Strasbourg – Czasy cechów [Współpraca reklamowa z Rebel.pl] Wydawca nie ma wpływu na treść recenzji
Ten tekst przeczytasz w 7 minut

W krótkim odstępie czasu pojawiły się dwie gry o podobnie brzmiących nazwach: NorenbercCechy miasta oraz StrasbourgCzasy cechów. Zaintrygowało mnie to na tyle, że obie znalazły się w kręgu moich zainteresowań. Norenberc recenzowałem w pełni wiosny, teraz pora na jesienne spojrzenie na Strasbourg.

Wbrew nieuzasadnionym oczekiwaniom rozczarowanie moje jest pełne. Tych gier, prócz tytułu skonstruowanego w  podobnym stylu, nic nie łączy. Po tym wyjaśnieniu można spokojnie przejść do analizy gry Stefana Felda. Wprowadzenie do gry rozsnuwa przed nami wizję walki o wpływy wśród cechów, handlowanie ich towarami oraz zajmowanie kluczowych parceli w mieści. Pozornie – i mnie to zwiodło – podobnie jak w Norenberc. Jednak w praktyce okazuje się, że Strasbourg to gra logiczna ze znaczącym elementem losowym, ale zupełnie wyzuta z klimatu.

Nie jest to zarzut, jeno lojalna uwaga dla tych, którzy powiązanie tematyki z mechaniką cenią sobie wysoko. Ja lubię dobrą mechanikę, temat jest – niekoniecznym – uzupełnieniem.

Jak to działa?

Stefan Feld ma kilka gier w swoim port folio, które charakteryzują się „wrogością” wobec gracza. Ta wrogość różnie się przejawia. W Zamkach Burgundii to ograniczenie możliwości działania przez wynik rzutu kostką, gra W roku smoka zmusza nas do poświęcania zdobytych z trudem pomocników, a Strasbourg nie daje nam rozwinąć skrzydeł. O taki, nieco okrutny, jest ten autor. Ja nie mam o to pretensji. Przed każdą z tych gier miałem świadomość (może i niepełną, ale jednak), że Feld tak ma. A skoro tak ma, to trzeba z tego wydobyć radość i satysfakcję dla siebie.

Tor punktacji dookoła, Rada i magazyn towarów u góry, listwy rund i faz po lewej. Wreszcie sama plansza miasta...

Gra trwa pięć rund. Kolejność rund (a właściwie akcji w nich dostępnych) jest losowana, co zapewnia mnogość  niepowtarzalność otwarć. Rundy mają – generalnie – ten sam przebieg: walka o wpływy wśród szlachty i kościoła, po trzykroć przemiennie jakiś cech i kupcy, wreszcie budowa kolejnej kaplicy i nowego budynku (kolejność budynków jest losowana oddzielnie, co znów zwiększa początkową różnorodność). Cała złośliwość polega na tym, że te 15 licytacji o wpływy wśród cechów oznacza zaledwie po trzy szanse dla interesujących nas rzemieślników (piekarze, rzeźnicy, szewcy, piwowarzy oraz płatnerze). A te trzy akcje nader często interesują większość graczy!

Kilka kart zadań...

Aby otwarcia były jeszcze bardziej urozmaicone, każdy z graczy otrzymuje pięć kart zadań, z których co najmniej jedno musi zachować do realizacji. Zadania są dziwaczne – jak na grę o cechach – jednak zupełnie akceptowalne jak na grę logiczną. Polegają zasadniczo na utworzeniu konfiguracji swoich pionów na planszy miasta. A to w skos, a to w kwadracie, na jednym kolorze, na wszystkich… takie tam klimatyczne, wróć! logiczne łamańce. Tu od razu rada dla rozpoczynających przygodę ze Strasbourgiem – zadania są raczej trudne do wykonania! Właśnie przez te zaledwie trzy akcje.

Marne pięć talarów...

