Rozdział 10
Gra działa, co dalej?
W końcu udało nam się doprowadzić dzieło do końca. Jest temat, jest mechanika, wspólnie tworzą grę która działa, jest przetestowana, ma grupę ludzi którym bardzo się podoba. Nasze marzenie ziściło się, teraz pojawia się pytanie, co dalej? Czy chcemy grę wystawić w sieci, czy od razu planujemy uderzyć z nią do wydawcy.
Dla mnie udostępnienie gier w internecie było krokiem w kierunku ich wydania. Pozytywne opinie graczy spowodowały że Glikiem i Glakiem zainteresował się Portal i tak to się zaczęło. Nie wiem ile osób ściągnęło moje gry, tym bardziej nie wiem ile w nie grało, aczkolwiek miałem kilka odezw od graczy bawiących się moimi „dziełami”. Obecnie żałuję że nie podpiąłem do plików licznika ściągnięć, na pewno była by to dla mnie jakaś informacja, aczkolwiek bardzo… niepewna. To że grę ściągnęło np. 200 osób świadczy tylko o tym, że… ściągnęło ją 200 osób. Ile zagrało? Ile przeczytało instrukcję? Tego się nie dowiem. Jako ciekawostkę, ale również jako podziękowanie, podam tutaj link do pewnej strony… zapraszam.
Można grę umieścić w sieci, można również skierować się z nią do jednego z wydawnictw. Tu mała uwaga, na rynku Polskim istnieje sporo firm zajmujących się grami planszowymi, większość z nich ma swoją grupę odbiorców i kierując kroki do danego wydawnictwa należy o tym pamiętać. Są bardzo małe szanse że Lacerta wyda nam grę kierowaną do początkującego gracza z dużym elementem losowym, a już na pewno nie wyda gry czysto logicznej. Granna czy Egmont nie wydadzą bardzo skomplikowanej gry, nie mówiąc o podgatunku wojenno-historycznym… itd. itp. Proponowanie danemu wydawnictwu gry dla kompletnie innej grupy docelowej niż jego obecna, to marnotrawienie pieniędzy i czasu swojego oraz danej firmy.
Moje gry wydane zostały na dzień dzisiejszy przez trzy wydawnictwa. Co mogę o nich powiedzieć to to, że z wszystkimi bardzo miło mi się współpracuje/współpracowało. Osoby stojące za nazwami firm, to nie tylko zwyczajni ludzie, to bardzo mili, otwarci partnerzy, z którymi można świetnie się dogadać. Ogólnie mam wrażenie, że w businessie związanym z grami planszowymi siedzą sami porządni ludzie :-)
Przedstawienie projektu wydawnictwu powinno wiązać się z kilkoma sprawami. Po pierwsze, lepiej jak grę przedstawimy osobiście – wydawnictwa na pewno szukają nowych tytułów, ale nie zawsze mają to czas na zajmowanie się prototypami. Można się z nimi umówić, można próbować ich „złapać” np. na Pionku, jest wiele możliwości zaprezentowania gry. Gdy już przedstawimy swój projekt i widać od drugiej strony zainteresowanie, powinniśmy zostawić im prototyp, chyba że potencjalny wydawca widziałby w nim jakieś zmiany, wtedy sami musimy zdecydować co robić. Prototyp jaki ja obecnie zostawiam to: instrukcja, kompletny lub prawie kompletny zestaw do grania, dokumentacja na nośniku cyfrowym. Wiadomym jest że do gry wydawca może mieć jakieś uwagi, proponować zmiany, trzeba się z tym liczyć. Wiem że niektórzy obawiają się że wydawca może okraść ich z pomysłu… cóż, pozostaje mi tylko potwierdzić słowa Bruno Faiduttiego – nie macie się czego obawiać.
Gdy uda się już szczęśliwie przejść etap przedstawiania tytułu, ten zostanie zaakceptowany, można powoli zacząć myśleć o umowie. Oczywiście nie zdradzę tutaj tajników ile za co itp., ale wskażę kilka uwag:
- Umowa przede wszystkim – najpierw umowa, potem wydanie gry, nigdy na odwrót.
- Egzemplarze autorskie – każde wydawnictwo czymś takim obdarowuje autora (obowiązek prawny), ale lepiej od razu dokładnie dogadać się ile gier dostaniemy.
- Płatność od sztuki? Jestem zwolennikiem takiego rozliczenia, umawiam się na kwotę, procent od sprzedanego egzemplarza.
- Zaliczka – bardzo mile widziana, kwota różna, zależna od procenta od sprzedanego egz. – patrz pkt 3 – i od nakładu. Zaliczka jest na poczet sprzedanych gier.
- Jeśli płatne od sprzedanych – to należy w umowie zaznaczyć kiedy dochodzi do rozliczania rocznego.
- W umowie powinno być zaznaczone na jakie kraje wydawca ma prawa wydawnicze.
- Powinien być również paragraf dotyczący wygaśnięcia praw – np. jeśli gra nie zostanie wydana przez taki lub taki okres od podpisania umowy, lub przerwa w rozpowszechnianiu będzie dłuższa niż … okres.
Dobre wydawnictwo na pewno sporządzi odpowiednią umowę, ale ponieważ na naszym rynku powstają ciągle nowe, nie mają jeszcze doświadczenia, warto o powyższych punktach pamiętać.
Wydawcy to ludzie tacy jak my, zawierając z nimi umowę oddajemy im część swojej pracy, ale również oni wiążą się z nami.
I to już koniec. W pierwszym odcinku poradnika wspomniałem że całość będzie mieściła się w 10 rozdziałach… i tak jest, ale… w przyszłym tygodniu wrzucę jeszcze… epilog ;-)
do epilogu mozna dopisać dodatki i erraty ;)