzedaży arszeniku 10 Funtów Szterlingów potrafi zakupić co najwyżej kilkanaście takich punktów. Co zaś można zrobić z kilkoma dodatkowymi punktami akcji w trakcie całej gry, jakie łańcuchy produkcyjny-wytwórcze zbudować na przestrzeni kilku rund? Głowa mnie boli od obliczeń. Wydaje mi się jednak, że o ile trudno zbudować zwycięską strategię wyłącznie w oparciu o produkcję i sprzedaż arszeniku, to jako akcja wspierająca sprawdza się on znakomicie – zwłaszcza, gdy akurat brakuje nam gotówki, którą w grze bardzo trudno zdobyć.

Zalety zagranicznych wojaży

Drugie rozszerzenie, Emigracja, jest już nieco bardziej apetyczne i to nie tylko przez klimat geopolityczny panujący w naszym kraju. I tak jak Arszenik pozwala nam jedynie na zdobycie dodatkowej gotówki, to Emigracja daje nam pełną paletę możliwości, ale też nie pozostawia złudzeń, że walka o nie będzie zażarta.

Mechanika tego rozszerzenia jest prosta. Podczas akcji pozyskiwania górnika do swojej kopalni, gracz może beżowego, neutralnego górnika zastąpić pracownikiem w swoim kolorze. Ten zaś pracownik pełni swoją domyślną funkcję i zwiększa wydobycie w naszej sztolni do momentu, gdy nie zdecydujemy się wysłać go na wakacje.

Do wyboru mamy Michigan w USA, Kimberly w Afryce Południowej, Adelaide w Australii oraz Sierra Madre w słonecznym Meksyku. Każda z tych lokacji oferuje nam inne benefity – ale zawsze w danej rundzie skorzystać może z nich tylko jeden gracz. Mamy tu więc usprawnienia znane z podstawowej rozgrywki, mamy punkty zwycięstwa, mamy niewielki zastrzyk gotówki (jedna transza wypłacana od razu, pozostałe na początku każdej kolejnej rundy) i mamy gorącą nowość – żetony zwiększające cenę skupu surowców, wykorzystywane na końcu każdej rundy.

I to właśnie ten dodatek sprawił, że przy naszym stole zawrzało. Nikt nie mógł czuć się bezpiecznie, nikt nie mógł w spokoju zastanawiać się nad własną strategią – wróg w każdym momencie mógł wyrwać się przed szereg i skraść sprzed nosa upragniony bonus! Pensja 20 funtów rozłożona na cztery rundy, 26 punktów zwycięstwa, sprzedaż towarów za 3 funty więcej, niż cena rynkowa – to potężne narzędzia, nawet w niewykwalifikowanych rękach.

Rozmiar ma znaczenie

Oba moduły są bardzo kompaktowe i relatywnie proste w dołączeniu do gry. Objaśnienia zajmują jedną lub dwie strony w instrukcji i wystarczy szybka lektura zaraz przed rozpoczęciem, by po kilku minutach złapać ogólny zamysł – po niuanse zawsze można zajrzeć do instrukcji w trakcie gry. Tak naprawdę żaden z dodatków nie wprowadza nowych zasad – to jedynie wariacje na temat znanych już akcji. Wybuduj szyb, wytwórz arszenik, sprzedaj arszenik, uzyskaj bonus. Pozyskaj zwykłego górnika, zamień go na kolorowego górnika, korzystaj z niego na normalnych zasadach, a gdy przyjdzie czas – wyślij go na emigrację i pozyskaj bonus. Easy.

Moduły dają do myślenia – Arszenik nie wydaje się z początku zbyt lukratywny, ale może stanowić świetny pomysł na efektowny sprint w końcowej fazie rozgrywki. Emigracja z kolei daje bardzo wiele korzyści, ale wymaga dodatkowej akcji na pozyskanie górnika (poza samą akcją emigracji) i zostawia nas z obniżoną sprawnością wydobycia. Powiedziałbym, że lepiej mieć ten dodatek niż go nie mieć – nie wiem jednak, czy jest to game changer. Dla Cynowego Szlaku prawdziwy game changer powinien chyba przyjąć postać pełnoprawnego rozszerzenia w osobnym pudełku. Jako gratis do podstawowej gry – jest to przyjemna, choć nie rewolucyjna sprawa.

Problemem jest jednak rozmiar. Ginet słusznie narzekał, że gra ma problem z proporcjami mapy i znaczników surowców, które notorycznie przesuwają się na inne pola, zajmują zbyt wiele miejsca albo są zgoła niewidoczne. W przypadku modułów problem idzie jeszcze dalej. Nie dość, że mamy jeszcze znaczniki arszeniku i sztolni, które trzeba gdzieś zmieścić, to dołączone żetony są absolutnie malutkie. Znacznik ograniczający liczbę punktów akcji ma dosłownie ze 3mm wysokości, zaś żetony zwiększające ceny na rynku zbytu są może ze dwa milimetry większe. To dziwi, bo przestrzeni na planszy akurat w tych obszarach jest dużo. To jednak drobny mankament i zaprawionych w boju zdobywców cyny na pewno nie zniechęci!