Zatem początek wygląda tak, że dostajemy te marne 5 talarów, gracz rozpoczynający dostaje w radzie miejsce szlachty, a drugi ma przychylność duchowieństwa. Do tego każdy wybrał sobie zadania do realizacji (wypełnione dają punkty, ale zaniedbane kosztują nas na końcu 3 karne punkty – Feld jest ostry! ).

Każdy kolor ma nieco inne rewersy kart licytacji.

Każdy z graczy ma także swoją talię kart wpływu. Po cztery karty w nominałach od 1 do 6. Talię także tasujemy… Teraz już chyba każdy ma pewność, że tu nie ma pewnych otwarć, stałych zagrań początkowych. W każdej partii musimy dokładnie przeanalizować sytuację, a potem jeszcze rozpoznawać i przewidywać priorytety przeciwników.

Ale po co te talie kart wpływu? A czy wspominałem, że autor gry lubi z graczami się podroczyć? Otóż w każdej rundzie stajemy przed siedmioma fazami walki o wpływy. Właśnie owymi kartami. Gracz wygrywający walkę w pierwszej fazie zasiada w radzie w fotelu szlachty – na końcu rundy będzie decydował, gdzie w mieście stanie nowy budynek. Drugi w tej licytacji zajmie miejsce duchownych i pod koniec rundy wybierze miejsce na kaplicę.

Towary, które zapewnią nam środki na rozbudowę miasta...

W fazach kupieckich zwycięzca może być tylko jeden! Ma on prawo, i tylko on, sprzedać dowolne swoje towary po ustalonych cenach i zdobyć środki na zajmowanie najkorzystniejszych lokacji w mieście.

Towary i pieniądze oraz przywileje, które mamy w czasie gry ukrywamy za zasłonką

Wyjątkowo, w trzeciej, ostatniej fazie kupieckiej bonusem jest miejsce w radzie. A za każde miejsce w radzie na końcu rundy dostajemy jest po jednym punkcie zwycięstwa.

W radzie kilka miejsc zajętych, nieco parcel zabudowanych, wartościowy budynek umieszony na planszy!

W każdej rundzie trzy fazy związane są z walką o przychylność cechów. Zwycięzca – mistrz! – zajmuje fotel radnego, dostaje jeden żeton towaru (może uda mu się go potem sprzedać…) oraz ma prawo wykupienia jednej parceli. Drugi w licytacji – czeladnik, którego w grze trzyosobowej pomijamy – ma te same przywileje prócz miejsca w radzie. Trzeci – uczeń – musi wybrać: towar czy parcela. Jeśli gra 3 albo 4 osoby, to ostatnia nie może niczego zrobić. Przy pełnym składzie takich graczy może być nawet dwóch! I tu zasadza się najcięższe wyzwanie w tej grze. Z danym cechem spotkamy się zaledwie trzy razy! I trzeba bardzo roztropnie przewidzieć, które z tych spotkań będą kluczowe dla nas.

Punkty za parcele (po jednym) to tylko przystawka do punktów za sąsiedztwo z budynkiem (po sześć!)

Co z tymi, którzy nie załapali się na wykonanie akcji? Ano dostają nagrodę pocieszenia… Ale o tym, gdy omówię sam mechanizm licytacji.

Kart wpływu mamy 24. Muszą nam wystarczyć na całe pięć rund – 35 licytacji! Dobieramy karty na rękę aż uznamy, że dość i dzielimy je – zupełnie dowolnie – na kupki. Mogą być jednokartowe, jeśli chcemy wziąć udział w wielu licytacjach, a może być jedna kupka z wieloma kartami – jeśli coś jest dla nas szczególnie ważne. Zwykle na początku gracze robią wiele jednokartowych licytacji. Później determinacja wzrasta i skupiają się na konkretnych fazach. Po przygotowaniu kart, nie możemy ich już mieszać, ale oczywiście możemy sprawdzać ich wartość.

Licytacja jest jednorazowa. Gracz rozpoczynający odkrywa swoją pulę, potem kolejni. Oczywiście można rzec – pas! Bardzo cenną możliwość daje przywilej. Pozwala on przesunąć nasze udział w licytacji i ujawnianie kart na koniec. Dzięki temu analizujemy ruchy innych graczy i możemy tanim kosztem zdobyć to, na czym innym akurat nie zależało albo odpuścić, gdy nie mamy szans.

Czerwony i zielony mają najwięcej miejsc w Radzie - zdobywają przywileje!

Przywileje zdobywa się na końcu każdej rundy za uzyskanie większości w radzie.

Zależnie od fazy licytacji 1, 2 albo 3 graczy może wykonać pewne akcje (pisałem o tym wyżej). Gracz, który przegrał licytację ma pewną nagrodę pocieszenia – może jedną jedyną swoją kartę wycofać na spód swojej talii do dalszych rund.

Bardzo przypadł mi do gustu ten mechanizm. Jest pełen napięcia, bo stale trzeba analizować swoje plany i szacować zainteresowanie licytacją konkurentów. W grze dzięki temu co chwilę widać pełne bólu grymasy, gdy czyjeś zamiary się nie powiodły i jedynym pocieszeniem było odzyskanie jednej karty. Oczywiście zdarza się, że w licytacji nikt nie uczestniczy – jakoś nikogo nie zainteresowała. Wówczas przechodzimy do kolejnej fazy bez zmian na planszy.

I te proste reguły – jakże charakterystyczne dla gier logicznych! – budują przeciekawą pełną napięcia rozgrywkę. Co i rusz, – zadziwiamy albo i sami robimy wielkie oczy, gdy ktoś pasuje w jakże, wydawałoby się, ważnej licytacji. Albo i odwrotnie – nagle rozpętuję się pandemonium, licytacja po naście punktów! za pozornie nieistotny cech… Ale przecież są karty zadań! To one podskórnie regulują poczynaniami graczy.

Emocje w tej grze obecne są cały czas. To bardzo dobrze, bo zwykle gry logiczne mają te emocje stonowane, ukryte w sobie. Interakcja jest ogromna i zaskakująca. Bo nie bardzo można na początku przewidzieć kto i kiedy zacznie szarżować z licytacją. Później już nieco klaruje się sytuacja, widać na czym komu zależy, ale wciąż jest to więcej zgadywania… Stąd stale obecna niepewność powodzenia naszych planów.

Gra jest bardzo czytelna w zasadach i konstrukcji planszy. Jedynie karty zadań wymagają zaglądania do ściągawki, by mieć pewność, że nasza interpretacja czytelnych grafik jest poprawna (wszak chodzi o nasze przyszłe PZ-ty ;) ). Jakość wykonania na najwyższym poziomie, chociaż grafika jest raczej schematyczna. Nie jest ona przyczyną zachwytów… Karty małe, poręczne – wytrzymają długo, bo się ich nie tasuje zbyt często.

Komu odradzałbym Strasbourg?

Osobom, które lubią mieć pełną kontrolę nad rozgrywką będą cierpieć. Tu wciąż nasze plany są niszczone… Tym, którzy nie lubią silnej interakcji. W każdej niemal licytacji możemy się spodziewać, że ktoś uzna za warte ryzyka niszczenie naszego planu – przecież możliwe, że zdobylibyśmy cenne punkty, zrealizowali kartę zadań!

I z drugiej strony właśnie powyższe dwa ostrzeżenia dla mnie stają się najwartościowszymi atutami Strasbougra! Tak, to jest gra (podobna w nastroju wytwarzanym w czasie rozgrywki do Filarów Ziemi i Świata bez końca), która swą mechaniką współuczestniczy w rozgrywce. Lubię takie wyzwania!

PS.

Gra ma jedną irytującą wadę… Nie ma koloru czerwonego… Jakiś wyblakły pomańczarowy dali…

Pancho (2/5) – Muszę przyznać, że po takich grach nabyłem alergie na gry o cechach. Strasbourg (podobnie zresztą jak Noremberc) są dla mnie potwornymi przeciętniakami, które nic nie wnoszą do istniejących gier planszowych. Zbieram żetoniki danych towarów, rozstawiam swoich ludzików na budynkach, aby na koniec zdobyć punkty zwycięstwa za różne konfiguracje. Zero w tym polotu i czegoś nowego. Kilka lat temu było to ciekawe, dzisiaj takimi grami się już dławię, a jedna rozgrywka to szczyt tego co mogę wycierpieć. Nawet mały twist z kartami jaki wprowadził autor specjalnie nie ratuje tej gry. Dla mnie osobiście najsłabsza gra Stefana Felda, co jak co jednego z moich planszówkowych guru.