Ach ten Wallace

Gra ciekawie się skaluje, oferując zauważalnie różne doznania, od gry w dwójkę, aż po cztero- i pięcioosobowe rozgrywki. Pościg po torze akcji jest tym ciekawszy, im więcej graczy siedzi przy stole, rumieńców zyskują też licytacje. Cynowy Szlak nabiera rozpędu w kolejnych rundach, a decyzje zapadają coraz szybciej, dzięki czemu udawało nam się zamknąć rozgrywkę trzyosobową w niecałej godzinie (w tym zerkanie do instrukcji odnośnie nowych modułów). To bardzo dobry wynik jak na grę tego kalibru – gdyby nie uporczywy setup to gra wydawałaby się wręcz szybka i kompaktowa.

W czasie, gdy recenzowałem Cynowy Szlak ogrywaliśmy również Brass: Birmingham, mieliśmy więc interesującą perspektywę na dwa tytuły tego samego autora. I choć są to dwa silnie różniące się od siebie smaki, to nie da się nie zauważyć przyjemnych podobieństw: wspólna ekonomia, zmienny rynek zbytu, karty umożliwiające rozbudowę na danym terytorium. Nasunęła mi się też myśl o innym, wspólnym elemencie obu gier – obie są nowymi edycjami starszych i niedostępnych na rynku tytułów. I tak sobie pomyślałem…

Nowe chwalicie, starego nie znacie

Można się zastanawiać, skąd w ogóle pomysł, żeby wydawać stare gry na nowo. 2007 czy 2009 rok to przecież w planszowym świecie prehistoria – dla osób dopiero wchodzących w to hobby, tytuły z poprzedniej dekady to niemal eksponaty muzealne, a im dalej, tym gorzej. Bez fabuły, bez figurek, bez aplikacji, bez selektywnego lakierowania, bez estetycznego polotu – po kiego grzyba wracać do nich teraz, gdy na każdym rogu czeka istne zatrzęsienie planszowych nowości i innowacji?

A jednak jest po temu całkiem sensowny powód i bardzo mnie to zjawisko cieszy. Oczywiście można oceniać to jako efekt pobudek ekonomicznych – wszak gry mają zarabiać pieniądze, a gra niedostępna w sklepach nie zarabia dla wydawcy już nic – ale wolę tę bardziej optymistyczną interpretację. Te remake’i mają przede wszystkim na celu dotarcie do graczy, którzy w innym wypadku mogliby nigdy nie zetknąć się z tymi tytułami.

Znaj historię swą

Jak na 25 lat swojej nowożytnej historii, planszówki przeszły dość długą drogę. I duża jej część pozostaje dla graczy niedostępna, poza rynkiem wtórnym z jego nieprzewidywalnością i horrendalnymi cenami. Nie ma muzeów gier planszowych, a wiele ważnych tytułów pojawia się w sklepach raz czy dwa i nigdy nie wraca na półki. Reprinty starszych gier zdarzają się rzadko, więc o ile ktoś nie ma wystarczającego samozaparcia, żeby szperać po bazarach, ogłoszeniach i portalach aukcyjnych, to takie właśnie wznowienia i reedycje są świetnym sposobem, by poznać bogatą i fascynującą drogę, którą nowoczesne gry przeszły – od Osadników Z Catanu, aż po Frosthaven.

Dla kogo cyna, dla kogo miedź?

Gry ekonomiczne z klasycznego nurtu nie cieszą się chyba zbyt popularnością wśród nowych entuzjastów planszówek, poznających hobby po raz pierwszy. Konwersja surowców na surowce, sadzenie i zbieranie zboża, pakowanie indygo do statków kupieckich, przekładanie żetonów z jednego końca planszy na drugi, rozmnażanie warchlaków… umówmy się, że w porównaniu z ociekającymi klimatem przygodówkami czy bogatymi w figurki grami kooperacyjnymi ten euro-świat nie wydaje się kuszący. I do tego wszędobylskie, drewniane sześciany… gry planszowe rozwijają się w bardzo ciekawych kierunkach i wydawać by się mogło, że żyjemy już w czasach „kształtnych” znaczników: bananów, dyń, rur, beczek czy szklanych gron.

A jednak, pomimo całego swojego retro-uroku i pomimo bardzo silnego kubizmu (gdzie rozmiar rzeczonych sześcianików był szeroko krytykowany), Cynowy Szlak ma w sobie coś ponadczasowego. I nie chodzi tu wcale o dyskretny urok Kornwalii ukryty na kartach czy planszy, ani o niezaprzeczalny romantyzm od wieków wiążący się z produkcją cyny czy miedzi. Cynowy Szlak to intrygująca i wymagająca mechanika, która broni się w 2021 roku tak samo, jak broniła się w roku 2009. Gracze nadal chcą wydobywać miedź i cynę, nadal chcą też licytować w ciemno bliżej im nieznane połacie terenu i nadal mają ochotę głowić się nad tym, czy lepiej zainwestować pieniądze w punkty zwycięstwa czy zostawić je na dalsze inwestycje. I to – w połączeniu z akcją sprzedaży pierogów – świadczy o ponadczasowej wartości tej gry.