Dziękujemy firmie Rebel.pl za przekazanie gry do recenzji.


 

Ogólna ocena (5/5):

Złożoność gry (3/5):

Oprawa wizualna (4/5):

Przydatne linki:

5 komentarzy

  1. Pancho

    Dopisałem się do podsumowania.

  2. melee

    Mnie też nie zachwyciła. Z jednej strony trzeba bardzo dokładnie zaplanować akcje, z drugiej jest duża możliwość, że przypadkowy chaos graczy pokrzyżuje te plany.

  3. Avatar

    Jakie to szczęście, ze nie znam Noremberc. Grałem w Strasbourga wczoraj, było fajnie, było to coś o co w grach chodzi – myślimy jak wygrać a jednocześnie w towarzystwie bawimy się dobrze.
    Ja testem z tych, których Strasbourg bardziej zachwycił, choć z ocenami to musiałbym zagrać jeszcze ze 2-3 razy

  4. Avatar

    Mi też się bardzo podobała.
    To ogromna zaleta, że nie da się wszystkiego wyliczyć. Trzeba kombinować troszkę „na czuja”. W związku z tym min. nie ma downtime’ów, ale nieprawdą byłoby napisać, że to gra losowa…
    Dodałbym tylko, że u nas najbardziej zażarte walki toczą się o możliwość postawienia budynku za dużą ilość punktów – szczególnie jak mamy przygotowane dobre miejsce pod taką inwestycje (dobre – czyli otoczone naszymi ziomkami)

  5. WRS

    @Browarion – nawiązanie do Norenberca wynika wyłącznie ze zbieżności nazw… Są dwie gry o tytule Loch Ness i obie są faktycznie o Loch Ness ;) Natomiast Norenberc daje klimat (na którym mi i tak niespecjalnie zależy), a Strasbourg traktuje cechy przypadkowo.

    Dla mnie – o czym pisałem – Strasbourg jest fajny właśnie przez te niepełne informacje, którymi dysponujemy w czasie rozgrywki. Celnie ujął to cezaras – gramy „na czuja”.

    A co do oceny, to prócz preferencji osobistych, ważna jest ilość partii. Ja mam za sobą 10+ i z każdą kolejną coś nowego w sposobie rozgrywania się ujawnia…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Cookies settings
Accept
Privacy & Cookie policy
Privacy & Cookies policy
Cookie name Active

Privacy Policy

What information do we collect?

We collect information from you when you register on our site or place an order. When ordering or registering on our site, as appropriate, you may be asked to enter your: name, e-mail address or mailing address.

What do we use your information for?

Any of the information we collect from you may be used in one of the following ways: To personalize your experience (your information helps us to better respond to your individual needs) To improve our website (we continually strive to improve our website offerings based on the information and feedback we receive from you) To improve customer service (your information helps us to more effectively respond to your customer service requests and support needs) To process transactions Your information, whether public or private, will not be sold, exchanged, transferred, or given to any other company for any reason whatsoever, without your consent, other than for the express purpose of delivering the purchased product or service requested. To administer a contest, promotion, survey or other site feature To send periodic emails The email address you provide for order processing, will only be used to send you information and updates pertaining to your order.

How do we protect your information?

We implement a variety of security measures to maintain the safety of your personal information when you place an order or enter, submit, or access your personal information. We offer the use of a secure server. All supplied sensitive/credit information is transmitted via Secure Socket Layer (SSL) technology and then encrypted into our Payment gateway providers database only to be accessible by those authorized with special access rights to such systems, and are required to?keep the information confidential. After a transaction, your private information (credit cards, social security numbers, financials, etc.) will not be kept on file for more than 60 days.

Do we use cookies?

Yes (Cookies are small files that a site or its service provider transfers to your computers hard drive through your Web browser (if you allow) that enables the sites or service providers systems to recognize your browser and capture and remember certain information We use cookies to help us remember and process the items in your shopping cart, understand and save your preferences for future visits, keep track of advertisements and compile aggregate data about site traffic and site interaction so that we can offer better site experiences and tools in the future. We may contract with third-party service providers to assist us in better understanding our site visitors. These service providers are not permitted to use the information collected on our behalf except to help us conduct and improve our business. If you prefer, you can choose to have your computer warn you each time a cookie is being sent, or you can choose to turn off all cookies via your browser settings. Like most websites, if you turn your cookies off, some of our services may not function properly. However, you can still place orders by contacting customer service. Google Analytics We use Google Analytics on our sites for anonymous reporting of site usage and for advertising on the site. If you would like to opt-out of Google Analytics monitoring your behaviour on our sites please use this link (https://tools.google.com/dlpage/gaoptout/)

Do we disclose any information to outside parties?

We do not sell, trade, or otherwise transfer to outside parties your personally identifiable information. This does not include trusted third parties who assist us in operating our website, conducting our business, or servicing you, so long as those parties agree to keep this information confidential. We may also release your information when we believe release is appropriate to comply with the law, enforce our site policies, or protect ours or others rights, property, or safety. However, non-personally identifiable visitor information may be provided to other parties for marketing, advertising, or other uses.

Registration

The minimum information we need to register you is your name, email address and a password. We will ask you more questions for different services, including sales promotions. Unless we say otherwise, you have to answer all the registration questions. We may also ask some other, voluntary questions during registration for certain services (for example, professional networks) so we can gain a clearer understanding of who you are. This also allows us to personalise services for you. To assist us in our marketing, in addition to the data that you provide to us if you register, we may also obtain data from trusted third parties to help us understand what you might be interested in. This ‘profiling’ information is produced from a variety of sources, including publicly available data (such as the electoral roll) or from sources such as surveys and polls where you have given your permission for your data to be shared. You can choose not to have such data shared with the Guardian from these sources by logging into your account and changing the settings in the privacy section. After you have registered, and with your permission, we may send you emails we think may interest you. Newsletters may be personalised based on what you have been reading on theguardian.com. At any time you can decide not to receive these emails and will be able to ‘unsubscribe’. Logging in using social networking credentials If you log-in to our sites using a Facebook log-in, you are granting permission to Facebook to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth and location which will then be used to form a Guardian identity. You can also use your picture from Facebook as part of your profile. This will also allow us and Facebook to share your, networks, user ID and any other information you choose to share according to your Facebook account settings. If you remove the Guardian app from your Facebook settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a Google log-in, you grant permission to Google to share your user details with us. This will include your name, email address, date of birth, sex and location which we will then use to form a Guardian identity. You may use your picture from Google as part of your profile. This also allows us to share your networks, user ID and any other information you choose to share according to your Google account settings. If you remove the Guardian from your Google settings, we will no longer have access to this information. If you log-in to our sites using a twitter log-in, we receive your avatar (the small picture that appears next to your tweets) and twitter username.

Children’s Online Privacy Protection Act Compliance

We are in compliance with the requirements of COPPA (Childrens Online Privacy Protection Act), we do not collect any information from anyone under 13 years of age. Our website, products and services are all directed to people who are at least 13 years old or older.

Updating your personal information

We offer a ‘My details’ page (also known as Dashboard), where you can update your personal information at any time, and change your marketing preferences. You can get to this page from most pages on the site – simply click on the ‘My details’ link at the top of the screen when you are signed in.

Online Privacy Policy Only

This online privacy policy applies only to information collected through our website and not to information collected offline.

Your Consent

By using our site, you consent to our privacy policy.

Changes to our Privacy Policy

If we decide to change our privacy policy, we will post those changes on this page.
Save settings
Cookies settings