Słodki zapach miedzi

Miałem okazję testować Cynowy Szlak z jednym nieco mniej rozeznanym w świecie gier osobnikiem, który stwierdził, że „to takie lepsze Monopoly i zaciekawiła mnie ta opinia. Po pierwsze dlatego, że Cynowy Szlak nie jest wcale daleki od klasycznego kanonu gier – licytacje, zarabianie pieniędzy czy posiadanie terenów na własność to elementy obecne w grach od lat. A po drugie – wystaczy odrobina zawziętości, by płynnie przejść od gier łatwych do Cynowego Szlaku, co wydaje się dużym plusem. Nie jest to jeszcze gra typowo rodzinna, ale dla ambitnych członków rodziny nie jest zupełnie nieprzystępna i zbyt trudna.

Z ciekawości sprawdziłem, że na „znanym portalu aukcyjnym” w ostatnich miesiącach pojawiło się tylko jedno ogłoszenie o sprzedaży oryginalnego, polskiego wydania Tinners’ Trail. Pozostaje mi więc podziękować autorowi gry i wydawnictwu Phalanx, że nie tylko do gry powrócono, ale jeszcze została ona wydana na polskim rynku, w bogatym i cieszącym oko zestawie. I dzięki temu niepozornemu pudełku mogę nadrobić jeden z wielu błędów mojej planszowej przygody – wrócić do dawno niewidzianej gry i tym razem zagrać w nią, a nie w Niagarę czy Bisona. Zachęcam Was do podążenia w moje ślady nawet, jeśli nie macie zaległości z przeszłości i nawet, jeśli nie fascynuje Was temat cyny i miedzi. Cynowy Szlak to nie bez powodu tytuł klasyczny – nie wypada go nie znać, w tak estetycznym wydaniu nie wypada go nie mieć.

Zalety

+ dobra pozycja wprowadzająca do świata gier ekonomicznych

+ przejrzyste i lekkostrawne zasady, nawet dla mniej obeznanych graczy

+ znane z innych produkcji Phalanx wysokiej jakości wydanie

Wady

rozmiar znaczników pozostawia co nieco do życzenia

długi i mozolny setup w stosunku do długości rozgrywki

1-5 graczy w wieku 12+

ok. 75 minut na rozgrywkę

Jak to grać? – podsumowanie gry

Cynowy Szlak to ekonomiczna gra planszowa osadzona w XIX-wiecznej Anglii, a konkretnie w Kornwalii. Gracze wcielą się w firmy zajmujące się wydobyciem cyny i miedzi w szczytowym momencie ich popularności i będą konkurować, zdobywając pieniądze i kupując za nie punkty zwycięstwa.

Mechanicznie gra składa się z dwóch głównych elementów: licytacji terenów oraz późniejszego wydobycia z nich surowców. Wspierane są one przez kilka akcji przyspieszających wydobycie, zbijających jego cenę lub zwiększających dostępność surowców. Tury odbywają się zgodnie z tzw. ścieżką czasu – poszczególne akcje zabierają graczom mniej lub więcej „czasu”, a kolejny ruch wykonuje gracz najbardziej „z tyłu”. To ciekawa mechanika, w której bardziej opłacalne ruchy wymuszą dłuższe przerwy między kolejkami gracza, a ruchy „tańsze” mogą być niekiedy wykonywane nawet kilka razy pod rząd.

Gra nie jest trudna, jednak wymaga zrozumienia kilku zależności między dostępnymi akcjami a procesem wydobycia. Runda pokazowa będzie niezbędna dla nowych graczy. Przygotowanie rozgrywki jest dość pracochłonne – w pudełku znajduje się kilkanaście woreczków z elementami wymagającymi rozłożenia. Grać może od 1 do 5 graczy, jednak ze względu na element licytacji gra rozwija prawdziwe skrzydła dopiero przy 3 lub 4 graczach.



Grę Cynowy Szlak kupisz w sklepie


 

Dziękujemy firmie Phalanx za przekazanie gry do recenzji.


 

Złożoność gry (6/10):

Oprawa wizualna (8/10):

Ogólna ocena (7/10):

Co znaczy ta ocena według Games Fanatic?
Dobry, solidny produkt. Gra może nie wybitnie oryginalna, ale wciąż zapewnia satysfakcjonującą rozgrywkę. Na pewno warto ją przynajmniej wypróbować. Do ulubionych gier jednak nie będzie należała.

Przydatne linki:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings